Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'pozytywne' .
-
niebo błękitne nad nami bogactwo myśli nadzieją wciąż jesteśmy tacy sami bez względu skąd wiatry wieją lata sprawiły i życie wzmacniając nasze zasady zrozumiane należycie stworzyły złu barykady uczuciem spojeni w jedność mierząc siły na zamiary doceniliśmy wzajemność przy realizacji planów dotarliśmy jak do mety końcówki życia pogodnie sumując jego zalety wliczając te niewygodne
- 1 odpowiedź
-
1
-
- przemijanie
- zawsze razem
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ten dzień zaczął się tak jak wszystkie ostatnio. Brak motywacji do nauki. Brak motywacji do wstania z łóżka. Brak motywacji do życia. Bez zbędnej dramaturgii i powodu. Tak po prostu. Wszystko wydawało się takie nijakie i niespecjalnie chciało jej się nawet zadawać pytania o sens czegokolwiek. No i jeszcze to jebane kolano bolało… Nie było jej ani smutno, ani ciężko. W zasadzie nie wiedziała, jak jej było. Nie miała siły się nad tym zastanawiać. W takich momentach bardzo zazdrościła ludziom, którzy posiadali coś takiego jak poranna rutyna. Ona nie miała. Nie wybrała tego stylu bycia, tak samo, jak nie wybrała swojej osobowości. Była lekkim duchem i każdy dzień wyglądał trochę inaczej. Nawet jeśli coś planowała to nie na dłużej niż tydzień. Dzięki temu mogła się codziennie sama zaskakiwać, ale kiedy od czasu do czasu zabrakło jej „nigdy niekończącej się energii” to po prostu czuła, że równie dobrze mogłaby po prostu nie żyć. Wzięła zimny poranny prysznic w akcie rozpaczliwej próby pobudzenia się do zrobienia CZEGOKOLWIEK. Niespecjalnie zadziałało. Teraz było jej po prostu zimno i niezbyt przyjemnie. Weszła na instagrama w poszukiwaniu jakiejś motywacji. Jedyne co znalazła to infantylny filmik swojej koleżanki, którego cel był jej obcy. Przedstawiał ją i jej ciężarną siostrę tańczące (a przynajmniej taki chyba był zamiar) jak na pierwszym lepszym tiktoku. #aunttobe #dance #dancers #egurrola #... Nawet nie wiedziała, czy ją to bardziej bawi, czy żenuje, ale wiedziała, kto jeszcze będzie miał taki sam wewnętrzny dylemat – wysłała link swojej siostrze. Reakcja była taka, jak się spodziewała. Wymieniły kilka sarkastycznych komentarzy i to trochę dodało jej energii. Zeszła na dół pomóc przy śniadaniu rodzicom. Zjedli rozmawiając o planach na ten dzień. Miała posprzątać salon i kuchnię, bo oczekiwali gościa – znajomej mamy. Każda rozmowa ją troszeczkę naładowywała, ale nie tak jak by tego chciała. Zostali jeszcze chwilę razem przy stole, żeby wypić kawę. Niespodziewanie siostra wysłała wiadomość: - Jesteście wszyscy razem? - Yup Po chwili usłyszała charakterystyczny dzwonek skype’a. No tak, przecież podpisywali wczoraj z mężem umowę o mieszkanie. Pewnie chcą opowiedzieć tacie, jak wszystko przebiegło i troszkę poplotkować. Ta kwarantanna w końcu nie służy nikomu. Sięgnęła po laptopa, odpowiednio go ustawiła i odebrała połączenie. Od razu się wyszczerzyła widząc twarze siostry i szwagra. Ich związek był dla niej definicją miłości i marzyła, żeby kiedyś być w podobnym. Kochała ich całym sercem, ale bez zazdrości. Wyglądali na podekscytowanych. No jasne, że byli podekscytowani! Za jakieś siedem miesięcy będą się wprowadzać do świeżutkiego, ładnego mieszkanka. Gadali przez chwilę wszyscy w piątkę – ona, siostra, szwagier, mama i tata. Młodzi w końcu zeszli na temat umowy, mieszkania i przyszłości. Wszystko tak jakby się można tego spodziewać. Tylko szwagier nagle wypalił: - No… i nawet znaleźliśmy nowego lokatora do mieszkania. Na chwilę zgłupiała. Nowego LOKATORA??? Przecież już mieszkają sami! Dlaczego mieliby nagle szukać lokatora do mieszkania, które miało być już podstawą do założenia rodziny?! Poczuła swoją opadającą szczękę, kiedy szwagier zza widocznego ekranu wyciągnął zdjęcia USG. Z trudem opanowała pierwszą falę euforii. Spojrzała badawczo na siostrę. Ona z kolei obserwowała swoją rodzinę z niepewnością. Na jej twarzy wypisane było napięcie zmieszane ze szczęściem. Jak zwykle, przy silnych emocjach, jej oczy zwilgotniały. Zorientowała się, że siedzi z otwartą buzią, więc ją zamknęła. Nie zarejestrowała tego, co się działo dalej. Widziała tylko, że jej siostra jest szczęśliwa i to jej wystarczyło. Młodzi nie starali się o dziecko. Ba! Oboje pochodzili z raczej mało płodnych rodzin, a do tego dodatkowo się zabezpieczali! A mimo to oboje tryskali taką ożywczą energią. Byli gotowi. No i wiesz – teraz siostra zwróciła się do niej - jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to będziesz odjazdową matką chrzestną. Poczuła, że zaraz jej serce nie wytrzyma tego wyróżnienia. Zasłoniła twarz dłońmi, żeby nie widzieli jej emocji. To był taki niemy traktat. Oni udawali, że nie widzą – ona udawała, że nie płacze. Rozmawiali tak jeszcze przez pół godziny. Przyszli dziadkowie nie kryli podekscytowania, natomiast ona już myślała o tym, jak bardzo kocha tę małą fasolkę mimo, że jeszcze nawet nie była człowiekiem. Uśmiechnęła się o własnych myśli - Widocznie niektórym ta kwarantanna jednak służy! -Tylko wiecie. To dopiero szósty tydzień. Jeszcze nic nie wiadomo i nie chcemy nikomu więcej mówić. Zachowajcie to na razie dla siebie. Fuck. Jak ona miała sobie teraz z tymi emocjami poradzić nie mówiąc nikomu?! No chyba że…
- 1 odpowiedź
-
1