nade mną niebo, flary chmur zmieniające się w potok.
ktoś powiedział: burze trwają piętnaście minut, to jakby
bóg pielęgnował niepokój. kiedyś
stanę się krzesłem, obok przycupnie postać.
a każde słowo będzie dryblującym stateczkiem
na otwartym morzu, wciśnięte w szum. i zabraknie
tchu, powietrze roztopi się, albowiem nikogo
nie obchodzą już piętrzące się kry, szkło nocy,
ten wiersz kolejny dokument natchnienia.
zatem czytaj z linii pochylonych liter, mimiki fraz, pędu
strofek. czytaj uważnie, słowo, da ci wypoczynek.
kapryśnemu oku w następny dzień daj chwilę.