Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Madlen ka

Użytkownicy
  • Postów

    136
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Madlen ka

  1. Spadają kolejne gwiazdy na szyje tworząc naszyjnik pocałunków każdy z kamieni odznacza się inaczej jak kreska na sztaludze przytwierdzona taśmą jak usta które nie mogą powiedzieć tyle ile sił w płucach dławiąc się z naporu objawów dreszczy i pląsając w zachwycie kiedy dłoń przesuwa się po mokrym szczycie droga prowadzi powykręcane ilością wrażeń stopy kolejny skręt kolejny dławiący narkotyk oczy przymrużone krwistą barwą zapełnione wiatr smaga po plecach na motorze życia dni kamienie wpadają pod koła już dawno nie oliwione bezpieczeństwem serce gra muzykę której należy się bać to już kolejna ulica, następna bocznica, obwodów, zakazanych chwil otwarta gra między przestrzenią i lichym ciałem zniszczałym przez życie przez ust inicjały
  2. Przystanek godzina 5.30 ona ociera zalotnie nogę o kabaretki piękna porcelanowa lala ze sklepu z czerwonymi neonami za 50 zł godzina on ręką w kieszeni brodzi ukradkiem rzucając jej uśmiech myśli „mieć ją taką piękną” ona rozgląda się drocząc się bawiąc kosmkiem włosów godzina 5.36 siada ona on obok poprawia rąbek sukni tak wulgarnie jaskrawej jak usta 5.38 robi się ciepło rozchyla swą bluzeczkę oddychającą każdym spragnionym mężczyzną koronkowy stanik nasycił go na kolejne dwie minuty przystanek końcowy ona rzuca oczko on pomaga jej wysiąść delikatny papier wbił się w jego naskórek.. „Tesi-50-dni parzyste-12-23” zamilkł zesztywniał
  3. Przesączam hektolitry chwil odczytując i filtrując je jak zdartą płytę ubarwione sekundy zapisane na dysk pamięci są odświeżane z dodatkami co rusz innymi idę naprzód jak udogodnienia mego filmu z tobą tworząc nowa klatkę według widzi mi się przesypiam kilometry zdarzeń szatnie kurtek zasuwając zamek nakrywając kapturem izolując się jednocześnie od tego co zasmakowane językiem lub nozdrzami wywąchany z ramienia zapach wchodzi jak klej wolałabym by oczy były zmącone mną
  4. dopre:)ale te 'sote' zmien na poprawne hehe:)'
  5. taki do wyobrazenia:)ten wiersz,latwo wchodzi i zaskakuje jak niektore wersy:)
  6. skroce i pokaze:)
  7. hehe racja racja!mialo byc mleko!bo pisalam to bbardzo pozno bylo:)gdzies kolo 3 nad ranem po ciezkim tygodniu,eh,no no,a reszta bez zarztu?
  8. NAPRAWDE NIE WIEM O CO CI CHODZI,mam tlumaczyc wszytsko krok po kroku,czy chcesz mi cos dociac,bo jak chcesz jakies mi przytyki dawac to lepiej nie komentuj moich wierszy..ja za to nie pojmuje slowa "mroczne"w tym komencie twoim...
  9. Zostało mi parę lat życia z kilka dziesiątek przejść do sklepu po pieczywo i chleb gryzów parę z dnia codziennego obrazów namalowanych i już niedokończonych oddycham minutami opalizującymi w sekundy przyjemności genialnie dążąc do perfekcji robienia nic i ponadto kilka podrygów do kościoła by wymodlić co moje pchnięć kulą w ludzi uśmiechów co wydają się bardziej przytomne niż ten świat umieram dniem codziennym wypatrując rozwiązań kolekcjonując przypadkowe mrugnięcia oczami klatki mego życia zapadają w serce bo doceniam je kiedy gasną światła przeżywszy 24 godziny zamykam Cię w moich marzeniach pod powiekami umieramy razem przynajmniej w każdej sekundzie chyba że każda zaczyna się o innym czasie
  10. nie staraj sie nic na sile pojac...bo czasem to nic i tak nie da,pozdrawiam:)
  11. rajstopy...eh dlugi temat,jak idziesz na randke to kobieta zazwyczaj zaklada sukienke czy spodnice i rajstopy by kusic Cibie,,,chyba,ze to Cie nie kreci...a jak zalozy se od tak ni bedac z Toba np sama dla siebie to kazdy moze poczuc sie wyrozniony,bo ona se idzie w tych rajstopach,nie ma ze ma tylko dla Ciebie zakladac...nie wiem czy mnie pojmiesz - to co pisze tu i moje wiersze,one nie sa wporst pisane dlatego sa trudne do skumania.. paznokcie byly wbite w kogos...ale nie chialam pisac wporst,moze za bardzo nie chce miec wierszy wporst dlatego tak wygladaja jak wygladaja..
  12. Pragnę czubkami placów zeszłorocznym latem nozdrzami ustami niewypowiedzianymi słowami w myślach wchodzę w banał zapalamy świeczkę tysiąc gwiazd schodzi po ciele noga przy nodze niżej niżej udajemy że stopy nie czuć na stopie ukradkiem zahaczając o wymyślne skojarzenia oddalając się na wyciągnięcie ust
  13. Półkula nie odbiera tego co realne - zadymiona na łóżku ciała opadłe od emocji szklanki wysmarowane zeszłymi wieczorami płuca ocknięte i jakby umarłe wdechem niebezpiecznych oparów sufit idealnie obiegają słowa - nic dodać nic ująć codzienność pędzi z przerwami na uwielbione pod nieba potrawy przechodzące przez palce drgające zieloną wróżką - lukrecjowym absyntem jesteś odmiennością tych godzin codziennie budzących się na błyszczących ustach i w blasku na nowo płonących oczu biegną ciała rozpędzone myślami żyją od jednego do drugiego przystanku potem rozkosznie wciągają zapach nocy jesteś najcięższym wdechem konopi
  14. no chyba nie jest a'seksulany i zadnen z niego erotyk... a te przechylenie pod katem to z tego powodu,ze ostatnio mialam udzial na wybiegu hehe i trza bylo si przekrecic odpoiwednio dlatego tak to ujelam,dane osoby wiedza o co chodzi w tym wierszu,a ja za doslowna nie moge byc bo potem jest za dlugi i niebardzo taki wiersz..moze powinnam powyjasniac poszczegolne wersy by bylo latwiej...nie odczytales do konca..."zaokragla"i tu powinenes isc na next wers...bo wyobraz sobie ze myslisz cos o kobiecie ktora Ci sie podoba a jeszcze bardzij sie spodoba Ci teraz,jak wlasnie ta noge wystawi,o jakbys mial spodnice i wystawiona spod niej noge...wyobraz sobie pod takim kontekstem to!to chwycisz:) mysl jest na koncu,pozdrawiam...:)Madzia
  15. dorosłość wrzyna się w stopy trzymamy się za ręce jak szczeniaki każde o siebie samym w skłonie oddajemy sobie usta przestrzeń między byłymi partnerami zamazuje się nazwiska nie mają znaczenia alkohol solidnie uderza jak deszcz na mokre ubrania miasto płynie i my ogrzewając pospiesznie połamane siedzenia na przystanku autobusowym skóra przesiąkła męskim zapachem poduszka z rana trzyma go aż do następnej samotnej nocy kładziemy się sami dręczeni ciepłem poprzedniej wilgotnej pełni
  16. ten wers zaczynający się na temat wschodu miał byc kursywa pisany,ale nie wiem czemu sie nie udało tego wstawic... ;/
  17. Stronimy od siebie obracając powykrzywiane smutkiem głowy głaszczemy własne ciała wtulając się w siebie samowystarczalni nasyceni myślami, że tak jest dobrze wzorzyste rajstopy przywołują do porządku stan wolności krzyczą chwaląc się niezależnością nóg właścicielki zdusilibyśmy się obcasami popijając herbatę osłodzoną triumfem wbijając rozdwojone jak my paznokcie bo zawsze chciałeś zobaczyć ze mną wschód na Baraniej czas 05:40
  18. Za daleko na czucie skóry zbyt blisko jeśli chodzi o błędy stuleni w piersi: moje i wiatru niepewność uniosła się dopiero drugiego dnia trzeciego zataczała kręgi szybujące jak wilgoć po szyi skandynawskie rytmy przypomniały o porównywaniu odczynu kwaśności każdego z nich przetoczonego w myślach razy parę przydymione oczy pasowały do jednego z nich tak prostacko przechodziliśmy w uczucia nikt nie wypowiedział pocałunków z otwartymi oczami dopiero świt rozwiał dzień zakochania
  19. Pobrudź się mną spiętymi myślami koronkowe dopasowane majtki zaczepiają wyobraźnię i podziurawione rajstopy z rękami do tyłu z zapytaniem czy można po wybiegu kroczą biodra lubię przetaczać się przez oklaski znikające pod studnią twoich oczu odchylenie pod kątem nóg w pozycji obrotu zaokrągla coraz bardziej najeżoną opinię przeszły przez myśl ręce odbite na piersiach pośladki wychylone i brzuch wychylający się kreską światła między koszem na dworze a prześcieradłem rozlegają się hałasy
  20. specjalnie tak rozdzielilam wyrazy na wersy,by tworzyły wieloznaczna calosc :) mozna skakac wersami by skumac wiersz na rozne sposoby:)nice czytania zycze
  21. chmury unoszą się jak piersi szybujące nad ustami wiatru palce utkane we wspomnienia jak trawy kołyszące się w zieloność melodia ze smutkiem w oczach w roli przewodniej cmentarz oblany w policzki łez stoją żegnając się przybliżając stopy wychodziły dni przybrudzone górskim podmuchem brwi ściemniały jak droga na szlak wiodący na linie papilarne mnie i ciebie kałuże odbijały srogie rysy naburmuszonych od słów komórki tężały serce też teraz błoto przechodziło w jednostajną bryłę chciałabym receptorami zanurzyć się w ciebie jak słońce w przepełnione modlitwami niebo
  22. nie czytaj z moich oczu jak z księgi śnimy o sobie nie mogąc się dotknąć obierasz mnie jak jabłko soczyście wsysając się w skórę pachnącą orzechami fałdy rzęs wchodzą między bezwzględnie oblizane wargi lądujesz bezgranicznie przylepiony myślami w zakola i asteroidy dłonie przytrzymują rozwydrzone z rozgrzania ciało bujam swoimi biodrami z poczuciem skończenia otwieram źrenicę tętniące z niedowierzania promile realności pozwalają zrozumieć powagę sytuacji południowe światło spotkało nasze twarze nie uśmiechamy się nawet nie śnimy oddalając się od siebie na kilometry przebytych razem dni
  23. a czemu ni mozna czytac:P hehe
  24. jakies nocne to byly telefony bo takie wypatrzone od wulgaryzmow,nie lubie wulgarnosci w wierszach...czasem bym nawet w swoich cos dodala ale co za duzo to i swinka nie chce,pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...