O, pragnienie! Ciężkie i lekkie zarazem,
Uginają się pod nim moje palce.
Miękkie w swej istocie,
Przez przeciwności losu uwiezione,
Stały się niczym kamień milowy.
Czy moje dłonie i twoje ręce
Są wprost proporcjonalne?
Czy uda nam się zważyć
Szczegóły życia każdego z nas?
Doświadczyć równości w sercu,
Gdzie dusza współczesnego świata
Tańczy nieporadny taniec?
Pędzi z zamiłowaniem, marzeniem,
Fantazją i ochotą ciała.
Nieustannie przegląda się
W prawicy natury,
Cudownie pachnącej po deszczu,
Umytej rosą na liściach.
Przyobleczona w jaskrawą poświatę,
Pragnie istnieć na tę chwilę,
Obcować coraz bliżej z materią,
Aż przeszyje na wskroś powieki
I zakończy bieg rozkoszy
W uścisku rąk, dłoni i palców.