Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Adam Zębala

Użytkownicy
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adam Zębala

  1. Idąc szlakiem pokręconych dróg pośrodku unoszącego się kurzu i ostrych kamieni które kaleczą stopy. Opalona od słońca głowa potrzebuje odrobiny cienia. Gdzie go znaleźć skoro wokoło nic nie ma. Słowa rzucone na ziemię zamieniają się w pył. Unosząc się zasypują oczy i jak piasek wydzielają łzy. Wysuszone wspomnienia, nawet te które pamiętam najdłużej, zalegają po środku kamieni i kaleczą tak jak one. O wszystkim zapomnę. Wspomnienia zostawię pod stopami nie warte pamiętania, zostawię te które zechcę. Nazajutrz pył opadł oddycham ciężkim powietrzem chociaż słońce nie wyszło z za chmur. Na wschodzie i na zachodzie jest cień. Przeszłość została pod stopami przeszedłem po niej wiele razy. Nad brzegiem jeziora siedząc, w wodzie zamoczyłem nogi, skaleczone przez kamienie pomieszane z pyłem słów. To co spopielone zostało za mną woda tego nie wskrzesi. Pewien czas został zamknięty. Co będzie jutro brzeg jeziora pokaże.
  2. Bardzo dobry pozdrawiam serdecznie
  3. Bardzo dobry pozdrawiam serdecznie
  4. Bardzo dobry pozdrawiam serdecznie
  5. Milion czerwonych róż, milion straconych chwil i do niczego niepotrzebnych radości utopionych w wodzie. Skroplone myśli wypełniają głowę, milion sekund mija, one wciąż wzbierają i jak ocean są nie spokojne. Ocean łez zalewa moje ciało, straciłem oczy wypalone przez słone i żrące łzy. Wielka złość obok radości stoi, kto przyniósł róże i dla kogo one były przeznaczone. Za zakrętem się zatrzymam wyleję z głowy ocean skroplonych myśli, niech utopią uśpione stare miasto. Jego szum zagłusza ciszę obudzone przedwcześnie miasto miesza się z tym co przynosi woda. Jak ostre łzy, szum wody, ciągły sztorm, niekończący się wiejący wiatr który nigdy nie przynosi spokoju. Wzbierają myśli, zachmurzone burzliwe niebo z którego nigdy nie pada tylko gniew potęgujący i niepokój idą. Milion uschniętych róż przynoszę komuś chciałem je ofiarować. Spalone przez wzburzone myśli i utopione w oceanie żrących łez.
  6. Zapłacę za wszystko i nikogo o pomoc prosić nie będę. Płacę kamiennymi monetami swój herb na nich wyryłem. Na końcu szeregu stoję nie chcę żeby mnie widziano. Niech każdy patrzy przed siebie. Porywisty wiatr się zerwał nikt nie potrafi określić kierunku. Duszne powietrze przyniósł, ludzie schronienia szukają pod wysokimi drzewami. Człowiek do mnie rękę wyciąga nie ufam mu, nie wiem jakie ma intencje. W ręku trzyma palmę, pod nią jest cień, można się tam schronić. Inni biegają w panice nie wiedząc co robić, duchota ich myśli zakłóca. Wyjdę im na spotkanie, mają pożywienie i wodę może się podzielą. Jeżeli nie zechcą to sam zabiorę, o pozwolenie nie spytam. Nie będziemy rozmawiać mają kamienne spojrzenie, lepiej sobie pójdę, razem nam nie po drodze.
  7. Konie biegną galopem piasek sypie się spod ich kopyt. Jeździec konia dosiada, potem jedzie wzdłuż brzegu żeby zniknąć za wzgórzem. Te które pozostały biegną samotnie plażą nie wiedząc gdzie dalej. Czerwień nieba przeszywa morze, jego woda zabarwia się na kolor czerwony. Jutro znowu wzejdzie słońce tabun koni pobiegnie młodych i starych i zupełnie wolnych. Słońce okno przeszywa blaskiem otacza wnętrze pokoju i mężczyznę który tam leży. Wszedł młody człowiek, pocałował go w czoło potem powiedział żegnaj. Silny wiatr powiewa nad plażą roznosząc piasek i ograniczając widoczność. Samotne konie znowu biegną a wśród nich jeździec który wraca chłodnym porankiem.
  8. Bardzo mi się podoba pozdrawiam serdecznie
  9. Często pojawiająca się historia miłosna pozdrawiam
  10. Sny waldemarze są bardzo ważne w nich drzemie wiele tematów do wierszy
  11. Bardzo mi się podoba pozdrawiam
  12. Dziękuję bardzo jest mi bardzo miło pozdrawiam serdecznie
  13. Zagubiony w tłumie nikomu nie potrzebnych myśli i zupełnie zbędnych posunięć. Tłum pełen pustych serc i próżnych do niczego nie zdolnych samotnych osobowości. Stoję na przeciw siebie i rozmawiam ze swoim cieniem i mamy zupełnie odmienne zdanie. Z rozdartego serce wyciągam ostanie uczucia. Skąd się tam pojawiły skoro być nie powinny. Moje serce nie krwawi i głowa nie pracuje. W obydwu krew nie płynie. Skąd płyną myśli skoro nie ma uczucia. Zostało wyrzucone bo do niczego nie jest potrzebne. Za tłumem ludzi idę we mgle i padającym deszczu. Do pustego domu pełnego złych dusz. Nikogo tam nie ma, tylko dusze które nigdy nie wyświadczyły żadnej przysługi. W kapturach na głowie o pomoc proszą istotę która na wołanie jest głucha i próśb dusz nie słucha.
  14. Za drutami Chrystus stał w kilku miejscach był widziany. Posiwiały i wychudły zły czas odcisnął piętno. W Mauthausen po schodach szedł i kamienie nosił. Razem z braćmi cierpiąc razem z nimi życie stracił. Mówiono że Bogiem jesteś dlaczego ludzie Cię zabili? Tam gdzie o miłości zapomniano razem ze swoimi prosto do gazu. W jednej chwili nadzieję straciłem trzy dni czekając aż powstaniesz z martwych i kamienie będziesz nosił. Ocaleńcy Boga szukają, pośród pustych sal chodzą. Pordzewiałe druty w wieniec splecione przed bramą zostawili. Tam dzisiaj ogień płonie od dziesięcioleci zawsze żywy pewien starzec jeszcze pamięta gdzie Chrystus życie stracił.
  15. Dzięki za dobry komentarz zawsze można wyciągnąć wnioski i ewentualnie coś zmienić w kolejnych
  16. Witaj pozdrawiam człowiek wraca do domu
  17. Czy wrócisz jutro? Często zadaję pytanie, na które nie odpowiadasz. Chodzisz po pokoju od ściany do ściany i prawie Cię nie słychać. Pośród szarości poranka i kropli rzęsistego deszczu idziesz nie niszcząc traw. Nie wrócisz jutro ani za tydzień, idąc wśród zarośli coraz bardziej się oddalasz. Przez deszcz i słońce ciągle pośród liści, liczysz spadające krople. Porzucona w wodzie i zupełnie mokra garść nikomu nie potrzebnych słów. Każde można wykorzystać ktoś je wypowie ponownie i zabrzmią zupełnie inaczej. Nikt Cię nie szuka nikt nie wie gdzie jesteś nie proponują posiłku. Nie pytają co robisz i jaki to ma sens i po co ten wysiłek. Liczysz piasek na plaży, i segregujesz według wielkości zupełnie zbędna praca. Nie docenią Twojej pracy, zajęcie ważne tylko dla Ciebie. Może więc wrócisz skąd przyszedłeś.
  18. Waldemarze twoje wiersze zawsze się dobrze czyta
  19. Bardzo dobry
  20. Wspaniały wiersz jak wszystkie pozostałe jesteś mistrzem słowa
  21. @Natuskaa wyobraźnia działa
  22. @Domysły Monika Dziękuję bardzo za miły komentarz, czytam wszystkie Twoje wiersze.
  23. Wczorajszy dzień trwał tylko chwilę. Czekam na taki który będzie trwał długo. Spadające krople deszczu kaleczą ziemię. Chodząc po nich bosymi stopami rozrzucam palący się węgiel. Ziemia czerwone kwiaty wydaje wymieszane z czerwonym niebem malują krajobraz zachodzącego słońca. Synowie ziemi jej kwiaty pielęgnują. Troszcząc się o każdy podlewają własną krwią. Zagubiony i pusty ocieram rany zadane przez szklany deszcz cierpiącej ziemi. Idę przez palący się ogień i wrzące wody rzek. Zmierzam tam gdzie nie istnieje czas. Łucznicy w stronę słońca oddają strzały. Zranione słońce świeci ostatkiem sił. Pójdę w stronę ostatniego promienia światła. Gdzieś bardzo daleko został ostatni cenny promień.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...