Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

makarios_

Użytkownicy
  • Postów

    1 085
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez makarios_

  1. O wiele lepszy program liczący index mglistości Gunninga: http://www.trzyw.pl/gunning-fog-index/. Nie tylko bowiem go oblicza, ale też wskazuje w bazowym tekście słowa, które niekiedy niepotrzebnie zawyżają wyliczona wartość. Tak przy okazji, wartość indexu na poziomie 9-10 dobrze świadczy o analizowanym tekście.
  2. makarios_

    sowa

    Cichociemna sowa spod Krakowa, przez smog wawelski była niezdrowa. Słowik jej spać nie dawał, robiąc co noc karnawał, Ulgę przyniosła głusza borowa.
  3. nie inaczej w samej rzeczy mylić przecież się nie może jedynie głupi zaprzeczy chroń mnie od takich mój Boże
  4. wróżenie z fusów o niedoszłej przyszłość mapą zwodniczą
  5. jedna jest droga i jedna brama reszta to tylko ścieżki szerokiej poglądów jak gwiazd na firmamencie trzymaj się przeto prawdy głębokiej prosta szeroka wąska zaś kręta i z ciasną bramą do życia cnego Słowo prowadzi uczy najlepiej jak żyć dla Boga Wiekuistego
  6. potocznie nazywa szczęściem gdy za tobą tęsknię ciurkiem kiedy z miłością przyzwalam miast dzielić słowem to scalam żywot bywa też zakalcem lecz nie poddam się w tej walce by nam siebie było mało ze złem walczy zatem śmiało siebie będąc bardzo blisko kochajmy się nade wszystko [color=blue]Uprzejmie informuję Czytelników, że z uwagi na nałożony na mnie i moją twórczość ban (w dn. 24.03.2013 r.), nie będę mógł się[/color] [color=red]nigdy[/color] [color=blue]wypowiedzieć pod tym utworem. Oto treść komunikatu pojawiającego się przy próbie zamieszczenia mojego utworu - jak widać moderator nie podał uzasadnienia, a właściwie to je usunął:[/color] Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 99999997270 sekund. Wiadomosc od moderatora:
  7. zakwitną łąki będą bąki zapylać pąki rozkwitłe Po 9 miesięcznej ban-icji w dniu 02.01.2014 r. moderator umożliwił mi publikowanie mniej czy bardziej artystycznych wypowiedzi, lecz już 13.01.2014 r. znowu pozbawił mnie tej możliwości. Oto komunikat o tym świadczący, który zarazem dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie za wyrażane poglądy i przekonania, mimo stanowionej prawem wolności słowa: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  8. zakwitną łąki zapylać będą bąki rozkwitłe pąki
  9. wytłuściłem by dotarło do niektórych że to tarło nie jest wszelako liryczne jeśli już to oniryczne 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  10. "Znalazłeś miód? To zjedz tyle żeby nie zwymiotować" niechaj bartnik te słowa uwzględnia w swoim byciu nie do pszczółek mowa mód daje sens ich życiu kiedy zechcesz wytchnienia od miodu pożywnego zaprzestań jedzenia tobie nie potrzebnego myślenie wciąż o sobie rzecz prostsza w życiu prostym składając wiersze robię wszak szłusznie słusznym wzrostem i nikt czytać nie musi nie trzeba wszystkich wierszy jeśli się zaś pokusi no to ma ogląd szerszy życzliwość ma tęsknota za słowem bardzo cieszy jeżeli jest ochota czytaj a wiersz rozśmieszy Jak widzisz od kilku miesięcy prześwietny poeta M. Krzywak wraz z administratorem tego serwisu banuja moją aktywność, robiąc zły użytek z przynależnej im cudnej matarii.. i naruszając służące mi prawa człowieka. Chociaż 02.01.2014 r. ban został zdjęty to 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  11. [center]przebiśnieg promyki listeczkiem łowi migające nieustannie cichutko się kłania dniowi z martwych wstając nienagannie przedwiosenny kwiat bezgłośnie dzwoni dzwonkiem by poruszyć tkliwe uczucia cnej wiośnie serdecznie pragnie poruczyć odrobinka ciepła sprawia że przez śniegu łachę brudną przebija się i pojawia zaiste z krasą przecudną [img]http://blog.roza-kwiaty.pl/wp-content/uploads/2013/01/sniezyczka-przebisnieg1.jpg[/img]
  12. j.w. 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  13. gołosłownie twierdzisz wykaż gdzie kłamstwa albo głupoty http://www.sjp.pl/pitoli%E6 http://www.poezja.org/wiersz,71,142052.html Niestety 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  14. http://www.poezja.org/wiersz,71,142052.html 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  15. polscy podobno poeci by ich zliczyć nie mam siły wyrażali żal waszeci stąd rzecz taką uchwaliły w sławnym mieście wszak Krakowie wiersze klepią snadź kowale więc naklepią każdej głowie rzec tez można każdej pale przeto głąb to czy też kozioł albo jakaś mądra głowa może zdobyć się na mozół aby ruszyć do Krakowa kiedy wróci zaś wędrowiec wyklepany choć niezdrowy nawet gdyby żył jak wdowiec wiersz ułoży kolorowy "Kto ten dzielny? Kto się zgłasza?" "Ja!" - zakrzyknął w głos koziołek. Miał maleńką, piękną bródkę, A wołano nań: Matołek. pożegnał go więc ród kozi Mama i sędziwy tata, A Matołek wziął tobołek wywędrował z swego świata Kiedy znalazł się na drodze, Po raz pierwszy na wolności, Skoczył w górę nasz koziołek, Aby rozprostować kości. kiedy dojrzał trakt krakowski pytał woków pań i panów skierowali go na lwowski wymyślając od baranów Rzekł mu jeden: - "Idź przed siebie, Trochę w prawo, trochę w lewo, Przepłyń morze, przeskocz góry, Aż napotkasz uschłe drzewo." nagle przerwał gromko krzyknął ratuj się kto żyw na świecie więc koziołek szybko czmychnął wlazł na drzewo w tym zamęcie "Złaź natychmiast z mego brzucha" Woła drzewo w wielkim gniewie. "Nie masz prawa, śmieszna kozo, Po szanownym łazić drzewie." Zawołało wiatr na pomoc I zatrzęsło się z łopotem, Tak że spadło trochę liści, A koziołek zaraz potem. zarył łebkiem prosto w glebę płosząc przy tym złego zwierza załatwił swoją potrzebę dosiadł potem szybko jeża Beknął głośno siedem razy, Skoczył, jakby opętany, A siąść nie mógł, bo w tym miejscu Miał bolesne bardzo rany. Jeż Igiełka rzekł mu na to: "Czemu krzyczysz? To się zdarza! Czyś ty jabłko, by spaść z drzewa? Teraz biegnij do lekarzal" Niedźwiedź zawsze jest lekarzem, Z pokolenia w pokolenie, Zbadał rany, potem mruknął : "Dam ci coś na przeczyszczenie." "Nigdy!" - krzyknqł nań koziołek, "Wolę już najsroższe bóle!" Na stół skoczył, stłukł kałamarz I przez okno smyk! na pole... Właśnie pasły się cielęta Na zielonym brzegu Wisły. Z wielkim się rozbiegły krzykiem: "Kozioł wariat! Stracił zmysły!" On zaś poszedł poprzez pola. W krąg kraina bardzo pusta, Nagle, gdy był bardzo głodny, Szepnął cicho: - "Ach, kapusta!" Głowy stały tak w szeregu, Jakby za żołnierzem żołnierz. Nasz koziołek zaczął ucztę, Wtem ktoś chwyta go za kołnierz. "Tuś mi, bratku, capie młody!" Wołał stróż, co wyszedł z cienia. "Nie oglądaj się, idź prosto, Do więzienia! Do więzienia" Przyszedł sędzia i rozkazał, By zakuli go w kajdany, I w komórce bardzo ciemnej Kazał przykuć go do ściany. Siedzi biedny nasz koziołek I nie może ruszyć łapą, Jęczy tylko i wciąż płacze: Żegnaj, mamo, żegnaj, papo!" W nocy przyszli rozbójnicy, Wygrzebali ziemię kołkiem I na plecach swych unieśli Tę komórkę wraz z Matołkiem. Do ciemnego zaszli lasu, Patrzą, co tam jest w komorze! Nagle strasznie zakrzyknęli: "Diabeł! Ratuj się kto może!" "Stójcie, stójcie!" - kozioł woła "Uwolnijcie mnie z powroza, Ja nie jestem żaden diabeł, Moja mama była koza!" Lecz po zbójcach nie ma śladu, Bo uciekli, gdzie pieprz rośnie, A koziołek został w lesie, Pobekując wciąż żałośnie. Bekiem zbudził czarownicę, Bardzo straszną babę Jędzę, Co dziewczynek złote włosy Jak na krosnach tka jak prządzę. Przyszła, patrzy i wciąż cmoka, Potem rzecze: - "Coś, kochanie, Jesteś mi zanadto chudy, Ale zjem cię na śniadanie!" A on na to: - "Zdejm łańcuchy, A ja za to cię z ochotą Poprowadzą tam, gdzie leżą Wielkie skarby, srebro, złoto!" Wiedzie potem czarownicę Przez las stary, przez las młody, Aż oboje tam przybyli, Gdzie są wielkie, czarne wody. Kazał stanąć jej nad brzegiem I na chwilę zamknąć oczy. Baba stoi, a koziołek Jak nie beknie! Jak nie skoczy! Tak ją ducnął w brzuch rogami, Wedle dawnej koziej mody, Że fiknęła siedem razy I jak kamień bęc do wody! "Hulaj, kozal" - rad zawołał, Potem pobiegł do jej chaty I uwolnił troje dziatek, Co płakały spoza kraty. Dwie dziewczynki, jeden chłopczyk, Uklęknęwszy w chaty progu, Slicznie razem zaśpiewali, Aby podziękować Bogu. Potem razem szli z koziołkiem Aż do czarnych lasów skraju, Dzieci poszły w kraj daleki, A on został na rozstaju. spotkał praczkę pięknie wita "Babcia pani pewnie zdrowa? Może pani mi odpowie, Jak stąd iść wprost do Krakowa praczka jemu wrzała na to Czyniąc w wodzie wiele plusku. "Nie rozumiem!" - rzekł koziołek, "To zapewne po francuskul" Noc zleciała, jak kruk czarna, A koziołek smutno kroczy, Ledwie długą widzi drogę, Biedne wypatruje oczy, Co to?! Co to?! Z wielką wrzawą Smok potężny drogą leci, Dwoje oczu ma na przedzie I straszliwie nimi świeci. Lecz koziołek nasz odważnie Stanął pośród czarnej drogi! Może zginie, ale przedtem Chce potwora wziąć na rogi. Ten uderzył go żelazem, Które miał na paszczy przedzie. Kozioł fiknął, wzleciał w górę, Potem miękko spadł i - jedzie. Nagle stanął wóz żelazny, A tłum wielki w głos wykrzyka: "Koza! Koza! Łapcie kozę! Zawołajcie tu rzeźnika!" Wielki strach padł na koziołka, Wszystkie zebrał w sobie moce, Skoczył i uciekał pędem, Przez trzy dni i przez trzy noce. Głodny bardzo, szukał długo, Czy się czego zjeść nie udał Aż zobaczył wiewióreczkę, Co jak płomień była ruda. "Daj mi zjeść co, dobra pani!" A wiewiórka: - "Bardzo proszę, Mam na sprzedaż sześć orzechów, Ale zapłać mi trzy grosze." "Skąd je wezmę, nieszczęśliwy, Widzisz przecie, żem jest w nędzy!" Wtem zobaczył Stracha w polu; "Może pan mi da pieniędzy?" Strach na wróble zdjął kapelusz, Bardzo mu się pięknie kłania I powiada: - "Smutne czasy. Ja też jestem bez śniadania." Przyszedł do jednego miasta, Gdzie wydano prawo nowe: "Kto by z brodą wszedł na rynek, Temu zaraz utną głowę!" Napis taki był na bramie, Kozioł patrzył weń ciekawie, Ale że nie umiał czytać, Nic nie wiedział o tym prawie. Więc schwytali go od razu, Wnet go na stracenie wiodą, I odcięli mu głowiną Razem z piękną bardzo brodą. Leży biedak już bez ducha, Wtem poczciwy szewc nadchodzi. Spojrzał, westchnął i powiada: "Pewnie brodą miał dobrodziej!" Bardzo zacny był to człowiek, Więc choć to nie było łatwo, Przyszył głowę do tułowia Bardzo mocną, szewską dratwą. Ożył kozioł, beknął rzewnie, Potem szewca wziął w uściski, Szewc do domu go zaprosił, A tam z jednej jedli miski. Gdy odpoczął, poszedł dalej. Aż tu wszystkim herold głosi, Że bal będzie u królewny, Najjaśniejszej, pięknej Zosi. A kto z gości na tym balu Najpiękniejszą pieśń zaśpiewa, Będzie królem i dostanie Berło ze złotego drzewa. "Będę królem!" - krzyknął kozioł, "Śpiewam piękniej niż słowiki!" I czym prędzej zaplótł brodę W bardzo zgrabne warkoczyki. Każdy cudne śpiewał pieśni, Czy bogaty, czy ubogi, Lecz gdy nasz Koziołek beknął, Wszyscy w krzyk i dalej w nogi! "Ach, ty trąbo jerychońskal" Tak królewna gniewna rzecze. Niech go kucharz stąd zabierze I na rożnie wnet upieczel" Straszną byłby zginął śmiercią, Ale patrzcie! Kozioł zmyka, Bo gdy kucharz w ogień dmuchał, On się przebrał za kuchcika. Gdy tak zmyka w białym stroju, Ktoś go chwycił na zakręcie I zawołał: - "Chodź, mój miły! Będziesz kuchtą na okręcie!" Gdy uwarzył pierwszy obiad, Wszyscy w krzyk, i miast zapłaty za wyborne gotowanie Wsadzili go do armaty. Jak nie hukniel Jak nie fukniel A koziołek nasz, niebożę, Długo leciał przez powietrze I po czterech dniach wpadł w morze. Spadł na małą czarną wyspę I odetchnął odrobiną. Nagle wyspa się zachwiała I zanurza się w głębinę. Dziw nad dziwy! Straszne rzeczy! Lecz wy rozumiecie chyba, Ze Matołek, co miał pecha, Prosto spadł na wieloryba. Parsknął biedak, bowiem w morzu Woda jest okropnie słona, A on skąpał sią w niej cały, Od swej brody do ogona. Wtedy słońce pociemniało, Jakby je zakryła chmura, Bo to leciał ptak straszliwy, Co się zwał "Skrzydlata Góra". Ryknął, jakby lew zaryczał, Porwał kozła w swoje szpony I biednego syna kozy Gdzieś w nieznane poniósł strony. Leci, leci, leci, leci, Aż doleciał do księżyca! Już go pożreć chce łapczywie, Gdy wtem miga błyskawica. Polski szlachcic z szablą bieży, Krzykiem wielkim siejąc grozę: "Jakim prawem, krwawy zbójco Chcesz tą polską pożreć kozę!" "Ja tu jestem, pan Twardowski Co ci nie da zjeść biedaka!" Gdy to straszny ptak usłyszał, Między chmury dał drapakal Szlachcic w śmiech, a potem rzecze "Że gościnność mam w zwyczaju, Usiądź waść i opowiadaj, Co tam w polskim słychać kraju!" Gadał kozioł, to co wiedział, Potem zaś dziękował szczerze, A Twardowski poweselał, Na to miłe patrząc zwierzę. Rzekł mu potem: - "Dziś na ziemią Będą złote spadać gwiazdy. Siądź na jedną, jeśli Wasze takiej się, nie boisz jazdy!" "Raz śmierć kozie!" - kozioł wrzasnął, Widząc gwiazdę spadającą. Skoczył śmiało i już leci, Tylko bardzo mu gorąco. Leciał prawie przez trzy lata, Wciąż się złotą żywiąc trawą, Aż nareszcie gwiazda woła: "Teraz lecim nad Warszawą!" Znowu leci, iskry sypie, Gdy wtem wody się rozprysły I gwiazdeczka o północy Wpadła z kozłem wprost do Wisły Beknął kozioł, zanurzony W zimne fale aż pod brodą, I narzeka: - "Czym ja kaczka, Aby ciągle spadać w wodęl" Na brzeg z wielkim wylazł trudem, Przez piaszczyste brnie nasypy I powiada: - "Ej, Matołku, Żebyś ty nie dostał grypy!" Kiedy wreszcie świt rozbłysnqł, Kozioł, zziębły i rozżalon, Widzi, jak żołnierze gazem Wielki nadymają balon. "Poleć z nami!" - powiadają. "Polecimy ponad chmury!" "Piękne dzięki!" - rzekł Matołek, "Właśnie powróciłem z góry!" I w te pędy w las ucieka, Bo to wiedział już dokładnie, Ze jest ładnie na księżycu, Lecz na ziemi jeszcze ładniej. Bum! Bum! - nagle się rozlega Przez leszczyny i przez łozy, A on poczuł ból w tej stronie, Gdzie ogonek mają kozy. "Gwałtu! Tu jest polowanie I na śmierć mnie zastrzelili!" Jęknął kozioł i ze strachu Ubiegł więcej niż pół mili. Ciemno stało się na świecie, Wielka burza przeszła blisko, A gdy ścichła, z gęstwy lasu Wyskoczyło złe wilczysko. "Śmierć mnie czeka w paszczy wilka!" Nasz Matołek rzewnie jęczy, Gdy wtem most przed sobą ujrzał, Przeogromny, z cudnej tęczy. Skoczył na ten most wspaniały, A wilk z miną ogłupiałą Patrzy, jak koziołek dzielny Pod niebieską mknie powałą! Kiedy znalazł się na szczycie, By nie skręcić sobie karku, Przysiadł i tak zjechał na dół, Jak kolejką w lunaparku. Przebiegł tęczą przez pół świata, Wykopyrtnął sią w dolinach, Spojrzał wkoło i zrozumiał, Ze się nagle znalazł w Chinach! Przez ryżowe bieży pola, Przez herbaty mknie zagajnik, Aż zobaczył taki pałac, Jak porcelanowy czajnik. Rzekł do siebie: - "Po co, koźle, W chińskie ty się sprawy mieszasz!" Wtem za nogi strach go chwycił, Bo się chiński zjawił cesarz. Rzekł łaskawie: - "Witaj, panie! Choć masz jeszcze lata młode, Mandarynem cię mianuję, Bo masz bardzo piękną brodę!" Już po chwili kozioł stąpa Po pałacu, cudnie odzian, A cesarza córka woła: "Ach, przystojny jest ten młodzian!" Potem cesarz tak rozkazał: "Niech mu nikt nie daje jadła, Aż ten chłopczyk się nauczy Z chińskich liter abecadłal" "Jest tych znaków nie tak wiele, Ze czterdzieści coś tysięcy, Więc się krótko będzie uczył, Sto lat może, lecz nie więcej!" "Ratuj, mamo!" - jęknął kozioł, Który był już mandarynem. Znacznie gorsze to od śmierci, Co wciąż goni za twym synem!" Gdy się wszyscy spać pokładli, Kozioł zdjął jedwabne szaty I tajemnie się zagrzebał W wielkim pudle od herbaty. Rano wzięły je Chińczyki, Po niezmiernym nieśli kraju, A w rok potem nasz koziołek Był już w Indiach, aż w Bombaju Tam poważny jeden kupiec Odbił zręcznie wieko z pudła A z herbaty wyskakuje Postać smutna i wychudła. "Nim odpowiesz" - rzekł Matołek "Wprzódy dobrze sią zastanów I objaśnij mnie łaskawie, gdzie naprawdę leży Krakówl Ten zaś człowiek, co miał kolor Jak chleb, kiedy się przypiecze, Na twarz upadł i zawołał: "Sziwa riwa! Ecze pecze!" Tłum ogromny bieży, krzycząc: "Aja koza hindu teli!" Znaczy to: - "Tak pięknej kozy Jeszcze w Indiach nie widzieli!" "Coś mi się to nie podoba!" - Myśli kozioł zadziwiony. Gdy wtem tłum z ogromnym wrzaskiem Rozbiegł się we wszystkie strony. Patrzy, a to słoń pijany, Na ognisty rum łakomy, Bieży, trąbą drzewa łamie I wywraca małe domy. Dojrzał kozła i wykrzyką: "Porzuciłem mego panal Siadaj na mnie i zmykajmy, Będę w tobie miał kompana!" Już po chwili kozioł siedział, jakby na wysokiej wieży, A słoń pędzi w las i trąbi: "Z drogi! Z drogi! Pan słoń bieży!" Biegł przez wiele dni i nocy, Kozioł nie czuł w sobie kości, Więc gdy słoń na chwilą zasnął, Zsunął się i smyk! w ciemności. Nadszedł ktoś, a kozioł pyta: "Gdzie ja jestem, dobry paniel" tamten grzecznie mu odpowie: "Jesteś pan w Afganistanie!" "Koniec ze mną" - myśli kozioł, "Bo już moja dola taka!" Wtem przypadkiem, gdzieś pod niebem, Stalowego ujrzał ptaka. Własnym oczom nie dowierza: "Czy gorączkę mam, czym chory! Przecie na aeroplanie Polskie widać stąd kolory!" Aeroplan usiadł pięknie, Bardzo blisko, o stajanie. Kozioł biegnie, woła, płacze: "Ratuj mnie pan, kapitanie!" Lotnik zaś, zdumiony wielce, Oczom wierzyć swym nie może! Śmieje się i tak powiada: "Skąd tu wziąłeś się, niebożę!" Gdy mu kozioł opowiedział, Jak wędruje nadaremno, Ulitował się kapitan I powiada: "Siadaj ze mną!" Frunął w górę ptak stalowy, Leciał, leciał w zachód krwawy, A po kilku dniach niebieskich Zdrowo przybył do Warszawy. Do nas przyszedł biedny kozioł, Wyrwał siwy włos z swej brody, I serdecznie popłakując, Opowiedział swe przygody. A nam też się płakać chciało, Przeto, widząc go w boleści, Prosiliśmy, by zjadł obiad I używał, co się zmieści! A on na to - "Chciałbym bardzo, Lecz odpocząć tu nie mogę. szukać muszę wszak Krakowa zaraz w dalszą ruszam drogę Więc pożegnał nas serdecznie I znów poszedł, biedaczysko, Po szerokim szukać świecie Tego, co jest bardzo blisko. Straszne znowu przeżuł dzieje, Śmieszne, smutne, nie o wiary, Tak, jak gdyby na koziołka Ktoś potężne rzucił czary. chociaż nie dotarł wędrowiec do Krakowa na klepanie to kawaler ten nie wdowiec spisał ów wiersz na kolanie 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  16. j.w. i http://www.poezja.org/wiersz,60,142034.html oraz http://www.poezja.org/wiersz,71,142028.html
  17. dziękuję żeś raczył ocenić choć prozaicznie epitetem słownym malarzem śmiesz się mienić a coś zmalował swym frazesem na szczęście nie jesteś wyrocznią widoczna tutaj erudycja jawi że wiedzę masz uboczną widać z malarstwem konwergencja zmaluj komentarz co się zowie bezspornych argumentów dobądź miast postponować tak wymownie tym komentarzem co jest "co bądź" 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  18. [center]cudowna materia niewyobrażalnie nadzwyczaj złożona zagadką największą najlepszym uczonym ma tyle składników co gwiazd utworzona właściwie jest cudem dotąd utajonym niezwykłe odkrycia co rusz odsłaniają wzajemne łączenia skutecznie zwieńczone liczebność ich wielką co rusz ustalają najtęższe umysły są nią zadziwione pamięć jak ulotka nie wiedzieć gdzie ginie mieści rejon pewien odczytuje wola we śnie lub na jawie przedstawia jak kinie to co zapisała pod wpływem biopola abstrakty jest zdolna generować snadnie i fantasmagorie często artystyczne fantomowe bóle strach gdy jesteś na dnie trafne symulacje chociaż stochastyczne tworzyć także zdoła lecz nie wiedzieć czemu przypadkowość działań bywa wszak wątpliwa cna samoświadomość bliska badanemu w samosądzie raczej przecież sprawiedliwa synergia działania jej różnych obszarów zda się oczywista jednak niepojęta w mgnieniu oka działa podobnie do czarów niestety poznaniem przecież nieobjęta czytając powyższe czytelniku dumasz cóż to za materia tak niezwykła przecie nie podpowiem jednak może sam to "skumasz" jeśli jej używasz na tym Bożym świecie [img]http://www.chronoczy.pl/wp-content/uploads/2011/04/brain-300x300.jpg[/img] 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  19. prozodia wierszy prozaicznych raczej kociokwik przypomina bezład skojarzeń nielirycznych rozrzewnionego arlekina wszelako abstraktem konstrukty cieszące tylko tworzącego dosłownie słowne te produkty wytworem mózgu spaczonego może rozrywka umysłowa kalambur jakiś niepojęty darmo się głowi tęga głowa by sens ustalić wręcz pomięty nie mogąc pojąć ani poczuć doznań nie mając artystycznych mawia lirykę prozą porzuć zostaw poetów prozaicznych daj odpór próżnym prozaistom podnosząc larum jak ja jawne czas kres położyć idiotyzmom przez nie utwory są nieładne [color=red]zaznacza larum to liryczne chociaż starannie porymował nie może zatem być prześliczne choć FOG wysoko zdiagnozował[/color] 13.01.2014 r. moderator znowu pozbawił mnie możliwości publikowania utworów i komentowania. Oto komunikat o tym świadczący, który dowodzi recydywy w prześladowaniu mnie na tle religijnym, pomimo stanowionej prawem wolności wyznawania wiary i poglądów: Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 2528966 sekund. Wiadomosc od moderatora: to nie jest dobre miejsce dla pana. prosz? szuka? innego forum
  20. bezcenna nie tylko woda najwięcej w nas jest wody lejemy ją więc często niekiedy dla ochłody daremnie często gęsto azot siarka i węgiel tlen wraz z resztą tablicy stanowią ciała tygiel wiedzieli cyrulicy tłoczy serce czerwoną choć wodną zawiesinę przez Boga poświęconą bogatą w endorfinę
  21. szacownie szacowane perspektywiczne perspektywy machinalnie ugrzęzłe machiny prawdopodobieństwa prawdopodobne nieszczęście nie może być szczęściem na nosie noszone okulary jak znany motyw kuluary to takie proste jest obejściem lub albo albo dezaprobata punktu widzenia bądź siedzenia wspólna płaszczyzna odniesienia kością niezgody jest dla brata [color=blue]Uprzejmie informuję Czytelników, że z uwagi na nałożony na mnie i moją twórczość ban (w dn. 24.03.2013 r.), nie będę mógł się[/color] [color=red]nigdy[/color] [color=blue]wypowiedzieć pod tym utworem. Oto treść komunikatu pojawiającego się przy próbie zamieszczenia mojego utworu - jak widać moderator nie podał uzasadnienia, a właściwie to je usunął:[/color] Zostal nalozony ban na to konto. Ban wygasa za 99999997270 sekund. Wiadomosc od moderatora:
  22. powstał nagle wiersz przebrzydły co z rozpaczy się wydarzył jakby sierścią poobrastał więc z szuflady nie wyłaził lecz zrozumiał dnia pewnego w ciemnym miejscu będę niczym chcę do ludzi recenzentów pięknych wierszy do stolicy swoje zwrotki wziął pod pachę sprawdził czy się nie przeliczył po czym wyszedł z pipidówki i wnet wkroczył do stolicy kiedy zaszedł na salony liczył że go ktoś pogłaszcze jęzorami przemielony został wstrętnie niczym pasztet Daruj, proszę, że śmiałem śmieć tknąć Twoje "dziecko"
  23. makarios_

    jurysdykcja

    Pewnego razu sędzia z Warszawy, osądził na śmierć tego co prawy; nie lubił bowiem wyjątków, ni powrotów do początków. Widać na oko był kaprawy.
  24. w sytuacji przedstawionej zakuchani w sobie smacznie dobrze zrobią upichconej gdy podadzą ją opacznie ona jemu a on onej niechaj kuchci smakowicie tak wykwintnie w tej czerwonej upływać im będzie życie
  25. słońca przesłanie FOG bardzo postponuje też ocieplenie FOG: 1-6 lat edukacji DIAGNOZA: język zbyt prosty (szkoła podstawowa) http://www.fog.uni.wroc.pl/result/59493939-d682-4a0b-bd41-e1283c58f658 :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...