Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Corleone 11

Mecenasi
  • Postów

    2 550
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Corleone 11

  1. @Somalija Część utworu po wyrazie "nieskończoność" jest najzwyczajniej zbędna. Jako zbyt dosłowna "obciąża" go, pasując bardziej do tekstu prozatorskiego. Przeczytałem, ale i tym razem nie pozostawię serduszka. Cóż... Pozdrowienia Autorce.
  2. @Somalija Pozostawię słów kilka wyłącznie o stylistycznej stronie powyższego. Nie należy do dobrego tonu wskazywać dane osoby (osób) przy pomocy jej (ich) nazwiska/nazwisk (chyba, że przy swobodnej rozmowie lub podczas negocjacji, kogo usunąć podczas przejmowania stołków - ale te z reguły nie są prowadzone w dobrym tonie) w ogóle, a w poezji szczególnie. Nadsłowie (np."w kółko") i powtórzenia ("kręcony" - "nakręcił", "autokracja" - "autodestrukcja") również nie służą utworowi. Pozdrawiam Autorkę.
  3. @Natuskaa 🙂 Mój Corleone'owski odbiór Powyższego to "Owszem, owszem Ci sie po-Składanko-wało" 🙂 . Z małą uwagą: "afisz" i "plakat" to synonimy. Zatem wskazane jest poprawić równoważnik zdania "obdarte z plakatów afisze". Serdeczne pozdrowienia.
  4. @Dekaos Dondi Bardzo proszę 🙂 . Powiadasz, że tak lubisz pisać? Uwierz, że polubisz pisanie - może nawet bardziej - gdy będzie ono bardziej logiczne, składne i bez dążenia do absurdu. Dodam, że zaproponowałem "obraz trochę inaczej namalować", nie zaś po wycięciu "(...) zostawić samą ramę (...)". Serdeczne pozdrowienia i dobranoc.
  5. @Dekaos Dondi Twoje opowiadanie, zabawne co prawda i fajne w czytaniu 🙂 , iż tak to potocznie ujmę, jest chwilami astylistyczne. Do tego czasem "ucieka" Ci logika. Zobacz dla przykładu: "(...) przypadkowo znalazła w kuchni tajemniczą księgę (...)". Przypadek nie istnieje w ogóle, także w bajkach. A jeśli nawet w tych ostatnich tak, to czy rzeczona Panna nie wiedziała, co ma w kuchni?? I co to znaczy - tu przemieścimy się ku końcowi opowieści - że "(...) Panna (...) figlarnie gibką była (...)"? Co oznacza "(...) jeszcze coś tam (...)"? Precyzja jest istotna zarówno w słowach pisanych, jak i mówionych. Gdybyś do kogokolwiek, uważnie Cię słuchającego, wypowiedział owo "(...) jeszcze coś tam (...)", od razu zapytałby Cię, co dokładnie masz na myśli. Zaś wyraz "rypał", woniejący wulgaryzmem, ma znaczenie takie, jakie ma. Z tych powodów i dlatego też, iż jest on do przyjęcia w zbliżonej do niskokulturalnej mowie potocznej, wręcz nie wypada go stosować w tekstach pisanych. Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  6. - dla Belli i dla A. - Wiem Milu, o co chcesz zapytać - powiedział Jezus, gdy Jego padawan podszedł Doń razem z Bellą. - I co chcesz powiedzieć. Trudno, żebym Ja, będąc twoim mistrzem, a zarazem Mistrzem Nad Mistrzami, nie wiedział tego. - Nie, Soa - wtrącił myśl pomiędzy słowa, kontynuując wypowiedź. - W moim wypadku - moja droga padawanko - to obiektywizm, że jestem Mistrzem Mistrzów. To prawda, a ona jest zawsze obiektywną, bez względu na czyjąkolwiek opinię. Chociażbyś oponowała jej nawet eon lat, w kolejnym roku będzie ona wciąż taką samą - niezmienioną i równie prawdziwą. - Tak, to doskonały przykład - uśmiechnął się, widząc myśl padawana. - Ten o grawitacji. Podobnej do powietrza o tyle, że trudno zobaczyć ją samą, ale skutki jej istnienia, a więc działania - jako że w tym przypadku są one jednym i tym samym - o wiele łatwiej. Wystarczy po prostu rozejrzeć się wokoło. Kto twierdzi, że ona nie istnieje, ponieważ nie widzi jej samej, niech skoczy z najwyższej gałęzi tego drzewa - obrócił się i wskazał imponujący wzrostem cedr, rosnący w bliskiej odległości. - Sam go tu zasadziłem - przerwał Sobie, uśmiechając się do padawanki, wielbicielki roślin - trochę ponad jakieś sto dwadzieścia lat temu. Wiedząc, iż w przyszłości, która właśnie się dzieje, stając teraźniejszoscią, spotkamy się dokładnie w tym miejscu. - To byłby jakże krótkotrwały test - uśmiechnąl się lekko Mil - i krótko trwająca świadomość, że jednak grawitacja istnieje. - Takim byłby - MiloMistrz przytaknął oczywistość twierdzenia. - Wracając do azadanego pytania - Jezus zwrócił się do Mila i jednocześnie do stojącej przy nim Belli - osobista wielkość jest - jak słusznie pomyślałeś - czymś, co powstaje krok po kroku. Z decyzji na decyzję poczynając od tej, aby stać się wielkim. Zazwyczaj to długi proces, wykraczający - tak, to kolejna słuszna myśl, uśmiechnął się znowu - poza jedno, a najczęściej poza nawet kilka wcieleń. Tak w każdym razie dzieje się najczęściej. Tak, jak mi wiadomo, staje się w twoim wypadku. Jak też twoim, Bellu i twoim, Soo. Tak również było ze Mną. Bowiem "ludzie wielcy nie rodzą się wielkimi, tylko się nimi stają" * , jak napisał jeden z dążących do Oświecenia kreatorów literatury. Och, Ja, jak Ja kocham to słowo - roześmiał się. - Chociaż to zdanie jest tylko częściowo przwdziwe. Bowiem, jeśli zaczątek wielkości to wielkość jeszcze nie rozwinięta, a będąca w stanie jakby ziarna lub kiełka - to jednak już jest to wielkość. Zatem, jeśli ktokolwiek przyjdzie na świat, ten lub inny, z pragnieniem osiągnięcia wielkości, ten urodził się wielkim -zakończył myślowątek. - Wielkość to codzienne podtrzymywanie decyzji, aby mieć wszystko na uwadze, albo być osobą - jak napisał inny, wyższej wibracji pisarz - która "nie ma niczego gdzieś". ** Lub, aby kwestię tę ująć jeszcze innymi słowami - być kimś, kto cały świat ma w oku. *** Wstawać i wypełniać dzień - ale tylko świadomie - wybranymi treściami. Zgodnie z zasadą "Carpe diem". Pracować głową przy czynnościach na pozór tylko fizycznych. Patrzeć i widzieć. Słuchać i słyszeć. Oglądać filmy z uwagą. Czytać. Pisać. I myśleć. Nade wszystko myśleć, w tym przewidująco. I uważać na własne myśli **** , którą to regułę bardzo słusznie uczyniłeś swoją nadrzędną. - Wielkość ma jeszcze jedno do siebie - MiloMistrz i SooMistrz w jednej osobie uśmiechnął się po raz kolejny. - Należy nie obawiać się jej osiągnięcia. A gdy już ją się osiągnie, nie wstydzić się jej i fałszywie nie udawać kogoś małego. - Także dlatego - podjął po krótkiej chwili celowej w oczywisty sposób przerwy - że twoją wielkość widzą i wyczuwają inni. - Bardzo się cieszę - Jezus znów uśmiechnął się, tym razem wyłącznie do Mila - że, jak to podkreśliłem pewien czas temu - prawda, iż przy pomocy innych słów - jako mój padawan podążasz moją ścieżką. Miło bowiem jest stawać się wielkim... * Stwierdzenie to pochodzi z powieści "Ojciec Chrzestny" autorstwa Mario Puzo. ** Niniejszy fragment zdania zaczerpnąłem ze "Zlecenia Jansona", napisanego przez Roberta Ludluma. *** Por. "Wojna postu z karnawałem", piosenka Jacka Kaczmarskiego. **** To jedna z zasad rycerzy Zakonu Jedi. Cdn. Voorhout, 26. Lutego 2024
  7. Aga, dzięki Ci bardzo 🙂 . Miło było ugościć Cię powieściowo. Jak zawsze. Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  8. @Natuskaa Wtedy tak - >> (...) może (...) "krzywic" się wyłonić << . Nawet na pewno. Dzięki Ci za "gramatyczną" odpowiedź. Pozdrawiam wieczornie 🙂 .
  9. - dla Belli i dla A. - Śluby, śluby! - pomyślała Angoulême, spojrzawszy najpierw na swoje własne myśli, a potem wokoło, po twarzach przyjaciół. Rozradowanych i przejętych usłyszanymi od Jezusa nowinozapowiedziami. - Piękne to uroczystości, pełne pozytywnych emocji i takie wzruszające. Ale czy tak naprawdę potrzebne? Przecież można i bez nich! Żyć razem można bez nich i bez nich można... - Angoulême - usłyszała w głowie lekko upominający Jezusogłos. - Można. Ale ślub to uroczystość wzajemnego zaufania. Co nie przeczy prawdzie, że owo zaufanie okazuje się też w codzienności. Byciem, słowami, czynami. Całym zwykłym i zarazem niezwykłym postępowaniem. Zresztą, aby daleko nie szukać - ty sama chcesz z Regisem ślubu. Tak samo, jak on z tobą. Co prawda - które to wyrazy pozwalam sobie niniejszym powtórzyć - potwierdziliście już seksem wasze wzajemne uczucia. Ale to dlatego, że było, jest i jeszcze długo będzie co potwierdzać. Bardzo długo. - Jak bardzo długo? - dziewczyna odruchowo podjęła telepatyczną rozmowę. - Bardzo - uśmiech w potwierdzeniu był wyraźnie wyczuwalny. - Dlatego, że - jak wiesz - twój narzeczony jest osobą prawą. I stałą w uczuciach, o czym ci właśnie po raz następny powiedziałem. - Dobrze, Jezusie - Angoulême zdecydowała się zakończyć rozmowę lekkim, pełnym spokoju uśmiechem. - Regisie, mój ukochany - w kolejny uśmiech włożyła całą emocję dziewczęcego serca. Zakochanego, czystego i szczerze oddanego narzeczonemu. - To kiedy weźmiemy ów ślub? * * * - Kiedy więc weźmiemy ów ślub? - zbiegiem okoliczności, a może było to oczywiste? - Milwa zadała podobnie brzmiące pytanie Amadisowi. - Ukochany, skoro mają przyjść na świat nasze dzieci... - zawahała się, nie chcąc wyjść na natarczywą. - Kochanie - baron przyklęknął przed nią na jedno kolano. - Do wspólnego planowania możemy zasiąść choćby za chwilę. W naszych komnatach lub tutaj w ogrodzie, w przyjacielskim gronie. Tym bardziej, że oprócz naszego święta będzie jeszcze jedno... - Co tu wiele mówić: przed nami bardzo uroczyste dni - uśmiechnęła się Yennefer. - Przyda się magia... - Magia przydaje się zawsze - uśmiechnąwszy się szeroko odrzekł jej Jezus. Pierwszy Czarodziej albo Pierwszy Mag, było nie było. - Albo, ujmując to innymi słowy: umiejętności energetyczne przydają się zawsze. Także do organizowania ślubów... Cdn. Voorhout, 23. Lutego 2024
  10. @iwonaroma A proszę 🙂 . Pozdrowienia, serdeczne i week-end'owe.
  11. @Natuskaa Dzięki za poprawienie i odpowiedź 🙂 . Co prawda, w słowniku języka polskiego nie znalazłem wyrazu "krzywic", ale odgaduję, że jest to synonim terminu "krzywy" - por. Szczerbiec czy pijanica. Serdeczne pozdrowienia.
  12. - dla Belli i dla A. - Stał się więc cud, a dokładniej wielocud, czyli tenże w liczbie mnogiej - potwierdził Jezus, uśmiechając się. - Stało się tak, jak określila wam Zuzanna, moja żona, mój prywatny ludzki Wszechświat: dokladnie to, czego chcieliście. To, czego zechciały wasze myśli, serca i dusze, zestrojone z osobową wibracją Wszechświata. Z istotą, którą w przyszłości nieistniejąca jeszcze instytucja, która sama nazwie się Kościołem Powszechnym - nazwie mianem Ducha Świętego. Tym samym zestrojone z wibracją całego Wszechświata. Czyli ze mną. Wtedy słucham i wtedy spełniam. Tylko wtedy, gdyż tylko wtedy jest to obiektywnie możliwe. Chociaż słyszę wszystkie ludzkie prośby: każdą, teraz, zawsze. - Zatem - uśmiechał się nadal, patrząc kolejno po twarzach - was, Milwo i Amadisie, czeka ślub. Dokładnie tak, jak sobie ustaliliście. A potem narodziny trzech synów. Zgodnie z tym, co ty, Milwo, pomyślałaś, obiecując baronowi potomka. Na te słowa, jak łatwo się domyślić, zaczerwienili się oboje. Przy czym Milwa trochę bardziej - tak przynajmniej wydało się Angoulême. - Wam - Zuzannomąż spojrzał teraz na nią i na Regisa - również czeka ślub i narodziny dzieci: dwóch par wampirzątek w odstępie półtora roku. Czyli tak, jak chcieliście i wciąż chcecie oboje. Tyle tylko, że ślubu razem. Potomstwa zaś azależnie od siebie, jako że o nim jeszcze w gruncie rzeczy nie rozmawialiście. Teraz także Angoulême zarumieniła się lekko, nadwampir natomiast zareagował Jezusowi lekkim ukłonem, uśmiechnąwszy się uprzednio do dziewczyny i uścisnąwszy jej dłonie. - Soa i Oleg - Jezus przeniósł wzrok na swojego padawana i na jej męża. - Jesteście już małżeństwem, które zawarliście nie inaczej, jak za waszą wzajemną wolą i za waszą wzajemną zgodą. Mam tu na myśli także dzieci, z których pierwsze za dziewięć miesięcy powitacie na tym świecie. Czy w tym zamku i w tej przestrzeni? - zapytał retorycznie, wiedząc wszakże wszystko. - Ano, jest to kwestia waszych rozmów i waszych osobistych ustaleń. - Wreszcie wy, Bello i Milu - popatrzył na osobę, będącą przyszłym wcieleniem duszy, zamieszkującej aktualnie ciało Jego obecnej żony, i na swojego padawana. - Dla was, jak powiedziała Bella, jest powtórnie czas. Dokładnie tak, jak chcieliście... Cdn. Voorhout, 21. Lutego 2024
  13. @Wiesław J.K. Wiesławie, dzięki za wizytę, czytanie i komentarz 🙂 . Cóż: stworzyłem kolejne nowe słowo według dawnego sposobu. Myśliciel, nauczyciel, krzewiciel... Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  14. @Natuskaa Pomysłowy wiersz stołowy 🙂 . "Wmyśliłaś się" weń bardzo udanie. Dwie uwagi. Popraw "krzywic" ("krzywić") i "rożno" na "rożen" - ponieważ, wbrew pozorom, poprawną jest wyłącznie ta druga forma. Serdeczne pozdrowienia.
  15. @Somalija Ładne słowo, "tęsknik". I ładna miniaturka 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
  16. Poniższy utwór nawiązuje do XIX części "Jewgienija" autorstwa Liliany. Powstał jako poetycka nań odpowiedź w czasie, gdy autor był uczestnikiem forum literackiego "Ogród Ciszy". ... płynie więc "w świat poezji, (...) marzeń" Żenia z siedzącą tuż przy nim Erato dłoń trzyma raz szklankę, raz pióro myśli swobodną zdążają strugą naprzód, i tęsknie ku dobrym chwilom godzinom pełnym radości i szcześcia które w umyśle ludzkim wciąż goszczą choć droga do nich często bywa kręta przywołał Żenia momenty rzewne z dziewczyną jedną, drugą i trzecią dawno minione - lata wszak lecą - z Joanną, Anią. No i z Anetą. Muza go za to szturchnęła gniewnie srogą doń przy tym minę zrobiwszy: szklankę masz pustą. Pióro obeschło. A tok twych myśli jest dla mnie przykry. Przenieś spojrzenie z beczułki piwa z flasz pełnych ginu, rumu i whisky na świeżą zieleń. Ogród za oknem. A myśli Tobie wnet się oczyszczą i z dawnych wspomnień, i z doznań przykrych i wrócą do mnie, wiedzione weną, w przestrzeń ód, sonetów, wierszy. Weź mnie za rękę. Bierz szklankę. Pióro. I chodź na słońce pisać kolejny. Pub "The Queens" znajduje się w Hull - mieście leżącym na północno-wschodnim wybrzeżu Anglii (gdzie autor mieszkał swego czasu) - przy Queen Road, w hotelu o tej samej nazwie.
  17. @Somalija Zajrzałeś... Proszę Cię bardzo 🙂 . Dobrego wieczoru.
  18. @Kamil Olszówka A proszę bardzo, Kamilu. Zauważyłem, jak "Tę symboliczną drobinę..." zaklasyfikowałeś i gdzie, w następstwie tegoż, ją zamieściłeś. Prawdę napisawszy, wszystkie Twoje Utwory mają charakter - jako długie i bardzo bogate w treści - wierszowanych opowiadań. Dziękuję Ci wielce za odpowiedź 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego Poniedziałku 🙂 .
  19. @Monia Proszę bardzo, Moniu 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie.
  20. @hania kluseczka A czy ktoś wewnętrznie ładny używa takich słów, jak "sp...j"?? @Somalija Przeczytałem... Serdeczne pozdrowienia.
  21. @Kamil Olszówka 🙂 Azależnie od światopoglądowej rożnicy podziwiam Twoje wrażliwość, poetycki talent i wysiłek. Chociaż w tym Wierszu zabrakło wspomnienia o niszczonej dla zysku Naturze. Powyższy powinieneś przenieść do działu "Wiersze gotowe". 🙂 Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
  22. @Wiesław J.K. Wiesławie, wielce dziękuję za podsunięcie pomysłu 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie. Ago, dzięki Ci bardzo za wizytę i czytelnicze uznanie 🙂 . Miło mi, że spodobał Ci się i ten rozdział. Serdeczne pozdrowienia.
  23. - dla Belli i dla A. Wszyscy ich towarzysze - i przyjaciele zarazem - już tam byli. Oczywiście, wliczając Poszukiwanego, a jednocześnie jakże łatwego do znalezienia - bo przecież WszechObecnego. - Otoczenie naszego zamku - powiedział Ów z uśmiechem na powitanie - to rozprzestrzeniona cząstka Raju. Można powiedzieć, iż spodobał mi się pomysł, aby owa cząstka WszechWymiaru znalazła się tutaj, na Ziemi. Dla pożytku wszystkich mieszkańców, także ludzi. Jak bowiem wiecie, nie jesteście jedynymi korzystacielami z ziemskich przestrzeni. Ty Geralcie, znasz nawet kilku: mam na myśli krasnoludów i elfów. Ale także ty, Yennefer - podobnie. Bo aby zaś nie patrzeć w przeszłość, a zarazem gdzie indziej - tu uśmiechnął się do Regisa - jesteś właśnie jednym z owych. Po Koniunkcji Sfer, to prawda - ale tak, jesteś. - Podoba wam się ta muzyka? - zapytał aoczekiwanie Jezus. Co prawda, nie dla wszystkich w ten sposób, bowiem nadwampir usłyszał ją wcześniej, zbliżającą się, swoim słuchem dużo bardziej efektywnym niż ludzki. Użyjemy tego właśnie słowa, bowiem termin "wyczulonym" nie oddaje rzeczywistości. Czarodziejka natomiast, będąc wysoce domyślną, a jeszcze bardziej wysokowrażliwą, wyczuła chęć zadania owego pytania. W oczywisty sposób powiązanego z urzeczywistnionym już zamiarem sprawienia radości przyjaciołom. Radości zarówno estetycznej, jak i duchowej. - To muzyka Ziemi? - spytała Yennefer, zasłuchawszy się z uwagą. - Azupełnie - odparł Stwórca Dźwięków i Muzyki. - To połączenie melodii, płynącej ciągle z ziemi, po której stąpacie. Płynącej z traw, kwiatów i drzew. Z wody, ciągle w nich krążącej. Płynącej z powietrza i z chmur, zmiennokształtnych istot nieba. Dla was wszystkich przyszedł teraz czas, aby ją usłyszeć. - Z roślin... wiedziałam - szepnęła zasłuchana - i zafascynowana - Soa. - Wiedziałam... Czułam i wiedziałam... - poprawiła się. - Słuchaj, ukochany - uśmiechnęła się do męża, zaraz potem całując go delikatnie. - Słuchaj... - Słuchaj, moje serce... - szepnęła do siebie po chwili. - Przepiękne... - wyszeptała Angoulême z wyrazem twarzy, jakiego nikt uprzednio u niej nie widział. - Chodź, Regisie - ujęła kochanka za dłonie. - Chcę tańczyć, szeptała dalej. - Chodź... - Chodź, ukochany - poprosiła Milwa swojego barona. Z uśmiechem, którego dotychczas nie zobaczył na jej wargach. - Chodź... Pozwól się prowadzić... - Najdroższy... - powiedziała Yennefer ledwie słyszalnie. - Słuchaj... Słuchaj i daj się ponieść... - Milu... - uśmiechnięta Bella przytuliła się do męża. - Czuję spokój, tak głęboki... Czuję, że i ty go czujesz... Dzielmy go tańcem - szepnęła po chwili. - Jezusie, zatańczmy - Zuzanna wzięła Go powoli za dłonie. Melodia Ziemi wciąż ich dobiegała. I przenikała. Zewsząd... * * * - Stał się cud... - powtórzyła przejęta Yennefer. - Ale przecież... - szepnęła zadziwiona Milwa. - Przecież ja... - Regisie... - biorąc jego dłoń i kładąc sobie na brzuchu uśmiechnęła się Angoulême. - Mężu... - zarumieniła się Soa. - Milu... dla nas to powtórnie właściwy czas - wyszeptała zawstydzona Bella. - Jest to i dzieje się to, czego pragnęliście - przypomniała im Zuzanna. - Zawsze tylko to, czego naprawdę chcecie. Mój mąż, mój Wszechświat - uśmiechnęła się do Jezusa uśmiechem, którego Soa momentalnie jej pozazdrościła. - Ach... - Wszystko to, czego naprawdę chcecie - powtórzyła Zuzanna. Cdn. Voorhout, 18. Lutego 2024
  24. @Wiesław J.K. Miło mi, że tak uważasz. Dzięki Ci wielce za literackie odwiedziny i komentarz. Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  25. - dla Belli i dla A. - Cud, to na pewno cud! - uśmiechała się do siebie i do męża Yennefer. - Dotknij mnie, Geralt, tu... nie tutaj, tu! - uchwyciwszy jego dłoń, przesunęła ją, wciąż uśmiechnięta, ba! - rozanielona. - Połóż mi tu dłoń i powiedz: co czujesz? Czy czujesz coś w ogóle? Bo ja... - znów uśmiechnęła się, trochę przepraszająco, a trochę kokieteryjnie, zalotnie. - Bo ja czuję. No wiesz... Trudnym do zrozumienia trafem Geralt zaczął mieć nagle trudność z utrzymaniem spoglądania na żonę. Dokładniej mówiąc, spoglądania w oczy. Zupełnie tak, jakby coś ściągało mu je lub odciągało. Trochę w bok, a zarazem trochę w dół. Jednocześnie poczuł w myślach pustkę, jakiej nie czuł od... W tej chwili nie był w stanie tego zrozumieć. Patrzył prawie niewidzącym wzrokiem to na fragment pościeli pomiędzy nimi, to na ścianę, stojącą kilka kroków od łoża. I od nich tym samym. - Chodź, Geralt - Yennefer, zrozumiawszy w czym jest kłopot, rzuciła nań - przesuwając dłonią przed jego oczami - czar, przywracający wewnętrzną równowagę. W końcu, jako kobieta, rozumiała więcej niż większość mężczyzn. Jako czarodziejka zdecydowanie więcej. Nawet ponad poziom świadomości wiedźminów, wliczając w to nawet swojego męża - najlepszego ze wspomnianych. Geralt otrząsnął się, niczym po wypiciu czegoś bardzo gorzkiego. Albo mocnego, jak powiedzielibyśmy dzisiaj. Względnie wysokoprocentowego. - Domyślam się, dokąd - nadal miał mało wyraźną minę. - A właściwie do kogo i po co. - Tak, ukochany - Yennefer uśmiechnęła się po raz kolejny. - Do Niego i po to. Widzę i czuję, że twoja aura ochronna ma się dobrze i działa znakomicie. Nawet w tym miejscu i w tej przestrzeni, gdzie nie potrzebujesz obawiać się niczego. - Jest wpisana w moją naturę, jak przecież wiesz - odpowiedział. - Można ją zniwelować, czasowo przytłumić albo ograniczyć jej działanie. Ale nie da się jej usunąć. - Wiem, najdroższy - odparła. - Kto ma to wiedzieć, jak nie ja - twoja żona i twoja czarodziejka jednocześnie? - Czekając, aż się ubierze, sama przygotowywała się do wyjścia. - Jesteś gotów? - zapytała, gdy skończyła. Dla porządku, bo przecież widziała, że jest. - Chodźmy zatem - krótkim gestem otworzyła drzwi. Tego, co zobaczyli w ogrodzie - w miejscu, gdzie znaleźli Poszukiwanego - właściwie mogli się spodziewać. W końcu po kim, jak po kim - po Nim można spodziewać się wszystkiego. Oczywiście dobrego. Cdn. Voorhout, 15. Lutego 2024
×
×
  • Dodaj nową pozycję...