Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wielebor

Użytkownicy
  • Postów

    677
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wielebor

  1. @Marek.zak1 Cóż, pozwolę sobie mieć odrębne zdanie. Myślę, że rozbiory tak czy inaczej by nastąpiły, a bez królewskich reform Polska może by się nie odrodziła, nie byłoby np Legionów Dąbrowskiego, nikt by w XIX w. nie walczył o przywrócenie polskości itp. To bardzo ciekawy i złożony problem, na pewno na o wiele więcej miejsca niż jeden akapit.
  2. @Waldemar_Talar_Talar nmzc pozdrawiam
  3. Po obfitym w wyrzeczenia życiu, złamany, Korony zbawion przez swoją kochankę, Dogorywa ex-król, w gorycz przyodziany, Patrząc na swych marzeń ostateczną porażkę. Wywiezion w powozie aż do Pietierburga, Odarty ze złudzeń przez brutalną przemoc, Kona ów szlachcic, miłośnik Apolla, Ale zarazem duma go przepełnia. Podźwignął ku górze polską kulturę, Wydobywając ją z mroków zacofania, Dał podwaliny pod narodową dumę, Ciemności rozświetlił, rzucił kaganiec. Dan w mieście Warszawa, 12 II 2022
  4. Nie, nie zaufam już nigdy uczuciu, Ono zdradzieckie jest i drwiące, Gdyż boję się, że znowu mnie zrani, Zdepcze – wyśmieje me serce krwawiące. Miłości nie ma (nie ma jej dla mnie) Po co mam szukać? I tak już wiem swoje, Zbyt wiele razy kochałem bez wzajemności, Zbyt mocno zraniono serce moje. Dlatego już nie ufam – i dobrze! Po co mam wtrącać się w męki Hadesu, Chociaż mi ciężko czasami bywa, Czuję, że już jestem blisko kresu. Warszawa, 5.02.2022
  5. Z każdym serca biciem Z każdą myślą O Tobie Uświadamiam sobie Duszną, nieodwzajemnioną tęsknotę Po Tobie. To takie jałowe Tęsknić za Tobą Bez wzajemności Jak najdalszy od idolatrii Staram się patrzeć trzeźwo na życie Żyj i daj żyć innym.
  6. Mimo upływu czasu, wciąż to samo Te same mordy w mordowni Zenek chlał do wyrzygania Genek zaś chlał do uchlania. Tak mijały mu te lata, Kazik z kozikiem za pazuchą, Z ostrzem, tępym jak pałata, Namiot z naderwanym uchem. Tak działało mu na nerwy To, co się w mordowni działo, Ze wziął wszystkich zaszlachtował Lecz krwi wciąż mu było mało. Warszawa, 15 stycznia 2022
  7. Dzisiaj mój szef musiał odjechać Do Chartwell na odpoczynek, Udałem się z nim również i ja, Jego ochroniarz w służbie czynnej. Wypełniałem wiernie swą misję Ochraniałem pana Churchilla, Mimo niechęci jego żony, Choć bynajmniej nie było to idyllą. Musiałem znosić nieraz Różne jego złośliwości, Musiałem niekiedy torować mu drogę, Unieszkodliwiać czasem trudności. Zostałem kiedyś zaszczycony Do Chartwell zaproszeniem, Gdzie pracowała również sekretarka, Panna May Shearburn, anioła wcielenie. Romans (po)między naszą dwójką Wybuchł nagle i niespodzianie... Kwitł, pomimo wszelkich przeciwności, Zarówno w Jałcie, jak i w Teheranie. May Shearburn była sekretarką Winstona, pisała na maszynie Długie epistoły, tyrady jej szefa, Wygłaszane na żywo. Choć zbliżałem się do sześćdziesiątki, Nadal byłem gibki i krzepki, Czemu na pewno także sprzyjało Poznanie trzydziestoletniej kobietki. Zdecydowałem się wreszcie Zostawić mą żonę i synów, Zawalczyć o swoje szczęście, U boku mojej jedynej. Warszawa, 15 stycznia 2022 Walter Thompson's visit in Chartwell Today, my boss must have been gone To Chartwell, to take a rest, I accompanied him by myself, His guardian in service. I've followed my duties faithfully, I've guarded Mr. Churchill, Despite his wife's disapproval, Despite it wasn't comfortable. Sometimes I must have carried Different kind of his innuendo, I must have eased his path Neutralize difficulties. There was a time, when I was honored To get invitation to Chartwell, Where I met a secretary, Ms. May Shearburn, face of an angel. There was a romance between our two, It was so sudden and surprising, It's blossomed against all odds, In Yalta and Teheran. May Sheaburn was a secretary Of Winston, she's typed Long epistols, her boss' rantings, Delivered in a rubbish style. I've been supple and robust, Despite of fact I've been nearly sixty, It's been a merit as well Meeting of a young woman. So, I decided at last To leave my wife & sons, And fight for my happiness, By my one&only's side. Warsaw, 16.01.2022
  8. @Michał_78 dzięki, Ty też masz fajne imię. Rzadko piję, a jak piję to mało, żeby uniknąć "syndromu dnia następnego". W sumie masz rację, nie warto myśleć o sznurze, ale niekiedy bywa tak, że to co się dzieje, cała ta sytuacja, już człowieka przerasta.
  9. @Gosława ale wiesz, masz rację - to żałosne i naiwne z mojej strony oczekiwać od kobiet uczucia.
  10. Nadszedł czas, gdy wreszcie można rozstać się z tym światem Rozstać się z czystym sumieniem I z brudnym też. Skręcam sobie sznur z mgieł i oparów Zawiśnie na gałęzi Będzie mnie kołysał Południowy wiatr. Nie ma już nadziei Więc adios, towarzysze Dzięki za wspólnie Przepędzony czas. Warszawa, 10 I 2022
  11. @Gosława pewnie że nie żonie, ja się z nią rozwiodę. I dopiero wtedy to zrobię.
  12. @Gosława no co wypisuję? Prawde pisze. A to że utonięcie boli? To co z tego?
  13. @Gosława wiem, sorry... ale mnie już cholera bierze. Wiem że Ty masz męża i nie łudzę się - w tym wieku trudno o jakąś wolną kobietę. Ja już raczej będę sam. Wezmę ten rozwód i więcej nie chcę o nikim słyszeć. Wszyscy są już po 40 szczęśliwi. Tylko ja nie. Ale to nie jest niczyja sprawa, powinienem raczej się utopić sprawiłoby to wszystkim frajdę.
  14. @Gosława bo mi nie wychodzi a mam już swoje lata. Już nie ufam kobietom. Wzgardziły mną, to niech teraz się nie dziwią. A poza tym, to żadna nie chce na poważnie ZE MNĄ być. Wszystkie myślą, że dobrze jest mną się zabawić.Poza tym nie ma już wolnych kobiet w moim wieku. Dlatego się nie angażuję. Skoro szukacie tylko sprawnych facetów.
  15. @Gosława Ja chyba jednak dam sobie spokój z poszukiwaniem kobiety, bo widzę, że to bez sensu.
  16. @valeria :) pozdrawiam
  17. Po mapie Twego drżącego ciała przesuwam dłonią, Rozognioną, niespokojną w niecierpliwości, Napełniam się cały twą boską wonią, Czując w moim sercu pragnienie miłości. A w ślad za dłonią, usta zdążają, Znacząc swą drogę pocałunków mnóstwem, Okrzyki, od których tamy pękają, Wydaje z siebie ta, co jest mym bóstwem.
  18. A jednak coś z niego wynika, może nie na pierwszy rzut oka, a poza tym miałem dosyć epatowania wojną, dlatego umieściłem akcję specjalnie w niedzielę 14.09.1930. Poza tym wymyśliłem pewne założenia programowe i ułożyłem program tego hipotetycznego koncertu. Mogłem napisać o miłości, ale chciałem napisać o czym innym. To moje dzieło i będę go bronił. Pozdrawiam:)
  19. Kwartet wyszedł na scenę, rozsiadł się na krzesłach, Wyjął skrzypce, podstroił i zagrał rzęsiście, Popłynęły dźwięki Burzy Vivaldiego, evergreen, arcydzieło, Wszystkich wbiło w fotele, było wręcz uroczyście. Następnie, wg programu, szedł Marsz żałobny Mendelssohna, Potem Mozarta i kilku jeszcze gości na "M" literę, Tu już się zaczynały schody, ponieważ potrzebny był pianista, By towarzyszyć orkiestrze smyczkowej na scenie. Z nielichym trudem wyłuskano pianistę (w tym czasie trwała przerwa), Az wywolało to szmery publiczności, część poszła do domu, znudzona, Reszta została na sali, na pozór spokojna, mimo ze cala w nerwach, Czego oznaka były kłykcie zaciśnięte na podobieństwo szponów. Az wreszcie - malinka na torcie! - wystąpił nieznany szerzej Pianista-solista, pochodzący z Brodów, Gregorowicz Adam, Rozległy się dźwięki Steinway'a od prawej do lewej, W tonacji F-dur popłynęły ze sceny ku gwiazdom. Ogólnie, bardzo udany był wieczór, z klasyką, Bez wielkiej przesady mogę powiedzieć - fortunny, Dziś, kiedy mam go przed oczyma, W głowie brzmi mi viola pięciostrunna. Warszawa, 3.1.2022
  20. @Gosława To prawda, Renato, ale nie do końca. Będę się bronił, a co? Po prostu historia mojego życia, mojego uczucia była zawsze taka, że ja kochałem, ale zazwyczaj, mówiąc brutalnie, byłem olewany. No, bo jak to - KOCHAĆ NIEPEŁNOSPRAWNEGO? Toż to jakaś ujma i plama na honorze! Więc przestałem się z tym afiszować, bo i po co?
  21. Pośród porannych mgieł Wśród eolicznych westchnień Widzę ją, jak krząta się Moja miłość największa – Lecz ona o tym nic nie wie Że płonę do niej uczuciem Miłością, co kole jak cierniem - W niej serce z miłości wyzute. Bez sensu się znów zakochałem, Jak długo mam jeszcze to znosić? Muszę się chronić przed uczuć nawałem, Być niczym głaz i o nic nie prosić. Warszawa, 31.XII.2021 (insp. M. Bajor "Moja miłość największa")
  22. Nienagannie ubrany, wymuskany, W białym futrze, z zimnym uśmiechem, Stary Rok postanowił pokazać się na balu dla szpanu, Porwać do tańca jego królową, pannicę Teresę. Stary Rok (nazwijmy go - Antoni) Obłapił mocno kibić panny Teresy, Dalej wywijać z nią hołubce, podzwonki, Tańce-łamańce i esy-floresy. Orkiestra grała same skoczne kawałki, Kujawiaki, obertasy i mazurki, Zatem nie dziwota, że wkrótce spływali Potem oboje, mokrzy jakby nurki. Tak tańcowali razem do północy, A gdy wreszcie ta godzina przyszła, Antoni osunął się martwy na ziemię, By zrobić miejsce nowemu, na imię mu Zdzisław. Warszawa, 31.12.2021
  23. Pamiętasz tamten majowy wieczór Mieliśmy po trzynaście lat Siedzieliśmy na ławkach koło monopolu Ryczeliśmy "O mój rozmarynie" (Patriotyczna piosenka! :) Gadaliśmy o dupie Maryni Flaszka krążyła z ust do ust Piwo zaczynało szumieć w głowach Co chwila zerkałem na Twój śliczny biust Pręzący się pod bluzką... Ech, to były czasy... Warszawa, 23.12.2021
  24. Ucichł wreszcie bitewny zgiełk i kwiczenie koni, Wokół leżą ciała pomordowanych rycerzy, Jako jeden z nielicznych czołgam się tak bezbronny, Mój puklerz jest wgnieciony, giermek bez życia leży, Gdy wszędzie naokoło czerwienią się plamy krwi, Parującej w chłodzie zmierzchu, o kolorze rdzy. Ból przeszył zranione biodro, padam na kolana, Unoszę przyłbicę i wznoszę oczy do nieba, Wargi poruszają się, wzywając łaski Pana, Chociaż Boga tak naprawdę nie ma; Mój słodki Jezusie, ku..., jak bolą te rany, Jelita wychodzą przez dziurę wyciętą w zbroi. Osuwam się na twarz, obok truchła pana Borsa, Gorączka wzrasta, pocę się, zaczynam majaczyć, Z ust leci mi krwawa ślina, bije serce w piersi, Waląc mi jak młotem... to tylko jedno oznacza... Już ostatkiem sił przewracam się na plecy, dysząc... Zaraz dołączę - także ja - do swych towarzyszy! Warszawa, 19.12.2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...