-
Postów
411 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez m1234
-
jakaś winda potrzebna na raz!
m1234 odpowiedział(a) na m1234 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@viola arvensis bardzo dziękuję :) -
kap kap kap wyprane myśli deszcz nie pytał i leje po latarniach próbuje wepchnąć światło do kałuży a tu - złote kwiatki księżycowe pola jakieś komety i rakiety i serduszka na czarny piątek między wersami mrówki noszą puste słowa - śnieg bez końca na starym kineskopie może wejdę do windy spotkam olbrzyma i grupę chińskich pingpongistów winda się zatnie - wszyscy nagle zważymy swoje życia
-
jestem pusty niemal pusty chociaż niemal wyklucza pustkę to tak się czuję w nocy wstaję dwa razy sikając widzę stopy strużkę spod prysznica potem siebie w lustrze bez okularów - jak przez mgłę rozmazany obraz ma bruzdę pomiędzy oczami i napięte łuki brwiowe ta pustka taka cicha - czy spuścić wodę?
-
3
-
pierwsza dłoń argument cios odłamek możliwość dziś gładka tafla synaptyczny brak sprzeciwu ściskamy nagrobki nowej liturgii - tu nie ma walki brak jest starożytnego ducha
-
@Amber Dziękuję. Tak - mam czasami takie wrażenie, jakbym z pluszowego fotela reżysera nagle dostrzegł, że jeden z aktorów, gdzieś z głębi sceny, spogląda na mnie moimi własnymi oczami... ;)
-
Vanitas vanitatum et omnia vanitas
m1234 odpowiedział(a) na bogumiłjoachim utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@bogumiłjoachim Świeży, świetny tekst! Obejrzałem kiedyś taki film: "Autostopem przez Galaktykę" - w jego czołówce delfiny masowo i brawurowo próbują ostrzec ludzkość przed nadchodzącą katastrofą (bez dalszych spoilerów, bo warto obejrzeć!). To nie były ślimaki, jednak i u Ciebie, podobnie jak w tym filmie, natura nie pozwala nam zapomnieć o miejscu w szeregu. Odnajduję w Twoim wierszu pierwiastek tego swoistego, absurdalnego humoru, ale zarazem pewnej mądrości. Bardzo podoba mi się Twój wiersz :) -
Podbudza do refleksji. Utwór o tyle dla mnie intrygujący, że rytmem przypomniał mi... Ciechowskiego i cudowne "Nie Pytaj o Polskę"... wiem, wiem, być może to nie ten sam temat itd... i może to dzisiejszy dzień, jednak Twój wiersz ma właśnie taką swoją swoistą, piękną muzykalność i potężną przestrzeń pomiędzy wersami, gdzie myśli latają w tę i z powrotem... Świetne! A, że mamy 11 listopada, to przywołany utwór na koniec dnia:
-
Naturyści w Chałupach
m1234 odpowiedział(a) na Zawierucha7 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Zawierucha7 Fajne! Autostopem przez galaktykę... skojarzeń ;) -
@viola arvensis Dziękuję! Ciekawe, że skojarzyło ci się to z piosenką - bo właśnie takie jest przeznaczenie tego tekstu. Roboczo został wykorzystany w utworze ilustracyjnym na potrzeby pewnego przedstawienia.
-
O matko córko! Już wieczór mam zrobiony Twoim komentarzem :) Wyobraziłem sobie ten moment, w którym czas staje w miejscu, punkt widzenia nieszczęsnego bohatera(ki) ląduje za ścianą z książkami i nadaje zegarkiem sam do siebie: u-c-i-e-k-a-j....! ;) @Berenika97 pomysł i przemyślenia świetne, fajnie napisane, tym bardziej, że nie jest łatwo operować na twardej materii próbując tak na prawdę uchwycić to, co nieuchwytne.
-
Sam tytuł i to "jeżeli..." to wręcz zamiar bezpośredni! Ty nie pytasz, nie prosisz! Ty ostrzegasz! Oj chyba zadziało się tam, zagotowało wewnętrznie.... aczkolwiek jestem spokojny - masz dar modelowania z każdej gliny, tak więc nie widzę zagrożeń :)
-
Znowu to samo. Tyle klatek… Miasto. Twarze. Światła. Maski. O co chodzi? Co tu się wyprawia…?! Dodaj, Panie, filtru! Tu obetnij! A tu? I tu - troszkę koloru! I więcej śmiechu... Jeszcze więcej... I co? Wszyscy grają. Wszyscy. Nawet ci samotni - grają. Sprzedają. Sprzedają siebie - powłoki, powidoki, błyskotki… „Dodaj, Panie, filtru! Tu obetnij! A tu! I tu! Troszkę koloru! Więcej śmiechu. Jeszcze więcej!” I co? I gówno. To nie prawda. Fasada. O, ślepi! Wy wszyscy… ślepi! A ona…? Ona nie gra. Nie umie. Tam nie ma filtrów. Jest jak pęknięcie w horyzoncie. Bad pixel. …Ona mnie spali… Nie. Tak! Spali mnie...
-
@viola arvensis pięknie dziękuję za dobre słowo :)
-
a wy myślicie, że to gra? że film? że ona smutne oczy ma a ty masz plan? ach, ten kadr!? to cięcie! a tu jest piasek i mewy wrzeszczą kroją każdy skrawek nieba i martwego gołębia nie schowasz się za bólem jak dziecko w szafie co nie widzi boga boga schowanego za chmurami i deszczem a ty? oko zza obiektywu szkiełko - oko szkiełko! i ułuda taśma, kolejna taśma ułuda stoję tu leżę na betonie wśród mew bez imienia bez swojego psa jak ten gołąb śpiewam wam pieśń mew krzyk - krew - krew w piach! to prawda bez filtrów i gra skończona tylko czy wy czy już to wiecie?
-
ciepłe gładkie jokerowa szminka zsunięta na zęby - to dyskusyjna kwestia górnej wargi podciągniętej pod oczodoły uśmiech boskiego botoksu hollywood glitch! wańka wstańka only pani taka trupioblada! chyba - kamerka do wymiany podajemy na miejscu na wynos? nie! wyglądasz jak żywa! open pani taka trupioblada ech ta szminka ech ta szmira czerwienią oczy zasnute blasku o brzasku nie zauważą z rozdziawionymi gębami a ty jak żywa! moja kochana słodko ci twarz opisali setką tagów wysterowana: kawusia, miłość i happy… ech ta szminka! ech ta szmira! I ta czerwień bez tlenu przyklej rzęsy! fanów wielu boi się twojej słabości jest, a nie było było, a nie ma to nie są żadne błahostki i usta… usta co całują tylko własne odbicie a ja? ja wciąż krążę w poszukiwaniu duszy a ja? ja wciąż krążę w poszukiwaniu ciała...
-
3
-
to mówisz: przewiń sobie - ale nie ma taśmy - są tylko taśmy - każda inaczej idzie przez projektor - i dźwięk - czasem da odsapnąć - a potem znów - ten szum a te małe rozterki - mówisz - płaski step ech - to nie step - tu nagle himalaje! ściany i kamienie - i nie ma jak oddychać i nie ma jak przejść - i nie ma dokąd pójść więc stajesz przed lustrem - i patrzysz wstecz wiesz - to ja decyduję - albo nie wiesz że to ja decyduję - to moja taśma która się sama ogląda i śmieje ze mnie albo nie śmieje - i nie ma radości życia i kamień łupany - i osiemset lat wstecz albo od przodu - i ten człowiek który patrzy on też sobie puszcza film - w którym jesteśmy tylko jednym ujęciem - jednym kadrem zaciętym - w przyszłej projekcji i on też próbuje przewinąć - i nie może - bo taśmy się nie przewija - są tylko taśmy - i ten szum - ten szum - w uszach - po wsze czasy i ten śmiech - który nie nadchodzi - który może jest - ale gdzie indziej - w innej szpuli
-
2
-
Utwierdzanie się w swoich predykcjach - nawet, gdy są one prawdziwe jedynie dla przepowiadającego - to też jakaś wartość wynikająca z relacji. W sumie, to właśnie one (relacje), a raczej emergentne efekty z nich wynikające, to chyba jedyne oznaki tego, że żyjemy :) Doceniam więc to, że chciało Ci się chwilkę ze mną podyskutować Obywatelu :) Zainspirowała mnie ta krótka rozmowa. Również pozdrawiam!
-
No dobrze, wyobrażam sobie, i - owszem, widzę to - ale to ułuda, bo zastawiłeś pułapkę! Bo wiesz, że tym "nasze małe rozterki" rozciągnąłeś, rozpostarłeś wręcz przestrzeń płaską jak step, wyjałowioną, uśrednioną do granic możliwości... A te "rozterki", to przecież szerokie pasma gór, himalajów nawet! tych miriadów indywidualnych znaczeń, wcale nie nieistotnych, czy drobnych :) Toż w tym jest istota, że każdy patrzy własnymi oczami, każdy z osobna sięga w głąb i decyduje o skali przeżyć... Zatem nie ma "jednej taśmy", a każda taśma z osobna ma swój przebieg i swoją dramaturgię. Kręcę swój film i nawet, jeżeli świat staje na głowie, to raz to jest śmieszne, a raz nie, ale to ja o tym decyduję :)
-
@obywatel stanie na głowie? Czemu nie? Tyś stawaj, inni będą sobie dobierać znaczenie... Jak to w życiu, ono przecież na głowie non-stop... i bynajmniej nie zawsze jest śmiesznie.
-
@obywatel No cóż... chyba stałem się fanem :)
-
@obywatel o matko... aleś dał... ileż tu jest warstw, ileż przestrzeni w tę i z powrotem... w dupie, niechbym palnął w płot zamysłom autora, ale ja melancholii znalazłem tutaj tyle, ze aż mi się ryczeć chce... Ten tekst jest znakomity.
-
Mówisz, że to nie ma sensu, że świat obraca się na drugą stronę, że rozsypaliśmy horyzont w zdarzenia, nieokreślone punkty drżące w napięciu. Tu podłoga jest sufitem, sufit podłogą, kierunki tracą znaczenie i zapętlają. Wskazówki zegara zszywają się w mapę pokoju, który oddycha przez pęknięcia. Wychodzą z nich nieprzespane noce, mój cień liże ścianę - wbite w tynk niepotrzebne słowa. Myślałem, że zatrzymałem je językiem, przyklejonym do podniebienia. Powiedziałaś, że to nie ma sensu, że świat obrócił się już na drugą stronę, kierunki straciły znaczenie, podłoga stała się sufitem, sufit podłogą. Że rozsypaliśmy horyzont w zdarzenia, pełzające po mapie pokoju, który przestał oddychać…
-
gdzieś tam dzieci bawią się w chowanego ukrywają się tak dobrze że nawet Bóg przestał szukać teraz czekają aż dorośli zdecydują kto przegrał i tak ciche że nawet On przestał słyszeć i zajął się deszczem na trawie cienie spłynęły z ołowianego nieba spadły gdy zgasły głosy wołające po imieniu
-
Dziękuję za opinię. Podmiot liryczny nagle orientuje się, że stoi na pustej scenie, zwrócony ku pustej widowni, wokół ciemność, cisza, słychać jedynie echo myśli trudnych, wręcz niemożliwych do wyartykułowania… i jest dokładnie tak, jak to odczułeś Łukaszu :) Utwór to swoisty eksperyment, próba spojrzenia na podmiot liryczny, jak na aktora jakiejś tragedii, sztuki, której nikt nie ogląda, ale która musi zostać zagrana, musi wybrzmieć. Pozdrawiam. Dziękuję. Dzięki za opinię. To prawda, jest tu próba osiągnięcia pewnego zapętlenia, taka swoista pułapka w pułapce.. i pułapce ;) Generalnie zabawa, która jednak nieco mnie wymęczyła :)
-
Miłość, która nie jest miłością, lecz przestrzenią pomiędzy duszami, gdzie słowa są węzłami splątanych nitek, które prowadzą do miejsc nieistniejących, gdzie dotyk jest kartografią nieistniejących miejsc. W tej miłości, która nie jest miłością, krąży powietrze, które jest przestrzenią pomiędzy słowami, i słowa, które są mostami pomiędzy myślami, zakrywają gwiazdy, które nie są gwiazdami, lecz punktami odniesienia dla nieistniejących kierunków. Szukam ciebie, ale ciebie nie ma, tylko chwila, która jest przestrzenią pomiędzy światłem a ciemnością, i nie ma słów, tylko punkty odniesienia dla nieistniejących kierunków, które prowadzą do miejsc, które nie są miejscami, lecz przestrzeniami pomiędzy miejscami, gdzie miłość, która nie jest miłością, jest przestrzenią pomiędzy duszami. W tym labiryncie, który nie jest labiryntem, lecz przestrzenią pomiędzy miejscami, gdzie domy są węzłami splątanych nitek, które prowadzą do miejsc nieistniejących, gdzie drzwi są kartografią nieistniejących miejsc. Szukam wyjścia, ale nie ma wyjścia, tylko chwila, która jest przestrzenią pomiędzy światłem a ciemnością, i nie ma dotyku, tylko punkty odniesienia dla nieistniejących kierunków, które prowadzą do domów, które nie są miejscami, lecz przestrzeniami pomiędzy nami, gdzie miłość, która nie jest miłością, jest przestrzenią pomiędzy duszami.