moje ciało znajduje porozumienie
z ławką znającą ból słońca
moje mokre włosy na różanej
poduszce poręczy,
moje niesforne palce chwytające
ją poznają dotyk tych siedzących
przede mną,
w jej drewnie myśli ludzi we mnie
też,
siadasz, przychodzisz, odchodzisz
zastawiasz ją i mnie,
moje ciało-drewno,
moje słuchające wnętrze na
przestrzeni przyrody,
zlane słowami w jednym
miejscu w mieście,
by stało by było czyste
od niepotrzebnych grzechów,
by nie niszczało