Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wielebor

Użytkownicy
  • Postów

    677
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wielebor

  1. @[email protected] nie zrzucam odpowiedzialności, poprawiłem już wszystkie niekąsekfęcje. Pozdr
  2. @[email protected] Eee tam, chyba jednak przesadziłeś. Nie chodzi o stosunek emocjonalny do tego utworu, w jego posiadaniu mogło się zachować np. nieco dzieł starożytnych... a poza tym mógł sobie np. czytać dzieła filozofów, dajmy na to Umberto Eco, w ramach relaksu po pracy. Pozdrawiam.
  3. @violetta ok :)
  4. @violetta A daj spokój... wyleciałem z italianistyki, za duże zaległości
  5. @violetta Tak, ale ponadto jak już zaznaczyłem, mój heros był zwykłym pasterzem, więc nie oczekuj po nim biegłości literackiej. Bo chyba chcesz mi zarzucić moją słabą znajomość włoskiego?
  6. @[email protected] nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, ale peel jest zwykłym pasterzem, niezbyt wykształconym, więc może wtrącać pewne regionalizmy a nawet niezgrabności językowe. Pozdrawiam Grzegorzu, trzymaj się i twórz nam dalej swoje wiersze!
  7. Opole... zlot żywych trupów, włącznie z prowadzącym to spasionym M. Sierockim!!!
  8. @Klip ha ha czarna wdowa:)
  9. I. Widziałem Cię dziś rano - tak! to byłaś ty W swojej białej sukni sięgającej ziemi, Stałaś, a wokół niósł się twój donośny śmich Co zdawał się mi raczej anioła pieniem. II. Twoje złote włosy spadały kaskadą W dół pleców, i tańczyły dziko na wietrze, Oczy niebieskie do świata się śmiały, I tylko ja czułem się jakbym był powietrzem! III. Ród mój, niegdyś możny, tak podupadł nagle, I dziad mój, Michele, utracił estymę, Musimy uprawiać ziemię, żyć z jej marnych płodów, Najmować się do pracy za marne centymy! IV. Dziś ja służę, tyrając u twojego rodu, Mogę-ć tylko rzucać spojrzenia niepłoche, Spójrz sama i oceń, czym niewart zachodu, Dostrzeż mnie wreszcie, spojrzyj na mnie choć trochę! V. Czy czułaś na sobie palące wejrzenie Moich płonących oczu spragnionych Widoku twych piersi, twych ust spełnienia, Ach, proszę, poczuj, jako mój konar płonie! VI. Ja - Piero di Rossano - chcę być twym kochankiem Zburzyć, dzielące nas, normy społeczne, Zapewnić sobie szczęście jakże trwałe I znaleźć u Twego boku w beztrosce wiecznej! VII. Wejrzyj na mnie, proszę - czyż tego nie widzisz? Ubiję dla ciebie groźnego niedźwiedzia! Obetnę mu łeb i rzucę-ć pod nogi, Przekonasz się sama o mej mniłości sile! W-wa, 18.06.2022
  10. Zaledwie kilka miesięcy temu włożył Na swe skronie koronę, a teraz Leży na swym wielkim łożu Powalony chorobą, już chyba ostatnią. Pomnożył dziedzictwo swych przodków Zdobył dlań nowe ziemie, wbijając Słupy graniczne w Łabie i w Kijowie Do granic Słowacczyzny sięgając. Opromienił kraj nasz własną potęgą Wzmożył nasz skarb, rządził ręką twardą, Łamicielom przykazań wybijając zęby, Ukrócając ich pychę i hardość. Mimo napomnień Kościoła, by nie grzeszył, Wybrał był sobie kochankę Przedsławę, Uwiózł ją z Kijowa, jak łup, dla uciechy, Umieścił ją w Przemyślu, dla własnej zabawy. Jako lew ryczący porażał swych wrogów Srogością swych czynów, błyskawicą działań, Zdawało się, że nic go nie zmoże, Lecz przyszła choroba i do jego ciała. Warszawa, 17 VI 2022 *W 997 lat po śmierci - Bolesławowi Chrobremu
  11. To jest historia rzeźbiarza, który tworzy arcydzieło, Zamyka się w swej pracowni i rzeźbi, ciężko tyrając, Podczas jego pracy nieraz dłuto pękło lub się zgięło, Efekt jego prac był marny, wciąż go nie zadowalając, Powoli w nim frustracja wzbierała – nagle aż go wzdęło, Zaczął rzucać różnymi rzeczami, gromami rzucając. Później, gdy już się zmęczył i spojrzał na pobojowisko, Opadła go nagła słabość, bo pożałował lat pracy, Wnet zatem za szczotkę złapał i pozamiatał klepisko, Cały pokój wyczyścił tak, że cały błyszczał na cacy, Polatał sobie na Mopie, umył zatem zgoła wszystko, Trudu nie żałował, więc wziął i wyczyścił nawet Graczyk. Chmurny i ponury, zapatrzył się w daleki widnokół, Coraz bardziej podenerwowany, bo zbliżał się termin, Za oknem miasteczko bielało pośród szarych obłoków, W pracowni rozbity Wincenty Pol leżał w hipertermii, A na horyzoncie Bieszczady majaczyły w półmroku, Ostatnia forteca, bastion na starej piastowskiej ziemi. Warszawa-Praga II, 16 VI 2022
  12. @Waldemar_Talar_Talar naprawdę? Super, że Ci się podoba - pozdr.
  13. Krzyk przerażenia zamarł Stanął kością w gardle Zdjęty własnym strachem Jest zimny i nieczuły Anemiczny anemon Demoniczny demon Martwy Bóg Przygląda się naszemu Cierpieniu z obojętnością Kawałek skały Zawisł w próżni Noc jest jego czasem. Warszawa – Praga II, 15.06.2022
  14. @Radosław Wiesz co, zachęciłeś mnie do sięgnięcia do twórczości Barańczaka, troszkę zapomnianego przeze mnie poety. Dziękuję Ci za to.
  15. @Waldemar_Talar_Talar ja jestem "świeżym" kibicem, dopiero od niedawna. Wiem że może nie jest to arcydzieło.
  16. Wszystko spowija, jak gęsta, mleczna zasłona Tak pragnę przebić ją sztyletem Ostrym niczym brzytwa Rozjaśnić mrok Unieść z pola bitwy Tę zieleń, przeżartą rdzą. W japońskim teatrze kabuki Nasze cienie tańczą, Nim wezwie nas róg zgiełkliwego Marsa, Skoczymy sobie do gardeł Wiedzeni dzikim, pierwotnym popędem. Wyjdzie z nas pierwotne zwierzę Zatracimy wszelkie zdobycze Cywilizacji Historia lubi się powtarzać Fabryka małp ruszy pełną parą. Warszawa, 13 VI 2022
  17. Piłka, pchnięta silnie pewną siebie dłonią, Wiruje długo, wreszcie wpadnie do kosza, Rzut za trzy punkty – jakiż on idealny, Zlekceważony przez sędziego-kalosza. Gracza Badalony trafiono dziś piłką, Upadł na boisko, trzymając się za twarz, Zniesiono go z parkietu - osobisty dla gości, Wszedł zawodnik rezerwowy, Tibaldo Schwartz. Roznieśli w drobny pył drużynę z Madrytu, „Królewskich” z Realu, odwiecznych rywali, A spoliczkowali ich iście siarczyście, Żeby sobie na długo zapamiętali. Ale w Realu wezbrała sportowa złość, Żądza odwetu, chęć ukarania „winnych” Sromotnej porażki, żądają rewanżu, I umawiają się już na termin inny. Po drodze jeszcze (lecz niejako przypadkiem), Zuchy muszą zwyciężyć innych rywali, Żeby również otrzymać Puchar Hiszpanii, Trzymać go przez pewien okres i się chwalić. Warszawa – Praga II, 12.06.2022
  18. @Leszczym Za to zostałeś Wielkim Mistrzem Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny, zwanego potocznie Krzyżakami, złożyłeś hołd Zygmuntowi Staremu, ukrywając pod gładkim lukrem słów własną chytrość, przewyższającą zaiste lisa! Bądź po wieki wieków przeklęty, a imię Twe niech będzie wymawiane z odrazą, Albrechcie Hohenzollern vel Michale Leszczyński. :-D
  19. @[email protected] W moim przypadku to tylko spacer lub park... Muszę tu skombinować sobie rower:))
  20. Ach, żarłoczny czas! pochłania wszystko, Wciąż nienasycony, porywa nas w otchłań, Na nic się zdają nasze wysiłki, By uniknąć czarnej dziury ludzkiej niepamięci. Czasami ktoś – gdzieś – kiedyś wyrzeźbi – napisze - - Dzieło, o którym wszyscy będą mówili, Dziecko wszech czasów, wielkowiekopomne, Napawające dumą, dłużej niż na chwilę. Warszawa, 11 VI 2022
  21. @[email protected] ooo czyli jestem rówieśnikiem Krasińskiego. Miło wiedzieć.
  22. @[email protected] Ja mam nadzieję, że będę żył jak najdłużej a poetą (czy nim jestem?) pozostanę. Pozdrawiam Grzegorzu.
  23. @Leszczym Dzięki:D
  24. @error_erros Bardzo bym tego chciał :D
  25. @error_erros Bo tu nie ma miejsca na fałszywą skromność, sam widzę że los nie poskąpił mi talentu poetyckiego :))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...