Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Adam_Szadkowski

Użytkownicy
  • Postów

    1 041
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adam_Szadkowski

  1. pustka a potem pustka Adam
  2. Miałem za zadanie "zjechać" ten tekst... Nie zrobię tego jednak, bo... dobre to... Pozdrawiam i czekam na kolejne. (Wiadomo, że to nie w moim guście i tak nigdy nie będę pisał, ale doceniam dobór pieknych słów) Zleceniodawcy "zjechania" wypada poczekać, aż coś mi się naprawdę nie spodoba:P Adam
  3. ...a przepraszam - o co chodzi? Adam
  4. Nie wiedziałem, że rzeki są siostrami strumienia:)))) Adam
  5. cały czas obejmuje ramionami cały czas przekłuty tą dłuższą chwilą Bóg wisi teraz do góry nogami widzi niebo ale ciało ciąży wygląda jak strzała wycelowana w ziemię syczą rany pada deszcz Waldek wykorzystując moment prześlizgnął się przez zardzewiałą dziurkę przedarł się przez rudy ból nie będąc kluczem gęsim piórem we włosach uleciał *Waldkowi Hyżemu w pierwszą rocznicę...*
  6. "ten strumyk wypływa z wysokiej wydmy" - czyli ma początek na wysokiej wydmie (więc znamy początek strumienia - autor o tym mówi) "Nie wykryłem źródła, ale jest, na pewno jest; kropla po kropli" - jednak nie wiemy gdzie jest? zmiana poglądów? Jest w tym wierszu tyle błędów... Na przykład: "Płynie wąsko. uczciwie: zabiera z podłoża te cząstki, te minerały, które mu dane są; pozostałe zostawia swoim siostrom. Tych sporo." - fatalnie rozpisane - "które mu dane są"... - dlaczego zostawia? przecież zbiera te, które są mu dane; innych chyba nie potrzebuje, ale dlaczego nie potrzebuje? - nie rozumiem też zdań "uczciwie." i "Tych sporo." - małe i duże litery(???), wogóle - interpunkcja... Na koniec coś z płcią: "ten strumyk" (męski - "dane mu są") - "nasza bohaterka" (żeński - "ona"). Coś jeszcze? Adam
  7. Zupełnie sie Pan zagmatwał. Forma rzeczywiście fatalna, ale ja tej wydmy też nie rozumiem. Jakaś abstrakcja, a potem nie jest Pan konsekwentny. Nie wiem czy ten przypisek na końcu to wiersz, czy refleksja. Jeśli to drugie, to nie na miejscu chyba - tak mi się wydaje. Adam
  8. Kiedyś bywało lepiej, droga Pani Magdo. Czekało się na Pani wiersz, teraz nie czekam. Adam
  9. wzrok oparty o sufit poddaje się przytuleniu rzęs niebieskich czeka Ducha dyszy ducha od ucha do głucha knieja tatrzańska kołysze słońce filozoficzny konar ręki gładzi wielkie tajemnice w lekkim śnie na krużganku zamkniętych oczu na końcu każdy jest prorokiem
  10. Już w pierwszej strofie nie podoba mi się. Metafora na metaforze i nie mogę sobie wytłumaczyć płomienia świcy na ostrzu noża. Słabe. Adam
  11. Droga Pani nie rozumie mężczyzn, my tylko przy naleśnikach nie myślimy zbytnio - odpoczywamy. :) Adam
  12. Trochę za dużo słów i siłowe pisanie sie "wyczytuje" z tego tekstu. Proszę zwrócić uwage już na sam początek: Obróć kamień w popiół i ogarnij nim Ziemię, usłyszysz wtedy jęk religii, kruchości jej skrzypienie. - ile jest tu błędów stylistycznych, ile niedbalstwa słownego, załamuje się także logika jakakolwiek - chyba, że jest Pan poetą awangardowym... ale chyba nie. :) Adam
  13. Kilka wersów, a tyle chce Pani powiedzieć na raz - tak się nie da. Proponowałbym skupic sie na temacie jednym i robić od niego odnogi słowno-myślowe, a nie zasypywać czytelnika kilkoma obrazami, których powiązanie jest nie możliwe w tak małej formie. Adam
  14. Odniosłem wrażenie, że starała się Pani udziwnić na siłę. Udało się - jest dziwnie, ale dla mnie mało czytelne i nie warte powrotu. Adam
  15. Jakaś myśl jest, ale fatalnie jest to rozpisane. Pisał Pan zapewne w jakimś przypływie emocji i potem nawet nie raczył zredagować, mówiąc w prost... poprawić. Tak dużo słodyczy… Która po czasie okazała się czymś innym, (...) - znaki interpunkcyjne w tym wierszu świadczą o niedbalstwie - warto to jeszcze raz napisać... na spokojnie. Adam
  16. czek czek czek i czekam na głowie osadza się lekko ziemia moja obiecana z ognia krzyża pył raj albo diabelski gaj z małpią miną czek
  17. siostra za Koniem Świetlnym pociągana mewa w autobusie ziewa - sztucznie oddychane okna żyją nagle na chwi oczywiście siedzi (anioły siedzą) patrzy jak pani mądra miękka istota i jeszcze - - filozof dobrodziejka - głaska myslą bobaska grubaska modli mu grzechotkę taką z niebem z lecącymi gwiazdami (uwaga na główkę) podziwia pijaka "ile on mógł wypić?" sadzi jajka kłócącej się parze i kluski na wysiada na następnym zostawia drobnicę kroków rozsiewa czerń uśmiechu tajemnicza i bolesna
  18. pani pachnie jabłkiem a potem chwytając gardeł ciasnych własną zachłystuje się winą Bóg może szczęście może szczęście Bóg pani pachnie nasturcjami a potem przekwitłym marzeniem w niespełnieniu żył zanika szczęście może Bóg może Bóg szczęście pani pachnie ziemią a potem czarną gębą z dębowym uśmiechem uświadamia
  19. No tak właśnie... - gdybym umiał pisać limeryki, to nie byłoby tych problemów :) Adam
  20. Piszę limeryk dla żony; Pierwszy raz, więc wynaturzony. Dziwny, jak ja dziwny jestem - Pewnie spotka się z protestem. Czuję już na głowie wałek, Gorszy od policji pałek. A jam marny słów szpargałek I nie umiem innych działek.
  21. Kurka wodna... Coś mi się tytuł źle wpisał chyba...:) ...ale niech zostanie - jest bardziej awangardowo...:) Adam
  22. tryptyktyktyk. część pierwsza widziałem dziś na skraju arterii robiła malowidło szminką szalem owiniętą miała szyję pewnie cieńką - wstążka głowy dekoracja kwiata wiła cały świat zaraz zakochany na ułamek ulicy poczłapałem dalej i spadłem z krawężnika tryptyktyktyk. część druga widywałem się już w zakochaniu na przykład sklepowym w ulicznym uniesieniu nigdy jednak fizyka uczucia nie strąciła mnie do rynsztoka tryptyktyktyk. część trzecia panowie kochajmy się w widoku kobiet na ulicach bardzo płaskich chodnikowe chwile strącają w otchłań nie pomagając wrócić [sub]Tekst był edytowany przez Adam Szadkowski dnia 07-11-2003 14:15.[/sub]
  23. wisi dla niej ma główkę małą dziwi ją fryzura nie dzisiejsza ciało lśniące srebrzyście oczy zamknięte sen w niewygodnej pozycji rozpostartość ptaszność pstryknięty cudnie buja się na łańcuszku siup siup nie przenika w serca nie gra w piłkę nożną brakuje mu odwagi by pogadać jest mało ruchomy nie zaklina dobrej pogody jest elementem bajki wilkiem nie jest bardziej czarodziejem z opowiadań mamy *** cierpienie nie jest miną rzeźby choć czasami płaszczy się na twarzy nie widać gwoździ wtopionych w drzewo trzeba je wygrzebać
  24. smuga końca błękitu ostro kreśli ramię na pół tnie bezdusznie wszechobecność rzeczy powstający z przecięcia monstrualny człowiek w tysiącem wszystkiego łatwo łamie się na ból jak tabletka krrrach dzieli się ale w rozdrobnieniu nie znika lodowate spojrzenie z kawałkiem rozpuszczonego lodowca widzi przeszłość przyszłość jest kotem czarnym sączy się chwila z ropnia jeszcze żywego zgniły czas zwolnił myśli sączkiem jest dumny Bóg i szalony mag - Mózg owi Zbawcy bawią się w warcaby ostatni wspólny ruch wyczekany nie nudzi wspaniale kończy tajemnica się tajemni [sub]Tekst był edytowany przez Adam Szadkowski dnia 04-11-2003 20:37.[/sub]
  25. we wszystkim przypominam dziurę mam brzegi pochłaniam przywiązuję się do guzików rozkładam pokarm klnę gdy się powiększam przechodzenie ze stanu w stan odbywa się zawsze gębą właśnie tą szeroką zębatką - mimika sadzi rzepkę na scenie marny teatr ciała zagra gra przegra obsada: ja widz: ja p o d z i u r a w i o n a płachta oddzielająca kurtyzany od ziemię od ud od diabła od oddo dood mój brzuch jest centrum wszystkiego dziurawego [sub]Tekst był edytowany przez Adam Szadkowski dnia 02-11-2003 21:46.[/sub]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...