Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mateusz

Administratorzy
  • Postów

    1 835
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Mateusz

  1. Można to zrobić bez przerwy. Wystarczy nacisnąć shift+enter zamiast samego entera. O tak. Satyra już jest. http://poezja.org/dzial/27-satyra/
  2. Jeśli masz już dość tego typowego ludzika i chcesz, by Twój obrazek wyświetlał się na każdej ze stron musisz przejść do zakładki: Profil. Znajdziesz ją po wciśnięciu w skrajnym prawym roku nazwy swojego konta. Następnie musisz nacisnąć mało widoczną ikonkę zdjęcia obok Twojego avatara. Zdjęcie można dodać zarówno z dysku jak i z adresu (musi się jednak kończyć na .jpg/.png/.gif).
  3. Jest taka opcja. Należy nacisnąć znaczek "size" z boku. Nad wyglądem jeszcze pracuję, by nadać mu nutę poezji. Póki co jedynie kolory się zgadzają.
  4. Jak widać - udało mi się przenieść wszystkie posty/tematy/użytkowników. W tle trwa jeszcze indeksacja wszystkiego, tak by profile, wyszukiwarka i kategorie poprawnie się wyświetlały (stąd tak powolne działanie forum). Mam jednak nadzieję, że zmiana przypadnie Wam do gustu.
  5. fałszywy odczyt przesyłu danych wyobraźnię nalewa w manierkę myśli odbitych w krzywym zwierciadle nabitych w iluzji butelkę ... a w domu kolorowe śpiewają kanarki w chińskie osiem wykrzywiona mina splunął niewdzięczna robota dłużej nie wytrzyma końcem swojej drogi kolejna dziś drewniana skrzynia niesmakiem włożona siłą do ciasnej chłodziarki by nie zgniło bolące nogi z samego rana i to zimno wszechobecne ... na wieku napis ALFREDO GOMEZ CUBA HAWANA przeszły go dreszcze coraz ich więcej pomyślał splunął raz jeszcze wieczorem pójdzie do tawerny złapie trochę luzu, potańczy koniecznie kątem oka, mimowolnie znów spojrzał na napis HURT SPEDITION NIE RZUCAĆ brzmiał zapis na skrzyni pełnej świeżych pomarańczy
  6. fałszywy odczyt przesyłu danych wyobraźnię nalewa w manierkę myśli odbitych w krzywym zwierciadle nabitych w iluzji butelkę ... a w domu kolorowe śpiewają kanarki w chińskie osiem wykrzywiona mina splunął niewdzięczna robota dłużej nie wytrzyma końcem swojej drogi kolejna dziś drewniana skrzynia niesmakiem włożona siłą do ciasnej chłodziarki by nie zgniło bolące nogi z samego rana i to zimno wszechobecne ... na wieku napis ALFREDO GOMEZ CUBA HAWANA przeszły go dreszcze coraz ich więcej pomyślał splunął raz jeszcze wieczorem pójdzie do tawerny złapie trochę luzu, potańczy koniecznie kątem oka, mimowolnie znów spojrzał na napis HURT SPEDITION NIE RZUCAĆ brzmiał zapis na skrzyni pełnej świeżych pomarańczy
  7. fałszywy odczyt przesyłu danych wyobraźnię nalewa w manierkę myśli odbitych w krzywym zwierciadle nabitych w iluzji butelkę ... a w domu kolorowe śpiewają kanarki w chińskie osiem wykrzywiona mina splunął niewdzięczna robota dłużej nie wytrzyma końcem swojej drogi kolejna dziś drewniana skrzynia niesmakiem włożona siłą do ciasnej chłodziarki by nie zgniło bolące nogi z samego rana i to zimno wszechobecne ... na wieku napis ALFREDO GOMEZ CUBA HAWANA przeszły go dreszcze coraz ich więcej pomyślał splunął raz jeszcze wieczorem pójdzie do tawerny złapie trochę luzu, potańczy koniecznie kątem oka, mimowolnie znów spojrzał na napis HURT SPEDITION NIE RZUCAĆ brzmiał zapis na skrzyni pełnej świeżych pomarańczy
  8. gdzieś na polanie po środku lasu widziałeś na trawie smukły orła cień może to właśnie wtedy wśród drzew był Twój szczęśliwy dzień złapałeś fart jak byka za rogi nie wiedząc co masz z nim począć to był początek waszej wspólnej drogi lecz Ty musiałeś spocząć ten orzeł był cały dla Ciebie wystarczyło tylko go złapać chciałeś przecież jak niczego w życiu dla niej nauczyć się latać ogrom szczęścia zaciążył jak balast gdy wzniosłeś się w smudze cienia runąłeś z łoskotem zgruchotawszy kości przyjęła Cię matka Ziemia
  9. równiny zbóż falujących słońcem przemierzał motyl tęczowy złotokłosa pszenica tańczyła z wiatrem dumne źdźbła żyta unosiły głowy jak okiem sięgnąć, po horyzont kąpał się motyl w sielskim krajobrazie zauroczony tej idylli pięknem zakochany po uszy w eklogi obrazie czuł zapach życia świeżego porankiem radosny oddychał rześkim powietrzem słyszał odgłosy falujących łanów grających symfonię na wietrze w uniesieniu leciał barwiąc sobą błękit frunął rozmarzony, otoczeniem tkliwy pokonywał połacie dotykane słońcem i był po prostu szczęśliwy ... dla równin kłosów kolorowy motyl był tęczą na niebie, choć mały wszelkie źdźbła w rozkołysie pragnień z podziwem do niego wzdychały nie wiedział motyl, że złote zboża w słoneczny surdut odziane zapatrzone w niego oddają mu serce że są w nim zakochane
  10. równiny zbóż falujących słońcem przemierzał motyl tęczowy złotokłosa pszenica tańczyła otulona wiatrem dumne źdźbła żyta unosiły głowy jak okiem sięgnąć, po horyzont kąpał się motyl w sielskim krajobrazie zauroczony tej idylli pięknem zakochany po uszy w eklogi obrazie czuł zapach życia świeżego porankiem radosny oddychał rześkim powietrzem słyszał odgłosy falujących łanów grających symfonię na wietrze w uniesieniu leciał barwiąc sobą błękit frunął rozmarzony, otoczeniem tkliwy pokonywał połacie dotykane słońcem i był po prostu szczęśliwy ... dla równin kłosów kolorowy motyl był tęczą na niebie, choć mały wszelkie źdźbła w rozkołysie pragnień z podziwem do niego wzdychały nie wiedział motyl, że złote zboża w słoneczny surdut odziane zapatrzone w niego oddają mu serce że są w nim zakochane
  11. są jak bestie krwiożercze w grupie mocarni jak dresy prześmiewcy nienasyceni własnym szyderstwem się cieszą zakompleksione ludziki biedny miot ludzkiej duszy których nic już na niebie nie jest w stanie poruszyć swoimi słabościami sycą tych, którzy wierni poezji sercem oddani jej prawdą nieśmiertelni w złości, obłudzie, pseudo wielkości pływają jak ryby w wodzie sens i znaczenie pisania topią w pogardy smrodzie ... bez honoru własnego, szacunku dla innych wśród tanich gierek, tandetnych kwizów głoszące fałszywie postrzegane prawdy stowarzyszenie Narcyzów
  12. c z ł o w i e k stateczna komórka i plemnik wędrowiec cud natury gdy pęka kokon istnienia zrodzony w miłości niewinny, bezbronny, piękny kolejny wilk w własnym stadzie owiec on - władca świata c z ł o w i e k z czterech staje na dwie nogi by iść ślepym torem przeznaczenia wyprostowany, dumny poszukuje drogi pragnąc współistnienia by zwiotczeć na koniec nie znajdując niczego prócz starości ostatnie stadium istnienia przepoczwarzenia zaciśnięta pętla egzystencji gdy czas goni, ucieka koniec ścieżki umierając rodzi się na nowo odkrywszy ... c z ł o w i e k a
  13. c z ł o w i e k stateczna komórka i plemnik wędrowiec cud natury gdy pęka kokon istnienia zrodzony w miłości niewinny, bezbronny, piękny kolejny wilk w własnym stadzie owiec on - władca świata c z ł o w i e k z czterech staje na dwie nogi by iść ślepym torem przeznaczenia wyprostowany, dumny poszukuje drogi pragnąc współistnienia by zwiotczeć na koniec nie znajdując niczego prócz starości przygarbiony w ostatnim stadium istnienia przepoczwarzenia zaciśnięta pętla egzystencji gdy czas goni, ucieka koniec ścieżki umierając rodzi się na nowo odkrywszy ... c z ł o w i e k a
  14. metafizyczny obraz widzę, czuję jak uśmiechnięta całuje wszystko pamiętam jedna wielka mięta i smak smak jej ust z niczym nieporównywalny jak miód słodki, rozkoszny, frywolny niebanalny dotyk magiczny jak jej obraz cudowny ... metafizyczny
  15. opowiadał swoją historię naznaczoną wielkimi bliznami historię smutnego człowieka który karmił się snami z uniesioną głową wśród drzew na deszczu snuł swą opowieść wiatrem echem lasu mówił o tym, jak przebiegły los nie dał mu szansy pożałował czasu ziaren w klepsydrze wody w wodospadzie zabrakło na to, by dostał z litości od życia co batem smagało odrobinę choć upragnionej wyśnionej sercem miłości zawsze pod górkę miał zawsze kamienie były pod stopami lecz brnął do przodu uparty wciąż karmiąc się snami wreszcie gdy Bóg go powołał zmęczeniem do bram snem zastukał znalazł spokój, ukojenie spełnieniem miłość znalazł której zawsze szukał ... tylko Bóg jest super rodzicem chroniącym nas i troszczącym się o nasze dobro nawet wtedy gdy śmierć lub odległość pozbawi nas - "L U D Z I" bardziej przyziemnych systemów wsparcia
  16. wsłuchany w lekki szum fal moczę stopy w pulsującej wodzie w dłoni trzymam ostatni dar jaki dało mi morze tam hen, daleko za horyzontem wzroku, powoli na tle płonącego nieba, jak na wielkiej łące kładzie się spać zmęczone wędrówką czerwono-zółte słońce tafla rozświetlonej wody przytula jak syna swego jak kochająca matka przygarnia w bezkresne ramiona promienie zachodzącego ostatnie wieczorna bryza targa moje włosy wyobraźni warkocze zaplata osusza policzki z łez których sól darowuję morzu na pożegnanie ślady stóp zostawiam na pamiątkę by wrócić po nich tu znów następnego lata by znów w barwie pomarańczy rozciągniętej na sennym niebie zajść wraz z nią w bezkres toni i odnaleźć tam - Ciebie patrz ... tu nieopodal, na piasku siedzi mały brzdąc wróci tu kiedyś jak ja by odmierzać czas szukając swojego przeznaczenia ostatnim blaskiem zachodzących słońc
  17. kiedyś, gdy pachniało bzem w przedziale pociągu którym jechał donikąd gdy miał nadzieję, że to ona z naprzeciwka patrzy mu prosto w rozognione oczy był najszczęśliwszym facetem na świecie teraz pozostało snem o niej marzenie popaprane i tylko woń bzu w nozdrzach wciąż tkwi nie zapomni nigdy tego zapachu który wypełniał sobą wszystkie zakamarki jego duszy sycąc zmysły gorące gdy w zwiewnej sukience na rękach trzymał ją jak kwiecistą łąkę w lecie Ona -pachnąca bzem była tam w tym przedziale wraz z nim w podróży uniesień we wspólnej namiętności kiedy nic oprócz nich się nie liczyło i tylko bzem z jej bukietu pachniało miłości kwiecie
  18. żegnaj - powiedziała jakby nic się nie stało bądź szczęśliwy ale szczęścia mało gdy żegnaj usłyszał z ust, które całowały namiętnie szumem lasu, nocy ciszą które były żywym chlebem słońcem, tęczą szczęścia niebem żegnaj - odpowiedział jak rażony gromem dlaczego zapytał choć wiedział, że kona że bez niej nie znaczy już nic że miłość słowem strwożona umarła wraz z nią że tylko wspomnienie pozostanie kiedy w jej ramionach miało się dokonać przeznaczenie czy łzy ciekły tylko z jednej strony czy dwie wielkie jak brylant spadły przerażone z wielkim hukiem gruchnęły o Ziemię czy spadła jedna za mnie a druga za Ciebie ... pozostaniesz już zawsze królewną ze snu because I was to born to love You
  19. w i a r a ... musisz w coś wierzyć żeby egzystować by mając swój cel móc duszę prasować by szukać prawdy w myślach ukrytej by znaleźć drogi te nie odkryte n a d z i e j a ... mówią, że matką idiotów lecz spróbuj bez niej się zbudzić nie ujrzysz przed sobą sensu więc po co życiem się trudzić trwać bez nadziei czy jesteś gotów nudny ten świat bez garstki idiotów m i ł o ś ć ... najbardziej zawiła chemia ze wszystkich natury związków choć czasem ją przeklniesz w rozpaczy wciąż pragniesz jej od początku nikim jesteś bez chęci kochania piaskiem w klepsydrze, skałą na Ziemi a wszystkie Twe skryte pragnienia są wężem w dziurawej kieszeni
  20. nie ma do tyłu jest tylko do przodu usłyszałem kiedyś z ust które wielbiłem zabiły te słowa to wszystko co było co dawało radość potęgę i siłę zostały wspomnienia czy warto je nosić pod płaszczem nowego zapomnienia prosić warto czy nie warto one są i będą bo ja jestem z nimi a one ... są ze mną
  21. los - bajkopisarz purpurą krwi wrzącej płynącą w snu żyłach napisał dwie bajki historią gorące które wspólnym splotem warkocza niesione wspólny dym wciągały współistnienia fajki ogromna płynęła w obu bajkach siła choć mocno splecione sercem zaognione jedna była Twoją druga moją była pragnienia przegrały choć zwyciężyć miały a los - bajkopisarz zapętlił zawiłość pisząc swe dwie bajki ... zabił jedną miłość
  22. kiedy runęła na niego obłuda cała nienawiść deformacji świata zmienił imię, by uciec przed ciosem mierzonym w serce ręką siostry, brata dość miał obłudy, groteski, zakłamania dość fałszu nadzianego pychą szukał prawdy w zakamarkach duszy nadzieję pożerał marzeń sennych łychą kiedy chciał kochać i być kochanym plunął w niego kwaśny życia deszcz poczuł, że wokół tylko ciasne ściany że jasne słońce powiedziało cześć powoli tracił wiarę w ewolucję wiarę w człowieka, w potęgę miłości chciał szybko uciec, wybyć gdzieś daleko gdzie nie ma wspomnień, rozpaczy i złości ograny w pokera przez zawiłość losu wiedział, że w "tym" świecie zginie przybrał nową postać, nadał nowe imię sponiewierany, wieczny uciekinier spotkał kobietę, jak połowa jabłka tuliła go dłońmi namiętnymi wielce życie z szarości przeszło w barwy tęczy dla niej zmienił imię, oddając jej ... serce
  23. jestem nieruchomą trzciną zmysłowo tuloną dotykiem wiatru świeża bryza głaszcze po twarzy jezioro jest sceną teatru patrzę w toń wody, podziwiam piękno przyrody, co pachnie życiem lekko się kiwam zachwycony sztuką graną naturą o świcie oglądam sercem ten wodny spektakl w hipnozie tkwię cały tajemnej i czuję, że wszystka ta magia tkwi gdzieś głęboko we mnie przymykam powieki, słyszę marzeń granie widzę to, czego oczy nie widzą już teraz wiem, teraz jestem pewien Ty jesteś .. tą świeżą bryzą
  24. blizna zamazana marnym tatuażem myśli zmylone marzeń drogowskazem ciało z bagażem wyrytych na nim wspomnień serce które nie potrafi zapomnieć Ty wypełniająca mego mroku ściany ja poległy Tobą - niczym "grób nieznany"
  25. blizna zamazana marnym tatuażem myśli zmylone marzeń drogowskazem ciało z bagażem wyrytych na nim wspomnień serce które nie potrafi zapomnieć Ty wypełniająca mego mroku ściany ja poległy Tobą - niczym "grób nieznany"
×
×
  • Dodaj nową pozycję...