
Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 481 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
@iwonaroma <<(...) Jerzy okazał się "trochę" mściwy (...)>>, powiadasz. Ano tak: udzielił sobie satysfakcji, informując kobietę, która nie potrafiła go docenić i która okazała się apoważną, że popełniła błąd. Jednak dlaczego napisałaś, że Aga miałaby "(...) rzucić wszystko w diabły (...)"? Czy dałem do zrozumienia, że Jerzy chciał namówić ją na wyjazd z synkiem do Egiptu? Dzięki za uznanie dla mojej staranności - oraz oczywiście za czytelnicze odwiedziny i za pozostawienie komentarza. Jeśli natomiast chodzi o zmienianie polszczyzny - zmieniam w niej tylko to, co na ową zmianę z logicznego punktu widzenia zasługuje. Dlaczego Twoim zdaniem "(...) dobrze, że ta historia się skończyła (...)"? Pozdrawiam serdecznie.
-
@Marek.zak1 Tua culpa, Marce. Teraz wróć do rozdziału pierwszego i przeczytaj całość opowiadania. Istotnie "(...) jest to ciekawy kierunek (...)". Przyzwyczajaj się do inaczej brzmiących wyrazów pomimo chrzęszczenia. Postarałem się przedstawić "(...) jak kobiety myślą i decydują (...)" na przykładzie bohaterki - na poważnie, jak już wiesz. Dziękuję za odwiedziny, czytanie I komentarz. Pozdrawiam serdecznie.
-
@Marek.zak1 "Mało wiemy (...)" - powiadasz - "(...) co i jak doprowadziło do tej nocy. (...)". Przeczytałeś poprzednie rozdziały? Może i "(...) trudno pisać facetowi (...) co i jak czują kobiety i co nimi kieruje (...)" - ale podjąłem się wyrażenia tychże uczuć i motywów zarówno w niniejszym opowiadaniu, jak w "***" i w "Wizycie". Natomiast to, co uznajesz za literówki, np. w wyrazie "adowierzające" - jest przykładem mojego zmieniania polszczyzny. Uważam, że przeczenia język polski używa za dużo, także negując logikę. Stąd "adowierzające" czy "amożliwe" oraz "(...) jakby nigdy nic między nami się wydarzyło (...)". Miło mi, że powyższy rozdział "Dzisiaj" znalazł Twoje uznanie. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Życzę Tobie I Twojej rodzinie miłego week-end'u. 🙂
-
Mojego przekonania, że jest lepiej, starczyło na krótko. Co prawda, podczas wyjaśniającej rozmowy z Jerzym - która była dla mnie z jednej strony trudną, nawet bardzo - a z drugiej oczyszczającą - zgadzałam się z nim i przytakiwałam mu. Wierząc we siebie i stawiając opór wątpliwościom. Ale gdy tylko położyliśmy się spać - ja na hotelowym łóżku, Jerzy na sofie, jako że uznał za właściwe odłożenie seksualnych doznań na późniejszy czas - dopadły mnie one już z potrojoną, nie tylko ze zdwojoną siłą. Jerzy zasnął od razu, przytuliwszy mnie wpierw i pocałowawszy: czule w usta i opiekuńczo w czoło. Ja zasnąć nie mogłam i wierciłam się na materacu, czując w umyśle - nawet bardziej niż w sercu - narastający ucisk. Przewracałam się z boku na bok, co chwilę ocierając łzy i zastanawiając się, co zrobić. Roztrząsając pomiędzy powinnością a strachem i widząc oczami wyobraźni twarze moich synka i mamy: adowierzające, gdy powiem im, że zostawiłam Jerzego. Adowierzające, a w chwilę później rozczarowaną i zaraz potem rozgniewaną Milanka oraz smutną mojej mamy. Widziałam je obie, bardzo wyraźnie i wiedziałam, co powiedzą. Ale nie mogłam inaczej... A raczej nie potrafiłam!! Mimo starań. - Jerzy, wybacz mi... błagam - wyszeptałam w mrok pokoju z twarzą mokrą od łez. - Wybacz... przebacz... zapomnij... Wiem, że nie wybaczysz... i że nie zapomnisz... ale proszę. Błagam... zostało mi już tylko to, prosić cię i błagać, skoro nie potrafię zmierzyć się sama ze sobą, a z twojego wsparcia rezygnuję. Nie wiem, jak mam cię przepraszać, że cię tak bardzo zawiodłam... i to aż tak...Ale nic ponad "Błagam, wybacz mi" powiedzieć nie umiem... - I wy mi wybaczcie... - skierowałam słowa ku synkowi i ku mamie. - Proszę!! Wiem, na co liczyliście, na co liczycie jeszcze wciąż, nieświadomi, co dzieje się we mnie... ze mną... i co zaszło podczas drogi. Chociaż wam wyjaśnię, stając przed wami... przed nim nie mam odwagi, paląc się ze wstydu! Boże!! Jak ja sobie samej spojrzę w oczy!... Podniosłam się cicho z łóżka i jak tylko najostrożniej umiałam, przeszłam obok śpiącego do drzwi. Stanąwszy przy nich, zerknęłam na Jerzego po raz ostatni. - Wybacz mi, błagam... - powtórzyłam, ocierając kolejne łzy. - Także to, że nie ucałowałam cię na pożegnanie... powinnam była, winna ci jestem chociaż to! Ale nie potrafię, nie przemogę się! Zresztą mógłbyś obudzić się. Co wtedy?! Nie zniosłabym twojego spojrzenia... twojego milczenia. Zamknęłam drzwi za sobą tak delikatnie, jak tylko byłam w stanie. W recepcji zostawiłam kartkę z napisanymi koślawo, drżącą dłonią słowami: Wybacz. Zapomnij. Nie szukaj... Wiedziałam, że recepcjonistka domyśli się wszystkiego. I że z ciekawości przeczyta to, co napisałam, zaraz po tym, gdy wyjdę. I że wtedy pomyśli sobie o mnie wiadomo co... I zanim odda ją Jerzemu. * * * Nie zapamiętałam drogi do domu, którą przemierzyłam roztrzęsiona i we łzach. Kilka ładnych razy przystając, oglądając się i zastanawiając, czy nie powinnam wrócić. Dobrze wiedząc, że powinnam i że Jerzy wybaczyłby mi, gdybym wróciła. Nie umiałam! * * * Gdy weszłam do domu, było już jasno. Wślizgnęłam się do swojej sypialni jak tylko byłam w stanie najciszej. Mocno postanawiając, że chociaż im stawię czoła. Chociaż ich przeproszę i chociaż im wyjaśnię. Chociaż im. Mimo, że przecież Jerzy też zasłużył na wyjaśnienie. Na "przepraszam". - Jaka ja jestem głupia... - pomyślałam tuż przed zaśnięciem czując łzy pod powiekami i na policzkach i jak bardzo pieką mnie te ostatnie. - Nic dziwnego, że mam tak, jak mam... Zaufałam temu, któremu nie powinnam, a od tego, który zasługuje na zaufanie, uciekam jak tchórz! Oj, Aga! Jerzy będzie miał rację, jeśli nie zatelefonuje! Jeśli wyjedzie zmilczawszy, jakby nigdy nic między nami się wydarzyło! Jakby nie poznał mnie i nie spotkał wcale! * * * Jerzy istotnie nie zatelefonował do mnie ani razu. Kilka miesięcy otrzymałam odeń wiadomość: - Kupiłem apartament w Egipcie i przeniosłem się tam na stałe. Wiesz: nosiłem się z zamiarem zaproszenia cię i namówienia do wspólnego zamieszkania, ale skoro zadecydowałaś tak, jak zadecydowałaś... Jesteś pewna, że warto było??? Poniżej było zdjęcie Jerzego na tle jednopiętrowego apartamentowca ze stojącą tuż obok prześliczną Egipcjanką. Rozpłakałam się po raz kolejny w ciągu tych przeklętych ostatnich dni. Czując, jak po raz kolejny pęka mi serce... Rumia, 23. Maja 2025
-
Taki tytuł jest bardziej właściwym niż "Pożegnanie z Holandią", jako że dotyczy w gruncie innej sfery rzeczywistości. Jak mieszkało mi się wśród Holendrów? Wśród miejscowych w tamtym kraju? Zasadniczo wszystkich, z którymi miałem bliższą styczność, krótszą lub dłuższą - mam tu na myśli rodowitych - zapamiętałem z racji postawy i zachowania, a więc i wspominam - pozytywnie. Z reguły tak właśnie są oni nastawieni do reprezentantów innych narodowości, w tym Polaków. Co za tym idzie, są uprzejmi i pomocni. Szczególnie pozytywnie zapamiętałem Barta i jego żonę Laurę, poznanych w jednej z tamtejszych kompanii, której główny oddział znajduje się w Kaatwijk'u. Nazwę przedsiębiorstwa przemilczam jako aistotną dla treści niniejszego opowiadania. Słusznym jest mniemać na podstawie obserwacji i doświadczenia, że wspomniana postawa bierze się z niderlandzkiego sposobu wychowywania, w którym jedną z podstawowych racji jest bycie życzliwym wobec każdego. Azależnie od pochodzenia oraz przynależności etnicznej i religijnej. Oczywiście ważnym jest też, co dany człowiek sobą reprezentuje - to wpływa na jego postrzeganie jako pracownika, bowiem cechy charakteru i nawyki również w miejscu pracy szybko dają znać o sobie. Z pozytywną postawą spotykałem się także w miejscach publicznych - w kawiarniach, restauracjach, lotnisku i sklepach oraz w środkach transportu, jak autobusy, pociągi i samoloty. Raz natomiast zetknąłem się - w dodatku ze źle maskowaną - niechęcią w jednym z urzędów, w którym starsza wiekiem asystentka czyniła wszystko, i czyniła to prawie jawnie - aby nie doprowadzić procedury zameldowania do przynależnego prawem końca. Najwidoczniej uważając, że po co cudzoziemiec ma korzystać z bycia zameldowanym w ich kraju. Reakcję zaś w postaci stwierdzenia, że nie jest pomocną - co przecież stanowiło jej główne zadanie - przyjęła z wysoce niezadowoloną miną. Trochę inaczej natomiast miała się rzecz z urodzonymi tam nie-Niederlandczykami. Dotyczy ona Marokańczyków, Turków i Ghańczyków, a dokładniej trzechch konkretnych osób, reprezentujących wymienione narody. Zastrzegam, że jestem daleki od uogólniania poprzez przenoszenia cech poszczególnych ludzi na całe narody. Wspomniani bywało, że zachowywali się arogancko, a przynajmniej z pewnym lekceważeniem - przy czym trudno jednoznacznie określić, czy owa postawa wynikała z osobistej nadpewności siebie, przekonania o kulturowej wyższości, z poczucia bycia formalnie miejscowym, czy z kompleksu. Dość rzec, iż odpowiednia reakcja - polegająca na okazaniu negatywnej emocji w połączeniu z podniesionym głosem okazywała się skuteczną - to jakże modne dziś słowo - i wystarczała na długo. W przypadku owego Turka na zawsze, zaś pochodzącego z Ghany potrzebowałem kilkakrotnie "ustawiać do pionu". Odpowiadając na wstępne pytanie napiszę, że mieszkało mi się tam dobrze. Chociaż zdarzało się, że niektórzy z naszych rodaków bywali uciążliwi w zakresie tak osobistej kultury, jak i wypływających z niej obyczajów. Mam tu na myśli i grubiański język, i brak poszanowania prawa innych do ciszy i spokojnego odpoczynku. Co w przypadku Niderlanczyków - najczęściej posiadających przynajmniej średnie wykształcenie i stosowną, kulturalno-towarzyską ogładę - zdarza się zdecydowania rzadko. Zdaję sobie sprawę, iż niniejszy tekst nie stanowi pogłębionej refleksji. Ale... Warszawa, 22. Maja 2025
-
Najpiękniejsze
Corleone 11 odpowiedział(a) na Jacek_Suchowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jacek_Suchowicz Co powiedziałbyś na znak zapytania po "realu" I na trzykropek po kończącym Wiersz "niespełnione"? Pozdrawiam serdecznie. 🙂 -
Zatańczą znów dumni Lechici
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Olszówka Stylowo i Kamilowo - jak to u Ciebie. Przeczytałem z przyjemnością 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
Pożegnanie z Konińską
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Marek.zak1 O proszę - Ty z Rodziną też warszawiacy. Tak: "(...) Mieszkanie jak budowane wtedy (...)". Ale jak najbardziej nadawało się do życia. Pozdrawiam Cię serdecznie I życzę dobrego Wtorku. @Natuskaa Masz rację: tak się dzieje. Odnośnie do decyzji masz rację także: przemyślałem ją dogłębnie i starannie. Dobrego Wtorku, pozdrawiam Cię serdecznie. -
@Somalija Witam Cię 🙂 .
-
pełny kwiatowy
Corleone 11 odpowiedział(a) na Natuskaa utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Natuskaa Zatrzymam się przy obrazie: Ty, siedząca z księżycem przy jednym stole. Ciekawe, jak przedstawiłabyś Waszą rozmowę. Popraw literówki: "zacząć" w miejsce "zacząc" i "zniknąć" miast "znikniąć". Pozdrawiam serdecznie. -
@Somalija Wypunktujmy: - nieziemskie przenikanie, - stary przedświat, - wykładniczo rosnące rozedrganie, - głęboki pomagiczny dreszcz. Mmm... - wystarczy za komentarz. 🙂🙂 Pozdrawiam serdecznie.
-
Muzyka kameralna
Corleone 11 odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Lidia Maria Concertina Podoba mi się Twoje kameralne muzykowanie. Od Tęsknoty przez struny wezbranego morza i otoczaki aż po emaliowany imbryk w czerwone kropki oraz kupno nowego JUTRA. 🌹🌹🌹🙂 Pozdrawiam serdecznie. -
Pożegnanie z Holandią
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Marek.zak1 Drogi Czytelniku: przyznaję, że (...) o pogłębione refleksje (...) na temat Niderlanczyków, ich "(...) kraju, relacji polsko - holenderskich (...)" można by się pokusić. Masz rację też, iż w "Pożegnaniu..." zbaczam w kierunku podróży. Uznaję Twój komentarz za propozycję kontynuacji opowiadania w część drugą. Dzięki za czytelnicze odwiedziny oraz komentarz. Pozdrawiam Cię. 🙂 -
Dziewięciopiętrowy blok, chociaż ostatnia kondygnacja zajmuje połowę każdej z poniższych. Jedno z mieszkań na ósmym. Za mojego wczesnego dzieciństwa budynek ten - wówczas w podwarszawskim Ursusie, pod adresem Baśniowa 1 - wzniesiony z wielkiej płyty, wyglądał zupełnie inaczej. Można by napisać, że szaro - jak polska ówczesna rzeczywistość lat siedem mdziesiątych i osiem dziesiątych. Ale czy dla wszystkich Polaków, mieszkających w ojczyźnie, codzienność była szara? Nie była. Czy dla zamieszkałych poza jej granicami, w tym na Zachodzie - była taka barwna? Również nie. Ja nie narzekałem, ponieważ rodzice - dziś już oboje nieżyjący - byli do tego stopnia dobrze sytuowani jak na tamte czasy, pomysłowość i i zaradność pomijając - że o konieczności stania w długich kolejkach i w ogóle o istnieniu tych drugich nie miałem pojęcia. Minęło dzieciństwo, minął wiek nastoletni, zakończony maturą w tym samym liceum ogólnokształcącym, w którym średnie wykształcenie zdobyła moja mama. Na studia wyprowadziłem się do Krakowa uznawszy, że jako osoba ze tak zwanym świadectwem dojrzałości - jestem dorosły. Myliłem się, ale nikt wtedy mi to powiedział. Nie mnie jednemu zresztą i nie tylko w Warszawie, ale i w całej Polsce. Ano, początkowa świadomość reprezentantów młodszego pokolenia w pewnej mierze, aby nie rzec w istotnej, zależy od ich rodziców. Sam zatem pewne rzeczy musiałem odkryć i sam pewnych rzeczy musiałem się nauczyć. Wtedy, w roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt, we Wrześniu - opuściłem m mieszkanie rodzinne po raz pierwszy. Kolejne razy nastąpiły w latach przyszłych od wspomnianego, a zarazem obecnie już przeszłych. Pierwszy ślub (bo mam na koncie i drugi), wyjazd na pięć lat do Zjednoczonego Królestwa Anglii, Szkocji i Walii oraz Irlandii. A potem powrót na krótko i kolejne pożegnanie, i tym razem tak po prostu - na ponad pięć do Niderlandów. Teraz, po zmianie z ostatniego dnia zeszłego roku - tata odszedł jakże symbolicznie, trzydziestego pierwszego dnia Grudnia - wróciłem. I przyszedł czas na pożegnanie ostatnie. Ono zbliża się wielkimi krokami; mieszkanie to czeka na nową właścicielkę. Czy to słuszny posunięcie? Tak zadecydowałem, rozważywszy - myślę, że wszystkie - racje. Mając tak osobiste, jak I materialne powody. I swoje plany. Któż ich nie ma?? Jestem starą, doświadczoną duszą. Pamiętającą - dotarłem do tej wiedzy w drodze medytacji, część z tej pierwszej znalazłeś, mój Czytelniku, w rozdziałach "Innego spojrzenia" - swoje poprzednie wcielenia i wiele wydarzeń z tychże. Dlatego jest mi dobrze na tej planecie wszędzie tam, gdzie ciepło i gdzie w miarę sucho. O czym przekonałem się po raz kolejny w czasie tej inkarnacji, odwiedzając południowe kraje: w tym Brazylię i Sri Lankę. Nie lubię zimna, o czym to życie - szczególnie podczas zamieszkiwania w Szkocji - przekonało mnie także. Popatrzę jeszcze kilka - może kilkanaście razy - z balkonu na częściową panoramę Ursusa. Na jak długo zachowam w pamięci ten obraz? Myślę, że na długo. Jednak czy będę doń często wracał? Raczej nie. Zabiorę wszystko, co mam do zabrania. Wejdę na balkon po raz ostatni, po raz ostatni wyjrzę przez okno - już niedziecięcej - sypialni. Po raz ostatni zamknę drzwi. Może przywitam się z nabywcą? Jeszcze nie wiem. Ale czemu nie? I wyjdę na korytarz a potem na ulicę. Nie oglądając się za siebie. Czy jestem zimny drań, tak jak ktoś kiedyś o mnie powiedział? Bywam zimny. Mam lodowatą stronę. I... Czeka przyszłość, która z godziny na godzinę staje się teraźniejszością. Warszawa Ursus, Konińska 4., 17. Maja 2025
-
Pożegnanie z Holandią
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Natuskaa, Kamilu - bardzo Wam dziękuję za odwiedziny, czytanie oraz uznanie. Zapraszam austająco. Pozdrawiam Was serdecznie. 🙂 -
@Natuskaa "(...) Właściwie (...) mogą (...)": tak, brzmisz rozsądnie 🙂 . Dodam własne powiedzenie, treściowo zbieżne: Każda zmiana, oby na lepsze. Wielkie dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłego week-end'u.
-
Przerażone czekały na śmierć...
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Olszówka Ano szkoda tak wspaniałego pomysłu... Wszystkiego pozytywnego, Kamilu. Serdeczne pozdrowienia i do napisania. 🙂 -
@Kwiatuszek Miło mi; zarówno wskutek faktu, że podoba Ci się powyższy fragment, z powodu Twojej czytelniczej ciekawości, jak również uważności. Dłonie bohaterów w tym rozdziale są bardzo istotne, prawdaż? Ponieważ napisanie "Dzisiaj (26)" zostało zaplanowane na określoną przestrzeń i czas, potrzebujesz nań jeszcze poczekać. Dzięki wielkie za odwiedziny i komentarz. Pozdrawiam Cię serdecznie. 🙂
-
Obrus w kratkę
Corleone 11 odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Lidia Maria Concertina "W kratkę (...)", jak to u Ciebie: spadająca gwiazda, "(...) talerz z pierogami (...), Adobe (...)" i "(...) Oldskulowe (...) archaizmy (...)". Pieczołowicie przyrządzone literackie danie. Mm... 🙂 Pozdrawiam serdecznie. -
Zatytułowałem trochę awłaściwie niniejszą opowieść. Prawidłowym byłoby nazwanie go "Pożegnanie z Niderlandami", taka bowiem jest oficjalna nazwa kraju, z którym rozstanę się wkrótce. Ale zachowam nadany już tytuł ze względu na łatwość skojarzenia z powieścią Karen Blixen a co za tym idzie, również z filmem - "Pożegnanie z Afryką". Przyjechałem tu, do prowincji Południowa Holandia, pod koniec Stycznia dwutysięcznego dwudziestego roku. O zarobkowych zajęciach wspomnę tylko w niniejszym zdaniu - że je realizowałem, spotykając w tymże czasie rozmaitych ludzi: tych bardziej pozytywnych i tych mniej oraz uczestnicząc w różnych sytuacjach, analogicznie tych bardziej pozytywnych i tych mniej. Mieszkać też gdzieś musiałem; przypadły mi jedno bycie w Rijnsburgu i dwa rezydowania w Voorhout'cie pod - jak domyślić się łatwo - dwoma różnymi adresami. Z poznanych tu osób naszej narodowości wymienię tylko restauratorów, właścicieli polskiej restauracji w Noordwijkerhout'cie: Honoratę i Michała. Zasłużyli sobie na ślad w mojej twórczości swoimi pozytywnością, byciem życzliwymi i pomocnymi: o ile mi wiadomo, nie tylko mi. Oraz jakością dań, które w ich lokalu były i są podawane. To ludzie z pasją, która w połączeniu z praktycznymi umiejętnościami i wspomnianą pozytywnością sprawiła, że oni sami i ich restauracja cieszą się uznaniem i popularnością. Należnymi. Dodam, iż jestem pewien, że potrafiliby odnaleźć się w każdej polskiej społeczności w każdym kraju. Nazwy ulic pominę, chociażby z chęci asprzyjania próżnej ciekawości. Swoją - jakże istotną - wagę miały podróże, na które mogłem zamienić część zarobionych tu euro. Trzy do Egiptu, gdzie dane mi było płynąć statkiem-hotelem po Nilu, zobaczyć tamę w Assuanie i objąć spojrzeniem - co prawda tylko częściowo - powstałe przy okazji jej budowy sztuczne jezioro kilkusetkilometrowej długości, być na Pustyni Egipskiej w, fraszka! - pięćdziesięciostopniowym upale oraz poczuć Energię Wielkiej Piramidy na Płaskowyżu Giza. O Hurghadzie i Marsa-Alam jedynie napomykam, z których jedno już zawsze kojarzyć mi się będzie z ogromnymi - i pysznymi - miejscowymi truskawkami, drugie z nadzwyczaj życzliwym, ciężko pracującym długie godziny consierge'm w hotelu o nazwie Aleksander Wielki - wybacz mi, zapomniałem Twego imienia, a nie mogę go odnaleźć w zapiskach - i z szykowaniem do wydania w książkowej formie "Innego spojrzenia", któremu to poświęcałem wieczory. Po jednej do - przy wyliczaniu pozwolę sobie zmienić porządek chronologiczny na alfabetyczny - Brazylii, Maroka, Rosji, Tunezji i Sri-Lanki. To jak wszędzie: miejsca, przestrzenie i ludzie. Te pierwsze i te drugie urokliwe oraz zwyczajne. Ci trzeci - cudowni oraz zasługujący tylko na przemilczenie. Między innymi wybrzeża: Atlantyku i Oceanu Indyjskiego; Diamentowy Płaskowyż; pomocni żołnierze, strzegący Dworca Autobusowego w Kaliningradzie, uczynny kierowca PeKaeSu na trasie do Gdańska oraz życzliwi ponad miarę pracownicy SbierBanku w Iżewsku, mieście położonym tysiąc kilometrów za Moskwą na wschód. Hotel w miejscowości o nazwie "Namioty", wziętej od schronień dawnych poszukiwaczy diamentów, w którym świętowałem urodziny, pływając wieczorem w basenie, racząc się caipirinha'ą i radując ciszą oraz atmosferą miejsca. Igatu. Casablanka i Rabat. Djerba. Ruiny rzymskich willi na obszarze podbitej Kartaginy, czyli obecnej Tunezji. Czy Królewski Ogród Botaniczny w Peradeniya i hotel Ranweli, znajdujący się kilkadziesiąt kilometrów od Colombo, w którego bezpośrednim pobliżu, po przepłynięciu tratwą rzeki, Franco - miejscowy restaurator - oferował pyszne dania. To już Sri-Lanka, oczywiście. Wymieniam tylko część: z wiadomego powodu. Uważny Czytelnik najprawdopodobniej zapyta: Autorze, a z czym kojarzą Ci się Niderlandy? Bo "Inne spojrzenie", pisane przecież w większej części także tu i podróże podróżami, ale... Odpowiadam. Ze wspomnianymi miejscami zamieszkań, oczywiście - w szczególności z jeszcze obecnym przy PrinsBernhardStraat. Z kilkoma wizytami w Amsterdamie i z wieloma odwiedzinami Hagi. Z wycieczką do Rotterdamu i opłynięciem statkiem tamtejszego portu. Wreszcie z wielokrotnymi bytnościami w Leiden - leżącym raptem dziesięć kilometrów od Voorhout'u - w tym z ze spacerami i z ogórkowymi lodami, których skosztowałem tam właśnie po raz pierwszy w życiu, w lodziarni zlokalizowanej dziesięć minut piechotą od kolejowego Central Station. I z pozostawianymi przyjaciółmi: Mitchell'em, Arturem z Gosią oraz Damianem z Marleną. Swego czasu Andrzej Rosiewicz napisał - na potrzeby serialu "Czterdziestolatek" - piosenkę zaczynającą się od słów: "Czterdzieści lat minęło". Kto oglądał, pamięta. Sparafrazuję: pięć lat minęło. Tutaj, w Niderlandach. Nawet ponad. Czas na zmianę, zgodnie ze jakże słusznym stwierdzeniem pewnego poznanego tu Pawła: "Panie Michale, życie to zmiany. A zmiany są dobre." Miał wiele racji. Piszącemu te słowa życie wraz z ostatnim dniem zeszłego roku przyniosło pewną bardzo istotną zmianę. Niosącą ze sobą tak konieczne do załatwienia sprawy osobiste i urzędowe, jak i otwierającą możliwości - zapraszające, ba: ponaglające - aby z nich skorzystać. Skorzystam więc. Czas pożegnać miejscowe królestwo. To ostatnie dni tutaj, sprzątanie i pakowanie w toku. Pora na... Cóż: to temat na kolejną opowieść. Voorhout, 11. Maja 2025
-
Przerażone czekały na śmierć...
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Olszówka Bardzo proszę, Kamilu. A jakie są rzeczywiste szanse na powstanie tego serialu? Wiesz może, czy ktoś ze filmowej branży chce zacząć - albo już podjął się - realizować dzieło o Brygadzie Świętokrzyskiej? Pozdrawiam Cię serdecznie I życzę miłej Niedzieli. 🙂 -
@UtratabezStraty Dziękuję Ci za wizytę, czytanie oraz komentarz. Przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz. Potraktowałem politykę "(...) po macoszemu (...)", gdyż i koncepcja i cel opowiadania są inne. Jakie, wiadomo. Pisząc powieść, należy - a na pewno można - rozwijać każdy wątek i całościowo przedstawiać każdą sytuację. Tutaj tylko zarysowuję tę poboczną - "drugoplanową" - okoliczność. Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę miłego week-end'u i zapraszam do kolejnych odwiedzin. 🙂
-
Przerażone czekały na śmierć...
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@wierszyki "W hołdzie żołnierzom", a nie "W chłodzie". Pozdrawiam Cię serdecznie I życzę miłego Czwartku. 🙂 -
Przerażone czekały na śmierć...
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Olszówka Witaj, Kamilu. Opiniuję z podziwem dla pomysłu i kunsztu 🙂 - jak zawsze. Przedstawiłeś "(...) chlubną w historii świata kartę (...)". Twój Wiersz jest Chlubny - to właściwe słowo 🤗 . Pozdrawiam Cię serdecznie. -
@Somalija Ach, te podróże... Pozdrawiam serdecznie 🙂 .