przechodzę śniegi - one są zawsze
kuszą denerwują i przyprawiają
zbieram kulę szarego mydła
mrozów i odwilży w sobie
zemdlony do poczuwania się
w prawdopodobieństwach
śnieg topnieje i jest potop
konfrontacja z gorącą krwią
targam moją reanimowaną wartość
spod warstwy stęchlizn
przetrącam szczury zanim zaczną
wgryzać się dobrze w ciało