Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'wiersze' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. jeszcze mi tęsknią oczy do tego miejsca na niebie, dłonie zostały rozwarte na co czekają, nie wiem. miałeś mi kupić księżyc znów dnieje, znów gwiazdy gasną, bez ciebie i twojej bajki nigdy nie mogę zasnąć.
  2. jak kiedyś umrę, nie na starość, lecz ze wzruszania nad sonetem, wtedy napiszcie na nagrobku, że to się stało przez poetę, bo takie piękne wiersze pisał, że zachorzała z nich na miłość, do jego pióra naturalnie i, że jej cudno umrzeć było
  3. piękne mi ścielesz dywany pod stopy wprost z wierszy płatki, ażem od słów stumaniona pachnących jedwabiem gładkim. na rękach nosić nie musisz lekuchno niosą wszak słowa każde z nich ma twoje usta i każde umie całować. tak łatwo do nich przywykam, zaś brak mnie skaleczy jak osty ukłonem więc bukiet zwiążę z tych kilku słóweczek prostych.
  4. Hej, mam pytanie i w zasadzie prośbę. Czy wie ktoś co Różewicz pisał o codzienności w swoich wierszach? Na razie wiem tylko, że "Walentynki" odnoszą się do codzienności współczesnej, ale jakieś inne wiersze o codzienności? Z czasu wojny, po wojnie, w XX wieku? Błagam o pomoc.
  5. rozbrzmiewa kołysanka węchu w słonecznikowych sklepieniach pałacu którego wejścia strzegą motyle uszy kiedy ja nie słyszę one pachną za czworo droga jest chroniona piedestałem wspomnień które w kagańcu podsłuchują zmysły cudzych wrogów bronią moich okien plastry pszczelich uczuć zalepiają szczelnie warstwy wyć bojowych tymi kłami fosfo- ryzującym okiem obaliłam ciebie zaszczepiłam rozum na przekocie wiosny
  6. Oczami napuchniętymi od taniego kremu usypiam na powiekach malinowe dusze minionych żelaznych czy kamiennych epok. Zebrałam w tych cieniach wojny, rewolucje i powstania, są w nich królowie i zdrajcy, szewcy i piekarze. Czasami, gdy nie chcę patrzeć, oni maszerują maszerują w dół policzka. Wyprowadzam na spacer na wydłużonej smyczy troski poprzednich pokoleń – one merdają ogonem. Bo wolę otaczać się pyłem, ruiną i zaduchem niż czuć swąd tępych twarzy płonących na ulicach.
  7. „Pokaż mi wschodzące słońce” – powiedział do mnie cicho. Złapałam więc firmament potrząsnęłam nim lekko. Takt po takcie opadały niego gwiazdy – konstelacje spazmami po ciałach, włosach, snach i zazdrości dotychczas niepoznanej sypały się lekko z przejrzystego nieba. Konstelacje nie miały po prostu racji bytu. Konstelacje nie miały prawa istnieć. Gwiazdy nie mają prawa ziemsko-niebieskiego łączyć się, gdy ja nie pozwolę. Dopóki nie skinę głową, sieć wspomnień ma pozostać rozszczepiona siłą. Skoro z nieba opadła już noc, wydobyłam z niej słońce. Trzymałam na letniej skórze legendę tych cywilizacji, które pochłonęła już wściekłość. Legendę cywilizacji spętaną uprzedzeniem, łańcuchem wściekłości, uwolniłam z pęt i darowałam jej powietrze zimne. A niebo wciąż świeciło, coś przez nie na wylot, przez atłasowy szal mamiło kontur twarzy. Słońce leżało jednak wciąż na mojej dłoni i świeciło także. Dałam Mu je więc, wplotłam w rubinową maskę, niech zdobi jego twarz mocniej niźli podłość. Melodią cichych sfer szydziły ze mnie gwiazdy -- krwawiąc się i wijąc na śmiertelnej ziemi. Że nie widzę, choć patrzę w puste żalu oczy, że nie słońca chciał w koronie, Lecz słońca chciał być panem. Spuszczam oczy płochliwie, niech uciekną precz. Stworzyłam więc kolejne lepsze jeszcze Słońce, by świeciło jaśniej, lepiej i daleko od niego. Wzrok od lustra oderwał i w górę raz Spojrzał. Znów na mnie pełen gniewu i uderzył w twarz. Skinieniem jednej dłoni wywołałam dwa konie -z czeluści płonące do biegu do celu. Kazał wyciągnąć mi ręce do góry. Jak po drabinie po sieci bladych żył wspinał się do nieba, odciski złotych podków podbijał w moim sercu. Nie Jego pierwszego skusiło jaśniejsze niż ja słońce, lecz Jego pierwszego zgubiła własna tylko pycha. Ikar niewinny skrył za wątłą rzęs zasłoną lęk i ból, a On piął się wyżej jeszcze do samego czyśćca. Nie dostrzegł jednego – że ja w tym słońcu byłam, po które butnie sięgał. Popchnęłam i zrzuciłam w czeluść tę podniebną dwa konie i jego młodością bijącego -- W twarz uderzyła bojaźń, zabiłam Faetona.
  8. spójrz księżyc co noc sobie wschodzi nikomu się jeszcze nie znudził srebrzone korale z zachwytów poecie na oczy nawłóczył więc wieczór i noc nawet całą przewieszał je kartce papieru czarownie miłośnie bo dla niej misterniej nawlekać już nie mógł aż zbudził się dzień lawendowy zbyt długo z księżycem wzdychali i popiół pozostał na biurku bo wiersz się ze wstydu sam spalił
  9. wchodzę czasami do środka szafy gdzie wiszą słowa, a nie ubrania każde się wdzięczy i rzuca w oczy, i obiecuje świat mi przesłaniać tylko kobieta może zrozumieć o czym tu prawię, gdy się przebiera nie mam co włożyć, o wierszu mówię, wszystko noszone, jasna chol...a
  10. twoja poezja mnie nastraja u wrót tajemni żyć mi przyszło, kiedy posłyszę jej kamerton tak nagle się rozjaśnia wszystko gdy nuty w słowa pooprawiasz nie mogą w miejscu mnie utrzymać, więc kobrą wznoszę się ku górze szamańskie sztuki znasz, zaklinacz całego świata roztęsknienia znowu żeś miły naprzynosił czemu za każdym razem mówię, że mi za mało, że nie dosyć
  11. nie powiem ci między wierszami nie zdążę są jakby zbyt krótkie oczami pod drzwi odprowadzasz tam właśnie zawsze się gubię nie powiem ci nigdy wierszami bo księżyc wciąż świeci za jasno i gdybyś tak spojrzał mi w oczy to łatwo mógłbyś odgadnąć nie powiem nic poza wierszami choć cisną się więzach zbolałych mam usta rzeźbione w kamieniu a na nich wiersz haftowany 2008
  12. wierzbo siostro moja, czemu tak się słaniasz włosy potargane od niepamiętania może to ze smutku, a może od wiatru któż cię zaklął w smętek, kto ci dolę zatruł, poprzyginał garby żeby mozół zmieścić kazał krzywo rosnąć, jak podle się zemścił zawsze na mnie czekasz, nigdy się nie spieszysz ramionami sięgasz do wodnych ościeży przesiąkłam od żalu reumatycznej chłosty, spróbuj ból ukoić, kochającej siostry
  13. na stryszku mieszkam u wyobraźni mam cudny widok na miałkie życie w sąsiedztwie nieba promienie słońca wdziewają smugom ćmy skrzydłolice tutaj rozwieszam na pajęczynach wizje co snują się jak przybłędy i strzępy szeptów z przyślepych kątów w omszałych flaszach zamykam cienkich cóż chyba radzę sobie jak umiem czas się rozpłata cicho na dwoje codziennie miejsca więcej mam jakby i w zakamarkach coraz przestronniej
  14. byłam przekonana, pewno szybko przejdzie fantazja ułańska, że się zauroczył lecz nie odstępuje i łasi po psiemu aż szklą się przecudnie przy nim moje oczy powiadają ludzie, że serce nie sługa stało się i basta, ukochałam smutek chyba się zżyliśmy, gdy go dłużej nie ma piórem sobie żłobię niczym rylcem, duszę
  15. Zatrzymaj się na chwilę by spojrzeć sobie w oczy.Zobaczysz swoją duszę. Co widzisz? Blask uroczyodbity w świetle prawdy? Czy piekieł ciemne brudy? . Odpowiedz sobie szczerze, bez krętactw i ułudy kim jesteś Ty dla świata, w którym żyjesz z innymi ludźmi "różnego sortu" - lepszymi, lub gorszymi, lecz mającymi przecież swoje wyobrażenia. Czy jesteś tyle wartym, że innych chcesz oceniać? . Belka w swoim oku przy źdźble w oczach innych... Czy oni przyczyną, czy sam jesteś winny?
  16. Jestem czasowo zbanowanym, a dziś rocznica katastrofy smoleńskiej. Więc postanowiłem ją wspomnieć, stosując pewien trick, omijający zakaz publikacji. Oto tekst przygotowany na dziś - 10 kwietnia 2017 (z cyklu "Warkocze myśli") Przypominam, co to są owe "Warkocze myśli" (mój, autorski gatunek) - coś pomiędzy prozą poetycką a wierszem białym, zaplatającym wszelkie sploty, kosmyki myśli w jedną całość (warkocz), stanowiącą wspólną fabułę dla obrazu zapisanego słowem. . + Eksplozja matactwa Wybuch chorych jaźni Nie tak, nie to, nie to... Wizje paranormalne Jasnowidzenie czasoprzestrzenne Feeria dźwięków Wydumana martyrologia Najlepszą obroną atak To oni, nie my, nie my... Sacrum i profanum Morale wtajemniczonych Są wśród nich Ci najbardziej krzykliwi Strach przed... Tu i teraz "bogobojni inaczej" Krzyż w dłoniach Bez osoby Boga Teraźniejszość Chora wyobraźnia rzeźbi mózgi łatwowiernych Klapki na oczach Bezradne prawo Historia osądzi Dopiero Sąd Ostateczny . P.S - mam nadzieję, że admini "przymkną oko" na ten mój wybieg... # Na zielono przystrojone... # Zielone Święta - Stadem przyszły z wiosną siłą zielonych drzew; bujnej roślinności. Ziemia swymi werblami głosi rytm przyrody. Oczyszczana od wszelkiej złej dla gleby wody i jej demonów - teraz już w zgodności żywiołów, obfite nam plony wzrosną. Okadzono nareszcie dymem ziół święconych bydło, przystrajane tu wieńcami kwiatów. Z procesjami wiernych wokół pól uprawnych. I te właśnie zabiegi obrządków pradawnych, są i dzisiaj czynione - dla spokoju światów nas tu otaczających, przez wieki spełnionych. Czekamy teraz lata, co przyniesie z sobą. Czy nie będzie zbyt suche, lub mocno deszczowe; bo to nam podpowie, czy w drugą połowę roku zbierzemy plony, przed zimą surową... . Stado – dawne święto słowiańskie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...