Wujek był w bardzo dobrej kondycji. Zupełnie niespotykanej u 90latka. Dużo lepszej niż ja.
Wyglądał na znacznie mniej i tak się zachowywał. Miał dużo planów i pomysłów na przyszłość
Umarł niespodziewanie. Wszyscy myśleliśmy, że bez problemu dociągnie do setki.
Sylwester bielą przywitał gości
ktoś nie dojechał ktoś się rozzłościł
sprawka to niecna Dieda Maroza
co zgasił światło rozniecił pożar
Na dnie kryzysu malutka świeczka
egipska ciemność lecz w sercach ciepło
szklanka zamarzła złudzenie prysło
na półkach ocet bezsilna wściekłość
Szkołę zamknięto na cztery spusty
a wraz z nią młodość i czas beztroski
pod sklepem tłumek z żołądkiem pustym
zwiastuje wrzenie „Solidarności”
Chude śniadanie woda i płatki
owsiana miłość na dłoniach babci
nie baw się z losem jak wieczny śmieszek
życie to przecież nie kaszka z mlekiem
Died Maroz – w sowieckiej tradycji zamiennik Świętego Mikołaja. W sylwestrową noc przynosił prezenty.
@Czarek Płatak
Mój pradziadek też wiedział kiedy umrze.
Nawet nikt nie zauważył, gdy siedział i patrzył na ulicę przez okno, jak zwykle.
Teraz ludzie tak nie umierają.