Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'wina' .
-
Przyłapałam się na kłamstwie znowu takim czarnym, włochatym i miłym. Całkiem słodko zrobiło sie wokół po czym nagle odjęło mi siły... Pytam siebie: no po co, dlaczego- puszczasz bujdę , choć prawdę miłujesz? Przecież zaraz ci zrobi się głupio, i przed sobą sie podle poczujesz... Lecz to kłamstwo tak dźwięcznie zabrzmiało, wpasowało sie w gładką rozmowę. Ktoś uśmiechnął się do mnie uroczo, bo urzeklam fałszywym go słowem. Wszystko dobrze, to tylko kłamstewko, tak chlapnięte jak kleks nieznaczący. Więc dlaczego gdy o nim pomyślę, słyszę złego ów chichot rażący? Mogłam trzymać swą gębę na kłódkę albo chociaz spowolnić paplanie. Przecież wszystko jest lepsze niż łgarstwo, wiecej siebie zarazą nie splamię! Tak przyrzeklam i słowa dotrzymam, taki plan mam i święcie w to wierzę. A gdy słodkie kłamstwo nadleci, prawda mi się do naga rozbierze. Wtedy zwróci na siebie uwagę, chociaż może się słodko nie stanie, to jej nawet cukierka nie podam. Wolę gorzką i serio, nie kłamię.
-
Nad tym miejscem, gdzie wasza jest racja, Noc swe puszyste rozpina swetry. Nie myśl o dzieciach, co zginąć muszą, Myśl o ruinach smutnych – Coventry. Nad tym miejscem, gdzie wasza jest słuszność, Cisza na szklane odłamki pęka. Nie myśl o duszach trwogą przejętych, Myśl o sukcesie – a myśl ta piękna. Nad tym miejscem, gdzie wasza jest dzielność, Mrok się poddaje władzy szkarłatu. Nie myśl o kruchych dachach i ścianach, Myśl o pokoju – nowym – dla świata. Nad tym miejscem, gdzie wasza jest sprawa, Niebo ceglaste, obrzmiałe, sine. Nie myśl o strachu w godzinie śmierci, Myśl o zwycięstwie, odwecie, winie. Nad tym miejscem, gdzie wasza odwaga Przestrzeń w welony krwawe otula, Nie myśl o sercach – wstrzymanych nagle, Myśl o orderach cennych – od króla. Nad tym miejscem, gdzie wasza skuteczność Łamie na części – kościelne wieże, Nie myśl o trzasku zmiażdżonych kości, Myśl o dziejowej roli żołnierza. Nad tym miejscem, gdzie wasza jest racja, Bezdźwięk żałobny zapada wokół. Nie myśl, że to łza jedna, nie w porę, Myśl, że to pyłek – samotny w oku.
-
Nocy każdej zamykając swe oczy Ciało moje jest w wielkiej niemocy Lico Twoje przepala mą duszę od środka Jak przez ten czas kiedy byłaś dla mnie słodka Wciąż nie mogę uciec od ciebie Mimo że sama jesteś wolna ode mnie I sprawia mi ból myśl rwąca serce Że nie zobaczę już cię więcej Czas może leczy rany Jednak czuję się już słaby Nie oczekuję niczyjej litości Tylko przebaczenia w palącej mnie złości Modły me kieruję w stronę twoją Byś odnalazła ścieżkę swoją Gdy ja odpokutować muszę Za wyrządzone tobie katusze Życie płynie dalej z prądem Dotykając niechybnie ludzi swym sądem Czy zaznam uwolnienia duszy mej Zanim Kościej krzyknie do mnie HEJ Jedną tylko pewną myśl posiadam Ową, że poddawać się nie przepadam I walczyć do końca o siebie będę Bo może komuś jeszcze szczęście uprzędę
-
Tak to biegnie. Powoli zamierają kwiaty, które sadziłem w kwietniu. Bez opieki - moja wina. Wiń mnie, lecz wiedz, że ze mnie marna persona. Uważany za twórcę problemów. Bojący się burz. Twarz jak potwora. Oczy nierówne. Nie chcę, by się mnie bano. Nie chcę, by się przeze mnie płakało. A boją się i płaczą. Choć staram się być cichy i zwykły. Tak to bywa. Uciekają dni, uciekają noce. Marnieje twarz, zmarszczki się pojawiają. Jestem dla was przeszkodą. Przeszkodą jestem dla was.
- 7 odpowiedzi
-
3
-
- wina
- przeszkoda
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Poczucie winy zabija mnie powoli, Ta myśl, że wszystko zniszczyłam, Ta myśl, to ona tak bardzo boli, Ta myśl, że jak domek z kart relację zburzyłam. Toczę walkę wewnątrz swojej duszy, Sama ze sobą tą wojnę przegrywam I tylko lek jest w stanie myśli zagłuszyć, "Tchórz" w głowie się przezywam. Uciekłam od problemu, Zostawiając ważne mi osoby bez wytłumaczenia, Siebie przy tym pozbawiając tlenu I co obecnie najważniejsze także wybaczenia.
-
Jak drzewo niedożywione i pokarane przez przeznaczenie, drzewo spróchniałe, tak sumienie moje... Woła o pomstę. Próchnica, której fluor nie pomoże. Ta dziadowizna, co historia o niej niezapomni. Wyrzucona w twarz, niczym oszczerstwo. Niestety nie jest oszczerstwem... Korzenie martwe życia już nie wydadzą. Życie zatraci się jak ziemia pod kurzą łapką, rozdrapane jak strup, który nie tylko krwawi a piecze, jak jasna cholera! Czym tak zgrzeszyłem, że litość straciłem? I zgubiłem uczucie miłości - kwiat ten różany Zanikła również dobroć - jak poranek, który nie wróci. Jestem tylko maszyną - lokomotywą, co mknie po torach losu. Promienie jaśniejącej zorzy - przyprawiają o wymioty. Gwiazdy zatęchły, gdzieś w pamięci. Jedyne, co dziwi naprawdę - to że... Serce moje jeszcze pompuje życie. Gdym cieniem nicości jest. Gdy światło duszy zgasło. A na czole widzę liczbę 666.
- 4 odpowiedzi