Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

m1234

Użytkownicy
  • Postów

    378
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez m1234

  1. w potoku mijających postaci lichych przezroczystych niczym pajęcza pułapka przesuwają się cienie bez imion kroki zlewają się w jednostajny szum słychać trzask - łamie się echo rozmowy której nigdy nie było no popatrz! a myślałem że siedzimy tu od godziny! może to tylko wiatr niesie ślady czegoś co kiedyś istniało? gdyby chociaż długie cięcie między spojrzeniami - to zawsze rzeźbi rysy na tafli ciszy kiedy znika ktoś kto nigdy nie przyszedł skrzypią drzwi wciąż otwarte tłum mija ale nikt nie patrzy coś się budzi i faluje wśród tych kroków jakby wszyscy byli ale nikt nie istniał...
  2. Bardzo dziękuję! Wszyscy tutaj napędzamy się nawzajem i w tym jest wartość :) Nawiasem mówiąc niesamowicie opisałaś swoje odczucia - ta treść, sama w sobie, niesie piękny potencjał. Dziękuję jeszcze raz za miłe słowa.
  3. Dziękuję za opinię i interpretację. Czy temat jest abstrakcyjny? Wydaje mi się, że nie. Forma – intencjonalna. Czy pozbawiona treści? Ocena nie należy do mnie :) Chciałem, by znaczenie ujawniało się poprzez chłód i pozorną neutralność – bo chodzi o uprzedmiotowienie ludzi, które dzieje się realnie i systemowo. Celowo więc przyjąłem technokratyczny ton – to właśnie taki język dehumanizuje. Zatem to nie pustka, to zabieg. Jeśli wywołuje wrażenie bezrefleksyjności, to znaczy, że działa tak, jak powinien. Taki był mój zamysł :) Pozdrawiam.
  4. to jest rzecz o rzeczach rzeczach dyskutowanych w poważnych gabinetach miękkich pluszowych fotelach przy zapachu koniaku i cygar to jest rzecz o rzeczach i tylko o nich o rzeczach w sensie uniwersalnym tak więc o istnieniach o osobach jeśli przyjąć że są rzeczami rzeczach które istnieją jak istnieje ciało w przestrzeni dotyku w ciężarze myśli znaczeniu relacji rzeczy jak to rzeczy trwają lub są trwane posiadają imiona lub je tracą mają bądź tworzą wartość albo i nie są położone rzucone podnoszone zapomniane zużywane lub nietknięte jak ciało które było i kiedyś przestanie rzeczy są katalogowane są wpisywane w listy uporządkowywane dokładnie dzielone według norm rejestrowane w bramach dzielnicach na ulicach lotniskach i na promach zliczane w autobusach pociągach lub innych transportach rzeczy są liczbą wagą statystyką współczynnikiem wydajności przy taśmie paczek z pomocą humanitarną rzeczy w dużej liczbie są kolekcjonowane są masą masą do zebrania do przesunięcia do zamknięcia o rzeczy trzeba dbać! chronić! otaczać drutem z rzeczami nie rozmawiamy nie dyskutujemy nie wymieniamy myśli nie przekonujemy rzeczy nie należy o nic pytać rzeczy się rozważa po prostu te rzeczy to rzeczy w sensie uniwersalnym
  5. Dziękuję za komentarz. Interpretacje mogą być różne, to oczywiste, jednak - uwaga spojler! - napisałem to kilka miesięcy temu w reakcji na zdarzenia na Bliskim Wschodzie. @Dagna Dziękuję za komentarz. @Naram-sin Dziękuję za ocenę.
  6. nie byłeś grzecznym chłopcem rączy skoczku z kieszeniami pełnymi kruchych brył soli morza martwego kiedy sprawdzałeś jak długo wytrzymają zanim się rozpadną zanim rozpuści je wilgoć rąk bo nie miałeś rąk które mogłyby coś utrzymać a jeśli tak to tylko ciężar ostrości bruku który nie należał do ciebie lecz do tych którym go wykrzyczałeś w tym pasie suchych blasków łagodnych zim obietnic których nikt nigdy nie wypowiedział na głos gdzie ziemia wstrzymanego oddechu niosła cię w sobie jak błąd który nie zdążył stać się pomyłką ale też nie został naprawiony i nie badałeś spękanej skóry ziemi przez czujne oko lunety bo ona patrzyła na ciebie a ty nie miałeś czasu ani szans na patrzenie w tej przestrzeni gdzie nie było przestrzeni na rozciągnięcie wzroku między punktem a punktem nie było dzieciństwa które można by wziąć do ręki i sprawdzić czy zmieści się w drobnej dłoni bo zanim zdążyłeś zacisnąć pięść już byłeś kimś innym albo cię nie było
  7. Kiedyś, w czasach przed internetem, komórkami, przychodziły listy, niekoniecznie z dobrymi wiadomościami... często, światła do domach, nie gasły przez wiele godzin. Dziękuję. Pewnie ani to, ani to :) To taka swoista stop-klatka. Uchwycenie momentu, surowa konstatacja dzieciaka, który widzi, wyczuwa, jednak chyba nie wszystko rozumie.
  8. ojciec czyta gazetę matka rozkłada rybie łuski na parapecie na szczęście drobnymi dłońmi złożonymi w skrzydła żurawia zbiera z podłogi okruszki chleba w kącie fruwa niedoczytany list wygląda jak origami składane milion razy z gazety wypadła czarna wstążka – znak, że zapomnieli zgasić światła na noc
  9. @Jacek_Suchowicz bardzo trafne. Zainspirował mnie film „Wind River…”, ale po napisaniu tego tekstu odkryłem też takie konotacje. Generalnie naszła mnie taka myśl, że tragedie ludzkie wydają się być fundamentalnie uniwersalne - jakkolwiek dziwnie bądź niepokojąco to brzmi - jednak to indywidualne historie nadają im znaczenie.
  10. z dala od gorących dłoni w miejscu gdzie zalega zima w płucach zawodzi wiatr - lodowymi igłami przebija oczy od wewnątrz tam zbierają zamrożone łzy chowają po kieszeniach stawiają sople w miejscu gdzie nienazwane ciała otwierają się jak kwiaty mięty wśród śnieżnych wydm liczą kości odnalezione po blasku wyrwanym białości wykrojone ostrzem księżyca nauczyli się chodzić tak cicho ciemność myśli że nie ma komu słuchać płaczu
  11. Mocny, dosłowny od samego początku i na końcu, jednak właśnie przez to najbardziej uderza to "miękkie": "...zszyć na okrętkę byle jak i byle czym" uderza kontrastem w potylicę ;) Wiersz robi robotę!
  12. jej oczy morze zaciekłe zachłanne spojrzenie przybój skalisty brzeg codziennie walczące przypływy nocą na moich wargach sól
  13. W sumie komentarz taktyczny, bo wszyscy już mnie tutaj ubiegli :) Chociaż może tutaj coś dodam, bo to jest świetne: "Jedna krzywa i zmiana koncepcji. Niebo na dole, na górze ziemia." otóż przypomniało mi się, jak pewien znany reżyser kiedyś wspomniał, że jak horyzont jest u góry, to jest ciekawie, jak horyzont jest na dole, to jest ciekawie, jak horyzont jest na środku, to jest nudno. W Twoim utworze horyzont z pewnością nie jest na środku :)
  14. włosy żyto ścięte przed czasem warkoczami wiązałaś dobro i swój cichy gniew w snopy rosłaś jak mak w zbożu – piękny na pokuszenie matki szeptały żeś nie z tej ziemi a pany i paniska cięły jak sierp nisko tam gdzie węszą ślepe wilki a chłopcy kruszą w ustach jęczmień od pługa ważniejszą mieli miłość – pustą studnię bez mocnego dna wlewali w ciebie żądze i grzechy świata pochowane pomiędzy stodołą a chlebowym piecem a tyś chciała poznać dłońmi polny kamień i zatańczyć pod jemiołą z uśmiechem co nie znał ceny na żadnym targu w końcu oddali cię ziemi – wysypali z wora jak nasiona zbezczeszczone gnojem zapłakał ślepy dziad i anioł nad krwawiącym zbożem objęli się chudymi ramionami rozrysowali krzyże
  15. @beta_b Jagna Paczesiówna powiedziałaby, że te "karty na starcie" potrafią poprowadzić w tragiczne rejony, często "tak niechcąco", podlewane stereotypami i oczekiwaniami innych. Fajny wiersz. Daje do myślenia :)
  16. @tetu Bardzo dziękuję :) Trochę w tym zasługa tego pianina (Erik Satie, Gymnopedie No.1) można odlecieć w retrospekcje ;) @Jacek_Suchowicz Świetne! Swoją drogą uwielbiam niedopowiedzenia, lubię takie utwory, sam też staram się "nie domykać", chociaż to bardzo trudne, bo podświadomie szukam zawsze jakiejś klamry.
  17. @Domysły Monika Dziękuję :) Wszyscy się tu inspirujemy nawzajem ile wlezie, ładujemy baterie :)
  18. nokturn pękającej szklanki – odbita od podłogi rozbija czas tak było niedzielna seria pozornie niedomkniętych gestów fruwająca firanka ażurowa wykrochmalona nasączona zapachem wiosny sięga do garnków i patelni wrzących życiem równoległym sito liczy czas w skali wody krople leniwe nie chcą kapać wstecz gdzieś obok radio łowi głosy-widma jakieś pianino brak kuchennego patosu tylko gorący rosół fartuch matki fruwa goni bliki światła po kątach substancje do chwytania drobinek kurzu widzę przez nie pływające wąsy ojca ulotność zostawia posmak nawet rybie ości nie były tylko śladem po posiłku… za oknem deszcz radio – grają Satie
  19. @Nata_Kruk ostatni wers to oddech, a raczej - tutaj - pokłady tego „zabierającego życie” dwutlenku węgla osiadającego na ścianach grubą warstwą, w przestrzeni wiecznego zamknięcia, samotności z wyboru, bez perspektyw na „świeże powietrze”. Użyłem tego bardzo organicznego porównania, bo dokładnie tak to „zobaczyłem”. Dziękuję za komentarz i reakcję :) @Bożena De-Tre dziękuję za pochylenie się :) Utwór rzeczywiście ciężki znaczeniowo.
  20. ślady dotyku fruwają od drzwi po telewizor oblepiły klamkę od środka i ten sam kanał - lecą reklamy poduszek zżerających plecy zagłuszają płytki oddech penetrują korytarz jej odbicie wytrawiło obrys w lustrze czasami słychać wspomnienia z szafy – takie na wyciągnięcie ręki wątłych ramion drżących dłoni zawstydzonych dobrobytem nikogo zegar wylizuje kolejne pół godziny mrugnięcia minut – jedna – druga – trzecia nie ma czasu popłakać ani z kim tylko święci ścienni przerażeni echem i osobniczym węglem
  21. Biorę w ciemno. Nawet nie czytam.
  22. @Alicja_Wysocka "bo wczoraj właśnie w Gdyni znów biało się zrobiło," No to chyba na moment ten śnieg, pewnie ledwie parę intensywnych podmuchów znad zatoki i śniegowych zawijasów tuż nad chodnikiem.. Tak myślę, bo końcówka zajaśniała jednak "tańcem motyli". Fajny obrazek, jak sądzę uchwycony chwilą.
  23. Bardzo muzyczny potencjał. @Jacek_Suchowicz wydaje mi się to wyczuł, uwypuklił wyżej komentarzu. Zatem świetny tekst! Myślę, że można byłoby pokusić się wersję na piosenkę :)
  24. @Domysły Monika Dziękuję za miłe słowa, ale fenomenu tu nie ma :) Można powiedzieć, że jest to swoiste "kolekcjonowanie znaczeń" - nie chcę, by to zabrzmiało patetycznie, ale tak jest - piszę koncentrując się na znaczeniach, z tą myślą buduję aktulanie portfolio utworów. Jestem wzrokowcem i opieram się głównie o obrazy, kadry, czasami oś jest łatwo rozpoznawalna, czasem mocno dekonstruuję. A tematy? Masz rację. Są rozległe, dokładnie tak, jak życie :) Sprawy bieżące, często osobiste, czasem - jak w przypadku tego utworu - jakaś inspiracja ad-hoc. Tutaj dopowiem, bo warto - zainspirował mnie dokument (leciał bodajże przedwczoraj na TV Historia, czy podobnym) na temat ostatniego okresu życia i twórczości Van Gogha - okres w Auvers, jego szaleństwo i niedoceniany geniusz, opieka ze strony brata Theo, i taka niesamowita upartość żony Theo, która robiła wszystko, by świat nie zapomniał ani o jednym, ani drugim, już po tym, gdy w krótkim okresie czasu spoczęli w jednej mogile. Trzy miłości z Auvers ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...