W symfonii nam było spać,
pianino stoi tam martwe.
Kładłem pod poduchę zęba,
papierem się ścielił blat.
Świt z pobudką ciepła twarzy.
Blade dłonie koją złość.
Żołnierzyki sobie kradłem,
od tak, po prostu, bo...
Każdy promyk grzech uświęcał,
jeden uśmiech był pokutą.
Skrzynki pełne złotych marchwi,
Kwiatki sadziłem przed ścianą.
W drzewie była taka dziura,
gałąź odchylić i jest,
w środku pusto,
pierwsze usta zapoznane.
Sad, schronisko, domki z drewna,
tafla wzburzona od chęci,
jeziorem zasypialiśmy,
w symfonii nam było spać.