Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszczym

Użytkownicy
  • Postów

    9 664
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Treść opublikowana przez Leszczym

  1. @Gosława co racja, to racja. Niezdecydowanie potrafi zdenerwować. Ktoś na innym forum raczył tekst zintepretować w kierunku relacji damsko - męskich. Ale to nie o tym:)) W każdym razie w zamyśle autora tak nie było;)) @iwonaroma Dziękuję za uśmiech, pozdrawiam:))
  2. @iwonaroma Dziękuję starałem się. Zrozumieć też się staram, ale bywa, że mam niemały kłopot. I martwię się, bardzo się martwię. @Gosława Dzięki Renata, Twoje zdanie bardzo się dla mnie liczy, choćby dlatego, że jesteś świetną poetką / pisarką :))
  3. @Waldemar_Talar_Talar Na tyle na ile znam Twoją poezję to przekleństwa są u Ciebie wyjątkiem. I moim zdaniem skromnym bardzo i nieobeznanym niech tak zostanie;))
  4. @error_erros masz rację. Co dla mnie jest niemożliwe to dla kogoś będzie bułką z masłem. Przekonałeś mnie. Po czymś nieudanym trzeba się otrząsnąć;)
  5. @error_erros @error_erros To jest niemożliwe po prostu, żeby nie było. Chyba, że to bardzo przelotna znajomość była. Albo jakaś nie wiem internetowa, wirtualna, czy tym podobna. Tak mi się wydaje, mi osobiście tutaj Twój wiersz zgrzyta właśnie tym wersem:) Ale to tylko opinia:))
  6. @GrumpyElf super!!! Potwierdzam opinie przedmówców:)
  7. @Sekret przepraszam nie przeczytałem wstępu. Jeśli chodzi o formę jestem na tak. Może nie rozumiem wszystkich niuansów, ale jak najbardziej podoba mi się Twój wiersz.
  8. @Sekret ironia, żart, dowcip mają swoją ważną rolę społeczną - pocieszają. To naprawdę ważna rzecz i ma swoje miejsce także w tak zwanych trudnych czasach. Uchowaj przed dyskutowaniem z Norwidem, bo przeważnie nie znam jego twórczości, a był wielki. Założę się jednak, że i jemu zdarzyło się żartować.
  9. @szept wiatru Nie, wcale że nie, właśnie że fajny:) Rogaty:)
  10. @jan_komułzykant A jakiś tam zwykły czaj:)) Dzięki za jak rozumiem pozytywną opinię:)
  11. Herbatę nastawiłem w grzejniczku, po czym przelałem ją do filiżanki. Oj tak, herbatki mi tutaj potrzeba. Herbatki i spokoju jak zwykłem o dziewiątej nad ranem mawiać. Z torby wywinąłem tygodnik „Głos obudzonego ludu”. Ilustrowany, a także ciekawy, ktoś powie (wybaczcie że nie będę to ja) że rzetelny. Przysiadłem się do stolika na rozłożyście wygodnym krześle. Usiadłem z paczką papierosów i zapalniczką pod ręką oraz z całym mnóstwem dobrych intencji. A przedtem zamknąłem okno, bo głośność podwórza przedzierała się przez tańczące na wietrze żaluzje. Okładka „Głosu oburzonego ludu” krzyczała dosłownie, bo oburzeniem. Oburzeniem na liczne grube miliony wykorzystywane przez nich w prawdopodobnie słusznym, choć haniebnym i kłamliwym celu. Zadaję sobie w duchu pytanie skąd tutaj się biorą te wielorakie miliony, ale w gazecie nie znajduję odpowiedzi na tak fundamentalne pytanie. Milionów hula tutaj bez liku, zresztą ostatnio jakby więcej. Nic to. To naprawdę jest nieważne, że tego nie czaję. Dajcie mi jeden taki milion, a z prawdziwą przyjemnością przestanę cokolwiek pisać. Idę w czytaniu na stronę pierwszą, potem zerkam na drugą, a tam znów prawda wyszła na jaw. Myślę sobie, że właściwie wyszło na jaw dziesiątki pytań i wątpliwości, a nie prawda, ale co ja tam wiem. Zresztą tutaj nie czaję. Łyk słodkawej herbaty pomiędzy stronami. Dobrze mi to robi na nadwątlone narządy ciała. Na kolejnych stronach kilku smutnych panów w jak dotąd niewyjaśnionych intencjach jest za, a nawet przeciw zręcznie drwiąc i ironizując z rzeczywistości tu i teraz. Mówię do siebie prawie na głos – oj ja się tak nie bawię – a czynię to ze łzami w oczach, ledwo powstrzymując wulkaniczne wybuchy gromkiego śmiechu. Jakby się tak głębiej zastanowić to wszystko wcale nie jest takie śmieszne, ale swój humor z tamtej chwili tłumaczę faktem, że nie czaję. Jakoś zawsze i wszędzie trzeba się przecież wytłumaczyć, a przynajmniej usprawiedliwić. Taki mamy zwyczaj. Na środkowych stronach „Głosu obudzonego ludu” znajdziesz przepoważne informacje na temat skali nieszczęścia w naszym kraju. Nic dodać, nic ująć, jest strasznie, groźnie i ponuro. I jeśli w ogóle mam jeszcze siłę czytać te fatalne zdania to tylko dlatego, że mam za mało wyobraźni, empatii i czuję, że nie czaję. Łyk herbaty raczył chociaż na chwilę ukoić zszargane nerwy. Kilka następnych stron gazety poświęcono wizjom na przyszłość Polski. Postawiono ładnie brzmiące pytania co będzie za kilka lat. Autorzy, zresztą całkiem słusznie, próbują przewidzieć sytuację w naszym kraju za parę lat, nie bez słuszności (a przynajmniej tak mi się wydaje) spodziewając się niemalże katastroficznych skutków zarazy. Jeśli w ogóle jestem jeszcze przepełniony optymizmem i durnie się uśmiecham to dzieje się tak właśnie dlatego, że nie czaję. Następnie pewien dziennikarz, którego z nazwiska nie znam i nie kojarzę raczył opisać trud wyjścia z umysłowego pata pod tytułem podział pięćdziesiąt na pięćdziesiąt procent. Podział jest aż nadto widoczny w wielu najróżniejszych obszarach naszego życia. Co będzie się działo jeśli do poszczególnych płaszczyzn rozumowania znów dojdzie przeważająca większość zgodnych osób. Autor, co niespotykane, odpowiedział wprost, że w gruncie rzeczy nie wie co to będzie. Fajny facet, bo ogólnie panuje zasada całkowitego nie przyznawania się do niewiedzy. Ja też nie wiem, gdyż nie czaję, ale to temat na inną opowieść. Łyk herbaty. Znów nie czaję, aczkolwiek cieszę się, że jeszcze mam czas, ochotę i oczy żeby od czasu do czasu przeczytać mniej więcej ze zrozumieniem gazetę „Głos oburzonego ludu”. Na fakt, że piszę otwarcie się przyznając, że nie czaję nie można patrzeć jak na autostygmatyzację, bo to jest właśnie fakt, a nie rozmyślne działanie. Jest to fakt jak w mordę dał lub jak dwa plus dwa jest cztery. Śmiem twierdzić, że nie jestem w tym wcale odosobniony. A może jest tak, że wszyscy wszystko rozumieją, a tylko ja jeden tutaj nie czaję? Nie wiem. Jeżeli niniejszy tekst pod tytułem „Nie czaję” zachowuje pozory pogody ducha to muszę po pierwsze przeprosić, a po drugie wytłumaczyć, że prawdą jest, że nie czaję. Ot cały problem. Sytuacja taka. Szczerze powiedziawszy nie czaję nawet przyczyn tego skomplikowanego zjawiska, że nie czaję. Problem jest w gruncie rzeczy złożony, a tylko czasem pomyślę, że tutaj właściwie nikt o zdrowym umyśle nie jest w stanie tego wszystkiego zrozumieć. W każdym razie tak mi się wydaje, a jeżeli mylę się w tym zakresie to tylko dlatego, że nie czaję. Nie chciałem nikogo obrazić. Kogo obchodzi tutaj rozumienie, czy czajenie. Trzeba robić swoje. No to robię, ponieważ szczerze piszę, że nie czaję. Pociągam sobie kolejnego łyk herbaty z porcelanowej filiżanki, ucinam popołudniową drzemkę, która ma związek z nadmiarem wolnego czasu oraz nastaje czas wklepania do komputera niniejszej, krótkiej bo krótkiej, rozprawki pod tytułem „Nie czaję”.
  12. @szept wiatru Nie wiem po co, zapewne niepotrzebnie, rękami i nogami podpisuję się pod tym wierszem. Fajnie, że jest ten wyśmienity i świetny technicznie wiersz:))
  13. @error_erros szczerze? Inaczej interpretowałem ten wiersz. Ani gorzej ani lepiej, ale faktycznie inaczej. Wiersz jest świetny i podsunął mi pewną zapewne banalną myśl, a mianowicie, że jest w waszym pisaniu coś nowatorskiego - bo oto jest świetny wiersz i określone przez czytelników interpretacje wraz z gruntownym wytłumaczeniem autora. To tworzy pewną unikalną całość, której mam wrażenie albo w ogóle nie było albo w znacznie uboższej wersji. Żeby to fajnie zagrało potrzebny jest dobry Wiersz, rzetelny autor i sensowne komentarze mądrych odbiorców. Może trochę zbyt słodzę, ale tutaj to zagrało;) Brawo!!!
  14. @Lidia Maria Concertina dla mnie kawałek świetnej prozy z bogactwem wyobraźni. Uwielbiam takie pisanie. Faktem jest jednak, że mam specyficzny gust. Jestem na tak:)
  15. @w kropki bordo mnie akurat się podoba, ale ja mam specyficzny gust:))
  16. Leszczym

    CZART

    @error_erros pięknie mi schlebiasz, powinienem podziękować. Skoro my tak wszyscy ku upadkowi to i poziom zadań maturalnych może się znacząco obniżyć w niedalekim czasie:)) A tak na serio nie miał bym nic przeciwko jakby do matury wzięli coś mojego, oj nie, co to to nie, ale wolałbym jakiś lepszy mój "utwór":))
  17. Spieszyłem się co niemiara żeby gdzieś zdążyć. Mój zegarek w międzyczasie stanął. Tłok, korki, kroki, miejski odmęt zamętu. Opłacił się niewątpliwy pośpiech bowiem jeszcze przed czasem dotarłem na peron. Smutno tu, ponuro, ławki obdrapane, daszki w szarość bez wyrazu, liczne zakazy, smutne niewyspaniem i zmęczeniem postaci. Tor pierwszy w przód, tor drugi w tył. Capi. Capię. Tak lub inaczej jestem sam. Ja mam zresztą większy problem, bowiem wiem, że nie wiem gdzie jechać mam. W tył, czy w przód? Którym pociągiem, o której godzinie? Czyżby tym, który się pierwszy tutaj napatoczy? A może wsiąść do ostatniego w kolejności pociągu? Trzecim w przód? Szóstym w tył? Tym ładnym, czy tym brzydszym według mojego sposobu odbierania świata? Z początku myślę sobie, co by wybrać najdroższy, później marzę o najtańszym. Najpierw chciałem pociąg kwadratowy, następnie skłaniałem się ku obłemu, a jeszcze później wróciłem do zapatrywań na temat kwadratu. Przez jakiś czas chodziła mi po głowie myśl o najpopularniejszym, a potem mój mózg (bo to zapewne jest kwestia mózgu czyli skąpego rozumu) zaczął kombinować o najmniej uczęszczanym. Postoję i pomyślę, a potem myślę, że jednak usiądę, a następnie wyciągnę fajka, aby skupić się i zaspokoić zszargane niepokojem myśli w postronki. Co mi tam, że tutaj palić nie można. A może kocham czekanie? Trwałem tak przez kilka godzin, będąc absolutnie niezdecydowanym. Inni pewni ludzie nie mieli podobnych rozterek. I tak dla przykładu o czternastej dwadzieścia myk, myk i ani śladu człeka na tym istotnym peronie. Pobyłem, porozmyślałem, a nawet kilka razy o mało co nie wsiadłem i wróciłem w telegraficznym skrócie tam skąd przyjechałem. Prawda znów wyszła na jaw, że nie miałem bladego pojęcia gdzie jechać. No to i nie pojechałem. Prosta sprawa.
  18. @error_erros super:)) Ach ten księżyc, a my pod nim antenami odbierającymi na różnych falach:))
  19. Bezsprzecznie dobry Poeta imieniem Stefan, ładnym oj ładnym napisał kilkadziesiąt dobrych wierszy kilkaset niezłych akapitów załączył dwie cenne biografie dużo się mówiło o poecie Stefanie Cóż znaczy, że był dobry? Czy jego pisanie miało związek z tak zwanym dobrem? Miało, bo mieć musiało, dobry artysta pojmuje wartość Z jego wyłuskanej prze sztuki płynęło ponadczasowe rozeznanie powiem, że rzetelnie się układało dokładne i celowe i przemyślane sensowne, może bo ja wiem ładne? Poeta Stefan zdenerwował się patetycznie na tu i teraz rzeczywistości napisał – ach co za barwne herezje denny wiersz pocałujcie mnie gdzieś, właśnie tam - o zgrozo! opublikował niemałe osłupienie pół środowiska raczył obrazić drugie pół pamiętliwie zapomniało Nikt już nie wspomina poety Stefana pomnik nigdy nie powstał lepsi, ważniejsi, sensowniejsi rozstawili parawan zainteresowania ostał się jeno grób w trzydziestej alei o którego prawie nikt zresztą nie dba Widać spokój z braku poety Stefana, jak zwał się ów chwat Ja pamiętam oraz troskliwie przechowuję Jego pamięć mężczyzny dysponującego dążeniem aby zawsze tutaj zostać sobą Znałem ogromną wartość jego zacnych kompromisów umiem wyobrazić sobie skalę bólu bycia, bo bycie boli bezbrzeżnie Świat pognał w świata stronę cenniejsze książki od a do z, a wiersz bywa za lekki, zbyt odległy, zwiewny Stefan słaby nie potrafił zamieszkać pośród napisanych na fali poematów w uczuciach trza się powstrzymać spalił ach spalił gromkie pożegnanie pamiętaj proszę bo i ja odchodzę kilka książek, ciut ważkiej poetyki trzydziesta aleja laickiego cmentarza Wieniec wyważ, zapal znicz, przeczytaj z rozeznaniem, pobądź z Nim.
  20. @huzarc wiesz chyba masz rację. Jeśli już to tylko kochanka i tylko przez krótki niezobowiązujący czas:))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...