-
Postów
350 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez arkadius
-
-
"Muzyko: oddechu posągów, może: ciszo obrazów. Mowo, gdzie mowy kończą się. Czasie, pionowo stojący na kierunku serc, które giną." Rainer Maria Rilke Stoję nad ziemskim grobem to ja namalowałem niebo i ziemie odzwierciedliłem Boga o dwóch twarzach upodobniłem się do człowieka aby tchnąć światłość w próżnie napełnić wszystkie naczynia uczynić na dole to co na górze Na górze róże na dole fiołki my się kochamy jak dwa aniołki wypis z pamiętniczka Brzmi banalnie co ekskluzywnie „niebiański człowiek” nie ma urzędowego zaświadczenia bo jest niebieskim ptakiem znaczy się „pasożytem” jak Josif Brodski podający się za poetę Tak i ja uzurpuję sobie prawo do bycia osobą pomazaną farbami naznaczoną oszustwem Trzeba wam wiedzieć gdy pisałem o licznych podróżach to nic nie było prawdą wszystkie podrożę zaczerpnąłem od osób zadowolonych które wysłały tu widokówki z tych wszystkich cudownych miejsc one zawisły na tablicy korkowej w rejestracji przychodni psychiatrycznej Ten który stworzył emanację i posłał mnie musiał być trochę szalony gdy kształtował moją osobę przed pierwszym i po ostatnim dniu stworzenia znajduję się pomiędzy sercem a brzuchem w każdej ożywionej istocie Nie mogę o tym mówić by nie wylądować w farmakologicznym kaftanie bezpieczeństwa
-
4
-
Czy jeszcze jestem wśród żywych a może już umarłem jak wielu znajomych twórców których odesłano w zaświaty przed wyznaczonym czasem Rośnie we mnie obcy on to zagnieździł się w podrobach pewnie niebawem wyciągnę kopyta i przyklepią łopatą kopczyk Nie ujrzę żadnej chmurki na niebie srebrnego globu w sierpniu ani łąki chabrów i dzikich maków drogi przy której kminek zwyczajny i krwawnik pospolity wyrósł Drogi pośród wierzb i topoli do zimnych wód Styksu przy których przycumował przewoźnik
-
@JAPA wszystko może być piękne, to są rzeczy względne. Wiersz jest napisany z perspektywy dominy, stąd język. @Lahaj moje wyobrażenie ale i też analiza... ;-)
-
@JAPA słowa ilustrują rzeczywistość, nie oceniam zjawisk jako dobre czy złe, tym bardziej nie odczuwam obrzydzenia do podmiotu peela, po prostu przedstawiam świat, taki jaki jest, a nie jaki mógłby być.
-
@Lahaj no cóż, każdy czas przekłada się na swoje zachowania, mechanizm rynkowy jest grą popytu i podaży :) @JAPA to rzecz kulturowa, co czyste lub nieczyste, klasa wyższa nie widzi w tym doła, a wręcz odwrotnie bo dobrostan, skoro płacą za usługę poniżania słono :)
-
witajcie w świecie zakupów zboczeńcy bądźcie pochwaleni miłośnicy noszonej bielizny waszej pani drodzy luzerzy co zostaliście awansowani do roli prywatnego bankomatu w drodze do raju tęskniący za kontrolą którą nad wami sprawuję za zapłatę zerżnęłam wam tyłek straponem a wy w lateksowej różowej masce świni doznaliście spełnienia pijąc mocz księżniczki stając się skarbonką urzeczywistniając w lochu swoje marzenia pośród innych świń w chlewiku składając hołd cotygodniową daninę miesiąc po miesiącu dostępując sesji całowania trzewików bycia spluwaczką i toaletą
-
@Antoine W to metafora, tak jak np. sfery niebieskie w prochowcu, przecięcie wstęgi służy po to aby opóźnić dotarcie do punktu wyjścia, zyskać czas tak aby jeszcze sobie ciut potworzyć foremki i pomalować farbkami itd. dłoń jest dosłownym narzędziem bez metafor, ona utraciła pierwotną formę od dłubania linorytów, wiec zabieg niezbędny chirurgiczny przedłużający sprawność. No cóż, opóźnienie czasowe może być niewielkie, skoro peel skończył 50 lat, a Wirgiliusz umarł mając 51. ;-)
-
uuu hu to będzie dobry wiersz o tym że rozpocząłem nowy rozdział życia jestem gotowy do użytku jak ten ocalony kapelusz słomkowy wraz z modrymi oczami dziecka w miękkości złotych kłosów i obrotu sfer niebieskich błękitnego prochowca z muzeum rzeczy nieistniejących gdy położysz się na łące i patrzysz w niebo dałem sobie szanse na nowe odkrycia rozciąłem wstęgę Möbiusa to było proste jak nacięcie u podstawy dłoni przy zespole cieśni nadgarstka multiplikowałem nieskończoność by dłużej trwały foremki farbki mgiełki tusze rysowanie tego co napotkałem po drodze nim dotrę do punktu wyjścia minąłem pomnik butelki Kleina to zajęło więcej czasu już nie myślę o skoku bez bungee z dachu wieżowca bo był przy mnie zamknąłem pewien etap zacząłem kolejny bez wspomagania przede mną nowe doznania jazda bez trzymanki i znieczulenia pozostało nie za wiele czasu jakby nie było minęło - pół wieku poezji później prawie czas gdy wszystko zgaśnie jak nad ojcem Wirgiliuszem magiem który uczył dzieci swoje
-
Panie i Panowie powitajmy aplauzem w obozowym inwentarzu siedmiu krasnoludków z Transylwanii popatrzcie na ich przezabawną nagość genetyczną karłowatość jestem nimi urzeczony! pozwólmy zachować kolorowe sceniczne ubiory a będą nam pięknie śpiewać piosenki o miłości Te baśniowe twory nie spotkały na swojej drodze królewny Śnieżki a Wujka Pepi jak to mówią moi milusińscy podopieczni bliźnięta jednojajowe z ogrodu zoologicznego im właśnie przynoszę ubranka i słodycze niosę ratunek z wysoka chronię w rewirze o którym więźniowie szepczą że jest „poczekalnią do krematorium” co nie jest prawdą Rzadkie zwierzęta doświadczalne oszczędzam bo dobrotliwy ze mnie doktor Mefisto na przyjęciu bożonarodzeniowym Jestem dumny że to Niemcy dały światu choinkę i wysoką kulturę cieszą mnie przedstawienia teatralne to strawa dla ducha a dla ciała wieczorki taneczne zjednujący nas wspólny posiłek jazda konna przejażdżki bryczką dla naszych żon i dzieci filmowy poranek ‘O kocie w butach’ przy wesołych nutach sprzyjającej pogodzie
-
@Franek K niektórzy zrobią bardzo wiele, by zaistnieć.. np. Luka Magnotta.
-
Zaczyna się od kotków Modeling aby zaistnieć w różowych seriach i nie być samotnym jako pan do towarzystwa trzeba zapalać świeczki przy ołtarzyku na własną cześć komplementować swoje ciało robiąc zdjęcia co rusz zmieniać outfity bo wygląd to wszystko co się ma wie o tym każdy nadawca online by wzbudzić uwagę i móc w niedalekiej przyszłości zamieszkać na jednej z kolorowych karaibskich wysp a w kafejce internetowej na berlińskiej Karl Marx Strasse wielokulturowej dzielnicy Neukoelln która nigdy nie zasypia czytać na swój temat nim nastąpi kres
-
B.J. na początku listopada zamiast umierać gdyby ciebie tam pognało bo palma odbiła inaczej niż zwykle palma pierwszeństwa bo sezon w pełni opadających karmazynowych liści klonów miłorzębu złociste pochodnie żywej skamieniałości z dala od cywilizacji nie pomyliłbyś wtedy klonu z garścią klonazepamu by uniknąć drgawek alkoholowych nie dopuszczając do zespołu abstynencyjnego
-
1
-
W dzieciństwie mieszkałem w Nazarecie zabitym dechami miejscu lepiłem gliniane wróbelki palestyńskie przy strumyku one ulatywały radośnie ćwierkając gdy je ożywiałem klaśnięciem w dłonie i wiele innych podobnych rzeczy czyniłem nierozważnie tym zwracając uwagę na własną odmienność i przez to pieczętując swój przyszły los protagonisty To nie była trawestacja na wakacjach tylko wczoraj i dziś byłem ten sam w propagacji dobry fach miałem w dłoniach po ojcu kamieniarski sztukę wolnomularstwa opanowałem do perfekcji ale odmówiłem uczestnictwa w ceremonii nadania mi mistrzostwa bo pomyślałem co to za mistrz który spoczął na laurach zadowolił się wawrzynem i odcina kupony od słowa wiekuistego przybierając powłóczyste szaty purpury by wieść życie na skroś wygodne nie dźwigając ciężarów zamykając się w wieży z kości słoniowej zamiast wyruszyć w świat W drugim wcieleniu dotarłem do Polski tutaj spocząłem a teraz cóż wstyd mi w tym uniwersum racjonalności zostałem apostołem ubawu na oddziale psychiatrycznym dołączyłem do baranków bożych niepokalanych bez zmazy w mocy leków przeciwpsychotycznych po których nie ma nocnych polucji a w dzień przelewa się swą krew aby was pogan zbawić
-
1
-
ten cały dorobek zbiór fotografii ulicznej monochromatyczne obrazy słowa szraf wypukłodruku w końcowej sekwencji niech wyląduje na pobliskim śmietniku nie ma potrzeby trwania za każdą cenę na równi z setkami dumnych twórców których liczne potomstwo zalega magazyny muzeum i półki bibliotek pod kurzem unieśmiertelnione (cmentarz komunalny z życiem wiecznym dla zasłużonych dla kultury mnie nie interesuje) a gra w klasy szklanych paciorków puszczanych zajączków gasnących zachodów i wschodów słońca na interfejsie bycia osobliwym już się pomału pakuję mam niebawem wyjazd w zaświat
-
By niepodzielnie rządzić trzeba miasto podzielić postawić mur ceglany fizycznie dotykalny bądź całkiem niewidoczny zbudowany z uprzedzeń do obcych lub gorszych Z milczących dobrych ludzi co naprzeciwko po drugiej stronie ulicy podlewają kwiatki na balkonie i starają się nie widzieć „obszar zagrożony epidemią” tych między życiem a śmiercią pędzonych na plac przeładunkowy gdzie czekają na pociąg do dezynfekcji Tak jak pisano w rodzimej prasie narodowej zanim powstało zamieszanie związane z panem Hitlerem który naruszył normalny układ zdarzeń Całe domy bloki ulice trzeba burzyć I wrzątku nie żałować bo to wszystko brudne zaplute zażydzone i parszywe demokraty chałatowe itp., itd.
-
1
-
Och jaka piękna ta Opera Garnier o szóstej rano znam plan jej na pamięć wielkie schody pokoje zakamarki w pobliżu loży proscenium godne miejsce dla fresków malowideł rzeźb olśniewające foyer pośród imponujących złoceń i świateł - dom muzyki będący schronieniem dla upiora któremu oczy błyszczą ekstazą idąc schodami w górę w kierunku centrum uwagi przywołuje miarę własnego czasu w młodości był bez pracy i mieszkał w stolicy Austrii stać było go tylko na bilet na najwyższym balkonie A teraz podziwia jako turysta urbanistyczne dokonania barona Haussmanna „artystę - burzyciela” to jego przemienienie staje się asumptem do powstania Stolicy Świata Germanii szerokość ulic pozwoli uniknąć barykad i oporu w nieludzkiej metropolii zdejmując pośmiertną maskę dawnego Berlina szalonych lat dwudziestych dekadencji czasu Sodomy i Gomory trzeba stare dzielnice zburzyć by mogły powstać nowe arterie długie ciągi ulic na których formować się będzie nowy człowiek na miarę olbrzyma
-
Ulubiona primadonna pierwsza w moim burdelu jedna z wielu dzierzba rudogłowa słodka ptaszyna ciernistych krzewów żadne bello bello bello klienci są tak doniośli jakby srali kamieniami gdy ich nabija kruszyna na strap-on dildo nie duet bo z natury nie jesteśmy monogamistami (społecznie narzucony system) tylko trio kwartet kwintet sekstet septet oktet zapytaj o to swojego pastora co myśli o takim swingowaniu przy muzyce Mozarta z nagimi ciałami jak na fotografii Spencera Tunicka? on też tu ukradkiem bywa zaczyna od długiej kreski koki a następnego dnia w środę wygłasza piękne kazanie o życiu w czasach Wielkiego Babilonu którym ja zawiaduję
-
Myślę więc jestem W przeszłym wcieleniu byłem jak ty która porzuciłaś swój kształt i zanurzyłaś w sen pozostawiając delikatny uśmiech poza sobą stałaś się fantomem do resuscytacji lub czymś podobnym a może nie było ciebie w tej mlecznej łunie miękkości nie wypłynęłaś na brzeg Sekwany tak jak ja na szerokie wody nie miałem sposobności twój głos doprowadzi cię do krainy Oz A mnie niewidzialny płaszcz chronił przez chwile przed grozą theatrum anatomicum kulturalnego profesora który interesował się malarstwem i graniem na fortepianie muzyki Bacha był oczytanym poliglotą od poszerzania horyzontów pisał że dzieła pozostają jak moja wymacerowana wyjątkowo ładna czaszka mająca zapięcia haczyki żuchwę na sprężynach jak przystało na eksponat do nauki anatomami dla studentów zaczytujących się w podręcznik Opus Magnus
-
W mżysty dzień chodziłem po opokach marglistych pod powierzchnią wierzchowiny spoczywają wymarłe zwierzęta z gromady głowonogów z nieistniejących mórz czasu wielkiego wymierania Doświadczyłem trudu kroków mozołu stąpania po rozległych bruzdach roli dotarłem do miasta które jest nieodzowną częścią tej projekcji Mówiono że ze mnie jest psychodeliczna podpora starówki ze względu na obrazki niespełniające kryteriów pożądanej nowości podobnie jak para butów z których paluch mi wychodził Z okna w ratuszu widzi mnie namiestnik przedstawiciel bogobojnych mieszkańców co dzień patrzy czy jeszcze stoję na placu niczym gorący ziemniak obiekt pożądania którym nikt nie chce się sparzyć Tutaj jak w Arles za nieobecny wzrok symptomy obłąkania będę przegnany ale nie mam gdzie odejść chyba tylko na cmentarz komunalny olejek nardowy został naszykowany
-
Mój Szemkel z linorytu czytający księgę życia jest buchalterem prowadzi kreatywną księgowość przemyca grzeszników do nieba od lat i w ten sposób oszukuje Boga mam nadzieję że uratuje mnie z ognia gdy się niebawem podpalę nie mam satysfakcji z życia ale wierzę jako seryjny samobójca w wyższą opatrzność kiedyś gdy szedłem w stronę końca świata (miejscowi wiedzą o furcie) miałem sznur w torbie by się wyhuśtać ale głos spod samochodu mnie powstrzymał nie widzę człowieka a tu pomóż mi słyszę zamiast się powiesić poniosłem pijaka dalej się śmiali znajomi uratował mi życie więc liczę na anioła nr siedem
-
Arno Breker nie wzruszy mnie wasze paczaj na ścierwo które umiera z nadużywania używek jak ciało niegodne miana nadczłowieka mam to już za sobą jest przede mną świetlana przyszłość to dobrze że się w waszych oczach nie przeglądam w sztuce wynaturzonej uliczników z Place du Tertre brudnej niearyjskiej krwi bez przewiązania do miejsc i ziemi mój monumentalny Prometeusz jest mi bliski nie zaś wy on otworzy drzwi owo piękno siła niezłomność ducha i dopiszą mnie złotymi zgłoskami do listy obdarzonych łaską Bożą wśród niezastąpionych otworzy się brama pałacu Jäckelsbruch
-
Dawidzie Hershcopf (czy nie owo pragnienie jest mottem szkoły) ciekaw jestem jak się czułeś nauczycielu sztuki z Bentley School gdy ukradłeś mi rok pracy a teraz pod murawą spoczywasz znużony i wiatr Cię owiewa daleko od domu bo w Rolling Hills Memorial Park podróże masz już za sobą w Europie Ameryce Południowej i gdzie tam jeszcze gdzie byłeś i spotkałeś takich jak ja w miejscach na wskroś przesiąkniętych komercją jak to jest oszukać kogoś i śmiać się do rozpuku że łyknął gość coś gdy kustosz sztuki ludowej w San Francisco powiedział Ci że utrafiłeś bingo gdy kradnie się nie przedmiot a nadzieję na odmianę losu
-
Pan przeszedł koło mnie a ja nie jestem godzien sandałów mu wiązać powiedział że wybrał mnie pośród tłumów mózg warunkuje przeżycie do tego został ewolucyjnie stworzony mam zdiagnozowaną schizofrenie paranoidalną czy czujecie to że wariaci i artyści są dotknięci palcem opatrzności? mimo że świat stał się racjonalny i wyszliśmy już dawno z jaskini Lascaux w Akwitanii Mój czas się kończy jestem niedobitkiem sztuka w tym świecie nie jest potrzebna a uprawiam ją od dziecka popatrzcie na mnie na byt niedoskonały piszę wiersz kilka godzin ten jest wyjątkiem krótkim czasowo epizodem stoję na tym rynku wielkim i próbuję przeżyć zadowalając się równowartością mniej więcej paczki fajek do was mówię wyspy
-
@Wieslaw_J._Korzeniowski raczej sen, świat równoległy ;-)