Nie wiem, Duszko, czy powinnam pisać, bo Cię swoim komentarzem nie podbuduję... :-(. Ileż to razy słyszałam z różnych źródeł wezwania, by w chwilach zwątpienia, załamania uświadomić sobie, że tylu ludzi nas potrzebuje, dla tylu ludzi możemy być ważni, nasze gesty, słowa, wsparcie mogą mieć wielkie znaczenie, etc., etc., jednym słowem warto żyć, bo inni na nas czekają. I wiele, wiele czasu musiało upłynąć, abym sobie uświadomiła, że najczęściej przekonanie, że inni "są w potrzebie" jest wytworem mojej własnej fantazji, albo jeszcze dokładniej: mojej własnej potrzeby "spieszenia z pomocą". O niewdzięczności już nie wspominając.
Przepraszam, gorzka teraz jestem.
Pozdrawiam