ula
Użytkownicy-
Postów
1 162 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ula
-
A jednak nie ma mężczyzn idealnych.
ula odpowiedział(a) na ula utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
sądziłem, że dla WAS panie, właśnie pantoflarz to mężczyzna idealny... hej? Lef-nieposkromion-ski ;-) eee tam, pędźta z pantoflarzami i inniejszymi kaloszami! wolimy nieposkromion(/skich)ych);-P -
A jednak nie ma mężczyzn idealnych.
ula odpowiedział(a) na ula utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
bunt na pokładzie?..;-) -
miniaturka dla pana z warzywniaka.
ula odpowiedział(a) na ula utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
dziękuję za pozytywne komentarze... milusiński prezent na mikołajki;-D a propos życzę czarownego mikołajkowego wieczorku... ps zostawiam wersję auto, chociaż propozycja Marlett też jest ciekawa;-) -
miniaturka dla pana z warzywniaka.
ula odpowiedział(a) na ula utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
kiedy twój palec badał dojrzałość pomidorków na targowym stoisku sama zrobiłam się czerwona wciąż myślę zboczeniami -
Hm. Przeczytałam tekst wczoraj i poczułam się tak, jakbym wypiła kufel gorącego mleka z łyżką miodu i masła, który to napój zwykle pija się na ból gardła, a którego ja notabene nie znoszę. Uważam, że Twój pomysł Elu z tymi pocałunkami i w ogóle jest niegłupi, aczkolwiek ździebko banalny. Ja chcę czegoś mocniejszego niż mleko. Pozdrawiam, ulka.
-
A jednak nie ma mężczyzn idealnych.
ula odpowiedział(a) na ula utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
nawet książę od Kopciuszka okazał się pantoflarzem -
jakoś nie bardzo. znaczy się tekst. kolano? lekcja historii? i don't know. pozdrawiam.
-
Historia jednego obrazu
ula odpowiedział(a) na Andrzej Figowy utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"ruloniki powędrowały do otworu w kształcie ula"...... nie no, trzeba było tak jednioznacznie???;-P -
jak z porcelany zależna od moich dłoni notabene nie cierpię jej zimnej i przede wszystkim zimnej boję się ukruszyć bo dziwki są droższe choć nie sercu
-
o! pokory to mam aż nadto.... pozdrawiam serdecznie*
-
no ba;-P dziekuję po pierwsze za komentarz, po drugie za plusiczka. Mój tekst jest oczywiście tylko szkicem. Brakuje mi czasu na naskrobanie czegoś dłuższego, a przy tym jeszcze ciekawego. Więc póki co tworzę prozatorskie miniaturki. Takie na rozruszanie nadgarstka i odkurzenie warsztatu.
-
Zajęłaś zaszczytne miejsce na mojej czarnej liście. Ostatnie. Kongratulejszon. Szkoda, że musiało tak nieco koślawo wyjść. Bo przecież fajnie było chodzić z tobą na szaber w drodze ze szkoły. Albo udawać lesbijki w autobusie. Chociaż twoje kolana były niemiłosiernie kościste i żgały moje pośladki na zawsze je odkształcając, wiesz? - Wierzysz w miłość? Taką do pierwszego spojrzenia?.. - Od pierwszego nie. Ale od następnego już tak. - Żartujesz. - Nigdy nie żartuję, jeśli mowa o uczuciach. Taką już mam zasadę. - Ty i zasady!? Kwasy chyba, ot co! Znałyśmy się tylko trochę. Żadna nie przekraczała granicy intymności. Istniało tabu. Cenzura. Niedopowiedzenia. Ale mimo to wiedziałyśmy o sobie zdecydowanie za dużo. Po kryjomu czytałyśmy między wierszami. - Dzisiaj leciał ten film z Jenifer Lopez… - „Gigli”? - No. I „Bridget Jones”… - I co, wszystko oglądałaś? - Nie, bo mój starszy brat oglądał, jak kogoś ugryzł pies. - Wow. Pewnie na National Geographic. Z czasem nasze rozmowy wchodziły na coraz wyższy poziom. Zgryźliwości. A czasem sprawiało to tylko takie wrażenie. Bo luki zaczęły się wypełniać. Potem zazębiać. Lub na odwrót, mniejsza o to. Jak za długo przebywa się w towarzystwie jednej i tej samej osoby, bądź- co gorsza- całej grupy ludzi, prędzej czy później coś zaczyna zgrzytać. Rzęzić. Jak stary autobus linii jot. Jak fiat 126p, do którego wpakowała się nadprogramowa liczba jednostek w dresach. Polisz bojfrendów. Kiedyś powinnam dostać Nobla. Ale póki co nikt mnie nie docenia, prócz babci, która wie, jak trudno się robi na drutach. Ale co ona wie o teorii zgrzytu. Pstro. Ja wiem, z doświadczenia życiowego. Więc suma sumarum wyszło trochę jak w telenoweli. Odcinek 526/1052. Tak jak wtedy, kiedy wszystko może się jeszcze zdarzyć, a dzieje się jeszcze więcej. Ale myślę, że w naszym przypadku już wszystko jest jasne. Definitywnie The End. Bez żadnego happy. Tak jak w życiu.
-
cóż za ekspresja.
-
wiesz, już nawet popękały kąciki ust z suchoty i gałki przestały się poruszać już nie mam sił na wyjście na wejście tym bardziej mówisz, że już do siebie nie pasujemy rozmiarowo racja, twoje ego się przeciąga
-
coś w tym rzeczywiście jest. i dlatego bardzo mi się podoba. choć podrasowałabym odrobinką wersyfikację. pozdrawiam! cmook.
-
i nikt nie widzi nie słyszy skorygujcie rzeczywistość! zabarwioną przez złudzenia przykrytą czarczafem wy handlarze zniczów sprzedawcy obwarzanków i wy publiczne motyle z czerwonymi stringami
-
kiedy się rozszerzyły tęczówki skarbie, tęczówki... już nic więcej nie widziałam poza plamkami przed sobą jak groszki na ulubionych majtkach zrobiło się jakoś wilgotniej w powietrzu jakoś parniej niż zwykle musiałam rozpiąć sweter musiałam głęboko oddychać
-
następnym razem może trójkącik?? ... pozdr ulka
-
nie płodzę perełek poezji nawet nie wiem czy zwykłej jarzębiny na kratki na linie sypią się konfetti co zrobić żeby z tej kijanki coś powstało? a może to już? zupełnie nie wiem. help. nie znam się na stadium rozwoju żab.
-
ktoś powiedział, że nadzieja jest matką głupich. jeden z największych idiotyzmów jaki słyszałam. obiema rękami...:-(
-
jest jak grecki bóg w wersji współczesnej, gdzieniegdzie nażelowanej. Elvisem wiecznie żywym co tyłkiem wciąż kręci. jak Chuck nieśmiertelny. jak superman i spółka razem wzięci. jak Bond z gadżetami. a ja kolejnym.
-
od razu cieplej w okolicy i jaśniej i nawet wiatr ucicha na małą chwilkę kiedy para się obejmuje mnie obejmuje czulej niż... przecież wiem, że wszystko co wydawałoby się trwałe dziś i jutro dzień i noc dwa plus dwa jest u lotne
-
im więcej wysiłku i pracy z ochotą, przerobi się słomę na srebro i w zloto, a jutro nawet na futro. lecz cóż człek się ma męczyć? i nie spać po nocach, swe ręce zadręczać i głowę kłopotać biznesami? wszak najgorzej i tak wychodzi się na mydle.
-
naprawdę zabawne, puenta miodzio, bravo! nanieś poprawki, które zasugerowała ot i anka i będzie jeszcze lepiej;)
-
coś w tym jest. ale głeboko zakopane pod tą dziwną wersyfikacją i zarośnięte znakami interpunkcyjnymi... pozdrawiam, cmoksy