Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

infelia

Użytkownicy
  • Postów

    235
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez infelia

  1. @huzarc Szczera prawda.
  2. Nie pocałował mnie na przywitanie, Bąknął tylko pod nosem: „no, cześć” Sama musiałam na siłę spleść nasze dłonie, A on zamiast wyznawać mi miłość, Nosić na rękach, czarować jak przystało Na cholernie dojrzałego faceta, Opowiadać zaczyna o bólu brzucha I zgubionym kuponie totka, Na bank wygranym, milionowym. Poprawiam fryzurę najnowszą, Lokami zarzucam, zdziwił się wielce, Jakbym muchy odganiała – kawał drania. Z chęcią wepchnęłabym go pod samochód. Zamiast zaprosić do kawiarni, Zabiera mnie na pokaz garnków. Nie błyśnie dowcipem ani diamentem W pierścionku zaręczynowym, A kwiatek po drodze to pewnie koza mu zjadła. W kinie zasnął z głową między kolanami, A ja ze złości dwie porcje popcornu zeżarłam. Odprowadził mnie do domu, a przez Domofon mówi do mamusi: „Proszę pani, odnalazła się zguba.” Już miałam odburknąć: „cham”, Lecz zacytowałam tylko z pamięci: „Dobranoc, pchły na noc, Karaluchy pod poduchy. Nie zobaczymy się znów!”
  3. @Berenika97 No to wiele straciłaś. Otwierając pawlacz zawsze trzeba było się przywitać: "Dzień dobry Panie Pająku"...
  4. @Berenika97 Stare pawlacze skrywały swoje sekrety. Było i mnęło.
  5. @Migrena Brzmi ciepło.
  6. @huzarc I oby tak dalej.
  7. A co ty tam robisz, sama w pawlaczu? Zapomniano o tobie – nic nie wiesz O weselach i pogrzebach, tyle się zmieniło, Lata całe umknęły, przepadły. Przespałaś piękne chwile i te złe. No chodź, zaznaj wolności, Przetrzepię ci skórę, piórka się nastroszą. Odetch­niesz świeżym powietrzem, Pogadasz sobie z promykami słońca. Stęskniłaś się za wylegiwaniem na łóżku, Brakowało ci klapsów i ciepła domownika. Rozbawiały cię dylematy śpiocha, O tym, że gdy nos zakryty, to stopy gołe. A pamiętasz przeciąganie z prawa na lewo? „Oddawaj, bo marznę!”, „Nie puszczę!” Byłaś świadkiem tylu tajemnic małżeńskich. Nasłuchałaś się o złodziejstwach i przekrętach, Podziwiam cię – nigdy się nie rozprułaś. Od dzisiaj niech twoja pierzastość Sama decyduje, do kogo się przytulić, A komu zostawić tylko lichy rąbek. Masz nawet pozwolenie na psikusy, Gdy cię najdzie ochota zsunąć się Na podłogę i pochrapać w spokoju. Mamy dla ciebie niespodziankę. Nadamy ci imię i wyszyjemy Na środku brzuszka „Ciepłuszek” No co tam chlipiesz, głupia? Jesteś w swoim domu, nasza, Bezpieczna, przytul się – no już. Hurra! jeszcze tego nie wiesz... Tadam, bim bam! jutro śpimy dłużej!
  8. @Berenika97 Co na to ma powiedzieć Czerwony Kapturek?
  9. @Berenika97 Idealne nawiązanie do wiersza.
  10. @Gosława Zapraszam po więcej wrażeń.
  11. @huzarc Taki był zamiar.
  12. @Waldemar_Talar_Talar A gdzie zapiecek i klepisko? Gdzie zydel i szatkownica do kapusty? Gdzie podział się samogon? Niech to dunder świśnie!
  13. @Migrena No to przybijamy piątkę... lecz nie w samsunga.
  14. Bywa miękka, czuła, ciepła i przyjazna. Umie też chlasnąć z liścia – prask! Jak ma to w zwyczaju rozeźlona. Pazurkami przyozdobiona ostrymi, A na nich kwiatuszki i serduszka, Chętnie policzek zadrapie do krwi. A jak za nos chwyci – nie puści, wytarga. Zawiera w sobie mapę żywota; W każdym zgięciu los przepowiada, Szczęście lub zgubę – bywa garścią, Co nie umie zatrzymać piasku, Ani wody, ani ulatujących chwil. Czasami pachnie ziemią, mydłem i cebulą, Nosi w zmarszczkach ślad obieranych kartofli. Zna wagę garnka i ciężar torby z zakupami, Odnajduje klucz na ślepo do zamka. Jest narzędziem, które nie zna zmęczenia, Tylko ruch – szorowanie, głaskanie, składanie. Potrafi być pięścią, co łupnie w stół, Umie uchwycić kielnię i igłę najcieńszą. Złapie za pędzel, młot i smyczek, Miewa odciski i ślady farby z budowy. Wyrzeźbi w glinie, zagra na fortepianie. Można ją podać, służąc pomocą lub ucałować Z poszanowaniem i wdziękiem. Wiesz co, moje wszechstronne dłonisko, Lekko już kościste, żylaste, spracowane, Przybijmy sobie piątkę na zgodę – plask!
  15. @huzarc Koszmar. Dozwolone od lat 18-tu.
  16. @Berenika97 A wałek do ciasta zawsze budził strach...
  17. @iwonaroma Mamusia zawsze stoi na straży...
  18. „Musimy zdecydować, kto w naszym domu Nosi spodnie – ja, od poniedziałku do piątku, Ty w soboty kręcisz się w spódnicy, A w niedzielę możesz ganiać sobie w slipach. Zrozumiano? kto jest przeciw? kto się wstrzymał? Nie widzę – grafik już szykuję szminką na lustrze.” Szast! tabelki już gotowe, a w nich same wykrzykniki. „Zabawimy się, słodziutki, w malowane cielę.” Poniedziałek – budzi mnie czyjeś chrapanie, Burczenie w trzewiach jak u słonia. O, Ewka, zwlekając się z wyra, bąka puściła I szura w dziurawych kapciach do łazienki. Drzwi nawet nie zamknie i klnie do lustra. Po sutym śniadaniu, beknięciem zakończonym, Ruszyła w moich spodniach odprasowanych Do stoczni budować statki dalekomorskie. Wtorek – dostałem z liścia z półobrotu Za nieumyte gary i zupę przesoloną, Kurz na półkach i śmieci niewyniesione. A na dokładkę w koszu do prania wylądowałem. Środa – jestem na OIOM-ie, nic nie pamiętam, Pewnie wałek do ciasta poszedł w ruch. Widzę ciemność, oczy zapuchnięte, Kaszką manną karmiony proszę o dokładkę. Czwartek – do domu wracam po ciemku W szpitalnym wdzianku i podkulonym ogonem. Drzwi nie zaryglowane, pewnie pułapka. Hyc, cichutko – i w wannie znajduję schronienie. Piątek – dzień szczęśliwy, pani domu po wypłacie Padła na wersalkę ululana – co za spokój! W końcu przed telewizorem plazmowym Mogę podrapać się i poklepać po brzuchu. Sobota – dzień imprezowy, koleżanki się zleciały Na miotłach, kankana tańczę na stole Przy dzikich piskach i chichotach widowni. Skaczę jak głupi pod sufit w nadziei na brawa. Niedziela – mamusia na obiad się zapowiada. Ewunia fartuszek zakłada w kwiatuszki, Tłuc będzie nie mnie, lecz schabowego. „Mężu, skarbeńku, czy podać ci drugie piwo?”
  19. @Berenika97 Zabawne.
  20. @huzarc Trafnie ujęte. Dzielmy się takimi miniaturami.
  21. @violetta Tak ze sobą tańcowały, Aż uszyły wierszyk cały!
  22. @Berenika97 Powiało nadzieją.
  23. @Migrena A nadziei trzeba się trzymać, jak pijany płotu. Dziękuję za wnikliwość.
  24. W kolejce do lekarza siedzą struchlali, Zapatrzeni w sufit lub w nicość. Czas odliczają, tik – tak, zniecierpliwieni. Godziny mijają, kciuki trzymają mocno Resztkami sił, jeszcze troszeczkę. Numerek jest blisko, coraz bliżej. Byle tylko przekroczyć magiczne drzwi Do wyroczni, uzyskać pomoc lub Usłyszeć przykre słowa i pocieszenia. W piersi bije dzwon – co mnie czeka? Może tylko recepta, syropik, okłady... Niechby nawet lewatywa, och, marzenia! Na biurku doktora teczki z historią choroby Układają się w chybotliwy wieżowiec. Pani pielęgniarka na dzień dobry Okiem obrzuca i dobiera strzykawkę na miarę. Myśl nachodzi: czy to jest gabinet strachu? Wizyta po wizycie, pacjent po pacjencie, Ze zniesmaczoną miną, oniemiały I przygarbiony diagnozą zza drzwi się wyłania. Sunie po korytarzu, opierając się o ścianę, A towarzyszy mu tylko cisza i zrozumienie. Nawet ktoś zakończy rozmowę przez telefon I się przeżegna, sam dobrze wiedząc, co go czeka. Obejrzy się w prawo, w lewo – załamanych widzi ludzi Bez woli walki o jeszcze jeden rok życia. Twarze mają blade i zagubiony wzrok. Czekają na podniesienie lub opadnięcie kurtyny.
  25. @Migrena Tańcuj tak dalej, bo cholernie dobrze się czyta. Gratuluję pomysłu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...