Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sekret

Użytkownicy
  • Postów

    231
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Sekret

  1. Zamknięte w szklanym stożku oranżowe kule lawy flegmatycznie wędrują po bryle. Zasysają się wzajemnie jak umierające gwiazdy, różanym blaskiem zaplątując zasłony, po których warkoczach wspinają się sny. Pokój odkształca swoje wnęki naśladując rytm magmowego serca, a wszystko inne staje się Niczym Zapominam, że istniało Wszystko i odchodzę w objęcia któregoś z synów Hypnosa, pragnąc unieść się bytem astralnym ponad to, co widzę. W świecie idei kreślonych szaleństwem wciąż pozostaję zamknięta w znienawidzonym ciele jak ta lawa, choć mniej niż ona doskonała, bo zamiast blasku rzucam cień.
  2. Jestem platynowym gwoździem Półtworzywem sztucznej rzeczywistości Wbitym w trumnę Anioła. Gdy inne niemowlęta w szpitalu płakały, ja wydałam z siebie Skowyt. Anioł wcale nie szlochał, bo urodziłam się ruda. On przeczuwał, że to ten Skowyt. Wpadłam do garnuszka z tajemniczą miksturą, Nie zardzewiałam. Zyskałam połysk i przyznam, że lubię się rozpływać w sosnowym drewnie. Jestem platynowym gwoździem wbitym w trumnę Anioła. Najjaśniejszym gwoździem jaki mógłby sobie Anioł zażyczyć. Żelastwem godnym Takiego Anioła. Ale w duszy na zawsze pozostanę płatkiem śniegu, choćby mnie płomienie piekieł próbowały poddać obróbce termicznej. Bo jestem Pegazem, lepszym Charonem, najszybszymi liniami lotniczymi między zaświatami. Skracanie życia to moja specjalność. Przejażdżka kosztuje jeden pocałunek prawdziwej miłości.
  3. Spustoszyli czas, a przestrzeń im tego nie wybaczyła Zostawili mi zwęglony świt chcąc sprawdzić czy obudzę się przy martwym świetle Nocą posłali na niebo więcej gwiazd, bo byli ciekawi, czy zasnę w ciemności, która płonie Uciekam wzdłuż czasu urojonego na pograniczu słońc zaćmienia Tej nocy tak jakoś bardziej tęsknię za pewnym, lepszym światem Odnajduję swoje życie gdzieś pośrodku nieistnienia Zostawiając za sobą płaczącą cykadę… Oni doskonale o tym wiedzą I czekają, bo może zdążę wyśnić jeszcze jeden amerykański sen o małych kotkach bawiących się kłębkiem spiralnej galaktyki albo bomby wodorowej
  4. Szybowałam nad płucami zaświatów na dźwiękoszczelnych skrzydłach pożyczonych od przyszłości Połykałam ostrza wiatru, a Cirrusy topiły swą biel w pachnidłach Badałam prawa ciągłości, gdy na łąkach rozkwitały krokusy Lecz te kwiaty były poza prawem, więc cóż by mnie i moje cierpienie miały one interesować? Mknęłam aż dotarłam niebawem zdaje się do jednowymiarowej klatki za której to progiem miałam poznać wolność A tam zastała mnie Świętokradcza cisza w czarnogardłej próżni Nie. Nie uciekłam. Wyjęłam lornetkę. Skupiłam wzrok w jednym punkcie, czekając kiedy popłyną mi łzy.
  5. W Krainie Czarów złożyliśmy piękno, dobro i prawdę w cichej ofierze By pod różą, w kwiecie nocy, wyśnić swoje święte zwierzę Dostrzegłam tam królewskie dwory w kołysce trawy skropionej przez deszcze, dzwoniące o zamkowe wieże jak żadne dzwony jeszcze Zastanawiałam się, czymże jest życie jak nie ciągłym pasmem pożegnania, wielkim czarem, w którym śmierć oznacza koniec opętania? Wierzyłam, że nawet jeśli próżnych skarbców świata w chwale nie zdobędę, Rytualny płomień będzie ze mną - on mi da potęgę. Miałam nadzieję, że gdy bogowie będą przechadzać się pośród mych marzeń połączy nas w jedno istnienie wspólny horyzont zdarzeń A echo niebios odpowiedziało: Mary had a little lamb, little lamb, little lamb…
  6. Przez piramidę świateł prószy senny śnieg galopuje rozbłyskując w latarnianej kropli Chór Aniołów komponuje symfonię dla niewyspanych idealistów poległych w chmurach Wciąż słychać ich słabnące oddechy między dzwoniącymi kryształkami akustycznego lodu A na ziemi? Bezsilne płatki śniegu zderzają się z rzeczywistością Stają się bezkształtną białą masą, z której ktoś później ulepi bałwana Tak, bałwana. Zamknę me serce kluczem arktycznych żurawi O ile ktoś nie wypatroszy ich skrzydeł albo nie wyleje na nie wrzącego espresso. W czasie, gdy przez piramidę świateł prószyć będzie senny śnieg…
  7. Mała uwaga - "rynsztunek" to (chyba) polska nazwa dla uzbrojenia. Nie jestem tego 100% pewna i wypadałoby to sprawdzić. Tak czy owak kojarzy mi się to jakoś słowiańsko. Nie wiem czy nie lepiej byłoby poszukać słowa historycznie odpowiadającego rynsztunkowi u Wikingów, bo jakoś dziwnie mi to brzmi. To tylko szczegół, ale uznałam, że mogę zaalarmować, być może się mylę i wszystko się zgadza :) Poza tym bardzo płynny utwór. Napisany jest klimacie "starodawnego" wezwania, lecz dotyczy problemu "na czasie". Niestety kraje Północy mają już mało wspólnego z Wikingami...
  8. Lakierowane strugi światłocieni Zapętlający się śpiew ptaków z odtwarzacza komputerowego Whisky błyszczy o poranku Cesarską perłą monotonii A karuzela z konikami się kręci. Magnetyt kruszy się nad szkiełkiem Nadgryzam pomarańcze w ramach protestu przeciwko nadgryzionym jabłkom Dostrzegam złotą proporcję w kocim ogonie I doskonałą spiralę w jego pozycji czuwania Wyciągam kalafior z lodówki, by się upewnić. Ubóstwiam nirwanę pod łukiem prysznica Zachwycam się wodą spienioną chłodną śmiercią, która oczekuje na zewnątrz. I szamponem. Życie moje wewnątrz płynie jak zmyślona rzeka Wieczna kąpiel refleksji, która uczłowiecza Dostrzegany wszechświat jest mną. Dlatego mu wybaczam. Nowa whisky w szklance, a stara karuzela się kręci No i biorę tę linijkę i mierzę tego kota... Miarą nowej samsary skrytą w głębi mej pamięci
  9. Zamiast światła - czerń rozszczepić Ciałem doskonale przez cierpienie pochłoniętym stać się, do życia tchniętym w gorejącej lawie, jak pamięć wody rozkruszona między wybudzone łzy Dogonić uciekające myśli tak, By zapobiec narodzinom natury suicydalnej, rujnującej harmonijne 'ja' Potrzebuję czerwonego grobu dla wskrzeszonej nienawiści pokropionej wiśniowym atramentem z pociętego biodra
  10. Indiańskimi snami bądźmy, koczownikami wiecznymi pozostańmy. Że z kazirodczego związku wody i krwi zrodzeni my pamiętajmy Ciało demona uważnie swą krwią wylaną z czary nacierajmy Obcych do zielonego piekła naszych dusz nie wpuszczajmy. Jeśli inaczej, to gdy znów będziem niebieskiemu drzewu składać dzięki Po preriach zostaną dwa źdźbła, które przeżuwają w ustach nasze szczęki. Mustangi do gwiazd popędzą, złotokopytną iskrą rozproszyć lęki. Kosmos istniejący w nas rozpadnie się pusto na pojedyncze dźwięki. Nie daj się zniewolić niewolnikom, lecz biegnij przez czasu strony obie Przyszłość jest za tobą, a przeszłość właśnie jawi się przed oczyma tobie Obsydianem osądź tych, co chcą odebrać wolność i zgładzić utopię Leć bracie ptaku, pełznij ty wężu, płyń siostro rybo tych wód potokiem! Spójrz na boskiego Jaguara, jak w źródle zatapia cętkowany swój włos Dzikie koty ryczą w nas, usłysz ich wołanie, bo to nasz prawdziwy głos! Psychotria virdis użyczy ci liści, gdy schylisz ku owocom jej nos A wtem Pierzasty Smok porozmawia z oddechem twej duszy z miasta niebios. Białe twarze znów pytają za kogo się mam, kim jestem, by głosić tak Naiwnym pożeraczem czerwonego mięsa, który wierzy w lepszy świat
  11. Wydaje mi się, że piszesz zbyt wprost i przez to tracisz poetycką zasłonę tajemniczości. W tym konkretnym przypadku jesteś bardzo jednostronna, co w połączeniu z owym pisaniem wprost sprawia, że nie jestem w stanie jako czytelnik potraktować tych słów na poważnie. Zdają się one płaczliwym wpisem z pamiętnika osoby rozgoryczonej porażką (i wołającej o pomoc), a nie odważną refleksją młodej duszy nad zgorzkniałą ideą miłości. Muszę pochwalić za to twój dar to przekazywania swoich emocji oraz poniekąd lekkość pióra mimo stosowaniu wielu środków artystycznych, które zwykły obciążać wiersz.
  12. Doceniam frazę związaną z klaustrofobią oraz porażkę rozchylającą nogi, która nadaje pazur zakończeniu. Ładny utwór.
  13. Druga strofa jest stosunkowo trudna w odbiorze w porównaniu z trzecią. Uważam, że kontrastują one ze sobą stylem i tworzą nieprzyjemny dysonans. Pochwalić za to mogę fakt, że chociaż motyw theatrum mundi jest często spotykany, to zdołałam odczuć emocje jakie mogły towarzyszyć autorowi w przedstawionej sytuacji. Nie jest to suche powielenie motywu, wtrąciłeś swoje trzy grosze :)
  14. Gwiazdy to białe konie zaprzęgnięte w karocę nocy, na usługach wielkich idei. Księżyc to powłoka dla Tao, której ciemna strona szarpie struny kosmosu. W słonecznej maszynerii Dnia tak łatwo w pośpiechu zapomnieć, że czas jest tylko sugestią. Pobiegnij na biegun północny, by przynieść mi Krzyż Południa, Gwiazdę Polarną uchwycę ja. Będę czekać w pawilonie herbacianym, w którym pawie kołyszą piórami jak falą morską, która zatopiła Atlantydę. Zostanę mistrzem ceremonii i będziemy czekać, aż płonące konie przybiegną, podziwiać śmierć starego i narodziny nowego świata, bo wszechświat jest jedną z tych rzeczy, które czasem się zdarzają
  15. Spodobało mi się wyszczególnienie motywu przynależności do stada, które zapewnia bezpieczeństwo i stymuluje rozwój.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...