Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rafal Bielan Wierzbicki

Użytkownicy
  • Postów

    226
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rafal Bielan Wierzbicki

  1. Zaskakujące skojarzenie - tak mi się z początku wydało, choć później przypomniałem sobie, że "Jądrze" taki wątek jest, bodajże w jakiejś opowieści Marlowa, ale nie pamiętam. Czytałem z 15 lat temu. Dzięki za poczyt.
  2. Jutro też wstanę. Wymienię pestki na haszysz. Strzelałem wczoraj do gałęzi. Tu w Legii strzela się na pamięć. Mamy od tubylców kapitalny towar, jemy, palimy, leżymy na stołach. Wieczorem fińskie gwiazdy porno, młodzi się nie skarżą z glockiem przy czole. Umiem sobie wyobrazić, że piach to zaspy śniegu, konserwa z tuńczyka jest jak gulasz matki. Mam tu kilku kolegów, jeden mówił, że bił się w Jugosławii. Wierzę mu bez granic, umie trzymać karabin. Mówiłem mu o twoich piersiach i nogach, pytał czy umiem cię jeszcze kochać. Nie będę Ci pisał jak zabijam. Śmieszne, nawet równo oddychałem, w końcu zarabiam dla nas na mieszkanie. Mon capitaine, idę na spacer jutro wysadzamy posterunek w Czadzie, dzisiaj mam wolne, robię tatuaże.
  3. Pisz sobie zgodnie ze swoją wrażliwością, twórz przykazania poprawnej liryki, zachwycaj się swoimi wytworami, broń ich z zapałem, przekonuj innych do swoich racji (dobrze Ci to idzie swoją drogą) kup sobie paczkę dropsów a mi pozwól bredzić i kłamać po swojemu... w ramach swoich miernych umiejętności... i rozwiązywać zadania z Mensy. Pozdrawiam Cię
  4. Taki język. A zasada komunikatywności - no cóż, pracuję nad tym - wierz mi. Poza tym po co takie rozdrażnienie Jacku, przecież nikt Cię nie zmusza do penetrowania tekstu ze słownikiem w ręku - wystarczy kuzyn Googel. Myślę, że te domy Hundertwassera nie są aż tak mało znane w obszarze ogólnej wiedzy. Bywaj zdrów.
  5. Pora burzowa. Okna zawieszone poza bryłą domu. Zużyte opakowania po dozownikach z programem słonecznym. Kamienie nagłaśniają szumy. Z pojemnika na odpady wyciągasz ostatnie wodoodporne słowo, zawijasz w foliową gazetę, w kopertę ze znakiem wodnym. W Wiedniu hodują suche piętra. Mamy kilka wiader, wahadełko, akwalung do nurkowania w wannie, niezatapialne banknoty odlane z chińskich foremek. Nic, czego można by żałować. Segmenty ścian mrugają jak kolorofon. Może gdy przemokną nam sny zaczniemy wypowiadać je na głos, szukać innych linii brzegowych, nieregularnie połączonych w splot wyobrażeń Hundertwassera.
  6. Żyło wtedy dużo wizjonerów, kronikarzy, dramaturgów, a nie znał człowiek innego obrazu niż ołtarz kozła z gotyckim tronem w otoczeniu demonicznej fauny. Zachowały się wszelkie podobieństwa do znanych osób i postaci najbardziej właściwe – wyraźne pokrewne. Można pomylić frontmana z atmanem, derwisza z globtroterem i kruka z piegżą, odwrócić znaczenia, mówić szeptem bez akcentu. W filmach dla najmłodszych występuje często jako śmieszna, przyjazna postać wzbudzająca litość. Spotykamy się w kolejce, na zdjęciu komunijnym, pod zegarem z południową wskazówką. Powtarzasz często - Osman Spare nadal malowałby głodne niemowlęta i zdechłe konie na wojennym szlaku brytyjskiej armii. Londyn i jego prorocy nigdy nic nie dostrzegali przez mgielny filtr.
  7. Przyjmuję wszystko na klatę. Ale: para w gwizdek - nie para z gęby czy meczyk, wydawało mi się, że to mieści się w ogólnym pojęciu; a irytacja "powrozem" ?? Czemu? Zdrów :)
  8. czy można tak żyć żeby zużyć się nagle albo żyć w ogóle bardziej niż powoli przed i po ulegać lub w trakcie wbrew na czole drążyć sygnałami kierując palnik w azbestową skroń wcierać pastę wasabi wypuszczać parę w tunele gwizdków z ust wywabić ślady po cukrze sadzą i gliną przenikać kalkę wykrzyknikiem w geście przyjaźni przypiąć się nitem do czyjejś skóry lepiej nie żyć niż tak pokrótce pokątnie czekać i szczekać z kołpakiem w piersi lub krokwią w oku podduszać się wtórnie istotą rzeczy wydeptać kółko na długość powrozu
  9. Zanegowałeś zdecydowanie zjawisko poezji w tym tekście, to takie okrutne :)) Trudno, nie potnę się szarym mydłem. Ale kolejny raz oddajesz głos za przesunięciem do działu P. Czyli rozumiem, że najchętniej ulokowałbyś moje wytwory w przedziale dla początkujących, czy tak? Skąd ta gorliwość? Ponownie kłania się problematyka minusów i plusów - nie do mnie zastrzeżenia, tylko do moderatora. Jest taka opcja, więc z niej korzystam - niestety, ale ja nie znam ugrzecznionych pozorów, i jeśli się nie podoba, to po prostu wstawiam minus. Ale przecież to tylko moje zdanie, mogę się mylić. Każdy z nas ma inne wyobrażenie - i bardzo dobrze, bo inaczej powiałoby nudą. Pozdrawiam :::) Nie no jasne, że tak. Nie jest to szkodliwe. Ukłon :)
  10. Zanegowałeś zdecydowanie zjawisko poezji w tym tekście, to takie okrutne :)) Trudno, nie potnę się szarym mydłem. Ale kolejny raz oddajesz głos za przesunięciem do działu P. Czyli rozumiem, że najchętniej ulokowałbyś moje wytwory w przedziale dla początkujących, czy tak? Skąd ta gorliwość?
  11. odcinek wykres wysiłek codzienna dieta cukrowa gorzka czekolada w kieszeniach wibracje gorąco w poniedziałek w piątek wieczorem to samo co zawsze ampułka z półki wpada do koryta kondycja rośnie niepoczytalność radio nie słyszy krzyku wysyłam ci kontakt na wszelki wypadek sześćset dwa dwieście sto jedenaście zawrotna częstotliwość każdego przecinka obłęd na przewodach tętno sowie pod zegarkiem mierzy stan skupienia rano wstanie bez głowy na dźwięk stukania młotkiem siedział na skarpie podpalał świerki potem wstał i napadł na metro wszystko było prawdopodobne nic nie było na pewno
  12. świat się już nie bawi w początek czy koniec pękła mi w rękach formacja człowiek ściśnięta zbyt dosłownie wpisana w podrzędną rolę trwającą długie tygodnie na przystanku w dwudniowym ciągu na trasie załamań nerwowych zakończeń w przeponie pomiędzy trzustką a wódką lament na środku pokoju kamień za szybą liście trują drzewa cieć w bramie udaję że śpiewa był trzeci dzień miesiąca piątego anna i dominik dziewięć na sześć nie mam upodobań nie kupię już nic zastępczego w tej scenie spierdalaj jak najdalej to miał być podobno przedsionek nieba z powrotem udawaj że żyjesz potem umieraj na pamięć
  13. Jeżeli dla Ciebie drogi kolego, w wierszu dominuje sranie i kurwy, to chyba Twoja optyka wychwytuje jedynie brud i wszelkie szkaradztwo. Widać należysz do miłośników poezji salonowej, tam nikt nie sra a nawet jak sra to pachnie konwaliami, jak komuś wymsknie się jakieś półkurwie to zapada krępująca cisza. Odpozdrawiam i dzięki wzbudzenie we mnie odruchu odpowiedzi.
  14. to jakoś się nie trzyma, a wyboldowane razi, nie pasuje - wręcz się gryzie okropnie. warto przemyśleć :) gołębie straszne i takie oklepane. serdecznie - Jola Język plebejski razi... to jasne, są zwolennicy poezji salonowej i brukowej. Która jest bardziej autentyczna? Ja niestety nie używam zwykle łagodnych kurek wodnych, choler i innych. Kurwy były są i będą środkiem wyrazu. Pozdrawiam wszystkich tu obecnych, sporo wyniosłem z tej krótkiej wymiany opinii. Bądźcie zdrowi.
  15. Krytyczne uwagi jak najbardziej ale przyznam, że mam problem z rozszyfrowaniem jednoznacznie opinii na temat. Dziwne te frazy w czerwieni, dziwne, jakieś takie agresywne. A tekst może być wystawiony nawet na po-śmietnisko ale rymy to nie błędy ortograficzne, rytm to nie piosenka. Bywaj zdrów. Szanowny autorze: podszedłeś niepotrzebnie do mojego komentarza (nie krytyki, bo to coś nie ma z tym nic wspólnego) bardzo psychologicznie, ale zgadzam się, że czerwony kojarzy się z agresją - kojarzy się, co nie oznacza, że stosuje wobec Pana jakąkolwiek przemoc werbalną i graficzną :D Od-znaczanie tekstu na kolor czerwony jest taką możliwością na tym Forum, a zważywaszy na to, że nikt (i to chyba nie jest uogólnienie) nie sięga po tę sposobność, dlaczego by nie skorzystać. Zaznaczone fragmenty po prostu mnie zabiły... może nie mnie, ale mój "gust poetycki", cokolwiek to znaczy. Nie trafia do mojego wyobrażenia, marzenia, widzimisię, mojego Ja psychologicznego i metafizycznego - ale przecież nie musi, to byłoby bardzo smutne, gdyby wszystko wszytskim się podobało - a przynajmniej jest kolorowo :D :) Zapewniam, że nic po złości, staram się być bardzo NIELUDZKI. Co do rymu - on po prostu mi nie pasuje, zestawiając, wcale już nie taką konsekwentną, całość. Ale podkreślam, że to tylko moje WIDZIMISIĘ, ale też niestety mam do niego prawo (ono jest chyba nawet pisane :D) Proszę się nie zrażać moim pisaniem, bo w ostateczym rozrachunku wiersz podoba się, tylko ja, rodzynek, poniżej, pozdrawia Mariusz Nie no, ale wszystko gra i nie ma bólu w kościach. Dobra jest jakaś kontr-opinia wobec ogólnej przychylności wobec tekstu. Rozwinął Pan odpowiedź, za co dziękuję. Łączę pozdrowizmy :)
  16. Krytyczne uwagi jak najbardziej ale przyznam, że mam problem z rozszyfrowaniem jednoznacznie opinii na temat. Dziwne te frazy w czerwieni, dziwne, jakieś takie agresywne. A tekst może być wystawiony nawet na po-śmietnisko ale rymy to nie błędy ortograficzne, rytm to nie piosenka. Bywaj zdrów.
  17. Nie widuję ostatnio ludzi. Psy, koty, stare gramofony, obrazki zakończone ozdobną pętlą i pasaż z pustych wazonów - wmurowanych w beton trzydzieści lat temu. Gołębie srają jak srały. Nie ma nic więcej, nie ma powiększeń, mikroorganizmy w mikroskali. Podejdź pod okno rzucę ci towar – najlepszy podmiot w tej części obozu. Łapię już kontakt z rzeczywistością pociętą strumieniem ze światłowodu. Zniknęło mi kiedyś dwóch braci. Mieli łódkę i niechęć do pracy i śniły im się nocne połowy na zachodnim brzegu tamtego czasu. Na ich drzwiach można jeszcze dostrzec: K+M+B 1982. Kurwa ale duszno, jak jest duszno och kurwa, drzwi otwarte, właź! Zamknij za sobą lustra! Nie mam herbaty, hery, herbatników ale mam okno na wątły świat, świat trzeciorzędny i osłabiony, wlepiony w biogram z tymczasowych dat.
  18. Dzięki Ludziska za poczytanie. Pozdrowieństwa wszystkich tu obecnym.
  19. Rani miał dom z ogrodem. Rozłożyste wierzby, staw zarybiony zielonymi Argusami wodospad, łąki faliste, błotne gady. Kolibry zapraszał na letnie igrzyska, śpiewały wokół cedrowych pochodni. Myślał, że bogowie nagrodzą beztroskę. Siedział więc na werandzie i rysował kwiaty. Za jego domem, na ciemnym zakolu wzgórza widywał czasem człowieka. Brunatna postać chwiała się na szczudłach zrobionych ze szkieletu słonia. Rani widział tylko kolejny pejzaż, nie znał wrogości i zagrożenia. Pewnego poranka nie wstało słońce i trwała noc, a kurz wypełnił płuca, wdarł się w drzewa i oblekł werandę. I stała się ciemność, której dotąd nie znał. Wyjrzał przez okno, przez chwilę patrzył. Widział skupioną pustkę, przenikała każdy fragment widoku. Bezładne kłębowisko złudzeń. Wyszedł przed dom i zaśpiewał: rdza to nie metal, potok to nie deszcz, popiół to nie ziemia, a wiatr nie jest oddechem, lecz rozłożysty powój niech stanie się mną, a ja jego kwitnieniem. Rani budował świat, a świat przyszedł do niego nieproszony, niezdarny jak starzec proszący dziecko o schronienie.
  20. Niekoniecznie, nieregularne metrum - celowe. A Bródno-piska to nie brudnopis. Taka lokalna, bródnowska animacja. Ukłon!
  21. zieje się czasem się zdarza przydawka przypadek złożony wypadek prosty w szklankach literatkach czajurka w czajnikach grzane łzy chleb bułki wędrówki pchły na schodach krwawnik porasta posadzka ziewa marmurem zimnem klatki w zsypie sterty pięści rdzewieją noże w bloku krzyżowym na piętrze pobocznym okna skaczą na chodnik być może nie gorzej niż niszowy niż
  22. lataliśmy na jednym latawcu słonecznym z papierowym kołpakiem w bagażu z ręcznym miotaczem ptasich dziobów łodygowym stelażem wzmocnieniem kręgu szyjnego dorównywaliśmy najszybszym nietoperzom i cieniom młodych wron zamiast samolotów sklejanych na ślinę prawdziwy rydwan do walk w powietrzu z ostrzałem kierowanym palcem serdecznym lub cyrklem ze skali dziwię się że do tej pory nikt nie zbudował dla nas lądowiska letni bezruch wywołał burzowe szkice ludzi tupiących podczas snu w trosce o stan nieba gasiliśmy papierosy na wiatrołapie szkoła miała okna na mekong
  23. Widziałaś kształty z górnych partii bawełnianych krokwi. Plenery chowały przed tobą cienie a cienie rosły w innej poświacie. Nie rozumiały przestrzennych odniesień. Pozlepiane urywki kalendarza wypełniały pokój dzienny, jaskrawy od metalicznej folii pokrywającej obudzone stworzenia. Przesuwasz ręce po krawędziach; nie dotykałaś się dzisiaj, a jest to dzień, w którym obsypią nas okruchy czcionek – z akt sprawy o posiadanie własnych przeżyć. Zwlokłaś mnie z łóżka. Przykleiłaś do ziemi. Leż kamieniu, nie patrz w poprzek światła. Zapewnię ci dostęp do środka instalacji, ćwiczenia na bezczynność, oddychanie beztlenowe. Przechodzę na drugą stronę galeryjnej poczekalni. Panuje tu względna nieruchomość. Żyjemy chyba wolniej niż zwykle, pomiędzy warstwami szkła upchanymi u nasady kręgosłupa.
  24. Doskonały sonet, postać Prezydenta Starzyńskiego doczekała się już wprawdzie odniesień w poezji ale nie szkodzi przeczytać raz jeszcze w Twoim wykonaniu. Bez uwag merytorycznych (bo nie znam się na sonetach ;). Natomiast jako dziecko Syreniego Grodu jestem za, bardzo za! Bywaj.
  25. Przyznam się, że nie rozumiem tej gry odbywającej się w tekście. Bardziej pasuje mi tu słowo namieszane aniżeli ciekawe. Przypuszczam co chciałeś osiągnąć tym zabiegiem - rozwarstwić wersy przez wprowadzenie oryginalnych relacji pomiędzy słowami. Niestety wyszło tak, że znacznie obdarłeś każdy z wersów z czytelności. Ogólnie tekst ładnie by płynął gdybyś może zrezygnował z tych zabiegów albo przynajmniej ograniczył. Nie ukrywam, że wiersz chociaż miniaturowy ma potencjał (do ujścia w przestrzeń;) Dobrego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...