Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'koty' .
-
-Co tam niesiesz Zosiu- spytała emerytowana nauczycielka dziewczynkę. -Nasza kotka się okociła i teraz musimy pozbyć się kociąt. Chodzę po wsi i pytam ludzi, czy nie chcą. Jeśli ich nikt nie weźmie to moja mama powiedziała, że je utopi w rzece.- odpowiedziała jej zmartwionym głosem. -Wiem,że to smutne, ale ludzie często nie mają wyboru. Gdybyśmy czasami nie pozbywali się zwierząt mielibyśmy spory problem- odpowiedziała jej starsza pani. -Ale proszę spojrzeć jakie one są słodkie- mówiąc to Zosia odkryła kocyk, który przykrywał karton. Było tam sześć jeszcze niewidomych kociąt. Staruszka pomyślała, że właściwie to mogłaby wziąć jednego kotka aby rozwiązać problem mysz rozgaszczających się u niej na wiosnę. W całym miocie był tylko jeden kociak, który miał rudą sierść. Przypadł jej najbardziej do gustu. -Pokaż mi tego- wzięła do rąk zwierzaczka i spojrzała pod ogon. To była kotka. Niekorzystnie, będzie problem z niechcianymi miotami, lecz ona się tak słodko wtulała w ramię staruszki. -Dobra, wezmę go- powiedziała nauczycielka, która nie miała serca oddać słodkiego zwierzaczka. Staruszka wróciła z nowym domownikiem do swojego cieplutkiego mieszkanka. Dorzuciła do pieca trochę węgla i rozsiadła się w swoim mięciutkim fotelu. Położyła kicię na swoich kolanach. --Jesteś rudy i właściwie miałeś nie żyć, dlatego będziesz się nazywał fenix- powiedziała to kobieta głaszcząc mięciutkie futerko. Zwierzątko było naprawdę słodkie i całkowicie bezbronne. Miauczało cichutko i szukało noskiem zapachu swojej matki. Gdy w końcu zrozumiała, że jej działania są bezcelowe zaczęła ugniatać i ssać sweterek kobiety. Dom przez nią zamieszkiwany był podzielony na dwa mieszkanie połączone wspólnym gankiem. Drugą część domu zajmowała córka, lecz rzadko ją odwiedzała. Staruszka często się czuła samotna, dlatego dawała lekcje na pianinie. Chociaż przez chwilę się lepiej się w towarzystwie uczniów i przy okazji dorobiła do emerytury. Była świadoma, że najlepsze czasy już za nią. Tęskniła za swoją młodością. Niestety to już wszystko przeminęło. Kobieta spojrzała nostalgicznie za okno. Nadchodził już zimowy zmierzch. Ciemne kłębiaste chmury przysłaniały ostatnie promyki słońca. Latarnie uliczne zaczęły rzucać białą poświatę na brunatną ziemię. Zobaczyła jak sąsiad wychodzi z czarnym workiem na śmieci i idzie w kierunki rzeki. -To jest okrutne, ale jesteśmy ludźmi więc mamy prawo wybierać, które zwierzęta mają prawo żyć. Jeśli nie jesteśmy w stanie ich wychować to musimy się ich pozbyć-pomyślała staruszka. Wstała z fotela, żeby podać kotce butelkę z mlekiem. Zwierzę zaczęło pić z ufnością. Ten widok rozczulił staruszkę.-Dobrze, że cię uratowałam. Będziesz moją kochaną córeczką.-powiedziała do kotka. Fenix przestał pić, ziewnął parę razy i usnął na kolanach kobiety. Staruszka włączyła telewizję. Leciały akurat wiadomości. Widziała pochód kobiet ubranych na czarno z transparentem 'moja macica moja sprawa'. -Zycie ludzkie jest święte. Nie można decydować, kto umrze, a kto przeżyje.-pomyślała. Za jej czasów kobiety mogły usunąć ciążę, ale tego nie robiły. Rodzina była dla nich najważniejsza. Nauczyciela mogła zacząć dawać koncerty, lecz zaszła w ciążę. Musiała wyprowadzić się na wieś do swojego męża i przerwać swoją karierę. Kochała swoją córkę, ale do dzisiaj się zastanawiała, czy było warto. Teraz kiedy była w podeszłych latach i powoli zaczęła odczuwać zimny oddech śmierci cała sprawa ją nudziła. Przez chwilę spojrzała na fotografię już zmarłego męża. Nie tęskniła za nim. Dobrze się dogadywali, ale najmocniejszą rzeczą, która ich łączyła było dziecko. Teraz gdy już pochowała praktycznie o nim nie myśli. Za to lubi patrzeć na młodych mężczyzn i wyobrażać sobie, że jest teraz młodsza i że to oni obdarowują ją czułością. Zaczęła już mrużyć oczy ze zmęczenia, ale postanowiła wstać odłożyć kotka i pograć na pianinie. Delikatna dźwięki poprawiały jej humor, a tempo muzyki ją rozbudzało. Fenix się przebudził i zaczął delikatnie mruczeć. -Och widzę, że ci się podobało.- powiedziała to kobieta przerywając grę na pianinie- Zobaczysz ty i ja teraz będziemy razem. W końcu kogoś mam.
-
graphics CC0 zimno, choć grudzień nieco pasywny, Odo niczym bajkowy kot przeciąga na śniegu, czarne futro – lśni od feomelaniny. nawis z kontrastu strąconych sopli zagrały jak Jankielowe cymbały gdy grzbietem po nich przeciągnął, upuścił pazurki w śnieg jak drążki z palców wypadły. pod parapetem to koncert – a gra czarny kocur śnieg sypie. wozownię, bociana gniazdo przyprószył, żuraw kłania się studni. ogródek lecz nie u tej panny Zosi szczęka ząbkami z zimna. kot nie „wykrada się z łozy” i nie „prześmiga po łące” w „jarzyny” nie „skacze” czy „sad” – bo nie potrafi – jak w epopei u pana Wieszcza – w księdze XI – i w wierszu: cztery osiem dziewięć. to inna duchowa pora roku. w zamian masz... bożonarodzeniowy śnieżny fluidów kutner – i blask słońca, roztkliwia Muzy nad innym zupełnie folwarkiem, a ślepia tego kota Odo – są szkliste i cierpkie, jak szron – w likierze benedyktyńskim --
-
Cicho, cicho mówią ptaki siedząc na gałęziach zimowych drzew. Otulone śniegiem strząsają płatki ze swych rudych szalików. Cicho, cicho mówią koty, zachowujące zen na codzień. Niezbyt uniosłe, zupełnie nie depresyjne, najwyżej - zmysłowo melancholijne. Cicho, cicho mówi życie, szczęście sączy nam okazjonalnymi kroplami. Przesłodkie są. Jest niemiłosierny czas, beztroski, każe na siebie czekać czasem całe stulecia.
-
Niunia i Władyś. Tryptyk
befana_di_campi opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niunia i Władyś I. Niunia chodzi sobie własnymi meandrami wśród sałat papryk selerów pomidorów pietruszki Władyś jedzonko podaje na srebrnej tacuszce - Niunia nie rusza myszy. Wybiera kiełbaskę II. Jak porter ma Niunia tęczówki i mruczy niby ten motorek we Władysia golarce - Wtedy w kominku przyczajony ogień przystaje zjeżony aby na iskrach zaraz zatańczyć III. Niunia, Władyś i słowik Niunia z Władysiem siedzą na tarasie Władyś dziabie w laptop Niunia wiatru słucha - Skądś doleciał trel. Czyżby od jaśminu strony? Zmarkotniała Niunia - Władyś na łowy nie puści