Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Quidem.art

Użytkownicy
  • Postów

    308
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Quidem.art

  1. Quidem.art

    Brak czasu

    Projekt Antymateria*, 1 Sekundy pokryte myślami, Godziny między miską a spacerem. Bezcenne tylko to, co szczere, Bezdenny wszechświat między nami. Echa peronu śladami na plaży. Spokojnie nie myślę o przeszłości. Zbyt dużo w niej złości, Za ciężki smak minionych marzeń. Miłość jest gliną, z której lepią garnki, Wypalane pragnieniem łyka zimnej wody. Najsłodsze jutro nie naprawi szkody I całe wypiję szybko wczesnym rankiem. Poprzednią torturą były strzępy świata, Puzzle sklejane w krwawiącym pośpiechu. Teraz jest inaczej. Ciepłych wspomnień echo Zegar bezdusznym wahadłem rozpłatał. Życie to lekcja, ból - zrozumienie. Straciłem przyszłość, zyskałem wiedzę. Dzięki Tobie wciąż jednak wierzę, Tylko szkoda, że jedno jest istnienie. Lepienie garnków wymaga uderzeń. Bez światła mrok nie byłby tylko cieniem. (*cykl wierszy napisanych w trakcie pobytu w ZK)
  2. Lubię zapach twojej skóry Tuż przy szyi. Lubię dotyk delikatnych dłoni I tę ciszę, którą Cień smakiem ust rozpylił. Każdy dzień w Twoich oczach płonie. Na ruchomych schodach, w sklepie, Na deptaku, Znajdujemy śmiech i przytulenie. Wszędzie lepiej, Obok innych światów. Ty otulona moim ramieniem. Teraz, kiedy noc zapada Echo dnia przemyka nad nami, Jak niebo całe w gwiazdach Między gniewnymi chmurami.
  3. Quidem.art

    Telefon

    Słyszę twój głos i słowa takie miłe. Za oknem noc milczy, okryta zimą. Jeszcze przed chwilą tak niepewnie żyłem, Teraz po słowach mrok miodem spłynął. Słyszę twój śmiech, a serce uderza Łopotem skrzydeł i walcem kwiatów. Zaledwie wczoraj bałem się wierzyć, Dzisiaj za wiarę dziękuję światu. Poczekam do jutra, przeczekam godziny, I niebo posypię gwiazdami. Samotne minuty spokojnie prześpimy, A jutro to serca zadzwonią nami.
  4. @Marek.zak1 bez zrozumienia I akceptacji nie ma miłości. Przynajmniej tak ja to rozumiem. Czy da się kochać kogoś nie rozumiejąc go i nie akceptując? Ja nie potrafię.
  5. @Marek.zak1 pokochanie siebie to nie narcyzm tylko ostatni etap zrozumienia i akceptacji. Narcyzm jest wtedy, gdy tylko siebie. Tak mniej więcej. Pozdrawiam
  6. Quidem.art

    Z Tobą

    Mogę nawet milczeć, Choćby krzyczały wszystkie godziny świata. Słowa będę w ciszy składał, Całując policzek. Znaleźć bursztyny nad rzeką Teraz, kiedy pada i jutro w nocy. Pokażą mi je Twoje usta i oczy. Dłonie poprowadzą dróżką lekko. Liczyć uderzenia serca Przytulony, Jak mąż do żony. Z Tobą mogę więcej, Niż ze światłem płomień świecy W cieniu nocy słonych.
  7. Quidem.art

    Latarnicy

    Sami ze sobą W kamiennej przestrzeni Przeszywają mroki światłami. Czasami rozbija ciszę błogą Łoskot niedomkniętych okiennic. Czasem cały wszechświat zalśni źrenicami. W latarni na ruinach klifu Można tańczyć w kuchni, Albo śpiewać. Miodowe okno marszczy się od pływów. Wszystko wydaje się cudem, Gdy połowy przetapiają się w jedno.
  8. Projekt Takamoya, chwila 91 Szczęście to huśtawka Doliny i góry I dni, dla których Każda jest stawka. Palce są walcem ciepłych półcieni, Jaskółki słów i uśmiechy. Wszystko inne jest echem, Płynącym po twoim ramieniu. Nie ma już "jeszcze". Razem nad rzeką, Razem serdecznie szaleni. Szczęście to stos kamieni I puch Twoich ust, I świat, który się zmienił.
  9. Projekt Takamoya, chwila 89 Trzymaj się, jestem z tobą. Dłonie splecione nad bólem Pocieszają czule, Bo przecież jedną idą drogą. To może być zmęczenie Namalowane chwilą, A może czułość pochyla Dotknięcie nad wody strumieniem? Dwie różne dłonie, Tak blisko razem, Jak jeden płomień Nad pustym miastem, Na każdego dnia koniec.
  10. Projekt Takamoya, chwila 86 Jesteś? Jestem! To dobrze Widzę słońce wreszcie. I życie zdrowsze, I ciepłe miejsce. Wielkość nie ma znaczenia, Oprócz serca. Nic więcej I nic bardziej nie zmienia. Lubię twój głos, wiesz? A ja Twoje futerko, I mruczenie też. Jutro jest tak daleko Od świtu aż po zmierzch. Jednako, Czyś człowiek, czy zwierz.
  11. Projekt Takamoya, chwila 84 - Byłeś taki wielki! - A ty taka mała! - Podnosiłeś mnie za szelki… - W przelocie buziaki dawałaś… … Spławiki drzemią na baczność. Pod lśnieniem fal rzeki Dni płyną kochane, dalekie. Siła przepływa i przepływa słabość. … - Jesteś taki uparty! - A ty taka cwana! Wtedy brałem Cię na kolana… - Wtedy życie było żartem. Tato, dziecko, los i świat. Ryby słuchają milczenia. Wszystko się zmienia. Tylko miłość ta sama od lat.
  12. Na scenie cyrku świata, Przed lustrem, Najwięcej ważą Słowa puste, Spływające wraz z twarzą. To okrucieństwa fałszywego brata. Pstrokate falbanki póz, Dobrze wyćwiczone dobro, Przez okno pomogą Oszukać duszy mróz. Wtedy nawet ten jest sobą, Którego pustą głowę Nie martwi los matki już. Ale w zwierciadła odbiciu, Naprzeciw, Nagie stoi, kiedyś jedno z jej dzieci, Teraz we własnej niewoli, Najżałośniejsze milczenie na świecie I najgorsza pustka w życiu. Porzuciliście ją jak zły sen. Obaj zadbani i wychowani. Na pożegnanie przygotowani Cicho piszecie nadęty tren. Lecz zanim spadnie Jej z serca kamień, Będę razem z Nią, a wy nie. Tyle wiem.
  13. Quidem.art

    Lubię to

    Projekt Takamoya, chwila 83 Wiesz, co tak lubię w Tobie? Mówisz "Nie!" I to robisz, Cokolwiek. Nic w nas nie jest lekkie. Daty, słowa, dni schowane w głowach, rachunki podróży dalekich. Ale źrenic Banieczki mydlane, Jak świt nad ranem Roześmiane, nic nie chcą zmienić, Tyle w nas przestrzeni.
  14. Na huśtawce pod wiekową lipą Kołyszemy horyzontem leniwie. Liczymy krople przy okiennej szybie. Wszystkie nasze chwile milkną. Fotony czeszą łuki twojego ciała. Czasami jesteś rozespana, A czasem w białej pianie I w uśmiechach cała. Szczęśliwe gdzieś skwierczą faworki, Szczęśliwy pies zasypia w domu Kołysząc uszy do tych tonów, Którymi plaży nucą fale morskie. W każdym zakamarku dla siebie żyjemy, Każde gdzieś wypełniając sobą. Naprzeciw wymówionym słowom Śląc tyle słów niemych.
  15. Historię tworzą ci, którzy ją zapisują, a tych, którzy ją zapisują tworzą ci, którzy tworzą historię.
  16. Projekt Takamoya, chwila 71 Papierówki z drzewa, stawy i ogniska, Książki o piratach, Wędrówki w zaokienne końce świata. To wszystko dalekie choć bliskie. Przebiegły po pięciolinii czasu Miłości, projekty i katastrofy, Cisze poranków i tłumy nocy I nigdy nie zgasły. To moje życie i dobrze mi z nim Biegałem obok Forresta I nie chcę przestać Od kiedy jesteś Ty. Pięćdziesiąta ósma w oku łezka I wciąż chce mi się żyć.
  17. Quidem.art

    Walc wodny

    Projekt Takamoya, chwila 64 Wciąż siebie głodni na chłodnym placu, W połowie z płynnego kryształu. Oplatasz mnie ciepłem pomału W miejscu, które Bóg wyznaczył. Pośrodku miasta, przy wodospadzie, Na chybotliwej tafli rzecznego lustra Kroplami lśnią włosy, skóra i usta. Fryzura rzekę w zamyśleniu gładzi. Letnia jacuzzi w osadzie kamieni, Z niezgrabnie nuconym walczykiem I jedna chwila zakręcona z szykiem. My za to zgrabnie zachwyceni.
  18. Quidem.art

    Pierwszyzna

    Pierwszy raz pachniały tak ciasta, Śmiech tarzał się z czułą pociechą. Pierwszy brak tchu zmieszanych oddechów I taniec na bruku pustego miasta. Pierwszy pocałunek, sen i zdumienie, Śniegowe płatki jak gęsi puch, Cisza na ławce pod kościołem, Nawet bolesne słowa z mozołem Gasnące łzą na stęsknionym ramieniu. Żadnej z naszych chwil nie było dwóch. Nawet serce nigdy nie bije tak samo, Zawsze okruch zmieni oblicze. Brzmi o krok starzej, lub o miłość mocniej, Rozpalone radością, zalęknione z troski, Czy szczęśliwe w ogrodzie Twoich ramion. Już przestałem nasze pierwsze razy liczyć, Bez liczenia żyje się prościej.
  19. Projekt Takamoya, chwila 57 W puszystej pianie nie ma nic prócz Ciebie. Tabula rasa i spokojne serce Piszą epilog rozterce. Na spienionych obłoków niebie Żadnych wyblakłych udręczeń. Falujące ciepło dłonie Jak albatrosy czeszące fale. Tybetański flet z oddali Migotliwą ciszą płonie, Snując sennych mgieł szalik. Czas pęka jak bańki mydlane. Zabawnie szeleszczący finał. Dwudziesty siódmy czerwca trzymam W wannie zakochanej, Gdzie zegar się zatrzymał I nic już nie rani.
  20. @poezja.tanczy Dzięki. Co do duszków to skutek mojego podejścia, że tworzy się tym, czym się dysponuje, maksymalnie efektywnie. Efekt to skutek pękniętej osłony obiektywu smartfona, ale zagrało to w tym ujęciu korzystnie. Związane jest to z symboliką życia w ujęciu chrześcijańskim, gdzie życie przedstawiane jest jak pokoj przez przez który przelatujemy jak jaskółki. Jednoczesnie okno jest bramą do domu a "duszki to my wlatujący do domu. Rma okna dzieli obraz na lewą część- świat doczesny z czasem, zegarkiem i szufladami stereotypów, a prawa to dom Ojca, niebieski, pełen światła słonecznego, które jest źródłem całego życia. Teksty piosenek na ścianie to muzyka. Muzyka to istota człowieczeństwa- kreatywność, sztuka, komunikacja i społeczność. Tak w skrócie. Pozdrawiam
  21. Quidem.art

    Droga do domu

    Cały ten chaos niepotrzebny nikomu, Urodziny, szkoła, białe obrusy, Chwile pełne jasnych wzruszeń, To nasza bezkresna droga do domu. Światło w Twoich oczach Falujące rzęsami, Pies biegający między drzewami, Zanim czystymi łzami nie spłynie rosa. Coraz bliżej kroki serca słyszę, Mniej głośnych słów pamięci potrzeba. Coraz piękniejsze obłoki na tle nieba, Bo miłość krzyczy tak, że słychać ciszę. Jeśli bolałem nieuważnie, przebacz, Czasem fałszuję, chociaż lubię śpiewać. Odpoczniemy w domu, na ławce pod Krzyżem.
  22. Quidem.art

    Na fali

    Taki dzień jak ten. Żar spływa niczym Twoje włosy Kanionami poduch w nocy, I, mimo południa, wciąż trwa ten sen. Na wyspie spraw prostych Zakwitają krwawniki i osty, Cienie ryb wygrzewają się nad dnem. Życie jednej chwili staje się tłem. Zmarszczona płynność wody Faluje na firan oddechu Szeleszczącym echem. Rtęciowy starzec z nieskończoną brodą, Liżąc stopy wierzbowym wiechom, Bez pośpiechu Opowiada czas kamieniom młodym, Jak to z liści powstają kłody. Opowieść niczym ziemia stara Mieści pieśni ulotnych ludzi. Ich nietrwałość nikogo nie nudzi, Może oprócz nudnego zegara, Bo do tego potrzebna jest wiara, Że znów zacznie się zaraz.
  23. Quidem.art

    Jestem nim

    Kiedy upadasz popchnięty Zamykasz oczy czekając na ból, Jakąkolwiek grając z ról W świecie dróg krętych. Czasem bezradny przystaniesz Na chodnika pustej plaży, Wśród rozsypanych marzeń, Martwiąc się o ciepłą wodę w kranie. Wytarty garnitur ogłady Komicznie barwi łatami, A pod stopami Górski szlak zamiast La Strady. Tylko ten uśmiech w sekrecie, Schowany w dziurawym portfelu, Pozwala przejść jeszcze wiele. Miłość do swoich dzieci. Spłowiałe zdjęcia, barwne wspomnienia, Pierwszy krok, śmiech plusku w basenie, Niewyliczone w żadnej cenie, Niezmienne, choć wszystko się zmienia. Dzień biegnie za dniem bez pardonu, Śmiech tłumi otarcia i rany. Los pisze marszrutę nieznaną, Lecz tej miłości nie oddam nikomu.
  24. Projekt Takamoya, chwila 56 Lato ma barwy ciepłych cieni, Suknię kolorów roześmianych błysków. Wysoko fruwa to, co żyje nisko, Biegnąc błękitem w horyzont jesieni. Latem poduszek rozpalone zmysły Ręcznikiem powiewu wycierają ciała. Tańczącą zieleń po skórze rozlały Na klonach miodowych płomieni rozbłyski. Przymknięte oczy szepczą sennie Dym lekkich słów nad szelestem rzeki. Tak bliskim stał się świat kiedyś tak daleki, Otchłań przecięta słonecznym tchnieniem. Jesteś i jestem lekkim amaretto, Pachnący sobą w bawełnianej bieli, Istniejemy, choć byśmy nie istnieli, Tą dopowiedzianą chwilą jedną.
  25. @Sylwester_Lasota wiersz powstał jakieś 15 sekund po zakończeniu seansu. Pierwszy wers wyświetlił się w głowie po scenie z panią profesor od politologii. I wibrował tak, że, choć uwielbiam smakować powrót pułkownika do jego szopki, nie moglem się doczekać zapisania tych słów. A kiedy je napisałem reszta wyleciała sama. Lawinka taka. A film uwielbiam i konsumowałem wielokrotnie. Stąd tytuł - łączy mnie, pułkownika, Charles'a i pewnie jeszcze sporą grupkę podobnych w jeden zbiór - "piękno zawsze MOŻE się zdarzyć. Dzieki za komentarze. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...