Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Florian Konrad

Użytkownicy
  • Postów

    324
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Florian Konrad

  1. @Domysły Monika Dziękuję. To nie surrealizm, to cały ja... @aff Dzięki.
  2. możesz poczytać to za kipiącą od patosu drwinę, ale jest wręcz przeciwnie. mój skażony jadem ozór podchłeptał fundamenty, nadkruszyły je ślepe paluchy. i runęły żelbetowo-szklane konstrukcje, podwójna, zrośnięta sama ze sobą wieża obróciła się w gruzy. oboje wiemy, że czasami, by rozmawiać ze mną, wartowałoby mieć na sobie kapuzę kwasoługochronną, czy wręcz kombinezon przeciwpożarowy, porozumiewać się na migi, do tego - przez ścianę. a przecież, choroba, nie tak miało być. żaden fragging, podpiłowywanie gałęzi, na której się osiedliło. doprawianie, zamiast trucia. szlachetność, nie szlachtuz. widzisz, kurczę, bycie romantykiem to w moim przypadku emotki zmieszane z wymiocinami (tak bardzo mdli, gdy sobie przypomnę, jak zdarza mi się zachować). to bajka o grających w nogę dzieciakach, którym piłka wypadła za ogrodzenie. podnoszę, obdzieram sobie głowę ze skóry, naciągam na wspomnianą piłkę, po czym wykopuję ją z powrotem na boisko. macie, miłej zabawy, skończcie mecz. zaraz, czemu rozbiegacie się z krzykiem? zostańcie, będzie fajnie...
  3. @Leszczym Coś Ty :)
  4. @Łukasz Jasiński Dzięki :)
  5. wyciągają się opuszki, paznokcie. dziewczyny rasy polska zwisłomózga, chłopaki mający świniuteńkie myśli, wielolatkowie o wzdętych od dumania trzewioczaszkach pragną tego samego: wgryźć się. dotykiem. a przecież to jakby przejechać palcami po rozgrzanym oleju! ten raik ma bramę z surowego mięsa, jakkolwiek głupio to brzmi. co za nią? edeniątko, niby stąpanie po kruchym lodzie, loteria, na której możesz wygrać nieruchomość. żaden los nie jest pusty! albo trafisz dom za miliony, setki tysięcy, dziesiątki, albo, przy odrobinie szczęścia, wylosujesz budżetową wersję, willę, której koszt zbudowania wyniósł 55 złotych, czy pałac za jeszcze mniej, mieszkalną atrapę ze sklejki i twardego błota. wzwodzą się paluchy. tymczasem mój dziwny przyjaciel (z wyglądu – trochę jak Jahwe, tylko bardziej kosmaty) podszeptuje, że nie warto. czort tam ze związkami, zakładaniem stadła, chromolić dusery, łamanie sobie głowy i serca, tulenie rozgrzanej do białości blaszanej tarczy (ma rację, tym w istocie jest niefortunnie ulokowane uczucie, czy związek bez przyszłości). że lepiej spojrzeć niżej, pod but, znaleźć taką maleńką klapkę, podnieść ją. i odkryć świat wartościowszych chmur, tych całkiem spod gleby, krainkę, do której wmykają się prawdziwi wagarowicze aby roztrwonić, rozdzierzgnąć, co tylko się da.
  6. "Gdyby do krańca jaskini dotarł promień słońca, oświetliłby w mroku pół-człowieka, pół-roślinę, dziwacznego stwora, który chciał pójść do ludzi, a zarazem nie czuł się już jednym z nich." Tomasz Małyszek Kraina pozytywek ... wyłoni się takie cudo – prosto w ciebie, kochana. abyś przeraziła się ze śmiechu. a potem – stłukła na kwaśne jabłko jego wszystkie fobie i gorsze defekty charakteru, pobiła w drobny mak fetyszyzmy i szklane pęta. niech gapi się prosto pod żebra, pan nagnijmorda, spogląda roznamiętnionym wzrokiem na swoją dominatrix, odbija się w jej oczach mniej rozwidlony, rozstajny. spraw, by zeszło z niego zbyt gorące powietrze, rozchmurzył się, pan nadmijmorda, zaczął jeszcze częściej żartować, prosić o rzeczy tyleż słodkie, co nie do powtórzenia w towarzystwie (pojawią się tam słowa "pochłoń","wywilgocone"). pozwól mu być w rozjazdach. coraz dalej od siebie (każda taka eskapada będzie, paradoksalnie, scalać). bo życie jest niczym więcej, niż dość sporą walizą, z której aż wysypują się paradoksy. i, jeśli nie chce się całkiem zgłupieć-spotwornieć, trzeba koniecznie rozpatrywać problemy typu: "Jak przygotowuje się wulgaryzmy pod wynajem dla studentów?", czytać "O skutecznym przemiałów sposobie". trzaśnij go tak mocno, aby zaczął do tego stopnia fantazjować, by aż szyby w jego pokoju zmieniły się w obsceniczne witraże (na jednym – domina w zieleni, zaraz obok – stojący na jednej nodze nagus, któremu z ust wylewa się komiksowy dymek z ostrzeżeniem, by uważać na noce, bo wtedy właśnie chodzą czyściciele obrazu).
  7. @Laura Alszer Dziękuję serdecznie. :)
  8. Dziękuję. Piszę, piszę i przestać nie mam zamiaru. Jakże pięknie jest móc wyrażać wierszami miłość do swojej Ukochanej! Oczywiście jeśli ze strony Państwa wpadnie jakiś miły komentarz, to spoko, ale wiadomo: bliższa ciału koszula. Najpiękniejsze i najważniejsze, że Jej się podobało.
  9. wyznać, że pragnę być twoim nałogiem? banał! do tego zahaczający o opresyjniactwo i grafomasakrę. lecimy więc w poezję współczesną, znaczy – po bandzie! chcę być twoją... pętelką. nie samobójczą, jeny! taką do oka, które posłuży za guzik. poczekaj, ten koncept nie jest tak durny, jak mogłoby się początkowo wydawać: oto otwieram się, cały, rozchylam delikatną męską esencję, a ty wkładasz we mnie oko, swój równie łagodny, żeński pierwiastek. i widzisz poskręcane i mokre uczucia, treści nie do ujawnienia nikomu innemu. i teraz – pejzaż we mnie, że tylko pozazdrościć: po ośnieżonych koronach drzew, nie jak lis, ale podobnym do jego ruchem, przemyka poblask. kraina mrozu zostaje tknięta czystym promieniem, w podskórnym mieście padlinnik wychodzi z piwnicznej izby, zrzuca klejące się do ciała szmaty, obmywa się w kałuży. gdy założy coś schludnego – pójdzie wymówić robotę, grindcore'owy zespół Deepthroatism przestawia się na granie świątecznych i urodzinowych piosenek, w ciągu zaledwie paru chwil zasklepiają się rany na ramionach wokalisty (cięcie się – to czysty kretynizm, podobnie, jak skwierczenie gardeł – uznaje łagodnik-neofita). krajobrazy, jakie noszę, zostają naprawione, jakby były wymagającym przestrojenia radiem, które jedynie szumiało-charczało. błysk zmywa dźwiękową mamałygę, wszelakie butwy są traktowane światłem, to co złe staje się turystyczne, jak kuchenka. i lezie na bezpowrotną wycieczkę wniwecz, pod but, by być rozsmarowane podeszwą.
  10. @Bożena De-Tre Dzięki. Żaden ze mnie nauczyciel, śp mama uczyła chemii, fizyki i matematyki :) @aff a ja pierdzielę pobór, jestem obdżektorem @Laura Alszer noo, fakt: aż płonie wiersz, a ja razem z nim. @Domysły Monika unosi mnie miłość. nie mam więc najmniejszej ochoty znów pisać mrocznie. maj w moim sercu, nie noc polarna.
  11. ...bez odwołań do klasyków – z tego miejsca oświadczam: pragnąłbym cię tak samo, gdybym był Seneką, Ezopem, miał wygląd potwora Frankensteina, czy samego Quasimodo! chciałbym, by rosnąca mi na twarzy broda Arystotelesa lśniła od twojej intymnej wilgoci, palce, którymi napisałem wszystkie starożytne teksty, baśnie braci Grimm, Pochwałę głupoty i powieści detektywistyczne, zanurzały się w twoje zagłębienia. niech moim, wnikającym w twoje piękno językiem mówią Attyla, Scypion Afrykański Młodszy i Ptolemeusz, w czujących woń twojej skóry nozdrzach klują się Tomasze z Akwinu, Markowie Aureliuszowie, a nawet sam Bernard Gui! chcę cię pieścić będąc Kantem i Wolterem, Tacytem i Magellanem, przytulać się po konfucjańsku (jakkolwiek miałoby to być). tylko ty się nie zmieniaj, nie odchodź w przeszłość. wiem! skaż mnie na dożywocie! przy sobie. nie będę czekać na wzruszenie procesu. myślowego. na zmianę decyzji. zabierz mnie stąd. na ile się da. chcę zwariować. prosto w ciebie.
  12. @ViennaP Dziękuję serdecznie i... odwagi! Nie gryzę.
  13. "Sprawstwo kierownicze" a chromolić wszystko, na co nas nie stać! zatem – żaden window shopping, ani Get Rich, or Die Tryin'! podążaj moją ścieżką – radzi twój osobisty Kesuke Miyagi, trener rozchwiania osobowości, guru szczeniactwa! odwracaj się (bez pogardy, bo i po co ona) od paniuś z kuriozalnie drogimi torebkami, mającymi na pyskach Diory, Chanele, Cartiery, w gardłach – pozłacane guzy od Tiffany'ego, podobnie, jak ja (nieco ostentacyjnie, przyznaję!) zawsze odwracam głowę w przeciwną stronę widząc kawalkady, grupki, zbiorowośki motocyklistów (wiem, mało to dojrzałe, ale naprawdę nie chcę dowartościowywać właścicieli chromotoczydeł swoją uwagą i, nawet niecielęcym, wzrokiem). pluj na ferrari, którym nigdy się nie przejedziesz, nawet jako pasażerka, oraz na szmaciarskie gazety o szmatach, tak, jak ja pluję na blacharską literaturę dla męskich blachar (Motor, Świat motocykli), pardon, rzygaj na willę na Mauritiusie, w której sobie nie pomieszkasz. może brzmię teraz jak Tyler Durden, ale przyznaj: mało prawdopodobne, że zamienisz się z Rihanną na konta bankowe, mój tato trafi upragnioną szóstkę w totka, a ja znajdę na ulicy nowe prawo jazdy i kluczyki do rolls royce'a. ... a teraz najważniejsze, czego muszę się nauczyć, do czego zmusić: do niemyślenia o wspólnej przyszłości z tobą. bo będzie nam dana podobnie jak działka na Wyspach Kanaryjskich, drogi apartament w przereklamowanym familoku pod adresem Złota 44. wiem: w każdym pocałunku zawiera się półrocze, codziennie rośnie w nas mały, dający się w pełni poznać i przytulić, świat-Furbie. teraźniejszość jest piękna, ziszczona, niemeandryczna. ale wyciągają się spragnione i wilgotne dłonie. po więcej. I want it all and I want it now. ...no już, dalej, siepiesz, roztrzaskujesz marzeńka, przecinasz opony nieistniejącego maserati! – powtarzam w duchu. zapełnia się mój dziennik ćwiczeń tresurowych. wyrabiam w sobie magiczną chwilowość. "Zowąd" nieruchomiejemy. zamczysko wyrosło nagle na środku drogi i gapi się bezczelnie czernią, wlepia w nas poszybowe, okienne dziurska. jest niedokończalne, wiemy to. wielkie i majestatyczne NieMożna, przestrzeń broniąca się przed zasiedleniem i tym samym obłaskawieniem jej. to budynek, którego architekt nosił żałosne nazwisko Ktoinnik i był tak mały, że wtapiał się w deskę kreślarską, linie poprzecznie przerywane na tablecie, znikał pomiędzy pikselami na matrycy laptopa, a jedyne, co stworzył, to właśnie Bezbastion, budynek-rozwiewanie się, warownię będącą jak śmierć dwa kroki przed metą, w której przebywanie mogłoby być równie upokarzające, co aplikowanie na stanowisko pomocnicy sprzątaczki w biurowcu, przejście rytuału inicjacyjnego polegającego na zjawieniu się w środku nocy i, pardon, obciągnięciu wszystkim, stojącym nago i w kółeczku biznesmenom. i nie dostaniu angażu. wzwodzi się most wzwodzony, a my korygujemy kurs. jak najdalej od niegościnnych murów. nie chciano nas, więc i nie będziemy na siłę wieszać w mroźnym powietrzu szklących się żyrandoli, ustawiać kandelabrów na skutych mrozem atłasach. unosimy się honorem. całujesz – wiosna rozrywa się na zielono. spluwam – gaśnie zamek. "Chybaby" jakaś nie za bardzo męska tęsknica rozełkała mi się między synapsami. staram się więc pocieszyć, bawię koralikami wytarganymi z fazy REM. "Wayne Weston jest opalony i ma klatkę piersiową natartą olejkiem.", "W pewnej warszawskiej restauracji, jednej z najdroższych na świecie, jest serwowane specyficzne danie: ser owinięty w inny rodzaj sera.". naprawdę przyśniły mi się te zdania. nie pomaga na chandrę? no to wymyślam bezkrwawych ludzi, którzy muszą ukrywać, podobnie jak wampiry i wilkołaki, swój odmienny od w pełni ludzkiego stan: że są niemal pustym w środku mięsem, że jedynie przepływa w nich, góra-dół, od krocza po krtań (i, tym samym, napędza) maleńka, niezłota rybka. już lepiej. czuję, że przyszła noc będzie obfitowała w prawdziwie nieziemskie marzenia senne: przyjdziesz, kochanie, z igiełką. przekłujesz muskuły pana Westona, ciśniesz serową kulką w moje podbrzusze. drapieżne zwierzątko zatrzepocze płetwami, wyszczerzy ząbki.
  14. @aff Również pozdrawiam.
  15. @aff Dziękuję. Tak, to erotyk dla mojej Ukochanej.
  16. to oddziaływanie przynosi wyłącznie pozytywne rezultaty: im dłużej poruszam się w głębi własnego ciała, tym bardziej się roznamiętniasz. otwierają się zapadnie ukryte pod kaszmirowymi dywanami i ukazuje się sieć tuneli o pastelowych ścianach, podłogach wyłożonych płytkami z leguminy. jeju: setki tajemnych przejść, korytarzy! a wszystkie wiodą w jedno miejsce: na podziemny plac zabaw, do Eurodisneylandu tylko dla dorosłych. gdzie sen bywa tak głęboki, że niemal wytrawia oczy i zaczyna się widzieć całą powierzchnią skóry, gdzie będę niczym mały chłopiec, co właśnie odkrył przemijalność. i drwi z niej, pokazuje gorący język. gdzie zacznę pracować jako fotomodel. albo fotomontaż (widzisz te tatuaże dospawane w Photoshopie, te skaryfikacje na wypowiadanych przeze mnie słowach?). tak łagodnie wpływamy na siebie, kochanie. pomimo ziejących rozpadlin i ponad podziałami (nawiązywanie poprzez kontrast!). idziemy do nieoswojonego parku rozrywki wznosić toast kubkami babyccino z dolewką czystego spirytusu, rozmawiać czule. obrazami. łączyć się. niedosłownie. nieskromnie.
  17. to wyłącznie nasza, intymna kraina, gdzie jesteśmy przenikani całymi salwami światła, lecą przez nas na przestrzał promienie zakończone kropelką i serduszkiem, gdzie swojskość aż wylewa się poza granice przyzwoitości, a romantyzm ścina chmury lotem koszącym. wejdź tu głębiej, proszę. bo każda miejscowość bez ciebie jest jak słoik pełen (sic!) próżni, w dodatku stojący na półce w nigdy niezbudowanym domu na resorach, chałupie miotanej wiecznymi konwulsjami. chwile bez ciebie – to pogrom rekreacyjny, dachowanie DiMorą Natalią, autem, co istnieje jedynie na renderach, a inni, nawet mili ludzie – cynicy witający kwiatami czołgi okupanta albo półgłupi stryjaszkowie opowiadający jedynie puenty kiszkowatych dowcipasów ("...a wtedy Kopernik mówi białogłowie: '- jeśli nie możesz tego – połknij astrolabium!'"). chodź bliżej. naprawiać rozstrojności, zostawiać świetliste tagi na murach, moim podniebieniu, na ekranach akustycznych. niech każda nasza rzecz będzie markowa, wyprodukowana w konsorcjum CDN.
  18. @Laura Alszer Dziękuję. @beta_b Mi zmieniło -in plus.
  19. a teraz będzie o przyleganiu, tak silnym, że aż odciskającym słodkie i pożądane piętno. wróć: piękno. widzisz? twój hip hop wypala ślepia mojemu black metalowi, filmy o miłości, które lubisz ścierają na proszek dzieła Jodorowsky'ego, horrory i Świat według Kiepskich. po ścianach, niczym prąd, rozchodzi się, coraz bardziej blaknący cień Alexandra Veljanova, tam znów - rozpuszcza się Varg Vikernes o przeciętych strunach głosowych. gaśnie niepotrzebne i będące całkiem nie na miejscu, ponure gromnictwo, mania samobójcza, z którą zmagałem się przez lata, to teraz wymusowany szampan dla dzieci. złe idzie rozbrzmiewać w ciemnościach - i zostaje kompletnie wyśmiane. i nie ma to nic wspólnego z byciem pantoflarzem. po prostu dzieje się Właściwe, Upragnione. doświadczam uczucia, które mógłbym porównać do tego, jakiego zaznałem, gdy wreszcie, po miesiącu od przywiezienia do domu, udało się uruchomić komara sport, którego dostałem od wujka, do pierwszego wyrwania się. mam w sercu to samo, co wtedy, w dwa tysiące drugim roku: jest wyczekana wiosna, młode słoneczko, mała i przez to urocza, niezależność. i kiełkowanie. w końcu dzieje się Normalnotorowe.
  20. czterech ich szło, więc jakby nikt nie lazł. można przesadzać na sposób drwiąco-stand-uperski czy kabaretowy, że cha cha, hi hi, menele zagłady, żule apokalipsy, – a oni naprawdę kroczyli, by zesłać jak najgorsze. najlepszy (czytaj: najmniej zdegenerowany) był Wacek Piżula. on tylko dwadzieścia lat przesiedział za młodzieńczy figielek, beteczkę taką: zamordowanie kolędników z głupia frant (miało być zabawnie, a skończyło się jak zwykle: z frustracją i bez cienia uśmiechu). Filip Monosycki – oj, dużo większe licho, choć zdawałoby się – bezgrzeszny, bo tylko ćpał. a Gienio Dziewistrzęga? brat i łata wszystkich, nasz święty i powszechny alkodawca, co by prędzej umarłby z nieużycia, niż odmówił. ostatniego trzeba by przemilczeć, bo to Józef Meandrych, znany jedynie z tego, że mało o nim wiadomo, a jeśli już cośkolwiek – to niepotwierdzone i cuchnące lenistwem. ech, jak wdeptali mi się w ściany domu, jak weszli tanecznym krokiem w jego dach i fundamenty, moi darczyńcy, dostarczyciele. ciągle darzą, udzielają. i w kolędę nie wierzę, i tańczę z nimi leżąc na wznak.
  21. @Domysły Monika Ależ spoko, sam dostrzegam, ż eto -jak na mnie - raczej krótki wiersz :) @Laura Alszer Dziękuję!
  22. wigilia tego święta przypadnie w dzień bezwietrzny. już z samego rana, nieco perwersyjnie, założę na siebie toksynki i kolce, będę chodzić w tiszercie uplecionym z liści pokrzyw, z ostów. abyś miała potem co koić, uśmierzać, do czego przykładać tkaninę z (jak najliteralniej!) cuda czyniącym balsamem. w przeddzień święta, jakiego nie znajdziesz w żadnym kalendarzu, wyzwolę się z niewidzialnych uzd, kantarów. troczki się przetną, lejce - przegryzą, spadną pęta. nawet pancerzyk ulegnie zgalaretowaceniu, po czym rozpłynie się jak niepyszny. w równym stopniu niepokojąc się, co przebijając ku bezchmurnemu niebu, będę liczyć godziny, sekundy. strącać każdą z nich w bezdenną przepaść. i stanie się wreszcie ustukrotnione, wymarzone, całe w przesycie, umorach. jedyne, które warto zbyt blisko, z naddatkiem. które trzeba świętować aż po krzyk.
  23. @Nata_Kruk Nie jestem w nic zapatrzony. Kiedyś całe lata spędzałem na komentowaniu. Jakoś zwyczajnie to przedawkowałem, mam tego po dziurki w uszach :) No i pogłębił mi się nałóg książkowy, czytam zatrważająco dużo.
  24. ten tekst równie dobrze mógłby nosić tytuł Mit o złotym żuczku. takim cuda czyniącym, którego należy złapać, obrać z opalizującego pancerzyka, ten – położyć sobie na protezie oka (odrobina nieprawdziwości jest konieczna, by udały się czary: postronnicy chcący wiedzieć o nas wszystko, a nawet więcej, łyknęli haczyk, potulnie dali się zaprowadzić w dzicz). po kiego? aby Widzieć, w sztucznej gałce rozkrzewiły się świetliste jeżyny, wybujały jabłonie Edenu. by dało się dostrzec swoją postać w aureolowej (aureolnej?) otoczce, spojrzeć, niby w fikuśniusie zwierciadełko – i obejrzeć siebie siedzącego na chmurze, w przebitym różkami saturno. ...a teraz puszczam legendkę w ruch, przecinam jej pęta. i niech biegnie-leci przed siebie, samopas, zderza się z innymi. niech zadziobie ją na śmierć ten kruk, co to podobno przynosił codziennie pół bochenka chleba dla świętego Pawła pierwszego pustelnika (albo innego zamuła, którego trzeba było dokarmiać, bo sam był zbytnim nieogarem, żeby sobie skombinować papu), niech wżerają się w nią baśnie filmowe, animowane serialidła, kadry z panią Frał krzyczącą "Apokalipsa!". rzucam legendkę na pożarcie innych, które wkręcą się w nią, wmielą. może zdechnie całkiem ślepa.
  25. @Domysły Monika Dziękuję serdecznie za tak pozytywny odbiór.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...