Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

joaxii

Użytkownicy
  • Postów

    1 150
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez joaxii

  1. Serdecznie zapraszam wszystkich chętnych na III Nadmorskie Spotkania Poetów "Słowa w Sieci", które odbędą się 12.listopada br. (sobota) o godzinie 17.00 w siedzibie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, ul. Targ Rakowy 5/6. Swoje wiersze czytać będą (w kolejności alfabetycznej - w nawiasach nicki internetowe): Wojtek Boros Magda Gryszko Roman Kaźmierski (normal ramol) Michał Kobyliński (Gill Gilling, Assassello) Przemek Łośko Zbigniew Milewski (Zamilkł Zamek) Julka Szychowiak. Podczas spotkania można będzie obejrzeć wystawę akwareli Katarzyny Mokwy (Indy 1409) pt. Wiślany Blues. Po części oficjalnej - Turniej Jednego Wiersza sowicie zapijany oraz zagryzany chlebkiem ze smalcem własnej roboty. Miejsce owego turnieju ogłosimy później. Jako preludium do III Nadmorskich w dniu 11.listopada odbędzie się promocja tomiku Mirki Szychowiak (Dotyk) pt. "Człap Story" Wstęp wolny. Wszelkich zainteresowanych przyjazdem uprasza się nader uprzejmie o wcześniejsze zgłaszanie swojego przyjazdu celem rezerwacji odpowiednio obszernego lokum na imprezkę a także dorwania odpowiednio dużej ilości słoniny na smalec. Jednocześnie wszystkie osoby zainteresowane noclegami proszę o jak najwcześniejszy kontakt - zarezerwuję pokoje w hotelach. Ceny zróżnicowane (już od 35 zł/za osobę). Pozdrawiam serdecznie, Joanna Bonarska [email protected] gg 3739094
  2. Terry Pratchett - wszystko Ian McEwan - wszystko David Lodge - wszystko Brian Moore - wszystko Piekara - wszystko to, co napisał sam. Tolkien - Trylogia, Silmarillion I przede wszystkim moja ukochana: "A lasy wiecznie śpiewają" Trygve Gulbranssen. No i Mistrz i Małgorzata Bułhakowa Jeanette Winterson "Podtrzymywanie światła" John Irving - raczej wszystko Graham Swift - Waterland (po polsku chyba Kraina wód, nie mylić z fimem Costnera) I to by chyba było na tyle (na razie ;)) Pozdr., j.
  3. A propos tych, co nie głosują: Ciekawy artykuł znalazłąm w Przekroju: http://www.przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=388&Itemid=48. Polecam. Pozdrawiam, j.
  4. :) pzdr. b PS. I żeby nie było: sam też pisałem prace magisterskie za kasę ;) Ja nie pisałąm za kasę, tylko żeby "poratować" koleżankę. Za taka pracę wstydziłabym sie wziąć choćby 5 groszy. Poza tym nie piszę prac za kasę - nienawidzę pisania prac i nie mogłabym tego robić z własnej, nieprzymuszonej woli :) Tyle, że mam za miękkie serce :) Pozdrawiam, j.
  5. Tak. Wynika to z zerowej świadomości politycznej wyborców. Te wszystkie rzeczy, które wymieniasz, są efektem poprzedniej epoki, cały czas podtrzymuję swój pogląd. Cały czas podtrzymuję pogląd, że można, a nawet trzeba wybrać „mniejsze zło”. Nie sądzę, aby u nas zrobiła się Ameryka. To jest niemożliwe, Ameryka jest tylko jedna, tak jak jedna jest tylko Polska. Jak się wszystko potoczy, nikt nie wie. Moim zdaniem dobrym posunięciem byłoby przywrócenie wolnego rynku, mniej więcej w takim kształcie, w jakim występował na początku lat 90tych, oczywiście z uwzględnieniem późniejszych doświadczeń. Moim zdaniem powinno się zrezygnować z mitu o bezpłatnym szkolnictwie wyższym i zająć się rozsądnym systemem stypendialnym. Być może to zakończyłoby erę kolesiostwa i nepotyzmu w państwowych uczelniach wyższych. Już słychać głosy, na razie nieśmiałe, które mówią, że szkolnictwo prywatne wyprzedza publiczne. System stypendialny?... To dopiero okazja do nepotyzmu i kolesiostwa. Jeśli chodzi o szkolnictwo wyższe prywatne: jest kilka chlubnych wyjątków. W Trójmieście może 1, 2 szkoły. Reszta - dno. Wiem, bo pomagam w "nauce" studentce z jednej z takich szkół. Legalnych, przyznających tytuły naukowe. Za takie prace nie dostałabym zaliczenia w liceum. Ona dostaje piątki. A egzaminy... "Chodziła pani, to pani umie. Piątka". I koniec. Zero pytań. Żeby było śmiesznie - napisałąm jej kiedyś pracę z tematu, o którym nie mam bladego pojęcia. Chodziło o ekonomię jakąśtam. Skończyłam polonistykę, w liceum biol-chem. Z ekonomią nie miałam nic wspólnego. Co więcej nie miałam czasu, zeby pisać, ani za bardzo materiałów. Dostała 4+. Zapewniam, że geniuszem nie jestem. Aha, dodam, że był to 2 rok licencjatu, a szkoła jest znana i ceniona w Trójmieście. Chodzą do niej wszyscy wylani z UG, który jest jednym z gorszych uniwerków w Polsce, zwłaszcza w dziedzinie ekonomii. No ale licencjaty i magisterki dostają. To tyle w kwestii szkół publicznych. Pozdrawiam, j.
  6. Właśnie, Vacker, i o to mi chodzi. Tyle, że takie społeczeństwo=taka władza, i to mi nie pasi. Poza tym: jeśli chodzi o socjotechnikę i manipulacje, to dopiero teraz rozwija się i kwitnie. Zwłąszcza przed wyborami. Teraz dopiero ogłupia się spoleczeństwo: dyplom można zdobyć za pieniądze, poziom kształcenia w większosci uczelni prywatnych jest żenująco niski, uciekają tam właśnie nasłabsi ze starych, państwowych uczelni. Dzieci są uczone "bezstresowo", nie wymaga sie od nich zbyt wiele, robi się coraz gorzej. Głupie społeczeństwo=posłuszne społeczeństwo. Ludzie, którzy wmawiają mi, że wielomilionowe nadużycia i korupcja są "dla dobra narodu" (vide: prywatyzacja), że naród ma chorować zgodnie z założeniami NFZ, którzy zamiast naprawiać gospodarkę debatują nad preambułą lub aborcją, którzy nie zgodzą sie z człowiekiem z innej partii nawet, jeśli mają takie samo zdanie na dany temat, sejm, w którym widzi się jedynie interes własny (vide: lobby biopaliwowe), gdzie jedynym sposobem na zwiększenie wpływów do budżetu jest zwiększenie akcyzy i podatków, a oszczędności szuka się w szpitalach i szkołach zamiast w rozbuchanej administracji, gdzie wciąż wszystko zwala się na komunę, gdzie zajmują się rozliczaniem przeszłosci (od 15 lat!!!) zamiast budowaniem przyszłości nie będą mnie reprezentować. Ja po prostu przez najbliższe, dajmy na to 50 lat nie widzę szansy dla Polski. A za następne 50 zrobi się u nas Ameryka, i to też mi nie pasi, bo Ameryka to straszny kraj. Będę żyć w Polsce, bo to mój kraj. Będę głosować, gdy tylko bede miała na kogo. Na razie nie mam. Trawestując Giertycha: żeby coś znaczyć w tym kraju trzeba być chorym z nienawiści. Dodam więcej: trzeba umieć dobrze i bezczelnie kłamać. Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego wszyscy kandydaci mówią CO zrobią, ale żaden nie powie: JAK? Pozdrawiam, miło się gada z politycznym oponentem ;), j.
  7. no bez przesady, za każdego się wstydzisz?? to są politycy, nie ministranci, znasz dobrze zagraniczną scenę polityczną? pod tym względem jednak u nas nie jest tak źle wrodzone? jakoś się nie poczuwam. w każdym razie drapieżny kapitalizm jest problemem, problemem jest też postkomunistyczna potrzeba kompensacji, po latach niedostatków ludzie pakują do kieszeni, co się da (być może gdzieś tam pod sufitem czują lęk, że w każdej chwili może zabraknąć, albo że nagle kartki wprowadzą, nie wiem;)) za którą granicą? i czy naprawdę dlatego, że wstyd, a nie dlatego, że się boją konsekwencji?;) Nie jest źle?... No fakt. Tyle, że może równanie w dół nie jest najlepszym pomysłem Poza tym, wolę, żeby przyłapano prezydenta na zdradzie małżeńskiej, niż na wielomilionowych oszustwach. Nie chce Cię urazić w żaden sposób, ale większość sie nie poczuwa. Tymczasem ta sama większość, brzydko mówiąc" kombinuje, jak może. Lęk, że zabraknie?... No nie, bez przesady. To nie jest instynktowne działąnie. Poza tym, po co komu w domu spinacze? Wiesz, mam okazję czesto bywać na konferencjach. Międzynarodowych też. Ciekawe, po co Polakom sterty materiałów reklamowych, które potem, tuż za rogiem, lądują w koszach? Po co im dziesiątki długopisów? Czemu przychodzą z siatkami i wynoszą wszystko, co się da? Dotyczy to również tzw. elit: lekarzy, prokuratorów, administracji państwowej. Po co im trzy identyczne torby z identycznymi materiałami konferencyjnymi? Brać, brać, brać. Polska pazerność. Co ciekawe, zagraniczni goście zachowują sie zupełnie inaczej. Biorą to, czego im potrzeba, grzecznie czekaja na swoja kolej, nie pchają się. Lęk, że zabraknie? U trzydziestolatków?... Oni głodu nie zaznali. To samo dotyczy osób, zaliczających konferencje tylko po to, żeby się najesć i napić. I wynieść całą siatkę ciasteczek, jednorazowych kubeczków, owoców. Po prostu: biorą sobie. Obskakują nieraz kilka konferencji dziennie. Wiem, bo akurat pracuję w branży. Znam ludzi z Niemiec, Anglii, Francji, Szwecji. W Anglii biznesmen, który nie płacui wysokich podatków nie jest wiarygodny, bo najwyraźniej nie osiąga wysokich zysków. Nikt nie sprawdza biletów w autobusie, ale wszyscy je kupują. Można zostawić bagaż na dole autobusu i iść na górę. Samochód pod domem zaparkowany na ulicy zostawia się otwarty. Oczywiście, nie dotyczy to stolic i metropolii - tam królują imigranci. Ale, dajmy na to, takie Plymouth. Wszędzie jest czysto, bo każdy dba, jak o swoje. Wiecie, że w języku angielskim nie ma słowa na ściąganie na egzaminie? Tam się tego nie robi, a jeśli już - nazywa się to po imieniu: oszustwo. Nie powiesz przecież, że to są państwa policyjne, gdzie za nie skasowanie biletu obcinają ręce. To jest zwyczajna kwestia uczciwości. U nas tego nie ma. Niestety. Pozdrawiam, j.
  8. Vacker, do niedawna myślałam tak, jak Ty. Może jestem starsza, a może mniej odporna. Ale wstyd mi w tej chwili za każdego kandydata. Bez wyjątku. Mam się wstydzić na forum międzynarodowym?... Widzisz, mam wrażenie, że problemem nie jest drapieżny kapitalizm, tylko wrodzone polskie cwaniactwo. Mało który Polak, jeśli może oszukać, ukraść (choćby spinacze z biura), nie zapłacić podatku, pojechać na gapę będzie na tyle uczciwy, by tego nie zrobić. Popatrz na to, co się działo, gdy była wpadka w prawie dotycząca darowizn. Niemal całe nasze uczciwe społeczeństwo skorzystało. Po prostu taka jest nasza mentalność - cwaniactwo jest w cenie, uczciwość to synonim frajerstwa. A ponieważ tak jest, to dopóki nie zmieni sie nasza mentalność - nic się nie zmieni. Jeśli chodzi o socjal - to w tych najbardziej kapitalistycznych krajach jest dużo lepszy niż u nas. Więc nie chodzi o postawę roszczeniową. Chodzi o to, że cywilizowane kraje pomagają najbiedniejszym. Narzekamy na ujemny przyrost naturalny. Jak słyszę, że to kwestia feminizmu i tego, że kobiety wybierają karierę, to mnie krew zalewa. Za co wychować dzieci? Czy facet zarabiający 800 zł utrzyma rodzinę? A gdzie mają mieszkać? Mam znajomych za granicą. Tam naprawdę łatwiej sie żyje. I wynika to głónie z odmiennej mentalności ludzi. Tam mniejszość wyłudza socjal, oszukuje na podatkach, wykorzystuje luki prawne. Bo tam to wstyd. U nas - wstyd tego nie robić. Mamy takich kandydatów, jacy sami jesteśmy. Te kilka procent, które jest inne, nic nie zmieni. W końcu to frajerzy. A oszukiwanie włądzy mamy we krwi. W końcu naszym bohaterem narodowym jest Drzymała, a prawie 200 lat takich czy innych zaborów robi swoje. Pozdrawiam serdecznie, j. PS. Co do depresji - witaj w klubie :)
  9. OK, vacker, jak widzę, masz receptę na lepszą przyszłość. Może się nią podzielisz? Nie wyładowuję frustracji na forum. Piszę, jak jest, nie ja zaczęłam ten wątek. Nie sądzę, by głosowanie na byle kogo poprawiło sytuację w kraju. I jest mi przykro, że to, co się wydarzyło 25 lat temu, skończyło sie czymś takim. Ja pamiętam te czasy, wiesz? Jestem z Gdańska, część moich bliskich pracowała w stoczni. Ta historia działa sie na moich oczach. Więc wiem, o czym mówię, i w sumie to nawet mam prawo być sfrustrowana. O depresji lepiej ze mną nie rozmawiaj, bo wiem o niej więcej, niż możesz przypuszczać. Mimo to potrafie odróżnić fakty od fikcji. A fakt jest taki, że nie ma na kogo głosować. Jest źle. Ludziom żyje się coraz gorzej. Mam udawać, że jest inaczej? Pozdr., j. PS. Złośliwości w zasadzie możesz sobie darować. Nie umiesz spokojnie prowadzić dyskusji?...
  10. Fajnie, Mirku, że zacytowałeś postulaty. Minęło 25 lat. I co z nich zrealizowano? Co zostało? Wolność słowa? Jasne, mogę teraz poczytać kto z kim sypia i dlaczego. Bardziej mi to przypomina wolność kłamstw. Prasa niestety niewiele różni się od tamtej, jest tylko więcej tytułów, no i każdy kłamie w swoją stronę. Jedna wielka manipulacja. Uczciwy dziennikarz? To mniej więcej tak, jak uczciwy polityk. Zagryzą. Bo pisać trzeba zgodnie z profilem tytułu, do którego się pisze. Pomówienia, tematy zastępcze, steki bzdur, stronniczość. Tyle na temat wolności słowa. Należałam do bardzo biednej rodziny. Moja matka wychowywała mnie sama, pracowała jako sekretarka w przychodni, zarabiała grosze. Ale nie chodziłam głodna, bo na chleb i ser starczało. Co więcej - zwiedziłyśmy całą Polskę. Serio. Jeździłyśmy za darmo na wycieczki krajoznawcze (nie szkoleniowe czy indoktrynacyjne) za darmo, w ramach socjalu dla samotnej matki. Zawsze jeździłąm na kolonie czy obozy. A teraz?... Wolne raz na 3 lata. Związki zawodowe?... Piękna fikcja. Biorąc pod uwagę, że większość firm na rynku to firmy małe, które nie podlegają ustawie o związkach zawodowych, pracowników nikt nie broni. Mam zastrajkować? Wziąć transparent i isć pod sejm? Sama? Jestem jedynym pracownikiem na etacie w mojej firmie. Co więcej - związki zawodowe bronią nie pracowników, tylko swoich członków. Czy to nie przypomina przymusu politycznego? WYobraźcie sobie, że na zjeźdie delegatów w hali Olivii 30. sierpnia tego roku było kilka przedstawicielek związków zawodowych pracowników np. Biedronki. Młode, ładne, nieprzepracowane dziewczątka. Widziałąm na własne oczy. Delegatki, bo działalności związków jakoś nie widać. Przeczytajcie sobie postulaty. I zastanówcie sie, co z nich zostało. I jeszcze - kto tak naprawdę zyskał na przemianach. Robotnicy?... Zwykli, szarzy ludzie?... Chyba nie. Pozdrawiam, j.
  11. OK, więc mam pójść i wybrać metodą rzutu kostką? Mam wybór: zły kandydat i zły kandydat. Wszystko jedno który wygra, i tak będzie źle. Więc jakie znaczenie ma mój głos? Co do lat 70-tych: żeby coś wtedy osiągnąć, choćby na studiach, trzeba było należeć. Poza tym: dlaczego nie mogło być tak, że młodzi idealiści chcieli coś zmieniać w systemie "od wewnątrz"? Skąd wiesz, ze to tylko kwestia kariery? Poza tym, wśród obecnych "prawicowców" nie było członków ZSMP czy partii? Jeśli którykolwiek z nich w tamtych czasach zrobił doktorat, wyjechał za granicę czy coś w tym stylu, to zwyczajnie musiał należeć do jakiejś organizacji. Wiec co, są lepsi, bo szybciutko sie przestawili na drugą stronę? A moze im nie zależało na karierze?... Niestety, świat nie jest czarno-biały. Głównie skłąda sie z szarości. A polityka śmierdzi. Pozdrawiam, j.
  12. Vacker, więc co, mam losować? Rzucać monetą? Oni wszyscy są siebie warci. Nie potrafię ODPOWIEDZIALNIE zagłosować na człowieka, co do którego nie jestem przekonana, że jest dobrym kandydatem. Brak odpowiedzialności to właśnie głosowanie na byle kogo. Bo potem jest mi zwyczajnie wstyd. Może gdyby ludzie zbojkotowali wybory to coś by się zmieniło. Może. Nie wiem. Wiem jedno: nie zagłosuję na żadnego z kandydatów, którzy startują, bo po prostu nie uważam, by nadawali się do sprawowania władzy, i nie chcę być odpowiedzialna za to, co będą robić. Dzielenie ludzi na postkomunistów i resztę jest zwyczajnie głupie. Dlatego właśnie jest źle w tym kraju. Ci wychowani przez peerelowskie organizacje są już w wieku emerytalnym. Poza tym, dlaczego zakłądasz, że człowiek nie może sie zmienić? Tylko osioł nie zmienia zdania, wiesz? Uważam, ze ludzi należy wartościować według innych kryteriów. Takich, jak ich postępowanie, uczciwość, szczerość, wiedza, itp. Dopóli nie nauczymy się dogadywać ponad podziałąmi partyjnymi, nigdy nic nie osiągniemy. Nie bronię żadnej opcji politycznej. Uważam, ze wszyscy są siebie warci. Dlatego nie zagłosuję na żadnego z kandydatów - po prostu oddam nieważny głos. Bo potem nie mogłabym spojrzeć sobie w lustrze w twarz. 25 lat temu zrobiono coś wielkiego. Wywalczono wolność dla tego kraju. I co myśmy z nią zrobili?... Władze sprawowały już chyba wszystkie opcje polityczne. I co?... Doprowadzają kraj do ruiny, kradną, kombinują, kłamią, wykorzystują i za nic mają zwykłych ludzi. Wszyscy po równo. Zieją nienawiścią, zwalczają sie nawzajem bez względu na koszty. Tyle, że te koszty ponosimy my. Zwykli ludzie. Widzisz, dotychczas myślałąm podobnie jak Ty - trzeba głosować, nawet, jeśli miałoby się wybrać mniejsze zło. I dlatego czuje się odpowiedzialna za to, co się dzieje. I mam tego dość. Nie zamierzam własną osobą przyczyniać się do tego. Juz nie. Dajcie mi porządnego kandydata, a pobiegnę głosować, i jeszcze pognam rodzinę i znajomych. Na złodziei, oszustów i ludzi chorych z nienawiści swojego głosu nie dam. Pozdrawiam, j.
  13. Oczywiście. Pewnie nie pamiętasz, ale za komuny chodzenie do kościoła było, delikatnie mówiąc, źle widziane, szczególnie gdy chodziło o członków partii. Stąd to stwierdzenie o kościele. Pozdrawiam, j. PS. Teraz ateizm jest źle widziany. Więc w sumie wychodzi na jedno. Nie w LPR :) ja rozumiem, jak to było za komuny, ale ateizm moim zdniem jest teraz bardzo popularny :-) Pozdrawiam Cię serdecznie
  14. tu się nie zgodzę; to czy ktoś idzie do Kościoła, to tylko jego indywidualna sprawa, sprawa jego sumienia i my nie mamy prawa oceniać czy mu wypada czy nie. Zresztą wogóle nie rozumiem tego pojęcia nie wypada chodzić do Kościoła - bo uważał, ze komunizm jest dobry? czy to od razu sprawia, że człowiek jest zły? Jak by nie było jest coś takiego jak nawrócenie; a zamiast głupio oceniać i krytykować spróbujmy myśleć Oczywiście. Pewnie nie pamiętasz, ale za komuny chodzenie do kościoła było, delikatnie mówiąc, źle widziane, szczególnie gdy chodziło o członków partii. Stąd to stwierdzenie o kościele. Pozdrawiam, j. PS. Teraz ateizm jest źle widziany. Więc w sumie wychodzi na jedno.
  15. Julio, kiedyś myślałąm tak, jak Ty. Ale przećwiczyliśmy już wszystkie układy polityczne (może poza tymi najstraszniejszymi) i nic się nie zmienia, chyba że na gorsze. Wszyscy kłamią, manipulują, kombinują, kradne, oszukują. Jeśli są wyjątki, to pojedyncze i nie są w stanie nic zrobić wśród całej reszty kombinatorów. Dotychcasz głosowałam na wszystkich wyborach począwszy od prezydenckich 1990. Więc nie zarzucaj mi, że nic nie próbowałąm zmienić. Te będą pierwsze, podczas których nie zagłosuję na nikogo. Dlaczego? Bo nie ma na kogo. Wierz mi, patrzę na sprawę z wielu różnych stron. Wiem, jak było kiedyś, wiem, jak jest teraz. Nigdy nie oceniałąm ludzi po przynależności partyjnej. Ja po prostu wiem, że zmiana warty "u koryta" nic nie zmieni. Idealistów zadepczą, kombinatorzy będą rządzić. Bo to oni są silniejsi, bo potrafią kłamać, rzucać oszczerstwa, i robić te wszystkie obrzydlistwa, którw królują obecnie w polityce. Pozdrawiam, j.
  16. Aha, jeszcze do wypowiedzi Mirka: komuna jako system totalitarny deprawowała wszystkich po równo. Tych z jednej i z drugiej strony barykady. Czasami mam wrazenie, że ci, co walczyli o "wolność" po prostu chcieli się dostać na drugą stronę, tam, gdzie jest koryto. Czy naprawdę teraz lepiej wiedzie się robotnikom?... Dlatego większość obecnych "solidarnościowców" niewiele się różni od ówczesnych partyjnych. Może tylko tym, że wypada im chodzić do kościoła. Pzdr., j.
  17. Ja też. Polityka jest brudna z założenia. Władza deprawuje. Nie ma w Polsce żadnej opcji politycznej, która jest uczciwa. Nie ma komu zaufać. Trzymam się od tego brudu z daleka. I ze smutkiem patrzę, jak jest coraz gorzej, bo nie mogę nic zrobić. Nawet to, że pójdę na wybory, nic nie zmieni, bo nie ma na kogo głosować. Więc pójdę, ale oddam nieważny głos, żeby potem nie okazało się, że głosowałam na Leppera. Pozdrawiam, j.
  18. A co mają zrobić ci chłopcy, którzy teraz idą strzelać do ludzi w Iraku po to, żeby zapewnić przetrwanie rodzinie?... Czy naprawdę coś się zmieniło?... Pozdrawiam, j.
  19. A pamiętacie Folwark Zwierzęcy?... Nie dziwię się ludziom, którzy tęsknią za komuną. Z prostej przyczyny: wtedy mieli co jesć, gdzie pracować, a i szynka smakowała inaczej, gdy była tylko raz do roku na święta. Doskonale pamiętam te lata. Dlatego wiem, że chociaż sklepy były puste, a w telewizji tylko dwa programy, to żyło się łatwiej, a programy w telewizji naprawdę stały na wyższym poziomie. Wtedy w sklepie dużo nie było, ale na bułki, twaróg, żółty ser (!!!) czy ryby (!!!) stać było w zasadzie każdego, nawet biednego emeryta. A teraz?... Teraz zachłysnęliśmy się zachodem. Sklepy pełne, ale brak pieniędzy, żeby coś kupić. Ludzie umierają, bo szpitale nie mają kasy na ich leczenie. Leki są zagraniczne, ale mało kogo na nie stać. Mamy chłam w telewizji, chłam w kinach, chłam w muzyce. Cenzura wbrew pozorom działała stymulująco na twórców - musieli być bardziej inteligentni, żeby ja ominąć i udawało im się. Takie zespoły jak Republika, Kult, Lombard, Lady Punk wtedy naprawdę miały inteligentne teksty i dobrą muzykę, choć nagrywaną często w garażu. A co mamy teraz? Big Brothera, Ich Troje, w kinie nędzne podróbki amerykańskiej sensacji. Mamy wolność, tylko nie nie mamy czasu i pieniędzy, by z niej korzystać. Zamieniliśmy sztuczny układ na wyścig szczurów. Wszystko przelicza się na pieniądze. Czy naprawdę jest taka wielka różnica?... Za komuny - wszystko dla partii, teraz - dla pieniądza. Człowiek w dalszym ciągu się nie liczy. "Palą się na stosie moje ideały", jak śpiewał Sztywny Pal Azji. Nie o to chodzi, że to, co wydarzyło się 25 lat temu było złe czy niepotrzebne. Wręcz przeciwnie. Chodzi mi o to, że zmarnowano to wszystko, bo po obu stronach barykady stali w sumie tacy sami ludzie. Tak naprawdę to nasz wspaniały kraj jest rewelacyjny, jeśli chodzi o zrywy i rewolucje. Gorzej z normalnym życiem. A wszystko dlatego, że liczą się idee, a nie zwykli ludzie. Polska jest dla małej garstki tych dobrze ustawionych, reszta się nie liczy. Z mojego punktu widzenia zmieniły się dekoracje i obsada koryta. Nic więcej. No, może jeszcze to, że sztuka zeszła na psy. I pomarańcze już tak nie smakują. Pozdrawiam gorzko, j.
  20. To się nazywa "selekcja czytelników". Pzdr., j.
  21. Oczywiiście, masz rację. To Twój wiersz. Ja tylko pokazałam moją wersję. Potraktuj to jako komentarz, nie poprawianie. Pozdrawiam serdecznie, j.
  22. Zgadzam się. Jako przerywnik - nie. Jako wyraz pełniący funkcje ekspresywną - tak. Pozdrawiam, j.
  23. E! Nie jestem konserwatywny, jakiego mnie tutaj wykreowaliście. Ale mam takie wrażenia po przeczytaniu. Chyba dobrze jeśli o nich wspomnę po przeczytaniu? :) Pozdrawiam serdecznie Ależ oczywiście, że dobrze, że dzielisz się wrazeniami. Natomiast tu akurat nie rozumiem Twoich wrażeń - jointy ślicznie wpisują się w miejsce, pozwalając niemal na jego identyfikację. Jeśli piszesz o obcych miejscach, warto, by czytelnik wiedział, ze są obce. Te jointy stanowia wskazówkę. Przynajmnie dla mnie :) Pozdrawiam, j.
  24. Popracowałabym nad przenośniami. Zaszyte niebo płacze jest dość banalne. Poza tym, jakie znaczenie dla tekstu ma pierwszy wers ostatniej strofy? Niepotrzebny imiesłów "chcąc" - wystarczyłoby chcę, byłoby bardziej naturalnie. Grzebanie w mozgu - troche już wyeksploatowane. Niepotrzebna inwersja w drugiej zwrotce - zauważyłam, ze bardzo lubisz inwersje... ;) Pozdrawiam serdecznie, j.
  25. Nie jest źle, lecz do poprawki. Momentami ponosi Cię "wodolejstwo". Zmieniłabym wersyfikację, troichę powuycinałabym, żeby nie zanudzać czytelnika. Teatrum świata zamieniłąbym na teatrum mundi - niech się czytelnik dokształca, a przy tym - ile nowych dróg i znaczeń... Może tak: "Mówią, że w miastach brakuje liryzmu, a tymczasem nocą wiatr nuci bluesa przydrożnej latarni, ona mruga zalotnie. Z zaułków wychodzą cienie, dzieci światła i nocy. Starzec Czas - aktor i portier z teatrum mundi siada pod bramą kościoła. Śpi i czuwa na przemian. Dachy zmyte deszczem, ostatni autobus, pierwszy nocny kot. Pusty dworzec, spadająca gwiazda. Jutro znów powiedzą, że miasta od dawna skazane na prozę, a tymczasem..." W sumie ładne. Pozdrawiam, j.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...