-
Postów
4 732 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez Arsis
-
…jest w tym wszystkim zawarta – jakaś ulotna, niedościgniona rzecz, w tym nagłym zmaterializowaniu się na krawędzi rozpędzonej strugi światła, która w wyniku działania dziwnej syntezy pojawia się w jakiś niewytłumaczalny, magiczny sposób – w każdym miejscu i nigdzie, bądź gdziekolwiek, tuż obok, blisko, bliżej – i jeszcze dalej, bądź poza zasięgiem jakiegokolwiek widzenia albo w widzeniu, tym właśnie widzeniu, który jest jedynie zlepkiem kłębiących się, nieostrych wyobrażeń, albo tworzy się jedynie w jakimś innym kształcie, w jakiejś zupełnie innej czasoprzestrzeni, której struktura i forma odradzają się za każdym razem, ponieważ oślepiające, migoczące refleksy na rozszerzających się nieustannie, jakby wodnych kręgach, są tak naprawdę mikro-sekundowymi rozbłyskami na wyimaginowanej, zmarszczonej tafli jeziora, rozbłyskami pulsującej w krótkich odstępach czasu już dawno umarłej gwiazdy, lecz wciąż wyrzucającej w konwulsyjnych skurczach pradawne molekuły ze swojego ściśniętego do granic możliwości wnętrza, aby te, niczym meandrujące iskry, mogły wystrzelić przed siebie w całkowitej ciszy, w takiej ciszy, w której nie słyszy się już nawet słonecznego wiatru, bądź wydłużającej się w oddali cienistości wszechświata, którą, gdyby można było usłyszeć, to szumiałaby tak, jak szumią fale nacierające na piaszczysty brzeg, fale wzburzonego oceanu ze spienionymi, białymi pasmami, niosącymi intensywny zapach soli w chłodnym podmuchu rześkiego powietrza, bądź tak, jak szumią rozpędzone cząsteczki eteru, co przenikają obracające się powoli czasze i rozgałęzienia anten, i w których szum można by było się wsłuchać, przeprowadzając przy tym swoiste – Wielkie Misterium – przykładając ucho do membrany głośnika, próbując w całkowitym skupieniu odszyfrowywać tajemniczy szeleszcząco-chropowaty przekaz od nieznanych nadawców, oddalonych o dziesiątki, setki, tysiące, miliony, czy może nawet miliardy lat świetlnych, bądź nic nie próbować, tylko zagłębiać się w jednostajne echo wszelkiego stworzenia sprzed całych eonów, echo mikrofalowego promieniowania tła, które powstało, powstaje i będzie zawsze powstawać w niewyobrażalnym blasku, porównywalnym jedynie z jasnością spojrzenia istoty z niego właśnie zrodzonej albo nim właśnie będącej od zarania dziejów, istoty przedwiecznej, której nie ima się jakakolwiek forma znanego, mierzalnego czasu, ponieważ to właśnie ona stworzyła, tworzy i tworzyć będzie zapętlającą się wciąż nad-przestrzeń, w której zatopione są niezliczone, rozmaite wszechświaty, przypominające z tej perspektywy rosnące i pękające na przemian bąble w gotującym się wrzątku nieustannego cyklu narodzin i śmierci, istoty, która może stać się w każdej chwili nieskończenie małym, niemalże niewidzialnym, bądź niezwykle jaskrawym, kłującym punktem albo naraz straszliwym żarem Wielkiego Wybuchu z jeszcze straszliwszym natężeniem światła, istoty, która nie dąży już do niczego, ponieważ nie ma już do czego dążyć, która ma skoncentrowaną w sobie całość poznania, która nie odczuwa nadziei, strachu ani bezsilności, i w ogóle niczego nie odczuwa, poza absolutną obojętnością, która może jednocześnie być albo nie być i która może wszystko unicestwić w mgnieniu oka, albo stworzyć w tym samym mgnieniu coś całkowicie innego, odmiennego od tego co jest teraz i tak niepodobnego, pod każdym względem obcego, nonsensownego, abstrakcyjnego, niedorzecznego, absurdalnego, groteskowego… i to wszystko właśnie się znowu staje, pędząc bezustannie na krawędzi świetlistej fali, tej właśnie fali, co wytryskuje z każdej rzeczy w złączeniu i z osobna, i nabiera rozpędu ten świetlisty potok, i nabiera częstotliwości rozedrgań, i czegokolwiek, co tylko może się stać na samym, powtarzanym nie wiadomo ile razy początku, i powoli stygnie, pozostawiając po sobie scalające się, skupiające się w grawitacyjnym uścisku rzeczy, które wirują wokół własnej osi i wokół czegoś większego, i jeszcze bardziej masywnego, i powstaje zaczyn, z którego z kolei wykształca się niebo, ziemia, powietrze, woda… i cały ten świat – przeznaczony dla kosmicznych Amundsenów, którzy teraz, po miliardach lat ewolucji, są w stanie wyłowić nawet najmniejsze zniekształcenia w odbieranym i wzmacnianym przez gigantyczne radio monotonnym szumie, i chcą wciąż więcej zrozumieć, ale już przy pomocy coraz to bardziej skomplikowanych, matematyczno-fizycznych wzorów, dążąc nieodparcie do znalezienia jakiegokolwiek śladu owego, rozgorzałego spojrzenia, próbując nawiązać korespondencję z wymykającym się wciąż wszelkim prawidłom, niedoścignionym od zawsze światłem, wysyłając ku niemu zaszyfrowaną wiadomość, zamkniętą we wnętrzu złotego, lśniącego odbitym blaskiem dalekich gwiazd, uskrzydlonego – posłańca-cherubina, wodząc za nim uważnie oczami teleskopów, których wzmocniony wzrok przeszywa drżące od zimnego wiatru pęki atmosfer, straszliwy mróz próżni wszechświata, pierścienie gazowych olbrzymów, rozproszone warkocze komet… patrząc – jak ten wytwór laboratorium człowieka – zagłębia się coraz bardziej w przeszłość, żeglując coraz szybciej, aż do całkowitego zaniku wszelkiego kształtu, aż do całkowitego zaniku wszelkiego czasu… (Włodzimierz Zastawniak, 2017-04-05)
-
„Ночь (Любит, не любит...)”
Arsis odpowiedział(a) na Arsis utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalijaw bezdennych oceanach księżyców jowisza, np na io (choć ten jest raczej pozbawiony oceanu, ponieważ jest bardzo aktywny wulkanicznie z powodu zbyt bliskiej odległości od jowisza, który rozciąga go i ściska swoją grawitacją), ale już na europie, ganimedesie czy kallisto, tudzież saturnowych: enceladusie, czy tytanie... dlaczego nie... poczytaj sobie cykl powieściowy: "odyseja kosmiczna", arthura c. clarke`a... @Gosława i dobrze, ruch to zdrowie... czytałem niedawno "drogę przez mękę" aleksego tołstoja... znakomita epopeja z czasów rewolucji październikowej...świetnbe opisy opuszczonego petersburtga naprawdę robią wrżenie... -
„Ночь (Любит, не любит...)”
Arsis odpowiedział(a) na Arsis utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Gosława cześć, renia... pochmurno jakoś dzisiaj... @Somalija cześć, aga... wiesz, że łazik "perseverance" potwierdził istnienie jeziora i rzeki na marsie? oczywiście nie to, że rzeka płynie teraz, tylko, że istniała miliony lat temu. mniemam, że od życia aż się roi w kosmosie, przynajmniej na poziomie mikrobiologicznym... -
Stoimy w oknie pędzącego pociągu…― migające krajobrazy… drzewa, łąki… jeziora, rzeki… Wiatr we włosach, słońce palące twarz… Spójrz, jacy jesteśmy piękni, natchnieni urodą szczęścia… Usypiający stukot kół o łącza szyn… … pusty korytarz wagonu… Zamykam oczy, otwieram… … jesteś obok… nie ma ciebie… … znikasz w otchłani czasu… Jestem sam… … zagubiony… Nie ma ciebie… … jesteś… Przeszywam ramionami próżnię… Jadę do ciebie, gdzieś w głęboką Rosję… … jestem coraz bliżej twoich oczu i ust… Kołyszą się przemykające cienie, przekrzywione na podłodze prostokąty światła… Kolejne stacje z zielonymi frontonami… ― opuszczone poczekalnie… Moskwa… Wlodzimierz… … Niżny Nowogród… Kirow… Perm… Omdlewający zapach skoszonych traw, kolejowych podkładów, … która to już butelka alkoholu? Śpiewam pieśń a capella… „Ночь (Любит, не любит...)” Jekaterinburg… Tiumeń… … Omsk… Szare opuszczone wsie… … w oddali wre błękitne morze… Nie, to nie ja, więc, kto tak pięknie śpiewa? Omsk… Nowosybirsk… Jesteś? Powiedz mi, Jewgienijo, dlaczego płaczesz? Czemu masz spierzchnięte usta… Rozglądam się wokół… Jestem sam… Do kogo mówię? Do kogo kieruję tęskne słowa? Zginam, rozprostowuję palce, przykładam spocone czoło do chłodnej szyby… Kocham cię, słyszysz? … kocham cię… … która to już butelka po alkoholu? Gwiazdy nade mną, obłoki… słońce i znowu gwiazdy… Zginam i rozprostowuję palce, zasypywany pikselami samotności… … w oddali wre błękitne morze… … kolor twoich oczu… Jestem coraz bliżej… … jestem ― coraz ― bliżej… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-15)
-
@Somalijawiem, że wyglądacie pięknie...
-
@Gosława cześć, dziewczyny, a to, co? pokaz mody?? yves saint laurent, pierre cardin, jean-paul gaultier, czy może coco chanel?
-
@Somalija ciasteczkami "amerykankami" i bombonierką?... a myślałem, że muzyką... ech...
-
@Somalija ano rośnie...
-
@Somalija i mewy krzyczą i statki płyną pod białymi żaglami, to chyba rybackie kutry... nie, te nie mają żagli, tylko kominy i strasznie kopcą... kwiatek, eee, jaki kwiatek? a, ten kwiatek... tak, podlany...
-
@Somalija a jakie to ma znaczenie, plaża jest? jest, fale są? są... więc...
-
@Somalija nad ocean, powiadasz?
-
Zatajone przed światem
Arsis odpowiedział(a) na Arsis utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija lubisz węże?? -
Zatajone przed światem
Arsis odpowiedział(a) na Arsis utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija aga, dla ciebie mam coś innego... choć również z posągami w tle... @Koziorowska dziękuję za zatrzymanie, pozdrawiam... a czy trafiam... bo ja wiem... -
W otchłani nocy drgają odległe neony gwiazd… Na szybie otwartego okna blask wschodzącego księżyca ― oślepia i rani załzawione oczy… … chwieją się na ścianie gałęzie drzew, kołyszą… Nakładają się cienie zapomnianych widm… Przykładam ucho do chłodnego tynku, słuchając szeptów przeszłego czasu, tych mikroskopijnych wzruszeń, ledwo wychwytywanych przez percepcję mojego umysłu… … przepływają przed moimi oczami drobinki kurzu, wirują… Mienią się w kamiennej ciszy posągów, niedokończonych popiersi, twarzy… … nieładzie zardzewiałych młotków i dłut… Wszystko okryte folią, zatajone przed światem… … królestwo ducha samotności... (Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-13)
-
@Somalija tutaj atakują z kolei inne skrzydlate kusicielki...
-
@Somalija wojowniczką, powiadasz? zatem masz coś wojowniczego, czy celne i trafne?... niemniej jednak drapieżne (choć tutaj zamiast smoka występuje wąż-kusiciel)... na pierwszy rzut ucha wyda ci się bardzo metalowe, ale to wirtuozeria... taki odmienny mój wizerunek... doktor jekyll i mister hyde?
-
@Somalija będę uważał, od tej chwili będę śnić wyłącznie o... pozdrawiam... a propos, ryba ma chyba wiele znaczeń... zatem, coś sobie wybiorę...
-
… przenikam ściany opuszczonych pokoi… ― przekraczam granice czasu… Gdzieś tu i tam, milknące echo przeżytych chwil, ginącego głosu… Zamykam oczy i widzę burzę twoich włosów omiatających moją twarz… i widzę wciąż… Przetacza się u moich stóp lśniący nurt szemrzącej rzeki… Ryby opadają w głębiny srebrzystą płetwą… Jesteś tu, blisko… … daleko… Oddzielona ode mnie tysiącami minionych dni… Widzę ciebie w powiewającym szalu, z rękami w kieszeniach jesiennego płaszcza… Opierasz się o balustradę mostu, spoglądając w refleksy fal, które pełgają po bladości twojej twarzy… … poprawiasz kapelusz, stawiasz wysoko kołnierz… Chciałbym cię móc przytulić i powiedzieć, że jestem, lecz moje słowa są dla ciebie za ciche… … przerasta je bowiem gwar przechodzących ludzi, śmiechy rozbawionych dzieci… Przejmujący krzyk ― kołujących mew… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-11)