Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jan Paweł D. (Krakelura)

Użytkownicy
  • Postów

    1 624
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez Jan Paweł D. (Krakelura)

  1. Może w kwestii szczęścia odpowiem "piosenką" "Kiedy wreszcie" Nasze wyjałowione receptory smakowe potrzebują nowych przypraw z rodzaju tych ostrych. Mózgi kucharzy już niemal do cna wypalone pracują na ostatnich obrotach, by spragnionym dostarczyć świeżych sposobów przyrządzania mięsa; powoli kończy się zapas papieru ściernego do śmiertelnie znużonych neuronów, dłużej czekać nie można. Każda kolejna chwila niezdrowego czekania może nas zabić. Nieomalże dziury w brzuchach wiercimy kelnerom – tak nam nudno i mdło czytać menu. Jeśli nic nie poleci szef kuchni znów będziemy gryźć ziemię.
  2. @Marek.zak1 Coming out... tak, jest tu o potrzebie ucieczki i bliskości, nic co ludzkie... Wydaje mi się że szczęście jest czymś bardziej skomplikowanym, wszystko się prędzej czy później nudzi. Dziękuję.
  3. @jan_komułzykant Zgadzam się. Sama myśl żeby wciskać na siłę słowo boże tym ludziom jest szowinistyczna. Żeby w XXI wieku ktoś jeszcze tak myślał... Pozdrawiam.
  4. To miasto okrada mnie z dobrego nastroju - - zawsze popieraj ziomeczka o lepkich dłoniach, więc może nie powinienem się skarżyć, stojąc na balkonie, publicznie paląc papierosa. Wysoki koszt energii – tak wciąż się ukrywać, gdy piłeczka po mojej stronie, czekają na błąd kibice przeciwnej drużyny - czy odbijać potrafię celnie, tak jakbym naprawdę był stąd? A ja nie chcę ani grać, ani stać na budzie, bo niemal obie nogi mam lewe i ręce, wystarczy żeby do sklepu na nich pójść, kupić cygaretki na sztuki i piwo – coś jeszcze? - Jeszcze, Maryjo Dziewico i Jezu Chryste, chcę rozszarpać ten tyłek przede mną opięty, w tych ukraińskich oczach utonąć jak w piwie, w tym jedynym cnym pubie, który dziś zamknięty.
  5. Dziękuję Bardzo :) Pewnie, że to nie są proste pytania, to wręcz koszmarnie trudne pytania, a ja nie mam odpowiedzi, próbuję sobie z nimi tak po ludzku i artystycznie poradzić. Wiersz jest częścią cyklu poświęconego Hiroszimie, w linku podaję pierwszy wiersz z tego cyklu:
  6. A gdyby tak móc cofnąć film o Hiroszimie: zobaczyć obłoczek pary, moment skroplenia w ciało, imię, idące ulicą na chwilę po wcieleniu gruzu w jasną myśl architekta. Zobaczyć kulę ognia wsysaną przez trzewia Małego Chłopca, i jego powrót pod skrzydła Enoli. Kablem elektryczną żmiję przesłać do palca, który aż o milimetr odrywa bombardier, i...
  7. @Mateusz Stępniewski Spora część narodu zniknęła w ten sposób. Pozdrawiam.
  8. @light_2019 Ale ja w tym wierszu nie staję po stronie misjonarza, wręcz przeciwnie, uważam, że był szkodliwym idiotą przekonanym o swojej misji. Cały wiersz jest ironią, ten śmiech z wyspy również, że żyją tam sobie bez internetu, hamburgerów i innych dobrodziejstw naszej cywilizacji. Polecam wczytać się w wiersz, zanim rzuci się oskarżenie o rasizm. Tytuł również jest ironiczny.
  9. @light_2019 Pojęcie ironii, nie wiem jak Ci to inaczej wytłumaczyć.
  10. Tak, a w czym konkretnie? @light_2019 Bo to wiersz oparty na faktach. Czy niefajne zapędy widzisz w tym, że opisałem sytuację, w której biały misjonarz popłynął na dziewiczą wyspę żeby nieść Słowo Boże ludziom, którzy żyją tam od zawsze i go nie potrzebują, i nawet rząd daje im spokój, ponieważ każda ingerencja w życie tych ludzi grozi tym, że mogą umrzeć, np. na choroby jakie mogą przywieźć ludzie z zewnątrz, ponadto może należy dać tym ludziom spokój i nie wciskać im na siłę biblii i nie nawracać ich bo zwyczajnie tego im nie potrzeba? Może lepiej zostawić ich w spokoju i pozwolić im żyć tak jak chcą? Może jakbyś poczytał dalej, a nie zniechęcał się na początku to byś zrozumiał wiersz.
  11. Że Bóg przykazał czynić nam ziemię poddaną, ksiądz dobrodziej na łowy wybierał się rano, a do zbawienia drogą szedł prostą i z górki, miłego Panu prochu nie szczędząc z dwururki. By zasiać bojaźń bożą wśród leśnego bydła, szedł raźno ksiądz dobrodziej i kropił z kropidła. Każdą salwą radował Pan serce i uszy kiedy kolejne bydlę padało bez duszy. A ksiądz dobrodziej widząc nieżywą sarenkę do roboty zabierał się z wprawą i wdziękiem, a że z wiarą to czynił żarliwie głęboką - - nawet na to łaskawie przymykał Bóg oko.
  12. Jest mała biała plamka, właściwie zielona, i na nią dobrze jest nie popłynąć z wycieczką ewangelizacyjną, jak biały misjonarz, co umarł porażony przez Czarną Niewdzięczność, endemiczną chorobę - a na nią lekarstwa nie ma innego, oprócz całego zasobu medykamentów, jak Słowo, któremu wsparcia trzeba hojnie udzielić z powietrza i lądu, oraz wody święconej, do której (na zdrowie) chociaż jeden raz kichną zarażeni grypą. Plamka tak mała, że aż nie mieści się w głowie, iż może jeszcze istnieć, odłączona grzywną fal od internetu, i sieciowej pożywnej strawy - Więc nie jedynie, że postradać możesz życie, nie płyń na plamkę, by stopą ją wytrzeć, lecz by w domu pękać ze śmiechu - myśląc o niej.
  13. @Kot Dzięki, nie wiedziałem o tym. Myślę, że nie ma dziś ostrego rozdziału między poezją a prozą. Pozdrawiam.
  14. (…od nagłej…) - Skończ już szybciej, Chryste Panie. (…i niespodziewanej…) - Co ma stać się to się stanie. (…a ten dzień przyjdzie…) - Do Tajlandii niczym z procy… (…jak złodziej w nocy…) - Mam alarmy, nie ma mocnych. (…będą poniżeni…) - Bo trzeba doić jeleni. (…będą wywyższeni…) - No i kto by chciał to zmienić? (…będą płakać…) - Chryste, ile można krakać? (…będą się śmiali…) - Trzeba świat za jaja łapać. (…kto jest bez winy…) - Rany boskie, skończ już pieprzyć. (…niechaj pierwszy…) - Weźmie sznur i się powiesi. (…nie jestem godzien…) - A idź się utop. Brawo ja! (…żebyś przyszedł do mnie…) - Nic tu po mnie. Marnuję czas. (…i odpuść nam…) - Tere fere, odpuść sobie. (…jako i my…) - Już ja bym odpuścił tobie. (…ale powiedz tylko słowo…) - Milcz już lepiej, czas ucieka. (…a będzie uzdrowiona…) - A mi nic tam nie dolega. (…przekażmy sobie znak…) - A proszę bardzo: fuck fuck fuck. (…niech będzie pochwalony…) - Myszka Miki i Donald Duck. (…chleba naszego…) - Może by tak na kolację (…daj nam…) skoczyć dziś do restauracji? (…teraz i w godzinę…) - A ten w kółko jedną płytę, (…śmierci naszej…) jeszcze mam o nagłej myśleć (…Amen.) jak ten Arab z dynamitem…
  15. @tbrozda Jak zwał tak zwał, dzięki :)
  16. Obudziłem się bez wroga, nie wiedziałem, która lewa, która prawa, czyja noga, w czyich dłoniach twarz ukryłem, w lustrze obcy sobie byłem. Chodzę, szukam dookoła, wróć mój wrogu, ciebie wołam, kiedyś ze mną spał przy boku- - teraz bliznę mam po wrogu. Obudziłem się bez wroga, którą stronę świata wybrać, czy to sufit czy podłoga? Jakże pusto w moim domu- - nie mam już złorzeczyć komu. Chodzę, szukam dookoła, wróć mój wrogu, ciebie wołam, Panie zlituj się nade mną, zwróć mi wroga, niech śpi ze mną.
  17. @Ast Voldur Dzięki, tych Januszy to sporo napisałem :)
  18. Od kilku dni kochamy-krzywdzimy wiewiórkę, i wydaje się, że ona również nas kocha, chociaż nie powinna – zgwałcenie "obopólne" naturalnych praw. Niemal śpimy na odchodach, które sprzątamy z parapetów i podłogi. Lecz jaka radość obserwować wiewióriadę rudego płomyka na tle sprzętów domowych, drzewnego zakapiora, przez którego całe podrapane mamy ręce, a jak się stawia, jak uparcie wdrapuje na głowę, jak czai do skoku z regału, i – u u – do nas gada, więc tak mu daliśmy na imię. Nawet kwiaty w doniczkach nie są bezpieczne przy tym żywiole, który powinien buszować w lesie, gdzie wszystkie żywioły miały imiona własne nim swoje im nadaliśmy. A jak to wierzy naiwnie w arsenał zębów, pazurów i rudy ogon, zamiast wierzyć w rozbrajające zaufanie, którym nas obdarza, które każe ramionom opaść, schylić się po kolejne zadrapanie. I nawet Kosmo zaakceptował wiewiórkę, intruza na swoim terenie, który szydzi z niego wisząc na zasłonce, po chwili nura dając w inne miejsce, jak płomień zapalniczki raz tu, raz tam w psich ślepiach zapalając kitę, mocą ewolucji szybszy, zwinniejszy od psa. Ciężko oczy oderwać śledząc te komiczne zwroty akcji – jakby Kojot i Struś Pędziwiatr wyszli z ekranu. Rudy meteor w źrenicach drapieżcy, Kosmo odbity w czarnych paciorkach jarosza. Rozejm – jeden i drugi zasypia na kanapie jakby się każdy z nich stołował w tym samym barze. A jaka rozpacz w psich oczach kiedy czasem podrapię rudzielca za uchem. - Ty pierwszy – mówię i jakby pierwszej żarzył blask iskry, która związała gatunek z gatunkiem. Najzabawniej obserwować ryżego kiedy próbuje przechytrzyć drugą wiewiórkę z lustra - - bezskutecznie. Już nawet pomyślałem, żeby cały pokój wyłożyć, wtedy mógłby hulać z całym stadem, i nieskończoną wiewióriadę odstawiać, zamknięty w nieskończonych odbiciach, po drewnianej konstrukcji – taką instalację zimną jak szyba, i całą w rudych płomykach zobaczyłem w sobie - estetycznie obłędna - - lustrzane, niekończące się stado wiewiórek. Idź już wiewiór, orzeszek na drogę i zwiewaj, gdzie bez imion obchodzą się żywioły rude.
  19. pochmurny wieczór Janusz spuścił psa z oczu tak stracił kapcie
  20. @Dag Dzięki :) Ja staram się chodzić z własną torbą, ale czasem zapomnę i też biorę plastik, nikt nie jest doskonały. Przede wszystkim powinni mniej plastiku produkować.
  21. @Ast Voldur Dziękuję, jestem mistrzem antyhaiku i uwielbiam je profanować. Pozdrawiam. @Dag Dziękuję :)
  22. Jan Paweł D. (Krakelura)

    haiku

    jasne pośladki zwłaszcza po ciemku dają nocy po oczach
  23. @valeria Co innego miałem na myśli pisząc wiersz, ale czytaj sobie jak chcesz, nie moja rzecz z czym czytelnik i odbiorca przychodzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...