Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Corleone 11

Mecenasi
  • Postów

    2 290
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Corleone 11

  1. @Somalija Miło, że zajrzałaś i wspaniale, że masz wolną chwilę 🙂 . Kto czeka, ten czeka. Sądzę, że Ty jako osoba świadoma nie czekasz. Spokojnego drugiego Dnia Świąt 🙂 .
  2. @Natuskaa Ta "(...) idealistyczna wizja świata bez wojen (...) jest możliwa (...)" do nakreślenia - i to jak najbardziej. Do urzeczywistnienia też - i też jak najbardziej. Mało tego - i jedno, i drugie jest proste. Chociaż jednocześnie trudne, bowiem zmiana wiedzie przez osobisty rozwój energetyczny/duchowy. A wielu ludziom najzwyczajniej nie chce się. Są i tacy, którzy z założenia nie chcą zmieniać siebie ani poprzez samozmianę świata. Wolą za to trzymać się negatywnej energii: narzekać, nienawidzić, krytykować, zazdrościć i szkodzić. A, i kląć oraz z upodobaniem używać wulgaryzmów. Ha! Pozwoliłem sobie napisać to, co wiesz. A jak mijają Ci Święta? Pozdrawiam Cię. Wspaniałego dzisiaj 🙂 .
  3. @Natuskaa Dziękuję Ci wielce 🙂 .
  4. @Natuskaa Proszę bardzo 🙂 i dzięki za odpowiedź. Wszystkiego pozytywnego z okazji Tych Świąt, w tym zdrowia, radości, spokoju i wszelkiej pomyślności. Oraz zawsze dobrej energii.
  5. @Corleone 11 Dzięki, Siostrzyczko. Za odwiedziny i uznanie 🙂 . Pozdrowienia.
  6. @Natuskaa "Niebo tymczasem ustawiło kałuże, żeby mogło ... spragnione." I: "Powstaje bez obciążeń dniem, bez jego ostrych jaskrawości." Zajrzałem z przyjemnością. Pozdrowienia.
  7. Rozdział szesnasty - Moi drodzy WspółMistrzowie - zwrócił się Jezus do Właśnie Wspomnianych - i moi drodzy padawani. Została nam jeszcze jedna kwestia. Jedna sprawa do zmiany. Istotna o tyle, że druga wojna światowa nie nastąpi. Tym samym jeden z jej celów nie zostanie osiągnięty, a wszystkie jej następstwa z natury rzeczy nie nastąpią. Zatem... - ... Zatem potrzebujemy wysłać kolejne dusze tam, gdzie tradycyjnie je wysyłamy - Siddharta podjął wypowiedź WspółMistrza po tym, gdy Tenże obrócił się ku Niemu. - Hmmm... - Nie potrzebujesz podkreślać, że tego nie lubisz - odezwał się Muhammad. - Ale cóż mamy zrobić? Taki los wybrali sobie sami, i to w Naszej Obecności. Za Naszą radą, ale ostateczna decyzja należała do nich samych. Tak więc - tu uniósł rękę celem wykonania wiadomo jakiego gestu. - Ciach! - Jako człowiek - odparł mu Siddharta - istotnie obawiałbym się, że nie obędzie się bez tego. Ale jak Bóg mam tego pełną świadomość. Tak być musi, ponieważ tak chcieli. Ponieważ tak sobie wybrali. Zatem "Ciach"... - co mówiąc, przybrał mało szczęśliwą minę. - Niech się stanie. - A co Ja mam powiedzieć? - zapytał Jezus retorycznie. - W Swoje ostatnie ludzkie wcielenie przyszedłem pomiędzy nich właśnie. Aby pokazać, że i pośród takich ludzi może urodzić się i żyć ktoś pozytywny - o Matce i przybranym Ojcu nie wspominając. A oni zdradzili Mnie i wydali rzymskiemu namiestnikowi, aby najzwyczajniej w świecie pozbył się Mnie. "Lepiej niech jeden człowiek umrze za naród", tak wtedy powiedział wiadomo kto spośród nich. I jeszcze naiwnie oczekiwał - i oczekiwali, że dam im tę - taką - satysfakcję. - Ale, jak wiemy, miałeś najmniejszy zamiar tak uczynić - odrzekł Muhammad. - Skąd wiedziałem, że akurat Ty wypowiesz te właśnie słowa? - odparł mu Jezus. - Oczywiście, że to, co widzieli, było iluzją. Uzewnętrznieniem tego, co chcieli zobaczyć. Na co liczyli, że zobaczą. Do tego stopnia materializacją, że byli najświęciej przekonani, że to, co myślą iż widzą, dzieje się naprawdę. To przecież oczywiste - zakończył. - Człowiek mojej miary, formatu oraz poziomu intelektualnego i duchowego, będący krok od świadomego osiągnięcia Boskości nie mógłby istotom przecież niższym, pozostającym daleko za nim na drodze rozwoju, pozwolić na urzeczywistnienie takiegoż pomysłu. - Tak więc - WspółMistrzem, który odpowiedział Jezusowi, był znów Muhammad. - Ciach! Niech cały świat, w drodze nie-wojny, uwolniony zostanie od tych stworzonych na obraz i podobieństwo, otrzymując i odzwierciedlając najgorsze - ale w jego mniemaniu najlepsze - cechy tego, który ich zaplanował i stworzył. Pychę, egoizm, pewność własnej wyższości, żądzę władzy i pieniędzy oraz fałszywą pokorę. - WspółMistrzu mojego Mistrza... - Gabr'I'ela zastanowiła się, czy wyrazić głośno swój - naturalnie kobiecy - cień wrażliwości. - Dobrze, że milczysz, padawanie mojego WspółMistrza - Muhammad uśmiechnął się powściągliwie. - Oni naprawdę na to zasługują. A kto jak kto, ale Ja, Jezus i Siddharta wiemy to doskonale. Nas oszukać się nie da: wiemy wszystko o każdym i wszystko o wszystkim. - Niech zatem wasza Mama Ziemia odetchnie od nich energetycznie. Niech pokój, który zagościł w waszej części świata, będzie trwały i w niej, i gdzie indziej - to rzekłszy, spojrzał na Jezusa. - Tobie, WspółMistrzu - i tylko Tobie - z racji urodzenia się wsród nich - przypaść może wykonanie tego w inny sposób i bezpośrednio, a nie przy pomocy innych, przeważnie nie w pełni świadomych ludzi, w czym naprawdę uczestniczą. - Niech zatem tak się stanie - powiedział Jezus, czyniąc odpowiedni gest. - Już pora. Domyślasz się, mój drogi Czytelniku, że w zaistniałej sytuacji Wielki Reset i tym samym Nowy Porządek Świata nabierają właściwego, zgodnego z Boskim Planem, znaczenia. Bo prawdziwy pokój możliwy jest tylko w świecie bez istot, których dusz integralną częścią jest wojna. Koniec Voorhout, 22. Grudnia 2024
  8. @Łukasz Jasiński Proszę wyjaśnić, co powyższe wypowiedzi mają wspólnego z "Inną historią" mojego autorstwa.
  9. @Somalija Wygląda na to, że nie jest tak wybrany, jak sobie wmawia. A "Inna historia" milczy na jego temat, pozostaje więc w rozproszeniu. P.s. A skąd pytanie o bezpośrednich potomków Obcych, wspomnianych w tak zwanej księdze Rodzaju??
  10. @Somalija Bez nawet cienia zastrzeżeń 🙂 . Serdeczne 🙂 pozdrowienia 🙂 .
  11. Rozdział piętnasty I tak ze starcia na starcie wyglądał przemarsz - wbrew pozorom, to właśnie słowo jest tu właściwym - armii Rzeczypospolitej przez germańskie ziemie aż do ich zachodniej granicy z Republiką Francuzów, stanowiącej jednocześnie jej granicę wschodnią. Z obywatelami, których wcielono do wojska wbrew ich woli, Rzeczpospolita w swym majestacie i łaskawości obeszła się łagodnie. Inaczej było z tymi, którzy z wrogości wobec Słowian znaleźli się w szeregach german-armii, jak i z urzędnikami wszystkich szczebli. Tu już wybaczenia nie było, a srogość - rzec bowiem surowość byłoby wielce nieadekwatnym - carskich sędziów, drobiazgowych wszakże a sprawiedliwych w swych osądach oraz dokładnych i sumiennych w procesowaniu - ujawniała się w całej pełni. Co w praktyce oznaczało to dla uznanych winnymi i dla ich rodzin, pozostawiam Twojej, drogi Czytelniku, domyślności. Z trzech WspółMistrzów Muhammad wyrażał słowami zgodę na ów stan rzeczy i jego akceptację, natomiast Jezus i Siddharta okazywali ją milczeniem i brakiem sprzeciwu wobec wyroków sądów i wobec działań przedstawicieli służb stosownych. Analogicznie, co całkiem zrozumiałe, zachowywali się ich właśni padawani. * * * - Taak... - zaczął Muhammad, jego zwyczajem przeciągając wypowiadanie potwierdzenia. - Armia lądowa, flota i lotnictwo Germanów pokonane. Ich aparat wypaczania ludzkich umysłów przestał istnieć. Idee, które zasiał, umrą wraz z siewcami i wraz z tymi, którzy indoktrynacji owej poddani zostali. - Czas tym ziemiom na nowe społeczeństwo wyższej wibracji i wyższej świadomości - zakontynuował Jezus. - Niech ziarna Światła, które właśnie zaczynamy zasiewać, wzrastają swobodnie i bez przeszkód. - Niech ziemie te - zakończył Siddharta - odetchną od negatywnych energii i wibracji ludzi, którzy je zamieszkiwali. A duszom których czas teraz - lub ten czas już zbliża się do nich - na rozpamiętywanie przeszłego już - albo wkrótce - wcielenia w bezpośredniej naszej Obecności. Ich padawani podobnym ruchem ujęli, unieśli i włączyli swoje świetlne szable. Krzyżując ich cztery promienie i łącząc w jeden głos słowa króla, który zapoczątkował Wielką Rzeczpospolitą, sięgającą w chwili obecnej od Republiki Franków aż po Ocean Spokojny. Słowa wypowiedziane po wielkiej bitwie z roku 1410, stanowiącej chwałę rycerzy i wojowników tamtych czasów: - Mamy pokój! Voorhout, 15. Grudnia 2024
  12. @Somalija Czas najwyższy na tę zmianę. Wspomniana księga jest połączeniem prawd i kłamstw, zaś od chrześcijaństwa buddyzm i hinduizm przekazują więcej prawd. Szczególnie tę o reinkarnacji. Dzięki Ci wielce za wizytę, czytanie i komentarz. 🙂
  13. Rozdział piętnasty Po przegranych starciach - trudno je nazwać bitwami ze względu na szybkość i zdecydowanie, z jakim wojsko Rzeczypospolitej postępowało naprzód - w całym pasie nadgranicznym, poczynając od Stralsundu i Rostocka przez Drezno oraz Lipsk aż po Norymbergę i Monachium - germańskie oddziały w stanie liczebnym znacznie mniejszym od wyjściowego oraz w poczuciu całkowitej dezorientacji były okrążane i brane do niewoli. Siła ataku i tempo posuwania się naprzód armii polskiej zadziwiał cara mimo, iż przecież mogł on spodziewać się takich rezultatów, skoro kampanię - ze szczegółami, jak wiesz, mój Czytelniku - zaplanował w końcu nie kto inny, jak uwszechświatowiony Muhammad, a jej zaplecze szkoleniowe i technologiczne wymyślone zostało przez dwóch pozostałych WspółMistrzów. W sposób absolutny zaskakiwani byli również lokalni rzeszowi oficjele i urzędnicy niższego szczebla, dla których docierający brak informacji od dowódców oddziałów, rozmieszczonych na wschód od zarządzanych przez nich miejscowości nie oznaczał najczęściej tego, co oznaczać był powinien. Jako że odznaczali się, jako - nazwę to wprost - produkty systemu ograniczającego wyobraźnię i będącego wrogiem swobodnego myślenia - tymiż właśnie. Czyli brakiem wyobraźni i brakiem myślenia. Przez co - albo dzięki czemu - w tym, co uważali za swoje umysły, nie powstawały wyobrażenia, że oddziały te mogą już zwyczajnie nie istnieć albo ludzie je stanowiący mogą znajdować się w polskich rękach. Myśli zaś takie najzwyczajniej nie przychodziły do nich z tej samej przyczyny: intelektualnych ograniczeń mających u podstaw negatywną intencję i negatywny zamysł systemu, zrodzonego w głowie pewnego doradcy pewnego germańskiego króla przed kilkoma wiekami. A przez kolejnych władców i ich doradców oraz przychodzących po nich polityków i ich ministrów wdrażane i wpajane w ramach systemu tak zwanego edukacyjnego kształtowania świadomego obywatela. Który, jak właśnie pokazywała sytuacja, bynajmniej świadomym nie był. * * * - Superfajnie walczy się takim czołgiem - uśmiechnął się do siebie Muhammad, siedząc wygodnie na miejscu dowódcy 8TP i prowadząc pojazd przy pomocy telekinezy oraz przy jej pomocy strzelając - raz ze stumilimetrowego działa, a raz z karabinów maszynowych - zależnie od bojowych okoliczności. - Ciach! - uśmiechnął się jeszcze szerzej, gdy wybuch wystrzelonego przezeń pocisku wysłał do boskiego wymiaru dusze artylerzystów, obsługujących stojącą w odległości około stu metrów na wprost jego czołgu armatę. - Ach, tego mi było potrzeba! Tak - uśmiechnął się po raz trzeci. - Energia waszych ciał na powrót zjednoczy się z energią Mamy Ziemi, z duszami zaś, o, już stojącymi przede mną, zaraz sobie przeprowadzimy duchową analizę wcieleń, które właśnie zakończyliście. Odechce się wam wojaczki i zabijania - taak, odechce. Zamiast tego w kolejnych inkarnacjach zaczniecie podążać ścieżką duchowego rozwoju w spokojnym, rodzinnym życiu. I was też oduczę chęci wojowania - uruchomił spojrzeniem karabin maszynowy, umieszczony przy siedzeniu radiotelegrafisty. Broń wystrzeliła ilość pocisków, potrzebnych do rozdzielenia ciał i dusz żołnierzy przy kolejnym dziale, ustawionym trochę dalej nieco po prawej stronie. - Ciach! - powtórzył myślosłowo. - I znajdziecie sobie lepsze, bardziej stosowne dla was żony. Nie takie, które zostawszy wychowane w niezbyt prawidłowym rozumieniu miłości do ojczyzny, wyślą was na pewną śmierć, po czym będą podsycać w sobie i krzewić w dzieciach negatywne emocje w postaci obwiniania Polaków - i to wszystkich bez wyjątku - za waszą i ich osobistą tragedię. Nie chcąc pamiętać, że jej podstawa leży w waszej decyzji - umysłów wypaczonych przez system i dusz, przezeń ogłupionych. - Niestety... - tu uśmiechnął się smutno, przenikając spojrzeniem przez ścianę domu i widząc dwudziestoletnią zaledwie matkę, wykrzykującą w zacietrzewieniu antypolską tyradę nad kołyską, z której spoglądało na nią nie tyle rozumiejące wyrazy, ile chłonące matczyne złość i nienawiść roczne raptem niemowlę. - Czasem można tylko tak... - Muhammadzie - Jezus przeszkodził mu w ostatniej, czyli jak najbardziej właściwej chwili. - Mi to zostaw. Pocisk jest bezosobowy, a Mnie rozpozna. Nic rzekłszy w odpowiedzi, zwany Prorokiem spokojnie obrócił wieżę czołgu, przekierowując działo w stronę osób, następnych w kolejce do wysłania przed oblicze Osobowego Wszechświata... Cdn. Gdańsk, 9. Grudnia 2024
  14. Rozdział czternasty - Podoba mi się twój pomysł - rzekł do cara Muhammad po złożeniu ukłonu, pojawiwszy się razem z Jezusem i Siddhartą oraz padawanami w w wielkiej komnacie tronowej Kremla. Gdzie władca, wraz ze swoimi wojskowymi doradcami, właśnie rozpoczął planowanie kampanii przeciwko Germanom. - I twoja, carze, decyzja - dodał bezpośrednio, uśmiechnąwszy się i wewnętrznie, i zewnętrznie zarazem. - Ciach! Tak oto należy postępować z wrogami. Ciała Mamie Ziemi, dusze do innego wymiaru. - Jak widzicie, WszechMistrzowie, rozpoczynam planowanie wojny przeciw buntowniczym sąsiadom - car, wysokoświadomy, wiedział to, co mu wiedzieć przynależy, co jednocześnie było zasadniczym powodem wyrażania się wprost, które to bynajmniej zaprzecza szacunkowi. - Chcę, aby ruchy wojsk były zdecydowane, a postępy szybkie. Mam przy tym wątpliwości, czy kawaleria zapewni to moim wojskom. I tylko trochę mniejsze, czy zapewnią go armaty ciągnięte przez samochody, wiozące jednocześnie żołnierzy. Samoloty w obecnej formie też będą mało użyteczne; konieczne byłyby znacznie szybsze i bardziej zwrotne, o większym zasięgu i udźwigu bomb. - Mam pewien pomysł - Muhammad zapoczątkował wypowiadanie swojej koncepcji. Dwaj pozostali PrzeWielcy milczeli, uśmiechając się od czasu do czasu, gdy ją przedstawiał. - Aby uczynić możliwymi tak szybki rozwój sytuacji, będziemy potrzebować wynalazku, który powstanie dopiero za kilka lat: czołgu. Ale nie w kształcie wielkiego i powolnego pudła na gąsienicach z armatami w środku, ale mniejszego i szybkiego, z obrotową wieżyczką zbrojną w działo - Jezus, równolegle do słów WspółMistrza, prezentował w powietrzu wyraźne, wolno obracające się obrazy, na co widzącym generałom śmiały się oczy. - Konieczne będą dwa ich rodzaje: bardzo duża ilość lekkich i bardzo szybkich oraz mniejsza cięższych i wolniejszych - tu wymienił detale, jak waga, grubość pancerza, szybkość i uzbrojenie, odpowiednie dla każdego typu. - Natomiast wspomniane przez ciebie, władco, samoloty powinny wyglądać tak - tu z kolei Siddharta przejął obrazowanie. - Lżejsze i szybsze do walki z samolotami przeciwnika oraz większych rozmiarów wolniejsze, z kilkuosobową załogą. Do niszczenia składów amunicji i innego zaopatrzenia walczących wojsk oraz dróg, linii kolejowych i mostów. Obrazy, przedstawione przez Jezusa i Siddhartę, wyglądające jak lekki jednowieżowy 7TP i - dzisiaj, Czytelniku, powiedziałbyś średni - 8TP oraz jak zbudowane przez Polskie Zakłady Lotnicze Jastrząb, Wilk, Karaś i Łoś oraz Bizon wywołały oczywiście również carskie tak zainteresowanie, jak i zadowolenie. - Oprócz wszystkich tych maszyn, do których zbudowania potrzebujemy projektów i fabryk, a później wyszkolonych ludzi - powiedział Michał Jeremi - konieczna będzie także odpowiednia strategia. Właściwym byłoby połączyć w równocześne marsz i walkę pieszych żołnierzy z działaniami czołgów i samolotów w powietrzu - dodał. Siddharta spojrzał na Jezusa, Ten z kolei popatrzył na Muhammada. - Carze, mogę pomóc twoim strategom opracować odpowiednią koncepcję - powiedział powoli, którym to słowom towarzyszył błysk w jego oku. - Ciach.... Cdn. Voorhout, 7. Grudnia 2024
  15. @Natuskaa Dzięki Ci bardzo: za czytelniczą wizytę i uznaniowy komentarz. Tak: ciekawe i zarazem logiczne. Widzisz, tak zwana Księga zawiera w sobie także prawdy. W tym zdanie, że w Bogu jesteśmy. Cóż: Osobowy Absolut jako amaterialna istota wypełnia Sobą Wszechświat. Zatem zarówno wszystkie wydarzenia, które miały, mają i będą mieć miejsce (czyli cała historia), dzieją się w Nim - w przestrzeni Jego energii. I tak samo ma się sprawa z rozwojem nauki - w tym technologii. Jeśli zechcesz, możesz popatrzeć na to w ten sposób - o ile tego już nie zrobiłaś. 🙂 Pozdrawiam Cię.
  16. Rozdział trzynasty Na szczęście dla wszystkich obywateli - tych bardziej spokojnych i tych bardziej wojowniczych - do naruszenia i zmiany granic Rzeczypospolitej, a w następstwie tegoż do zachwiania jej wewnętrznego ładu nie doszło. Senatorowie zapamiętali doskonale ostrzeżenie, przedstawione im przez Przedwiecznego. W wyniku czego wszyscy oni - bez wyjątku, wliczając księcia Jeremiego - ważyli bacznie swoje decyzje, rozważając możliwe konsekwencje. Przekazali je także swoim potomkom, czego jednym z następstw było to, iż syn dopiero co wymienionego księcia, Michał, zapoczątkował pierwszą nie tylko w Europie i w Azji, ale także w świecie dynastię, panującą jednocześnie nad tyloma narodami. Rzecz jasna, że ludy - a tym samym kraje ościenne jak Ormianie czy Gruzini - w zrozumiałej obawie przed potęgą sąsiada nie poważały się - pomijając nieliczne incydenty - naruszać jego granic. Wewnętrzny rozwój we wszystkich sferach - by wymienić tu tylko kulturalną i naukową - promieniował na sąsiadów, dając z jednej strony przykład, a z drugiej impuls do własnego rozwoju. Co bynajmniej oznacza, że w państwach owych - Autor ma tu na myśli Cesarstwa Chin i Japonii, znacznie przecież starszych - wewnętrzny postęp, szczególnie społeczny i technologiczny - nie miał miejsca. Miał, toteż wymiana tak kulturalna jak naukowa, rozwijały się po myśli władców i ministrów oraz ludzi tworzących powołane po temu instytucje. Jedynie za zachodnią granicą Carstwa sytuacja - pomimo upływu lat, a potem wieków - wyglądała wciąż podobnie. Rzeszowi książęta, a później polityczni przywódcy pochodzenia wcale nie szlachetnego, mimo przysiąg składanych na wierność kolejnym swoim królom, powiązanym wszak politycznie z Carstwem, wbrew zdrowemu rozsądkowi i własnemu dobru oraz korzyściom - ustawicznie intrygowali, mając najwyraźniej we krwi nie tyle bunt, ile naturalną niechęć do obywateli sąsiedniej nacji. Wzmacnianą po cichu - co z drugiej strony zrozumiałe - kultywowaną pamięcią wydarzeń sprzed stuleci, wzmacnianą podtrzymywanymi negatywnymi emocjami. Które to spiskowanie kończyło się dla nich w sposób łatwy do przewidzenia: przed królewskim sądem. Działo się tak do pierwszych lat dwudziestego wieku, gdy kolejny car z panującej nieprzerwanie dynastii Wiśniowieckich, Michał Jeremi IV - nazwany tak ku czci swoich wielkich przodków - straciwszy najwyraźniej cierpliwość po otrzymaniu następnej już w tym roku (a był to rok 1914) wiadomości o procesie kolejnych rzeszowych polityków, postanowił rozwiązać problem z Germanami sposobem swojego wielkiego antenata, księcia Jeremiego... Voorhout, 4. Grudnia 2024
  17. @Natuskaa Jeśli lubisz historię alternatywną, zapraszam do zapoznania się z rozdziałami "Innej historii." Pozdrawiam.
  18. Rozdział dwunasty Wojewodowie otoczyli ich kołem. Król w pierwszej chwili chciał zaprotestować, wiedząc wszak, co na jego prośbę Jezus dostarczył z przyszłości: że przecież mapa, z natury swojego wykonania, będzie najprawdopodobniej jednostronna. Jednak, skoncentrowany na celu spotkania, jakim było zwiększenie poziomu świadomości zebranych, zapomniał o tym, że kogo jak kogo, ale Jezusa w żadnym stopniu ograniczają prawa fizyki: w tym prawo niezmienności przedmiotów. Oznaczające, że jeśli coś zostało wykonane w danym kształcie jako ten czy tamten przedmiot, to zazwyczaj w kształcie takim pozostaje. Niekiedy bardzo, ale to bardzo długo; czasem zaś krótko, w obu przypadkach do zniszczenia. - Zaraz zobaczycie, co razem z królem chcemy wam pokazać - Nieograniczony odczekał odpowiednio długą chwilę, aby senatorowie zaczęli naprawdę patrzeć, uspokoiwszy umysły. Zawieszony w powietrzu rulon, przedstawiający jeszcze przed chwilą Rzeczpospolitą w granicach sprzed stu lat - dodajmy, że z jednej strony - teraz pokazywał ją w obecnym kształcie. I to tak, że wszyscy zgromadzeni widzieli ów kształt wyraźnie. - Teraz zobaczcie wasz kraj w formie po przyjęciu pomysłu króla Zygmunta - po tych Jezusosłowach granice, jakby same z siebie, zaczęły przesuwać się ku wschodowi, coraz dalej i dalej, docierając wreszcie do wyraźnie zaznaczonej linii brzegowej, a jednocześnie ku zachodowi, skąd zaraz skręciły na północ. Dla lepszego uwidocznienia w ślad za granicznym konturem przemieszczało się - obukierunkowo - barwne wypełnienie, na którym, gdy dotarło do wspomnianego, złotymi literami, znak po znaku, zaczął połyskiwać napis: Carstwo Polskie. - Jak to, Panie? - książę Jeremi znów uzewnętrznił śmiałość charakteru - carstwo? Dlaczego? Jezus odwrócił się doń. Specjalnie powoli. - Czasem twa śmiałość, mój drogi Jeremi - oznajmił z lekkim przekąsem - wyprzedza żwawość twego umysłu. Gdybyś pozwolił swojej myśli dotrzeć do siebie, nie zadałbyś tego pytania. - Ale - podjął, przeszedłszy na ku senatorom, stojącym po drugiej stronie mapy - ważniejsze jest co innego. Nie obecna wielkość waszego państwa i nawet nie szansa - chociaż ogromna, przyznaję - wobec której wszyscy tu stoicie - ale łatwość jego utraty. Popatrzcie. Gdy Jezus zetknął końce palców prawej dłoni, granice natychmiast przybrały odwrotny kierunek, zbiegając się ku południu, po czym skręcając na wschód, z drugiej zaś strony podążając ku zachodowi i północy. Zatrzymując się dwukrotnie i pozostawiając w swoim obrębie coraz mniejszy i mniejszy obszar, aż w końcu zbiegając się i niknąc zupełnie. Szmer pojedynczych niedowierzań, idących w parach z przerażeniem, zwielokrotniał się. Rósł i rósł do momentu, gdy obiegł całe, wojewodzińsko-senatorskie, gremium. - Wasze niedowierzanie rozumiem, a przerażenie jest jak najbardziej na miejscu - słowa Jezusa wzniosły się ponad owo zwielokrotnienie. - To właśnie grozi waszemu imperium i jego przyszłym pokoleniom w ciągu nadchodzących dwustu lat. Wasi wrogowie zjednoczą się przeciw wam, niwecząc wszystko, co zbudowaliście. Ciszy, która zaległa po tych słowach, nie miał odwagi przerwać nawet sam Jeremi Wiśniowiecki. WszechWiedzący powtórnie obrócił się ku niemu. - Jeśli do tego dojdzie, będzie to częściowo twoja wina... Cdn. Voorhout, 2 Grudnia 2024
  19. Siostrzyczko, dzięki Ci bardzo. Za to, co wiesz - tradycyjnie. Pozdrowienia 🙂 .
  20. @Natuskaa Przy tworzeniu dzieł literackich postępuje się zgodnie z zasadami literatury. Po prostu. Jednak istnieją wyjątki. Mianowicie dwa, ale połączone ze sobą. Albo wypracowawszy sobie wysoki poziom literacki, tworzysz w tej sferze dzieła według swoich zasad, w szczególności zmieniając reguły języka, lub jako przywódca/pomysłodawca skupiasz wokół siebie ludzi, zainteresowanych jak Ty zmianą w literaturze poprzez wniesienie do niej czegoś nowego. Wtedy wyjaśnienie "Robię to, ponieważ to ja", nabiera innego - mocniejszego - wydźwięku. Miłego wieczoru i dla Ciebie.
  21. @Natuskaa Rzecz w tym, aby było tak, jak powinno być. Odnośnie do cudzysłowów, nawet trzeba je wprowadzić. Nie tylko "(...) można (...)". Co natomiast tyczy się czasu - poświęcam go, gdy uznaję, że warto. Zapewne podobnie jak większość ludzi. Pozdrowienia.
  22. Rozdział jedenasty - Nim jednak, panowie, przejdę do oświecania was - kto jak kto, ale Jezus zawsze mogąc być bezpośrednim, pozwolił Sobie na to i tym właśnie razem - oddam głos waszemu królowi. Co rzekłszy, uczynił ku niemu zachęcający gest. - Zygmuncie - przemówił - z mojej zgody a twojej decyzji, podjętej przez twoją duszę w moim osobistym wymiarze - rozpocznij. Król, zbierając i porządkując myśli, objął spojrzeniem grono ludzi z jednej strony patriotycznie nastawionych, prawdziwie kochających ojczyznę, a z drugiej pysznych i dumnych, chwilami wręcz butnych. Zaślepionych swoimi możliwościami, nie zawsze wszak idącymi w parze z osobistymi zaletami. - Panowie senatorowie - zaczął - jak już wiecie, nasze potężne, słowiańsko-skandynawskie imperium stoi przed szansą stania się jeszcze bardziej potężnym. Wykorzystanie jej pozwoli nam zapobiec przyszłym nieszczęściom i tragediom, a kolejnym pokoleniom władanych przez nas ludów uniknąć tychże. Prawda bowiem wygląda tak, że rządzący Germanami wciąż knują i intrygują, aby naruszyć spoistość naszego państwa. Aby zachwiać wewnętrznym pokojem i ładem, który naszymi decyzjami i czynami zapewniamy mieszkańcom podległych nam ziem i którymi owi mieszkańcy cieszyć sie mogą. - Szansę tę - podjął po chwili - już wam, czcigodni moi wojewodowie - przedstawiłem. Ponadto uważam za konieczne, aby ją wam unaocznić. Dlatego... jednak nie - tu Zygmunt zawahał się, zmieniając podjętą wcześniej decyzję - zrobimy to inaczej. - Jezusie - złożył Mu kolejny ukłon - czy mogę Cię poprosić? Twoja pomoc w postaci przyniesienia czegoś z przyszłości będzie absolutnie konieczna. Poproszony pozwolił jednym senatorom na zdziwienie i podziw, pozostałym zaś nie dał na nie ani chwili - podając królowi coś, co wyglądało na pokaźnych rozmiarów papierowy rulon. - Podejdźcie wszyscy tutaj - powiedział, przywołując ich rozkazującym gestem. Cdn. Voorhout, 29. Listopada 2024
  23. @Natuskaa Są zatem pacjenci "(...) w tych kolorach (...)" - czyli fioletowym i białym? Słowo "badziewie" przynależy do mowy potocznej, nie do języka literackiego - i jako takie nie powinno znaleźć się ani w tytule, ani w opowiadaniu jako takim. Z wyjątkiem użycia go w wypowiedzi jednego z bohaterów. Powinno być >> Na "Ale"<< w miejsce >>Na Ale<<. Nie czepiam się: zwracam uwagę. Mimo zastrzeżeń powyższy tekst interesująco wskazuje na znaczenie słów. I na cenność rozmów. 🙂 Pozdrawiam Cię.
  24. @Somalija Zobaczymy... Siostrzyczko, dzięki bardzo 🙂 .
  25. @Somalija Doczytaj 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie. Dzięki wielkie za odwiedziny i czytelnicze uznanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...