Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ula

Użytkownicy
  • Postów

    1 162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ula

  1. Dygnięcie. wuszka ma duże wymagania, ale ja rozumiem. M. Krzywak- ja tam myślę wszyscy panowie są podejrzani... Massalin Nagietka- panie nie rozmawiają. panie plotkują. Dygnięcie.
  2. albo mi się wydaje, ale wena chyba wciąż i wciąż wyślizguje się Panu z palców... Tym razem już prawie była w garści... Ale i tak dam Panu plusika, bo Pana lubię tak jakoś hihi;-D (żeby nie szemrano po kątach, to niech oficjalnie bedzie za poniższe pięc wersów) w pułapie chmur za pan brat z żurawiami bliscy niebu i boskim sekretom na rozpostartych skrzydłach wbrew prawu ciążenia
  3. nie wiem czemu;-P tak wylazło.. pozdr, dzięki za zajrzenie;-*
  4. pakowałeś wszystko tak zachłannie mógłbyś mnie kiedyś tak wziąć? i pomyśleć że chemia nie pasuje do bułeczek z jasnego pieczywa
  5. kiedy twój palec badał dojrzałość pomidorków na targowym stoisku sama zrobiłam się czerwona wciąż myślę zboczeniami
  6. aż taki asortyment?.. to ja zmieniam zdanie! ;-P
  7. myslałam, że całość będzie dość prosta w odbiorze, a tu niespodziewanka.. panowie, gdzie koncentracja? rozumiem, święta&szaleństwo zakupów, ale... asher- prawdopodobnie masz rację;-) dziękuję, pozdr Ulka;-))
  8. Ale ja wiem, mogę dostać plusika??:-D
  9. patrz: "Warsztat", pozdrawiam, Ulka.
  10. filiżanki. rzeczywiście. chyba macie rację;)
  11. też mu ulegam, w okresie jesienno- zimowym tym bardziej... PS hm... od złota wolę srebro;-D ale nie pogardzę... asher: zastanawiałam się chwilę nad tymi kuflami, czy pasują czy też nie. i drogą dedukcyjno- indukcyjną dojszłam do wniosku, iż muszą pozostać na swoim miejscu. szklanki odpadają, kartony tym bardziej, plastikowe kubeczki? ee, nie wiem co tam jeszcze... a takie zgrabne kufelki na nożce, normalnie mam je w ślepkach... czekam na komentarze, za powyżesze wieeelkie dzięki;-* pozdrawiam!!
  12. Przy tobie trochę mi wstyd, że jestem jak kolejna brudna szklanka w zlewie. Że nie mam do powiedzenia nic więcej, nic więcej od ciebie samego. Możesz nawet nie wiedzieć o całej prawdzie i wciąż siedzieć cicho, gdy jestem bezbarwna. Przy tobie zamykam się od środka.
  13. - Masz rację, jestem niewyżyta- Westchnęła. - I masz kosmate myśli. Ale i tak cię kocham. Wiatr. Tylko wiatr. Bawi się jej kosmykami, wysusza soczewki. - Chodźmy. Mam gęsią skórkę. * W „Naleśnikarni” wypili po filiżance czekolady. Gorącej i gęstej. Przyjemne miejsce. Na miodowych ścianach wiszą olejne obrazy o tematyce naleśnikowej. Patrzysz i myślisz, czy lepszy byłby ten oblany miętowym syropem, czy może ten obok, nafaszerowany warzywami. O szyby tłuką mokre, późnolistopadowe liście, a tu złota jesień. Mają tu ciekawe lampy. Ich kształt przypomina mi cytryny. - Melka?- Kamil podparł głowę dłońmi, kładąc łokcie na stoliczku. - No? Wytrzyj nos. - Jak to z tobą jest, co?- Złożył z serwetki trójkącik. Wytarł czubek nosa z czekoladowej pianki. Patrzał na nią. Oczy Melki błyszczały. Niebieskie. - Jak? Na wznak. Wiesz przecież. Dlaczego pytasz? - Bo ty się musisz określić w życiu. Lewo, prawo?- nieznacznie wzruszył ramionami. - Na prawo na pewno nie pójdę- Spojrzała w górę, na cytrynę. Powaga kontrolowana.- Nie znam się na tym- Pokręciła głową, zerknęła na Kamila i parsknęła śmiechem. - Oplułaś szklankę!- syknął rozbawiony. Pięknie wygląda uśmiechnięta. Uśmiech tuszuje wszystko. Cienie pod oczami, wszystko. Powinna robić to częściej. - Opowiedz, jak tam jest- Nagle spoważniała. - Spójrz za okno. - Plucha i mgła. - Przez większość tygodnia. - Ohyda. I nic poza tym?..- Pytanie zawisło w przestrzeni, gdzieś między cytrynowa lampą a Kamilem. Patrzyli chwilę przez szybę. Kamil zadumany. Melka z miną lekkokwaśną. - Wiem, że lubisz to miejsce i mogłabyś przesiadywać tu godzinami, ale chyba musimy się zbierać, co?- Kamil podniósł się z wygodnego krzesełka- Pójdę po płaszcze. Jest inna. Dobrze, że walczy. Melka nachyliła się nad swoją, pustą już, ręcznie malowaną filiżanką. Wzięła głęboki wdech nosem. Tak pachnie szczęście. Można je kupić! Ale za dużo szczęścia naraz mieć nie można. Bo tuczy. Krach nastąpił w czerwcu. Ani Melka, ani nikt inny nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Melka była lubiana. Każdy w szkole chciał się z nią pokazywać. Miała kreatywne pomysły, malowała. Oni wciąż nie rozumieją, że to uczucie niedoskonałości, niedowartościowania napędzało mnie jako artystkę. Powierzano jej sekrety, pytano o radę. Żyła cudzymi kłopotami. Nie miała czasu zająć się sobą. Wszystkie własne problemy chowała po kątach, by zająć się nimi w wolnej chwili. A że było ich coraz więcej, chwila przestała wystarczać. Było mi wstyd. Dotąd radziłam sobie doskonale. Byłam samowystarczalna. Bliscy widzieli czarne chmury krążące nad Melką. Mówili, że to przecież najzwyklejsze elementy dorastania. I że wszystko będzie dobrze, że ma się uśmiechnąć. Ale dobrze wciąż nie było, a uśmiech przygasał. Wycofała się z życia towarzyskiego, nie chcąc uprzykrzać go innym. Czuła niechęć do samej siebie. * - Idziemy?- Kamil zastał Melkę z nosem przy zaparowanym kuflu i przymkniętymi powiekami. Na dźwięk jego głosu lekko się wzdrygnęła. Spojrzała nań lekko nieprzytomnie i kiwnęła głową. Wstała. - Fajnie, że przyjechałeś na święta. - Też się cieszę. Chociaż, z drugiej strony więdną mi kąciki ust, gdy tylko pomyślę o kulinarnych popisach mamy- Uśmiechnął się. Ona też. - W tym roku nie będzie już tak źle, braciszku… Mama cały rok potajemnie chodziła na kurs gotowania- Melka puściła oczko.
  14. do dziewiątego wersu wszystko jest lux, ale potem nagle coś się kruszy i staje się ździebko trywialnie. pozdrawiam, ulka.
  15. naprawdę bardzo mi się podoba. wszystko jest na swoim miejscu. dawno Cię tu nie było, prawda li to? cieszę się, ze wróciłeś i to w tak wielkim stylu;-) PS bóg czy Bóg?
  16. jakie będą plony? pokiwałaś głową w takt cykady polnej znowu odruchowo odgarniając kosmyk za miedzą niewiele się słyszy inni mogą tylko przeczesywać kłosy jak wiatr a my mamy swoją kryjówkę
  17. o to jest coś dla mnie! >jupi
  18. dla przyszłych kosmonautów: kiedy do wieczerzy rodzinka zasiada? czy to wtedy, kiedy z nieba meteoryt spada? dla miłośników zwierzątek: jak to jest, kochani? czy w noc wigilijną piesek zamiast szczekać polszczyzną mówi płynną?
  19. W krzyżu :) hej, co wy tutaj?... na krucjatę?;-P zielona stronka jak łąka pozdrawia ulka- biedronka
  20. ano racja, zgrzyta... dzięki za podpowiedź, a jakieś wrażenia ogólne?.. pozdr Ulciadełko
  21. tytuł jest beznadziejny. manifesty nie mogą być "takie sobie"! muszą albo porywać tłumy, albo sprawiać, że słuchając ich zaczynasz mimowolnie dlubać w nosie! treść niegłupia, aczkolwiek Stasia i Lefski mają rację co do niektórych szczegółów estetycznych. pozdrawiam.
  22. zastanowiłabyś się może trochę dłużej gdybym był ostatni jak Mohikanin? śmiało poszłaś przenosić góry ja wciąż drepczę doliną staram się wszystko zrozumieć w kolejności jak leci film czarno - biały o naturze kobiecej powiedz kiedy kochasz na tyle na ile cię stać
  23. nawet książę od Kopciuszka okazał się pantoflarzem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...