ile czasu musi minąć
żeby strach
spadł z cokołu
ten
co do dna
wypił kielich goryczy
ma prawo zmącić ciszę
nie poderwiesz ziemi do nieba
kiedy ktoś gwałcąc twoje ciało
jednocześnie
zgwałcił ci duszę
upojenie
jak niezapominajka błotna
przebudzenie
jak szczaw zwyczajny
wspomnienie
jak dzwonek rozpierzchły
marynarka
jak firletka poszarpana
głowa
jak groszek łąkowy
a w ustach
czerwcowy upał
spadłem
z pasażu oriona
prosto na ziemię
i zielenieję
zazdroszcząc pająkom
lokum za lustrem
ja motłoch
coś wam powiem
mości panowie intelektualiści
gdybyśmy
nie kochali ziemi
tej ziemi
to gdzie byście dziś byli
w niemieckiej
lub ruskiej dupie
co nie znaczy że
podoba się nam
Polska w czerwonych ciżemkach
zwana szumnie
III RP
kocham Basię
moje wyznanie
echo niosło
po szkolnym korytarzu
a Basia
zamknęła się w klasie
dziś
pod arkadami
w mieście powiatowym
Jawor
spotkałem Barbarę
jej widok
przypomniał mi
kształt korzenia mandragory
szkolna miłość
jak wieczne pióro
bez naboju