Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jacek_Dyć

Użytkownicy
  • Postów

    116
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jacek_Dyć

  1. Wiersz jest niezły, każdy ma prawo być ateistą, lub wierzyć w to co zechce, jednak Bóg jest bez względu na czyjąś niewiarę. Pozdrawiam
  2. Czy ten wierszyk bardzo przypadający mi do gustu był dla mnie? Spostrzegłem iż odblokowano mnie, ale nie wiem czy na długo, zatem wykorzystując to zdążyłem już coś wkleić, ale i tak podklejałem ciągle podczas niebytu pod istniejące publikacje, wykorzystywałem furtkę, którą nie domknięto za mną. Pozdrawiam cię Cezarze serdecznie po długim okresie niebytu.
  3. Witam wszystkich serdecznie i pozdrawiam cieplutko po długim okresie niebytu na portalu, teraz znowu będę do was i dla was publikował, zatem wyostrzcie sobie pióra na komentarze. Tak jak ze zwierzęcego truchła potraw języka mlaskanie, słów jedynie pochlebnych, próżność uwielbia głaskanie, jak na wietrze powiewają wroga bojowe sztandary, takoż głowa wznosi się dumnie pełna ubogiej wiary, jednak słowami brylujecie grając wielce oświeconych, a umysł nie dopuszcza do akceptacji pojęć wyważonych, i mówicie; podobają, lub nie, użyte w wierszu słowa, tak w sieci umysł łapie, gdy od parady noszona głowa, i nie pozwala ogarnąć odkrytego sensu w całości, i ganisz twórczość z powodu słów nieprzyzwoitości, trudno mentalność zmienić, gdy język mówi co chce, umysł nie kontaktuje, kiedy on tylko potoki słów śle, twój sen stworzyły strzępy słów i co zoczyły oczy, kiedy mędrzec budząc się spisuje sen proroczy, choć ustawicznie patrzycie, jednak nie widzicie, w kakofonii słów istoty praw o życiu nie słyszycie, nie widzą i nie słyszą mimo iż posiadają oczy i uszy, a to po to, by nie wyrwać chorych z niewiedzy głuszy. 18 stycznia 2014
  4. Wierszyk fajny, kawa jednak mnie nie kręci i jej nie piję i dobrze bo jest szkodliwa, wypłukuje z organizmu magnes, potas i wiele innych niezbędnych pierwiastków i tacy ciśnieniowcy kupują sobie magnez z apteki, to tak jakby ktoś w jednej ręce trzymał trutkę a w drugiej odtrutkę bo go okrutnie kurcze łapią. Pozdrawiam cię i dziękuję za miły komentarz, który kiedyś, kiedyś mi zamieściłaś pod wierszem Piekło, nie mogłem podziękować bo dano mi bana, wejdź tam teraz, gdzieś tam umieściłem wiersz ekstra dla ciebie. Pozdrawiam jeszcze raz. Na ludzkiej puszczy tłoczno Gdy głos na ludzkiej puszczy podnoszę, to pytań nie pozostawię bez odpowiedzi, nawet echo stłamszone ignorancją milczy, Bóg jest siłą i inteligencją inteligentnych, zatem rozważ, czy do twych pukam drzwi, może w tym śnie budzić ciebie nie należy, moderator odciął napływ źródlanej wody, zaspokoić się trzeba, ale i wypróżnić też, literaci jednak do szamba zaglądać wolą, co w Asenizacji widać z odsłonięć klapy, ale fetor nie przenika do mojego ogródka. 7 marca 2014
  5. Urodził się chłopiec i gdy miał dwa miesiączki zmarła babcia, która miała dość liczną od niej uzależnionych gromadkę dzieciaczków. Ich lament po stracie matulki, nie dopuścił do tego by dusza odgrywająca rolę matki odeszła ku karmicznemu przeznaczeniu. Wrota reinkarnacji zatrzasnęły się, dla duszy odcieleśnionej. Ale w ciele astralnym ubywało i ubywało energii, jednak ciągle nie mogła uświadomić sobie tego, że ciało umarło, więc wciąż próbowała żyć jak dalej przy swojej gromadce, ale nikt jej nie dostrzegał, chociaż potrzebowali ją, jednak ignorowali, czego nie mogła pojąć. Do dwóch lat niemowlęcego rozwoju ciała, dusza będąca w owym rozwijającym się ciele wie, że się wcieliła i jaką rolę grała przed reinkarnowaniem, później ten stan zanika w wyniku kontaktu z nowym otoczeniem i skutkami życia materialnego. Dusza, która opuściła ciało babuni postrzega, iż jedyną osobą, która ją postrzega i może z nią relacjonować, jest dwumiesięczne dziecię. Z czasem postrzega, iż przebywając koło niemowlaka jakoś dostaje życiowego kopa przy utracie energii, i choć nie zupełnie się trawią te dwie astralne postacie, to jednak babunia trzyma się niewzruszenie przy wnusiu. Nagle wpada do wewnątrz tego małego ciałka, z którego nie potrafi już znaleźć wyjścia, dzieciak rośnie, a rodzina dowiaduje się, iż ono jest dzieckiem z autyzmem. Babuszka bez pardonu zaczęła jako sublokatorka narzucać swoje rządy w ciele, ale lokator ciała nie dopuszczał do tego, zatem ona o silniejszym fałszywym ego, zdominowała go. Siedząc sobie w tym ciele i znając głównego najemcę owej cielesnej parceli, postanowiła jakoś przeczekać, więc zagłuszyła lokatora na głucho na długie lata, co z zewnątrz określono chorobą autystyczną dzieciaka. A wystarczyło wezwać egzorcystę i wykurzyć dzikiego sublokatora, ale rodzice najczęściej nie znają przyczyny, w której znalazło się ich dziecko. Najczęściej ukrywają ten fakt, wstydząc się przed ludźmi, że mają niedorozwoja. Kiedy mężczyzna miał już cztery i pół dychy, staruszka mama, gdy przyszli po nią wysłannicy pana śmierci, okrutnie wrzeszczała. Tylko ona widziała owe straszne transcendentalne postacie, które przyszły ją zabrać za jej przewinienia kwalifikujące się na pobyt na planetach piekieł. Przy okazji zamieszania, zasiedziała sublokatorka ciała wnuka, została poinformowana, przez yamadutów, że powinna opuścić te żyjące ciało i przyjąć swoje ucieleśnienie, którego nie dokonała przed czterdziestu pięciu laty. Wraz ze śmiercią matki, dorosły do tych pór autystyczny mężczyzna, z chwilą opuszczenia jego ciała przez ducha babki, zaczął normalnie rozmawiać i opowiadać z detalami historie, które aż jeżyły na głowie włosy, mianowicie, czego był świadkiem i co wyprawiała na nim i z nim matka, i jej gachowie. Dusza grająca rolę matki i odcieleśnionej babci, przyjęła narodziny po dziewięciu miesiącach z ciała prawnuczki, a wnuczki owej zabranej na planety piekieł, a jej córki. Owa dusza w niemowlaku, grająca teraz rolę pra prawnuczki dokładnie zna swoją wędrówkę z ciała do ciała. Z biegiem dni i lat to pamiętanie będzie coraz bardziej mgliste, aż zaniknie całkowicie. Kiedy ciało się zestarzeje i nastąpi jego śmierć, ta dusza, jak i każda inna będzie wiedziała, to, że choć ono umiera, ona, chociaż tego nie pojmuje, nadal żyje. Dusze po opuszczeniu ciała przez okres siedmiu miesięcy pozostają w tak jakby stanie stagnacji, po tym okresie dostają przydział na wcielenie drogą seksualnego zapłodnienia. Dusze odcieleśnione powstrzymane rozpaczą osób bliskich przed następnym ucieleśnieniem, najczęściej przebywają w miejscach zagrzebania ich ciał, w kościołach i w miejscach, w których doszło do tragicznego rozstania z powłoką cielesną. Są miejsca skrzyżowań cieków wodnych i są to miejsca energetyczne, które poniekąd służą niczym stacje paliw do załadowania energii dla ucieleśnionych. Często i gęsto są to odcinki dróg asfaltowych oznaczone, jako czarne punkty śmierci. Ciężko jest wyjaśnić owe zjawisko, ale ciężej zrozumieć niekumającym zjawisk paranormalnych. Odcieleśniony widząc zmasakrowane ciało, z którego został wyrzucony jakąś niezrozumiałą dla niego siłą podczas katastrofy ulicznej, przestaje mieć pociąg do niego, a wręcz odrazę. Ciało zostaje zabrane z miejsca wypadku, a odcieleśniony z powodu utraty rachuby czasu, pozostaje w tym miejscu zagubiony. Energię czerpie ze skrzyżowania cieków wodnych, jedyne czego mu brak, to towarzystwa, z czasem dochodzi do wprawy i powodując kolizje, powiększa grono odcieleśnionych w czarnym punkcie wypadkowym. poniedziałek, 18 listopada 2013 g 03:27:27 Świat iluzji Egzystując w świecie materii pasiemy swój umysł skrajnościami takimi jak; gorąco -zimno, narodziny - śmierć, szczęście - rozpacz, przyjaciel - wróg, święta osoba – i zdemoralizowana do ostatniego stopnia granic, itd. itp. są to dualności świata materialnego. Równolegle ze światem materialnym istnieje świat poza zjawiskowy - astralny i jest to świat o odbiciu materialnym - materialny acz subtelny, w którym odcieleśnieni nie mogą korzystać z uciech ucieleśnionych. Jest także realny, rzeczywisty świat duchowy - wieczny, bez owych cech dualnych dla świata materii. W świecie materii są istoty, które poznały owe zależności zachodzące między światem materialnym, a światem astralnym, acz także materialnym. Są to jogini i pomniejsi jogini, najczęściej przez niepojmujących ucieleśnionych, zwani iluzjonistami. Ucieleśnieni – ludzie patrząc na sztuczki owych iluzjonistów i nie mogąc uzmysłowić sobie owych wyczynów, więc zaszufladkowali to pod nazwą - iluzja. Otóż, czemu nikt nie chce i nie może zrozumieć, iż cała egzystencja opierająca się na dualizmach życia materialnego, to nic innego jak iluzja? Taki wielki jogin jak Saibaba, potrafił tworzyć i rozdawać złoto, inni na oczach publicznych zmieniają aplikacje na koszulkach, przetransponowują przez grube betonowe ściany elementy materialne i tworzą inne nieprawdopodobne wyczyny ku nieukrywanemu zaskoczeniu publiki, która owe niezrozumiałe czynności zwie iluzją. Jeżeli więc zwiecie to iluzją, to czemu nie możecie pojąć, iż cała egzystencja materialna w której przyszło wam egzystować, jest wielką niezrozumiałą i nierzeczywista iluzją dla materialnych zmysłów słuchu, wzroku, dotyku, smaku i węchu, którą potrafią się bawić i manipulować nią wtajemniczeni jogini? Ci jogini, pomimo, iż mogą stworzyć olbrzymie akweny wodne na piaskach pustyni, jednak najczęściej nie znają i nie rozumieją realnego świata duchowego, dla nich duchowy świat jest tak samo niewyobrażalny jak dla ucieleśnionych świat astralny, a dla odcieleśnionych niebyt w świecie materii. Księża, zwani dusz pasterzami również, jak owi, a od nich stojący wyżej w rozwoju duchowym jogini, nie znają realiów świata duchowego, do którego wszyscy przynależymy, jako niematerialne istoty duchowe. Jednak umysł pochłaniający wszystkie zjawiska zachodzące wokół nas, nie dopuszcza do głosu inteligencji duchowej i sugeruje miernej inteligencji, że jesteś tym, czy tamtym Toteż, gdy ktoś znający owe zależności głosi i publikuje owe rzeczywistości, to rozbija się o mur niewiedzy i kpin ze strony tych o zawężonym światopoglądzie. 2013 grudnia 01 10:49:47
  6. @5_i_1_kilo_ Imienniku ekstra dla ciebie na PW materiał i abyś nie dostał pierdolca, ja go napewno nie mam. Ale wiedz, że to nie polega na tym by podróżować po uniwerum poza ciałem. Komentarz twój wykurwisty. Życzę owocnego poczytania, jak cię to zainteresuje wkleje ci coś jeszcze, aby cię wyciszyć, byś nie musiał lądować w wariatkowach.
  7. Za egzystencji skrajnie ubogi przedsmaku piekła kosztuje, bez ognia piekielnego ubóstwo chorobami mu życie umila, i czeluści nie ma, a w śmietniku jak w delikatesach buszuje, z robactwem i szczurami kanałów, noc wytchnienia chwila, z wyżebranej jałmużny tanie wino, to od buli zamroczenia, a koszmary przy takim stoczeniu nie dają spokojnego snu, co je, pije i gdzie śpi on, to dla niego już nie ma znaczenia, ja i każdy, takich sponiewieranych mógłby wskazać ze stu, i to materiał pierwszorzędny, by mu głosić duchową wieść, lecz on też forsę woli, która pomaga zapomnieć o smrodku, umysł bałaganem przytępiony, niełatwo w jego ucho wleźć, może to refleksją ciebie natchnie, kiedy ty jesteś pośrodku. 19 sierpnia 2006 4. Dług, humor i obczyzna. To nie niebo, w którym też są choroby i śmierć po starości, to Miejsce pozbawione przynależnych temu światu efektów, Miejsce pragnienia, dla spełniania duchowych powinności, jesteśmy z Bogiem, bez ciał, wyzbyci z cielesnych defektów, w świecie materii bezbożność, brak honoru i obczyzna króluje, wolność, równość i niezależność obejmuje nas w Domu Boga, każdy w pogoni za lepszym jutrem swe doczesne życie buduje, wali się, do Stwórcy żarem modłów kołacze, ogarnęła trwoga. 19 sierpnia 2006 5. Pobłażliwość Mało kto, a wręcz nikt swego ucieleśnienia nie pamięta, pomimo to neguje proces karmicznego reinkarnowania, św. Franek z Asyżu do rodziny zakwalifikował zwierzęta, a Bóg z pewnością nie stworzył ich dla ludzi do zjadania, każda forma ciała, to chemiczny collage bez dwóch zdań, umysł to twór subtelny co dobre, a co złe on podpowiada, z inteligencji płynących podpowiedzi nie przyjmuje drań, kierując się pożądaniem, innych ciała ze smakiem zajada, to nie reakcja chemiczna, gdy zwierze na bodźce reaguje, gdy smutne - cieszy się, czy w strachu przed - czymś ucieka, inteligentnych inteligencja rozważa i egzystencję szanuje, egzystencja zwierzęcia jest równie ważna, jak i człowieka, patrzę na ciebie z żalem, kiedy wiedzy o tym nie posiadasz, i durnowaty bym był, nie reagując, gdybyś mi zabijał brata, a ty, gdy nawet argumentów ci brak nadal truchło zajadasz, tolerancji w zabijaniu żądając, stawiasz się na pozycji kata, wielce tolerancyjny jestem, kiedy wyznajesz jakąś sobie wiarę, lecz nie jestem w stanie twego zabijania tolerancją obejmować, uwagę zwrócę ci, gdy Bogu ścierwo składał będziesz na ofiarę, grając bogobojnego nie potrafisz się wobec Stwórcy zachować, nikt nie dostrzega, że ręce ma krwawe, choć rzeźnik oprawcą, bo w rękawiczkach białych do spożycia śmierci sobie podkupi, w błądzeniu duchowa inteligencja od śmierci jest wybawcą, gdybym wytrwałością nie doświadczył, też byłbym nadal głupi, i zadawał naiwnie pytania, dlaczego były tragedie wrześniowe, czemu to trzęsienia ziemi, powodzie i inne kataklizmy nastają, dlaczego dziecko tragicznie zeszło, gdy złe staruszysko zdrowe, owe fakty po uświęconych empirią, niczym po kaczce spływają. 12 września 2006 5 Życzenia. Szczęścia, zdrowia, pomyślności, to jedynie puste słowa, parę groszy kosztują i przynoszą krótką chwilę radości, i każdego pragnieniem jest, by owe życzenia się spełniły, często ślemy życzenia z nawyku, nieszczerze z powinności, życzymy dużo pieniędzy, radości i cóż, nic się nie spełnia, mocno z serdecznością całując, z całego serca ściskamy, eunuch i impotent choć nie może, to na odległość mogą, o tym wiedzą niemal wszyscy, a lubią głaskanie słowami, lubicie mawiać; Bóg z tobą, choć my nie bywamy z Nim, On, czy tego chcemy, czy nie chcemy, jest zawsze z nami, mimo gorących życzeń tkwimy nadal w niepowodzeniach, to ziarno złych i dobrych czynów zasianych w przeszłości, życzenia mogą ego nam łaskotać, a karmy nimi nie zmieni 15 kwietnia 2006 7 Życzenia 2013-2014 Już taki wiersz zaistniał na siudmej opowiadania pl stronie. Kiedyś, przed laty, wiersz o tym tytule zdążyłem napisać, wobec tego niech zaistnieje advocem do wiersza życzenia, które wszem składają w przypływie chwil umysłu zapędu, stu lat w zdrowiu, w szczęśliwości, i nie odczuwać nędzy, tedy, których każdy skrycie pragnie, dużą ilość pieniędzy, to nic nie znaczące puste, ale jak miłe nieprawdy słowa, i nikt przyjmujący je, nie zastanawia się głębiej nad nimi, po zastanowieniu nad tym i tak nie uwierzy, ale miło jest, czy ja, jak każdy muszę przyjmować w przelocie nonsensy? Nie starałem się nigdy obchodzić imienin, czy daty urodzin, nie znosiłem obłudy, ale dopadała mnie ona w życzeniach, szczere, czy nieszczere, ale i tak puste w swym wydźwięku. Och, jak bardzo staracie się być miłymi w owym czasie, a ja nie odczuwam potrzeby by ktoś życzenia mi składał, i wymawiania grzecznych utartych sloganów odpowiedzi, życzenia mogą ego nam łaskotać, a karmy nimi nie zmieni. 28 grudnia 2013 8 Dieta zdrowia Prawdziwie współczujący staje się wegetarianinem, to najkorzystniejsze dla zdrowotności pożywienie, jednakże mało inteligentny cham burgery jeść woli, szkodząc sobie sam, narzeka , że go odbytnica boli, i nie kuma, iż z braku rozsądku posiadł chamoroidy. 12 stycznia 2014 9 Demokraci Chociaż karki i ręce ich bolą od wytężonej pracy, jednak bez pokory, w strachu sobie milczą rodacy, ten ukradnie coś, inny oszuka, ale skibkę uprawia, i miota przekleństwa, gdy gracz polityki przemawia, nauczono ich być leniwymi, apatycznym i lękliwym, plebs niezaradny, jednakże dostatniego życia chciwy, wina po stronie rządu, iż obywatel zachowawczy nasz, kiedy za chlebem migruje, ukazuje swoją inną twarz, w kraju gra pana, na obczyźnie bywa posługaczem, za granicą haruje niczym osioł i staje się bogaczem, polaku nie nauczysz się demokracji w ustach z wodą, paraliżujący strach przeszłości, ci ciągle przeszkodą, lat dwa tyś minęło,a nie stanęliście na drodze do nieba, zbawiciela nie wypatrujcie, wam być Mesjaszem trzeba. 28 stycznia 2014
  8. @M._Krzywak Słuchaj, jak się seksu nie chce uprawiać, to można sobie chociaż pomachać. I zaraz będzie atak krytykantów, bo jak można nie chcieć, jedynie nie można, bo to czy siamto itd. Grymas natury Egzystencji zawoalowaną pannę młodą obnażę, bezwładnie pędzącego pociągu życia uroczego, wsłuchaj się, myślę że chichot natury usłyszysz, udrapowanego ciała ześlizgującego się z góry, któremu nic z upływem czasu blasku nie przyda, za młodu pociotkami i rodzeństwem otoczonego, z ożenkiem zaprzestajemy być nawet kumplami, pędzi bezwładnie pociąg od czasu beztroskiego, rodzicem, wujem, babką, ciocią zostajemy sami, ciało z upływającym czasem jest jak efemeryda, niczym beka rozeschło się, przecieka upierdliwie, cywilizacja pampersy ma dla starego człowieka, on zachowaniem i pamięcią dzieciństwa się ima, wokół innych pociągi bezwładnie do życia mkną, jeszcze przyjaciół i rodziny przedziały są pełne, wszyscy wysiądą, bezlitośnie pozostaniesz sam, od wspomnień mózg płonie, odchodzą zapomniani, przy bramie cmentarnej pociąg od życia tu zwolni, po czasie inkubacji w ponowną trasę życia wyruszy, rozpędu nabierze mknąc z zapłodnieniem w ciele, w jakimś świecie, państwie, mieście, czy rodzinie, zapobiegliwy umysł bilet w tamtym ciele już kupił, twą karmą życie w materii i dramat życia nie ginie. 3 stycznia 2015
  9. @Sylwester_Lasota W jakimś okólniku archeologicznym kiedyś wyczytałem, że gdzieś na Jurze Krakowsko Częstochowskiej odgrzebano jakiś stary lazaret na podgrodziu i był tam wyobraź sobie szkielet w pampersie, i co najbardziej ciekawe, to to, że brano mech, opakowywano go w pajęczyny i był gotowy podkład, pająki chłopie to nie były takie marne jak dzisiejsze.
  10. Grymas natury Egzystencji zawoalowaną pannę młodą obnażę, bezwładnie pędzącego pociągu życia uroczego, wsłuchaj się, myślę że chichot natury usłyszysz, udrapowanego ciała ześlizgującego się z góry, któremu nic z upływem czasu blasku nie przyda, za młodu pociotkami i rodzeństwem otoczonego, z ożenkiem zaprzestajemy być nawet kumplami, pędzi bezwładnie pociąg od czasu beztroskiego, rodzicem, wujem, babką, ciocią zostajemy sami, ciało z upływającym czasem jest jak efemeryda, niczym beka rozeschło się, przecieka upierdliwie, cywilizacja pampersy ma dla starego człowieka, on zachowaniem i pamięcią dzieciństwa się ima, wokół innych pociągi bezwładnie do życia mkną, jeszcze przyjaciół i rodziny przedziały są pełne, wszyscy wysiądą, bezlitośnie pozostaniesz sam, od wspomnień mózg płonie, odchodzą zapomniani, przy bramie cmentarnej pociąg od życia tu zwolni, po czasie inkubacji w ponowną trasę życia wyruszy, rozpędu nabierze mknąc z zapłodnieniem w ciele, w jakimś świecie, państwie, mieście, czy rodzinie, zapobiegliwy umysł bilet w tamtym ciele już kupił, twą karmą życie w materii i dramat życia nie ginie. 3 stycznia 2015 Szanowni czytelnicy, utworzyłem składaka zamieszczając gniota p. Krzywaka, żeby było jasne dla każdego, skąd wziął się mój wiersz; Musiałem się wyrzygać. Umieściłem również niektóre moje komentarze z pod jego dzieła. Pan Krzywak jest moderatorem, powinien nie pozwalać nam na umieszczanie twórczości chamskiej, która nacechowana jest wulgaryzmami, ale jak może zabronić komuś tego, jeżeli z niego wyłazi chamstwo. Proszę przeczytać wiersz Henryka_bukowskiego; Jedna lepsza od drugiej. Takie słownictwo można znaleźć u wielu twórców (niby) poezji, a już nie mówiąc o komentarzach pod cudzą twórczością, dlatego, to wszystko zaprocentowało, bym wybuchnął wierszem niezadowolenia, a pan Krzywak wyróżnił tylko mnie, bo akurat ja nie liżę jemu, jak to robią chociażby ci pod jego chamskim gniotem. 2013 listopada 20 21:55:29 Historia godnego umierania z cyklu: Polska rok 1013 jest takie miejsce wyobraź sobie żeś stary (o trwogo...) to biorą cię i hop na wyro i teraz tak nie płacisz z dupą obsraną poleżysz bo pieluch drogi tak więc nie rób z siebie idioty co piąty raz wołaj do zmiany bo pieluch cenny a ciężkie czasy wszyscy dziś wspólnie oszczędzamy a jak przezornyś i masz je własne się nie martw i tak ukradną możesz je sobie powtórnie kupić w sklepiku rano a jak dwóch dych nie dasz i tak nie zmienią zatem rozsądnie w domu umieraj przynajmniej zdrowia mniej stracisz albo, uwaga, jak już nie chodzisz to czterech typa szlast w prześcieradło jeb teflon fruwa krew płynie zgroza ale chuj rzut i już leżysz godnie wygodnie krew łap bo cenna i droga a potem windą się przejedziemy tam czasem trupa czasem chleb wiozą nie posmarujesz i tak nie pojedziesz to przemyśl sprawę i nie męcz ludzi bo jest takie miejsce wyobraź sobie gdzie krzyż na krzyżu krzyżem pogania tam sobie przynajmniej trochę odpoczniesz ot taka krótka historia godnego umierania... Dnia: 2013-11-08 23:57:51 napisał(a): M._Krzywak Musiałem się wyrzygać Prezes Krzywak literacki kunszt zaprezentował, nie jest to dzieło złe, ale dobre dla prokuratora, w nim chamstwo słownictwa obnażył jak chuja, i cóż ma to wspólnego z piękną poezją mój Boże, ponieważ to krzyk rozpaczy w niemocy na pustyni, nie jest to błogości poezja na owe strony poetyckie, jednak wszyscy uwielbiamy potępiać i krytykować, nikt nie był mi skłonny uchylić swego serca rąbka, dołożyła mi rozpuknięta kredensina spróchniała, i legendy bazyliszek_prost nie daje wytchnienia. Wszedłem na stronę z myślą poetycznego zauroczenia, wreszcie i ja doświadczyłem tego, kto z kim przystaje, bo zamroczony zostałem wulgaryzmów atakami, schlałem się komentarzami waszymi i wierszami, toteż by odreagować niesmak mało ulotnej uczty, zmuszony byłem po takiej strawie się wyrzygać, i opiekunka była ze sklepiku podłożyć mi pieluch. Ja wolny strzelec, o natychmiastowym reagowaniu, ganię głupotę, mądrość mam w głębokim uznaniu, kiedy wy utalentowani wolicie wypisywać pierdoły, aby odbiorca czytający wasze bzdety stał się wesoły, by ugasić waszej wspaniałości wybujałą wyobraźnię, głowom rozpalonym, chociaż ciepłym, to robię łaźnię, siusiak więc z wami, olewka całej wybitnych paczce, i tak was nie zmoczę, płyn nie może zaszkodzi kaczce, wy oleliście mnie i ja was olewam, chociaż nie moczę, siusiak z wami, niech no chociaż rzęsiście was skropię, cóż warta jest twórczość literacka dla pisania sztuki, kiedy w umyśle głupota króluje, bo w mądrości luki, siusiak z wami, mądrości filozofa i tak nie pojmiecie, gdy na niewygodną prawdę uszy po sobie kładziecie, krytyką wprost uwielbiacie kopać myślenie innego, i ja chcę skopać, i podnieść umysł w coś wierzącego, na kaczce uświadczy czystości więcej, niż na kościele, tak i na was poeci, inwektyw nie ostanie się zbyt wiele, upojenie już przeszło, kiedy piórem na was się wyżyłem, i pokornie proszę o wybaczenie słów, które zamieściłem choć wy macie też powody by przeprosiny ofiarowywać, nie skłaniacie się ku temu, bez kultury wolicie się obywać. 13 listopada 2013 @M._Krzywak Myślę, że powinniśmy zakończyć te niepotrzebne antagonizmy, nie leży to już w mej naturze, ale gdy zacząłem odgryzać się na wasze komentarze poczułem wielki niesmak, którym właśnie na tym robią sobie pożywkę komentujący, zatem przepraszam, wybacz mi. Pozdrawiam cię bez urazy, niepotrzebnie dałem się wmanewrować w wasze zagrywki pragnień umysłu, więc nie miej do mnie urazy, wystarczą mi głupie insynuacje i ataki bazyla_prost, przed którym by się chronić w końcu zaznaczyłem by ignorować je. Myślę by uchronić się od niepotrzebnych utarczek słownych, zablokować możliwość komentowania, albo też dla świętego spokoju zakończyć publikacje na poezja org, aby nie zanieczyszczać niepotrzebnie umysłu, wiem że i tak moje wyjaśnienia dla ciebie są niezrozumiałe, ale to już zgoła problem każdej indywidualnej osoby. Jeszcze raz proszę cię abyś przyjął moje pokorne przeprosiny i zechciał łaskawie mi wybaczyć obrazy popełnione wobec twojej osoby, innych też o to proszę uniżenie. S.O.S. W pokornym stanie umysłu powiedz sobie; wiem iż nic nie wiem, dopiero wtedy, nieznanych ci filozoficznych doktryn wysłuchaj, jak żyć, by siebie poznać, gdy wola twoja będzie, i ja ci powiem, wszystko na doświadczeniu opierasz i umyśle, a jemu nie ufaj, w nim za pośrednictwem zmysłów pragnienia się rozbudzają, on, by szczęście odnaleźć, do ich realizacji ciebie przymusza, ci co za ułudą nie gonią, w materialne życie się nie wikłają, tą całą dla ciała mitręgą, coraz bardziej niewolona jest dusza, by materialne szczęście osiągnąć, żywot swój pędzisz w znoju, nieład i prawo tworzone są na głupocie ludzkiej i zachłanności, żyjąc w zgodzie z prawem Bożym, można egzystować w spokoju, tylko jak do takiego stanu dojść, gdy takiej unikacie twórczości. 25 lipca 2004 Dnia: 2013-11-14 13:37:58 napisał(a): Jacek_Dyć @M._Krzywak Mantra szósta Śri Iśopanisad głosi: Kto widzi, że wszystko ma związek z Najwyższym Panem, że wszystkie żywe istoty są Jego integralnymi cząstkami, a Najwyższy Pan obecny jest we wszystkim, ten nie może żywić nienawiści do niczego ani do nikogo. Modlitwa Pana Śri Caitanyi Mahaprabhu z Caitanya Caritamrity brzmi: Święte imię Pana należy intonować w pokornym stanie umysłu uważając się za niższego od słomy na ulicy; należy być tolerancyjnym niż drzewo, powinno się być wolnym od wszelkiego poczucia fałszywego prestiżu i należy być zawsze gotowym, by ofiarować wszelki szacunek innym. Osiągnąwszy taki stan umysłu można bezustannie intonować święte imię Pana. ja staram się nieporadnie stosować do owych zaleceń, więc proszę cię pochamój się od krytyki na temat owych mantr, byś nie popełnił obraz i nie odebrał owoców za nie. Dnia: 2013-11-14 16:53:13 napisał(a): Jacek_Dyć Aaa, już rozumiem dlaczego mam bana. Może skończy się zamieszczanie wólgarnych słów w poezji. Jednak nie rozumiem, moje to chamstwo i ban, a pana Krzywaka język w Historii śmierci umierania, to lukrecja? Bez kości złość Niczym nagie miecze użyłem siusiaki trzy, w miejsce ich kładę odnowy wiosenne bzy, chociaż skronie przyoblekły mi się w kiru żal, to na drzewiec z siusiaka naciągam biały szal, przed wami potrząsam nim na znak pokoju, schodzę z przyłbicą opuszczoną z placu boju, nie biję się w pierś, po eskapadzie serce boli, za broń posłużyła mi garść słów o smaku soli, czoło bez dumy, gdy moderator żąda pardonu, i działo z wiersza sugeruje stawić do palindromu, widzę że do głębi poruszyłem umysłem Krzywaka, niczym pod Grunwaldem w portki utkam siusiaka, oba, jak to do pochwy, bez problemu się wsunęły, choć to one, tak twórczo do boju mnie natchnęły, tom polatał sobie z humorem troszeczkę, ale nie goło, wypisujący wulgaryzmy, też niech walną się w czoło, by dział poezji stał się od obraz wolny, kryształowy, i pięknem polszczyzny przyprawiał o zawrót głowy. 18 listopada 2013 19:30:17 Panie dacyszyn, mógłby pan sprostować swój komentarz, tak jak mi pan napisał w PW Jakie oszustwo, jaki plagiat panie Krzywaku? Chciałem zobaczyć czy znacie się na twórczości poetów, którymi śmie mienić się portal. Nawet przed umieszczeniem jego, wkleiłem go tobie byś zezwolił na umieszczenie w poezji dla wprawnych, a ty nawet nie pofatygowałeś się do odpowiedzi. Dopiero w miesiąc po oczekiwaniu na twoją odpowiedź umieściłem go, z góry mając przygotowany w formie komentarza wiersz Advocem do wiersza, Do mięsożerców. Oczekiwałem z nim, by umieścić go wtedy, gdy będą nieprzychylne komentarze, ale po dwóch pozytywnych, postanowiłem usunąć wiersz Jasnorzewskiej, gdyż miałem z tego powodu moralniaka. Gdybym myślał o plagiacie, niczego bym nie zmieniał, i niczego demaskującego mnie bym nie zamieszczał, ale ty tak widocznie mnie nie cierpisz, iż głupio, wręcz nieinteligentnie uczepiłeś się swego chamskiego postępowania wobec mojej osoby, a powinieneś być bezstronnym cenzorem. Niech każdy wie, jaki jesteś złośliwy i za każdym razem, wraz z wejściem pod mego twora pomniejszasz konto odsłonęć, tylko wiec to, iż nie obchodzi mnie twoja punktacja. 20 listopada godz. 22:33 Panie Krzyżaku. Po pierwsze to jesteś pan do entej potęgi przez duże Cham. Po drugie głupio dałem się wciągnąć w utarczki słowne z panem. Po trzecie obydwaj zachowujemy się jak prostaczkowie, a jeden to już z pewnością. Po czwarte moglibyśmy postąpić jak dżentelmeni, pan świetnie zna moje dane osobowe, a pomimo różnicy wieku nas dzielącego, mogę z panem stanąć w szranki sprawności fizycznej, w dyscyplinach sportowych, a nie chamskim opluwaniu się. Narty, snowboard, windsurfing, wspinaczka górska z asekuracją, lub bez, łyżwy, rolki, rolko deska, boks, zapasy, aikido, a może biała broń – szpady, które posiadam. Również posiadam po parę par sprzętu do uprawiania tych sportów, i to dla mnie pikuś spełniania czynności z tymi klamorami. Jeżeli czuje się pan na siłach proszę o wskazanie którejkolwiek dyscypliny, (a nawet wszystkich), w których mógłby pan rywalizować jak mężczyzna, a niewyzywające przygnębione krakowskim splinem babsko, ja mam przyjacielu fantazję ułańską i dla mnie wszystko jest możliwe do zrealizowania, i czasami nie pomyśl, że przy fechtunku chciałbym cię zabić, ale co nieco porysować i owszem. Albo panie Krzywaku, w starym wydaniu, z sensem i rymowankami, pojedynek poetycki, skoro sił fizycznych brak. Jakoś trzeba to rozwiązać, bo nigdy nie przestanę być panu solą w oku. Bo jakbyś pan chciał wiedzieć – o dziwo nie czuję do pana zbytniej urazy, ale gdybyś mnie pan wkurzył stojąc przede mną, z ochotą bym zlał pana. I nie ma co się zachowywać jak cipa siedząca jedynie przed komputerem i walcząca słownie klikaniem na klawiaturze, by drugiej osobie stało się niemiło. 2013 listopada 22 15:10
  11. @aluna No to prawda, że rodzice są niezawodni, ojciec mojej kobiecie zrobił dziecko, a teściowa ze mną poszła w ormo.
  12. @5_i_1_kilo_ Nie ważyłem, ale ze trzy kilo, z półtora ryzy, a moje prywatne, grubości dwóch ryz papieru, które w 1991chciałem wyrzucić na śmietnik, wziął jako historię kolega Tadeusz S. do Warszawy, a pozostało jeszcze raz tyle osobistych. Nie mówąc już o tych, które ubecja spaliła, (na co mam dowód prokuratorski spalenia konkretnie moich akt) Pracownik IPN nadmienił, iż mało kto ma tak spuchnięte akta, wzięło się to z tego, że załaziłem im za skórę, nie mieli mnie na widelcu, więc pracowali, by znaleźć i ująć i tworzyli akta,by pokazać że nie biorą kasy za nic, a akta puchły i puchły i tyle w nich pierdoł niedorzecznych w ich notatkach powielanych i donosach TW, a także mojej byłej, która podkreślała, iż nie robi tego z zawiści, ale dla dobra państwa, jej bratem, a moim szwagrem był pułkownik kontrwywiadu wojskowego, więc pewnie chciała iść w jego ślady. Chociaż tyle lat minęło, jednak po niej smród do dzisiaj mnie nęka, więc samo z siebie nie daje się o tym zapomnieć. Obiecałem sobie, że gdy to wszystko już poukładam, wszystkie te papierzyska, które są widmem przeszłości, spalę w kominku. Akta znanych kombatantów są mizerniutkie, bo cóż mogli o nich pisać ubecy, kiedy byli ci przyszpileni, jak motyl internowaniem, toteż tkwili pod ich chałupami, jeździli za nimi i deptali krok w krok, dlatego z powodu ciągłej inwigilacji, a nie możności większej konspiracji, są dziś zajebiście pokrzywdzonymi i im się należą odszkodowania, medale i durny naród uważając ich za ikony, usadzał wyborami na stołkach władzy. Do poczytania Ps. Stasia, o którym piszę w tekście, mój kolega grający w restauracji do kotleta widywał ciągle przy barze drinkująjego. Staś umarł, ledwie go zmieścili w kapotę sosnową o rozmiarach XXX, wątroba nie wytrzymała mitingu. Cały mój stan wojenny opisując go wierszem, zamieściłm na www.opowiadania.pl pod jacek_dyć, no i tutaj trochę spieprzyłem w odpowiedzi na komentarz, bo pisząc ciagle myślałem, że odpisuję pod komentarzem Upiory stanu wojennego, ale to się i tak ściśle łączy, przy braku pewnych szczegułów.
  13. 1 Upiory stanu wojennego, które poddaję waszemu trzeźwemu osądowi, zatem nie żałujcie komentarza. Mam wielki żal, tego się nie wypieram, a dlaczego nie miałbym go mieć, skoro zostałem skrzywdzony, a krzywdy nikt mi nie powetował. Potraktujcie ten tekst, jako dobre opowiadanie, a na pewno nie pożałujecie czasu jemu poświęconemu. Zaczęło się od stanu wojennego, miałem kolegę, a nawet możnaby rzec przyjaciela, którego nigdy nie posądziłem o współpracę ze służbami bezpieczeństwa, aż do teraz. Miałem bardzo ładną dziewczynę, z którą byliśmy w wolnym partnerskim związku. Już po zniesieniu stanu wojennego, gdy wyszedłem z ukrycia, a był rok 1985, przychodził do mnie Zbysio i jako wnikliwy obserwator, zauważyłem jak ślinił się na widok mojej partnerki życia. Wyjeżdżałem dość często w góry na eskapady, czy parodniowe wypady na żagle, i nie było to dla znajomych czymś nie naturalnym. Zbliżały się imieniny Tereski, moja Tereska obchodziła je z rozmachem, a ja z kolei nie przepadałem za jej znajomkami, zatem oświadczyłem wszem i wobec, iż wybywam na parę jesiennych dni w Bieszczady. Nadszedł imieninowy czas, gości było w bród, domyślałem się, iż z pewnością jest i Zbysio, była też mama Tereni, która nie ukrywała, że jest zachwycona moim kolegą. Po imprezie goście się rozeszli, babcia by wnuczka nie była zawalidrogą dla córki, zabrała ją ze sobą – chata wolna, starych nie ma, chłop wypaca kalorie w górach, czego jeszcze chcieć od życia. A ja ten właśnie chłop, pocichuńku wkładając do zamka klucz, otworzyłem sobie drzwi, i po odczekaniu jeszcze dość długiej chwili, by akcja nabrała rozpędu, i aby nie doszło do gwałtu, bezszelestnie wszedłem do domu, zaświeciłem światło. Byczek na niej, szminka rozmazana, włosy potargane, ten wprost błagał bym go zlał, oceniłem sytuację chłodno i z ironią zaproponowałem rozebranie się i stworzenie trójnoga, ale o tem tyle, bo nie było już pięknie potem. Nawet wrogowi nie włażę w seksualną szkodę, a co mówić dopiero o byciu szkodnikiem na łonie połówki kolegi? Powracając do wydarzeń związanych z wojną Jaruzelskiego, a tyczących się mojego kolegi Zbigniewa G. W marcu 1982 roku wzięto go do wojska z rezerwy, a stacjonował przy kozie w Budowie na Mazurach i miał to być niby drugi rzut internowania, tylko tak między Bogiem, a prawdą nie mogę do dzisiaj dostrzec jego kwalifikacji na owy pobór. Była już późna wiosna, gdy rozwiązano formację wojskową, bo pewnie już śniegu zabrakło, w którym oni tworzyli okopy, a inni je zasypywali. Żołnierz Polski Ludowej wrócił do cywila i na swoje stanowisko pracy elektryka w PRG Łęczna. Po niedługim czasie przeniesiono go ze stawką pracownika dołowego, do prac wykonywanych przez górników przy podpiwniczeniach starówki lubelskiej. W owym czasie, rok 1982 miał się ku końcowi, i wobec mnie także zastosowano restrykcje. Podczas aresztowania 09 listopada bez nakazu prokuratorskiego, proponowano mi wyjazd z kraju w jedna stronę, jako że nie przyznawałem się do niczego, toteż i bałem się prowokacji z ich strony, by z chwilą wyrażenia przeze mnie zgody na opuszczenie kraju, nie powiedziano mi; i tu cię mamy ptaszku. Po nieobecności w pracy dwóch dni, nikt w dyrekcji zakładu pracy niczemu się nie dziwił, przeniesiono mnie na budowę, ale na stawce powierzchniowej, i abym docenił wspaniałomyślność władzy, 06 grudnia na Mikołaja, korzystając z praw stanu wojennego wręczono mi upominek w formie trzymiesięcznego wypowiedzenia z pracy. Podczas trwania owego wypowiedzenia, traktowany byłem z wyjątkowym uprzedzeniem przez personel, a w szczególności przez pana Gałę, kierownika budowy i wyjątkowego drania, który później wyjechał do USA (i tam pewnie rozgłosił, że jest politycznym uchodźcą). Jako niezdyscyplinowanemu i złemu pracownikowi, przy odejściu wypłacono mi ekwiwalent za nie wykorzystany urlop za dwa, albo i trzy lata. Przez lata osiemdziesiąte dostawałem nieźle w dupsko, bez kartek żywnościowych i forsy, często chadzałem głodny. Gdy bywałem u Zbigniewa G. i u S. Węglarza, to w oczy aż kłuł zachodnich darów dobrobyt od proboszcza i Bóg wiedzieć, od kogo. Wreszcie przełamując wstyd i honor, i ja udałem się do plebana, i otrzymałem, owszem 20 złoty. Jaki mi był wielki wstyd, gdybym mógł, to najchętniej bym się z niego pod ziemię zapadł, ale pleban chętnie obdarowywał żony milicjantów, o czym wiedziałem od obdarowywanych. Kiedy już wybitnie miałem dość Polski w roku 1988 starałem się o wyjazd, ot tak sobie, na wczasy do Grecji, co prawda stamtąd miałem migrować do sektora francuskiego Kanady, po przyswojeniu języka, wyjazd do macierzystego miejsca – Francji, ale teraz z przesłanych akt IPN dowiedziałem się, kto się do tego przyczynił, a adnotacja ubecka zakazywała wydania paszportu, bo ptaszek mógłby odfrunąć na zawsze, a jakby nie było, to ja dawałem im jakieś rękojmie zatrudnienia. Wróćmy jednak do pana Zbigniewa G., którego nikt nie zwolnił, ale przenosił go w coraz to inne otoczenie ludzi. I tak znalazł się następnie bez utraty świadczeń dołowych w Chełmie Lub. do prac renowacyjnych starych kamienic zagrożonych zawaleniem przez lochy kredowe usytuowane pod nimi. Później jeszcze była jakaś śląska kopalnia, (chyba Brzeszcze), w międzyczasie skonfiskowano jemu samochód za przewóz prasy podziemnej, a jednak wytrwale tkwił, aż do renty, a później emerytury, w tym samym zakładzie pracy, gdy ja w tym samym czasie bez środków i odmów zatrudnienia przez liczne zakłady werbujące pracowników, pozostawałem z gwieździstym biletem na cenzurze. Nastał rok 1989, w którym to zostałem jednym z pośród trzech osób kandydatem na przewodniczącego NSZZ „S” Regionu Wschodniego. Jednym z moich kontrkandydatów był przewodniczący Solidarności z przed stanu wojennego S. Węglarz i o dziwo, ten i kolega Zbigniewa G. w owym czasie rozpowiadali bez krycia się, że ja, to wtyka ubecka. Właśnie dzisiaj, z samego rana ściąłem się ze Zbigniewem G., który z kpiną w głosie powiedział, iż wylewam jakieś swoje żale, opierał to na jakimś artykule z gazety o mojej osobie i stwierdził; ręki bym nie dał sobie uciąć, że byłeś czysty i nie współpracowałeś z SB. Dzisiaj p. Zbyszek ma emeryturę górniczą, dozgonną emeryturę od p. Ministra Rządu i już dwukrotnie odznaczany był przez Urząd Państwa, a według niego, ja nie powinienem jemu tego, ani wypominać, ani zazdrościć, skoro nie jestem taki obrotny. Idąc tym wątkiem myślenia co p. Zbyszek, to należy nadmienić, iż działacze cichociemni z ramienia SB byli głęboko zakonspirowani i nie znali się nawzajem. Jak zna to historia draństwo ubeckie dobrze zabezpieczyło sobie swoją przyszłość, nie zdradzając przeszłości. Reasumując, nie posiadam niczego, co mogłoby mi zapewnić spokojną egzystencję, patrząc na p. Zbyszka, ma dwie emerytury, odznaczają go, bo w stanie wojennym, w ramach rzekomych represji, nie pozbawiając go dochodów, przerzucano go z miejsca pracy, w środowiska świeżych pracowników. I tu powinno paść marginalne pytanie. Dlaczego i w jakim celu? W stanie wojennym, gdy jeszcze pracowałem, przypiął się do mnie koleś Antoś Konior, który był wiceprzewodniczącym Solidarności w latach osiemdziesiątych, którego chyba zapomniano internować. Kiedyś, dla rozwiązania języka spiłem go. Nie przyznał się do tego, że był ubekiem, ale pod wpływem rozmownej wody opowiedział, że był w ochronie tzw. bunkra w Katowicach na Jagiellońskiej. Kiedy zacząłem ostrzegać ludzi przed ową osobą, koleś nagle znikł, jak później doszły mnie słuchy, jakimś sposobem pracował na kop. Sośnica w Gliwicach. Na zakończenie, aby było ciekawiej, moimi opiekunami z ramienia SB był sierżant Ryszard Gomuła i porucznik Tadeusz Pochodyła, pierwszego znaleziono wiszącego w lasku, a drugi, ot tak sobie umarł, a powinien żyć, i jak się dowiaduję, (a zdradzany dowiaduje się zawsze ostatni) to pewnikiem jest to moja sprężyna, bo oni, jako swoją wtykę, mogli mnie kiedyś nieopatrznie przypucować. I co wy czytelnicy na to wszystko możecie powiedzieć? 2013 listopada 16 16:19 2 LIST DO ......przeczytania Mówisz o tolerancji w stosunku do ludzi, ludzie są na wyższym poziomie rozwoju od zwierząt, które te postanowili przyswoić sobie, jako pokarm, nie patrząc na ich życie. Nie dostrzegają, że one też rodzą i wychowują swoje potomstwo, mają swoje problemy, cieszą się i lękają. Pomimo iż znajdują się na niższym poziomie egzystencjonarnej świadomości, jednak mają swoją mowę, której my nie pojmujemy, gdy one potrafią zrozumieć naszą i nasze gesty. Mówiąc prościej one, tak jak ludzie mają seks i walczą o byt, lecz nie dociekają swojego istnienia, tak jak my możemy to czynić, lecz nie każdy to robi. I teraz temu ludziowi mówię by z tych powodów nie zabijał zwierząt. On po pierwsze nie zauważa, że płacąc zabija, a po drugie, mówi, że bez mięsa nie mógłby się obyć i żyć, i jeszcze prawi mi wiele innych dyrdymałów, że Bóg mu stworzył zwierzęta, by on mógł się zadowalać ich smakiem, a kiedy mu brak argumentów, kwituje; przecież ty także zabijasz spożywając rośliny i warzywa. Taki głupiec nie widzi różnicy pomiędzy istotami ruchomymi, a byliną. I ty chcesz bym był tolerancyjnym w stosunku do bandyty, dającego kasę by jemu zabito, i miał gotowy z tego ciała przyrządzony pokarm, ponieważ on sam nie może i nie chce tego czynić, bo nie mógłby patrzeć na agonię zabijanego zwierzęcia i mieni się być chrześcijaninem niemiłosiernym? W drodze reinkarnacji, w którą ty także nie masz wiary, tacy smakosze przyjmą narodziny w ciałach zwierząt, by odebrać, to, co czynili bliźnim, ale gdy nawet i wierzysz w transmigrację duszy, to ta twoja wiara nie zgadza się z tym by ona przyjmowała narodziny w ciałach zwierząt, roślin, owadów itd., a jedyną istotę, w której mogłabyś przyjąć narodziny, to komfortowe ciało człeka. Dlaczego zatem rodzą się kalekie dzieci, gdy rodzice zdrowi jak dęby, wyedukowani należycie, no i przede wszystkim niezaprzeczalnie kulturalni od zawsze? Dlaczego dziecko już mówiące chodzące umiera, ginie w wypadeczku, jest gwałcone przez ojczulka, zabijane przez mamuśkę itd. itp. niestworzone cierpienia niewinnej istotki? Otóż skarbie jest to nic innego jak to, „co zasiałeś musisz zebrać”. Widocznie to, co przeczytałaś mojego było jakby wyrwaniem z kontekstu, ja zamieszczając wiersze, starałem się utrzymywać jakąś chronologię. Zatem jeżeli chcesz dyskutować na te tematy, których dogłębnie z pewnością nie znasz, wpisz w wyszukiwarce jacek_dyć i otwórz stronę „wszystkie wiersze i komentarze Jacka Dyć”, ale i tam jest mały bajzelek, ponieważ tak skonstruowali ten portal, by tytuły układały się nie chronologicznie według ich umieszczania, ale alfabetycznie. Wtedy będziesz mogła mi coś zarzucać, a tak pływasz, bo ci się tak wydaje, a świat nie stoi tak jak go postrzegasz, lecz jak w przez soczewkę stoi na głowie, i to, co ogólnie zostało od wieków przyjęte za oczywistość, jest niestety fałszem. Stado antylop idące za przewodnikiem twierdzi i myśli, że on je prowadzi właściwie, gdy je prowadzi w paszcze krokodyli, jednak pomimo obserwowania śmierci swych najbliższych ze stada, nadal uparcie podążają tą ścieżką na niechybną zgubę. Jednak bywa tak, iż jakaś mądrzejsza oddala się od stada i przeprawia się bezpiecznie na drugi brzeg rzeki, i mało która z pobratymców chce podążać za nią, gdyż wszystkie wolą iść, bez względu na konsekwencję drogą utartą. I cóż z tego, że zrozumiesz tę logikę, gdy inni popierdolą w objęcia zguby, bo nie śmierci. Nawet te istoty, które są w ciałach zwierząt zarzynanych dla pokarmu, po unicestwieniu im ciał (miejsca zsyłki-przeznaczenia) otrzymają ponowny przydział, by dokończyć egzystencję pokierowaną prawem karmy. Przykładowo rzeźnik, musi przyjąć tyle razy narodziny w ciałach takich, które zaszlachtował i patrzyć i wiedzieć, jaki go czeka przeznaczenie w obozie koncentracyjnym (chlewnie), ale gdy przyjmie po milionach lat narodziny w ludzkim ciele, będzie czynił to samo, aż po niewyobrażalnym wyobracaniu się w kole narodzin i śmierci, pod wpływem wiedzy od kogoś takiego jak ja, zrozumie istotę wiecznego cierpienia i stanie się zagorzałym obrońcą krzywdzonych zwierząt. Zatem proszę cię, jeżeli ty tego też nie możesz nijak zrozumieć i zaakceptować, to zamknijmy tę dyskusję, gdyż nie bronisz w tym wypadku logicznego zdrowego rozsądku, lecz bronisz dogadzania sobie cierpieniem jakby nie było dzieci Boga, a więc i twoich mniejszych braci. poniedziałek 2 grudnia 2013 19:21;47 Pozdrawiam, jednak życzliwy i tolerancyjny, ale nie dla zabójców ciał.
  14. Rozmyślnie lub nieświadomie opuszczamy swe ciało, ono służy w drodze do piekła, nieba, a także i Domu, eksploatowanie jego dla przyjemności, to zbyt mało, tak egzystując do Boga powrócić nie uda się nikomu, mentalną drogą podróży są wszelkie ciała poczynania, one z ciała do ciała powodują nasze przemieszczanie, okruch wolnej woli pozwala postępować wg. uznania, które nie zawsze w oczach Boga zasługuje na uznanie, po wyroku dłuższym skazany boi się opuścić więzienie, tak i każdy bez wiedzy wnikliwej lęka się ciała zgonu, którym zawiadywało poruszając go duchowe istnienie, ono przyjmie w arendę następną powłokę bez pardonu, dopiero po obróbce jubilerskiej diament barwami skrzy, jako szlifierze możemy nadać sensowny kierunek podróży, wraz z zgonem można zatrzasnąć reinkarnowania drzwi, wnikliwa duchowa wiedza z praktyką, temu celowi służy. 19 sierpnia 2006
  15. @M._Krzywak I tak trzymaj p. Krzywak. Trza się bawić. Michał to jest kawałek całości; wuj Wacek broniąc zagonionej mamci trochę oponował, pomagał jej w kuchni, niczym dżentelmen się zachował, sam nie pił i nie jadł, jedynie o Bogu gadał, o tym, jak wegetarianinem został opowiadał, tłumaczył wszystkim dlaczego nie należy jeść mięsa, i nie pić wódki, biesiadnicy zaś zgodnie twierdzili, że prawi banały i pociska smutki, po co się umartwiać, wciąż modlić, przecież życie jest jak dzionek krótki, trza umieć się cieszyć życiem, bawić się, bawić – Zdzichu nalej wódki, raz się żyje, trza baby deptać – ktoś zapiszczał- i spać z chłopem, nie ma co się na zapas Wacuniu martwić, o to co będzie potem, i zachodzili w głowę jak tu nie zjeść kuraka i gorzałki nie wypić, bez sensu prawisz, odmawiać sobie wszystkiego i po cóż tu żyć? nawet dziadziuś całkiem trzeźwo z kanapy powiedział zaspany, Wacio alkoholu nie pije, a ściemnia chłop, jak gdyby był pijany. Jedynie ciocia Krysia ze zwieszoną warą podparta łokciem na stole, mamrotała – mów Wacuniu, mów, nie zauważając swej piersi w rosole, Michałku ze mną naprawdę nie jest nudno, idź, idź już spać pozdrawiam
  16. @M._Krzywak Jakoś nie mogę wyrwać pana z maligny i spowodować, by się pan prezes dobrze bawił Namaste Nara Shimhaya, Haribol
  17. Refleksje skazańca Za sprawą umysłu - strażnika ciała, za przyczyną braku rozsądku w nim, prób siebie wyzwolenia nie podejmuję, kołaczącą prawdę przyjmuję za fałsz, jak mogę uwierzyć, gdy nie widzę Boga, nie słyszę, ale w kłopotach Go wołam, puste słowa – rzucam chyba na wiatr, idąc w zaparte, bezmyślnie mówię - wierzę, nie z wiary, lecz ze strachu klepię pacierze, Ja więzień tymczasowych cielesnych form, myślę iż jestem tym nietrwałym ciałem, ogłupiony jego uciechami nie widzę strat, gdy śmierć je zaskoczy skończy się fart, Ktoś nawet mówił mi, jak umysł pokonać, by już nigdy nie cierpieć z powodu ciała, ale ja słowa jego filozoficzne przyjąłem za brednie, z jego wiedzą, postrzegałem go jako głupca, kiedy opuszczę ciało, wtedy mina mi zrzednie, lecz za późno będzie by coś w tej kwestii zrobić, ponowne narodziny, jakieś ciało będzie mnie zdobić, prawem karmicznym są mi one przynależne, po śmierci zmuszany jestem przyjmować ciała, nie uznając przeszłości muszę ich cierpieć udręki i lęki, Ja więzień tymczasowych cielesnych form, myślę iż jestem tym nietrwałym ciałem, ogłupiony jego uciechami nie widzę strat, gdy śmierć je zaskoczy skończy się fart, kiedy młodość zarządza mym ciałem, jej się nie lękam, starości i chorób cierpienia budzą przed nią we mnie lęk, w lęku przed nią o cudowny lek proszę Najwyższego, ktoś mi już oferował go, jako mantrę w imionach Jego, lecz nie mogę dać wiary, że imiona Boga to ostry miecz, i że on przetnie sidlących mnie w ciele pragnień osnowę, Ja więzień tymczasowych cielesnych form, myślę iż jestem tym nietrwałym ciałem, ogłupiony jego uciechami nie widzę strat, gdy śmierć je zaskoczy skończy się fart, czy chcę iść do Boga – tutaj w uciechach egzystować pragnę, jedynie Ty mi daj zdrowie, w swej niewiedzy o Tobie pozostanę, z nią kroczę od pradziejów w doczesnym życiu swym, ten świat pełen uciech materialnych jest domem mym, chcę koić smutki i bóle zrealizowanymi pragnieniami, czekać myślę na sąd ostateczny, my nigdzie nie wracamy, tylko kto czeka, gdy ciała skonsumowały robaki grobowe, z ciałami, a nie duchami łączy nas miłości pragnień nić, i po co ja wypowiadam modlitwę – królestwo twoje przyjdź. Ja więzień tymczasowych cielesnych form, myślę iż jestem tym nietrwałym ciałem, ogłupiony jego uciechami nie widzę strat, gdy śmierć je zaskoczy skończy się fart, nie raz niczym korniki – myśli, ale kogo i co drążyły, jakąś głupawką je odganiam, bo oszaleć z nimi można, dobra zabawa z alkoholem w odurzeniu narkotycznym, dużo z ciał zwierząt jedzenia, zawrotny sex wynaturzony, każdy kiedyś, ale kto – znajdzie się w punkcie krytycznym, Ja więzień tymczasowych cielesnych form, myślę iż jestem tym nietrwałym ciałem, ogłupiony jego uciechami nie widzę strat, gdy śmierć je zaskoczy skończy się fart, tylko co ja mam z tym zrobić, gdy taki piękny jest ten świat, są chwile radości i ciągłe cierpienia, cóż, że refleksje są, gdy je apatia zabija, nawet nikła radość przysłania bolączki, lepiej już wypowiadał będę zdrowaś Maryja, ale zdrowia przeciwieństwem jest objaw gorączki, lecz Ona w medytacji o Bogu wykorzystuje swe rączki, Ja więzień tymczasowych cielesnych form, myślę iż jestem tym nietrwałym ciałem, ogłupiony jego uciechami nie widzę strat, gdy śmierć je zaskoczy skończy się fart, Jezusa zaproszenie do domu, to nie żart. 20 grudnia 2010 Reflexsions el condenado Por un mente – el gardia un cuerpo Por causa la falta un razon en entes que al intentos a mi el liberacion no tomar una desicion al verdad una al debear acepto por un falsedad como podo creer, cuando no vo un Dios nada oio escucho, pero en unas problemas El lamo palabro el vacio – tiro tal vez en viento ando en un estreońiomiento el estupido hablo – cero nada con un tes mas un miedo sacudo el oracions Yo preso provisionals formas cuerpos penso que en que soy un cuerpo un par pasar elentontecerce el gozos nada vo al perdidas cuando muerte cuerpo sorprende termino os suerte alguien incluso hable muio, como mente vencer para, a fin de, part ya nunca nada sufrir con el causa cuerpos peero yo palabras el filosoficos acepto por disparates con el comocimientos percibo el como del un estupido cuando abandono cuerpo, entonces un cara mio tristeza pero por tarde habra eso algo en este un cestion hacer reitendos nacimiento unas cuerpo habra mio ornamentar forrajes ley se mio vosotros al juento a debide a la muerte obligado soy aceptar cuerpos no reconocer al pasado tengo ellos sufrir tormentos y miedo Yo preso provisionals formas cuerpos penso que en que soy un cuerpo un par pasar elentontecerce el gozos nada vo al perdidas cuando muerte cuerpo sorprende termino os suerte cuando juventud administrar mi del cuerpo ella os temo el vejez y enfermedados sufrimientos despertasdelante de muerte en mi miedo el un miedodelante de muerte maravilloso por medicamento pedo Grande Seńor aquien mio a fin de ofrece el miedo, como del oracion en en nombres El mas no podo una fe que nombres el Dios esto espada agudo y que molesto el cortas mio en cuerpo deseos al uldimbre Yo preso provisionals formas cuerpos penso que en que soy un cuerpo un par pasar elentontecerce el gozos nada vo al perdidas cuando muerte cuerpo sorprende termino os suerte se quero andar hasta el Dios – aqui en gozos existir deseo unicamente Tu mio das salud, en mi ignorancia de A Ti yo quedarse con la ignorancia camino desede bishistorias en vida tereno mio el mundo materializmo lleno gozo un esta casa mio quero acipuguar tristezas y dolorsdeseos realizas esperar penso en juicio final, mios en mingua parte no volvemos solamente quien esperas, cuando cuerpos come gusanos con cuerpos y no almos unes do nosotraas de amar deseos hilo y por que yo deco oracion – reino a usted vene Yo preso provisionals formas cuerpos penso que en que soy un cuerpo un par pasar elentontecerce el gozos nada vo al perdidas cuando muerte cuerpo sorprende termino os suerte nada vuelta cual al carcomas – ideas, pero de quien y que inquieta unas el idiotez ideas ahuyentao porque volverse loco con ellos se puede pasarlo bien con un alcohol en estupefaciente el narcotico mucho con cuerpos animals comida, hasta resistencia sexo desnaturalizares cada una vez, pero quien – busco te en punto sin salida Yo preso provisionals formas cuerpos penso que en que soy un cuerpo un par pasar elentontecerce el gozos nada vo al perdidas cuando muerte cuerpo sorprende termino os suerte solamente que yo poseo con problema hacer cuando es este mundo tal buenito son istantes alegrias y continuos sufrimientos que, que en son reflexsions, cuando en apatia mata incluso pequeńa alegria tapa un dolarosse bien yo decir una habra Mariya suna pero al salud un opuesto es al sitoma fiebres pero Ella en meditacion el Dios aprovecharsus manitas Yo preso provisionals formas cuerpos penso que en que soy un cuerpo un par pasar elentontecerce el gozos nada vo al perdidas cuando muerte cuerpo sorprende termino os suerte Jesusa invitacion hasta el Casa, no se broma 23 grudnia 2010
  18. @M._Krzywak Prezesie nie czytaj tego co ja zamieszczam, bo mogę znowu coś napisać pod pana adresem i konflikt gotowy, a tak będziemy uważać, że nic się nie stało, nic się nie stało. Serdecznie pozdrawiam
  19. Do mięsożerców Dla nich ryby skrzelami pracują w szafliku, mając na ustach ciszę i krwawiące rany. Dla nich kuchnia rozbrzmiewa od wrzasku i krzyku gardzieli podrzynanych i szyj ukręcanych. Oni to piją grozę z krwią zabitej kaczki i warzą głowy dzieci - zadziwionych cieląt. Wypruwają wnętrzności, krzycząc; flaczki, flaczki i jedzą je w niedzielę z rodziną się dzieląc Lubią wody na smaku bezradnych piszczeli, wszechzwierzęce girlandy cynicznej kiełbasy, krwawe raki z piekielnej wyjęte kąpieli i baraniego ciała brązowe atłasy. Rozsmarowują trupy na niewinnym chlebie, obwąchując zająca, czy aby dość skruszał, z martwym ozorem w zębach czują się jak w niebie i do cudzego mózgu śmieje im się dusza. Pożerają, dymiący jak nowe cmentarze, te stroskane przystawki, te gorzkie potrawy - Karki im nabrzmiewają, obwisają twarze, na których śmieszek hieny zakwita, trupawy. Po pięknookiej sarnie nie noszą żałoby, ale żrą ją na stypie, w dzień pogrzebu radcy, i zezują miłośnie do gęsiej wątroby bujni brzuchem jedynie, a łysiną gładcy, a twardzi tylko sercem - i w całej stolicy głośno - ale mlaskaniem, smętni biesiadnicy. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
  20. @M._Krzywak Dzięki za lekcję pokory, przyjmuję tą reprymendę ze skruchą. Namaste prezesie
  21. Zwolniono mnie z pracy w stanie wojennym i żadne przedsiębiorstwo za sprawą ubecji nie chciało mnie zatrudnić, pomimo iż były nabory pracowników. By nie odczuwać presji prześladowań ze strony ubeków przez okres ponad dwóch lat ukrywałem się nie zawieszając w tym czasie działalności na szkodę ustroju komunistycznego. W owym czasie byłem poszukiwany na terenie całego kraju niczym pospolity przestępca. Ku wielkiemu niezadowoleniu ubeków wreszcie udało mi się zdobyć zatrudnienie w roku 1985, od tego czasu moja działalność podziemna stała się półjawna, czego w konsekwencji było karanie nawet przed kolegium ds. wykroczeń. W roku 1989 zostałem przewodniczącym NSZZ „Solidarność”, po niespełna półrocznej działalności podałem się do dymisji, następnie zostałem zatrudniony jako majster budowy, a po pewnym czasie, niby z powodu cięć stanowisk jako jedynemu wypowiedziano mi pracę. W owym czasie, jako osoba chroniona mogłem wnieść sprawę do sądu o prześladowanie, ale byłem jeszcze młody, zatem miałem nadzieję, że wreszcie w wolnej Polsce uda mi się jakoś poukładać życie. W roku 1991 już były inne realia, a z nimi zmienił się aspekt zatrudniania, jakie wielkie było moje zdziwienie, gdy wszędzie odprawiano mnie z przysłowiowym kwitkiem. Praca była - owszem, ale dla naprawdę młodych, wszystkim raptem z odnową coś się we łbach popieprzyło. Zarejestrowałem się w Rej. Urz. Pr. w Łęcznej bez żadnych widoków na zatrudnienie. By jakoś egzystować zatrudniałem się na czarno, podejmowałem się różnych zajęć, a czas nieubłagalnie płynął do przodu. Wreszcie zaczęło brakować werwy do nadmiernej eksploatacji ciała, a tym samym środków na utrzymanie w dobrej kondycji własnego, (ale niewłasnego, bo jestem jedynie najemcą mieszkania) zaplecza socjalnego. Nie znajdując wyjścia z trudnej sytuacji materialnej wystąpiłem do Urzędu Miasta o dofinansowanie do czynszu spółdzielczego i tak to się już dzieje chyba od sześciu lat. Reasumując, jestem z pewnością pośród wielu, którzy znaleźli się w takim położeniu po roku 1989, ale jestem pośród niewielu, którzy byli prześladowani przez władze komunistyczne na terenie Łęcznej i bardzo dziwią mnie zaistniałe fakty, gdzie dobrze znałem człowieka z działalności, któremu nawet skonfiskowano za nieudolność samochód i gdyby nie ten epizod ze stanu wojny przeciwko własnemu narodowi nie zostałby kombatantem. Lecz jakoś szczęśliwym trafem nikt go nigdy nie zwolnił za działalność polityczną z pracy, dopracował się emerytury, dzisiaj, jako wybitna osoba otrzymał dożywotnią emeryturę ze skarbu państwa, mało tego odznaczają go orderem, który przynosi mu następne imperiały. Jak wynika z powyższego tekstu jestem wykształconą osobą i dziwi mnie, że nowe władzę, które co nie bądź zawdzięczają mojej osobie obecny stan Polski, ale jednak nie postrzegają tych, którym to właśnie powinni zawdzięczać swoje dobre położenie na stanowiskach władzy demokratycznej, na których niektórzy służą już drugiemu narodowemu godłu obecnie dzisiaj będącemu już w koronie. Z pewnością jestem tą jednostką, która swoim zaangażowaniem przyczyniła się do upadku ówczesnego ustroju. Można by stwierdzić, że żądam wdzięczności, a dlaczego by nie, to wy piastujący wysokie funkcje władzy w państwie skorzystaliście i rzadko który z was narażał się w minionym ustroju, a co zyskali tacy jak ja? Przez dwadzieścia lat uczęszczałem do Urzędu Pracy by podpisywać listę obecności, przez sześć lat składam prośbę o jałmużnę w dofinansowaniu czynszu i nikt nie pokwapił się ani tam, ani tu, by zaproponować mi pracę, a przecież ja też potrafię obsługiwać komputer, przyjmować interesantów, nawet prowadzić szkolenia z dowolnego zakresu i czy nie jest to krótkowzroczność wobec murzyna, który zrobił swoje? To władze w strukturach najniższego szczebla powinny poczuwać się do odpowiedzialności w zadbaniu o takich, którzy swoim poświęceniem i zaangażowaniem w walce z władzami komunistycznymi dla budowy demokratycznego państwa nie lądowali dzisiaj na śmietniku i to nie historii. Mam sześćdziesiąt lat, żadnych środków do egzystencji, brak lat do emerytury, brak perspektyw nawet na przytułek, który też ma określone wymagania finansowe wobec pensjonariusza. Łęczna 15 stycznia 2013
  22. Jacek Dyć Łęczna 22 października 2013 (.............) (...............) Do Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego. Już na wstępie zamiast Pana, Panie Prezydencie postawię pytanie; co ja mogę i jakie mam prawa? Z poniższym wnioskiem w dniu 17 września 2009 roku wystąpiłem do Sądu o odszkodowanie za stan wojenny, a zatem będzie to jakby odpis owego Wniosku. Sprawa ciągnie się jak do tej pory i nie widać jej pomyślnego dla mnie zakończenia, przeto w determinacji postanowiłem poinformować Pana, co dzieje się z tymi, którzy narażali się, by mogli tacy jak Pan piastować wysokie urzędy w Polskim państwie. Swego czasu również występowałem z prośbą do Prezesa Rady Ministrów – zbyto mnie niestety, pewnie zostanę podobnie potraktowany przez Pański urząd, bo jak spostrzegłem pisma nie dochodzą na ręce adresata, ale na sekretarza, który ma kompetencje w spławianiu natrętów. W dniu 31 stycznia 1983roku Przedsiębiorstwo Państwowe PRG w Łęcznej rozwiązało ze mną (wnioskodawcą) umowę o pracę za uprzednim ustawowym wypowiedzeniem. Na skutek zaskarżenia decyzji uczestnika do Komisji Odwoławczej ds. Pracy w Lublinie, moje żądanie o przywrócenie do pracy zostało oddalone w przedmiocie uznania za bezskuteczne wypowiedzenie umowy o pracę (syg. akt VIIP 941/83). Umotywowano to tym, iż zakład pracy miał prawo rozwiązać umowę o pracę, a jako wnioskodawca nie mam prawa odwołania, jako że zwolnienie w stanie wojennym nie podlega rozpatrywaniu przez Sądy Państwa. Następnie Sąd Wojewódzki w lublinie oddalił moją rewizję w części dotyczącej przywrócenia do pracy i wypłacenia odszkodowania za czas pozostawania bez pracy (określone orzeczenia zostały przesłane mi przez mojego pełnomocnika mec. Władysława Stworowskiego i nigdy nie dotarły do rąk adresata, jako że zostały wykradzione z poczty w Minkowicach k. Świdnika przez funkcjonariuszy SB w marcu 1984roku). Kierownictwo uczestnika dokonało wypowiedzenia umowy o pracę, ponieważ byłem rzekomo niebezpieczny i naruszałem porządek publiczny (stanu wojennego) na terenie zakładu pracy. Za podstawę prawną mojego zwolnienia przyjął uczestnik dekret o stanie wojennym z dnia 13 grudnia 1981 roku, który został wydany przez Radę Państwa Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Zatem zostałem zwolniony za moje przekonania i działalność na rzecz zdelegalizowanego związku NSZZ ”Solidarność”, (akta IPN str 1 Analiza z dnia 1988.05.18 materiał sprawy operacyjnego sprawdzenia krypt. „ARAB” dot. figuranta Dyć Jacka) ogółem pozostawałem bez pracy ok. dwa i pół roku. W czasie pozostawania bez pracy byłem szykanowany przez funkcjonariuszy SB i ich TW otaczających mnie szczelną inwigilacją w ciągu dnia i nocy. W konsekwencji zmusiło mnie to do ukrywania się, aby uniknąć ewentualnego aresztowania i skazania na karę grzywny pod byle pretekstem, z wyłączeniem rzekomych szykan politycznych (o tym mówią liczne, nierzadko bzdurne meldunki donosicieli TW), które zalegają moje akta w IPN, z operacyjnego rozpracowywania figuranta; akta IPN str 7 RAPORT z dnia 1986.11.06, str 8 WYCIĄG Z NOTATKI SŁUŻBOWEJ z dnia 1986.11.19, str 9 CHARAKTERYSTYKA z dnia 1986.11.24, str 10 WNIOSEK z dnia 1986.12.11, str 11 NOTATKA SŁUŻBOWA z dnia 1986.12.12, str 17 NOTATKA SŁUŻBOWA z dnia 1986.03.31, str 24 WYCIĄG Z INFORMACJI z dnia 1987.06.07 Pozostając bez pracy, a tym samym środków do życia, składałem podania o przyjęcie do pracy w różnych firmach (i to wtedy, gdy były nabory pracowników w tych zakładach pracy) takich jak kop. Lubelskiego Zagłębia Węglowego, Cementowni w Chełmie Lub., Przedsiębiorstwa Robót Górniczych w Łęcznej, Fabryki Samochodów Ciężarowych w Lublinie, Zakładów Metalurgicznych „Ursus” Lublin, a nawet do Przedsiębiorstwa Gospodarki Rolniczej w Łęcznej. Jednak, pomimo, iż przyjmowano innych, przykładowo moi koledzy z pracy; Ryszard M. pracował w PRG Łęczna od 01.01.1979 został zwolniony za porzucenie pracy 03.06.1980 ponownie przyjęty 07.10.1981, zwolniony za nieobecności nieusprawiedliwione i porzucenie pracy, jednak przyjęty ponownie 21.02.1985, zwolniony za wulgarne odnoszenie się do dozoru pracowniczego, odmowę poleceń i dużą ilość opuszczonych nieusprawiedliwionych dni w pracy 04.04.1985. Następny to S. Henryk; pracował od 30.12.1987 zwolniony dyscyplinarnie 18.02.1980 ponownie przyjęty 19.10.1981 zwolniony za bumelanctwo 23.03.1982, przyjęty ponownie ? i zwolniony z kolei 31.05.1983 za nieprzestrzeganie dyscypliny i bumelanctwo, następnie przyjęty do pracy do kopalni jeszcze w tym samym półroczu. Takich jak te, wymienionych drastycznych przykładów możnaby wyszukać w archiwach pracowniczych z tamtych lat wiele, jednak ja wciąż otrzymywałem odmowy zatrudnienia, chociaż byłem pracownikiem bez nagan, o nikłej absencji chorobowej, bez dni nieobecnych nieusprawiedliwionych, a gdy zwolniono mnie z pracy został mi wypłacony ekwiwalent za niewykorzystane urlopy z zaległych trzech lat. (akta IPN str 34 NOTATKA SŁUŻBOWA z dnia 1988.02.16) Uważano moją osobę za o wiele mniej wartościową, od takich jak wymieniłem powyżej, a akta osobowe zostały spalone przez esbeków ( w związku z tym wzywany byłem do Prokuratury 31 marca 1991roku). Nie mogąc uzyskać zatrudnienia w zakładach zatrudnienia publicznego, a tym samym środków, do jako takiej egzystencji, (brak kartek żywnościowych) podejmowałem pracę dorywczą, takoż państwo, jako uczestnik z silnym ramieniem służb bezpieczeństwa pozbawiał mnie legalności zamieszkania, przez robienie rewizji u znajomych, u których miałem możność zatrzymania, a którzy stykając się z taką rzeczywistością prosili mnie o opuszczenie ich lokalu. (akta IPN str 36 NOTATKA SŁUŻBOWA z dnia 1988.03.20 i str 6 z dnia 1986.10.28) NOTATKA SŁUŻBOWA z dnia 1986.10.28 pod którą widnieje adnotacja kpt. a. Rycerza-szefa SB „jak jego podwładni dopuścili do tego, że otrzymałem przydział na zamieszkanie w hotelu robotniczym Jak jest to już oczywiste dzisiaj, cóż było dla uboli zabić kogoś im niewygodnego, nieraz byłem przy zatrzymaniu ostrzegany dwuznacznie; może ci się coś stać, kiedy spostrzegali, iż nie robi to na mnie większego wrażenia, bezczelnie z ironią mawiali, że może się to stać mojemu dziecku bawiącemu się samotnie na placu zabaw, lub mojej kobiecie, przed którą pewne swoje działania utrzymywałem w tajemnicy, by ją chronić to raz, a dwa, by nie szkodziła mi. Zatem czy dla nich był problem pozbawienia kogoś lokum? (WNIOSEK o rozliczenie z opuszczonego mieszkania, w którym byłem zameldowany na stałe, a które zostało wyburzone). Kiedy już pozyskałem nie całkiem legalnie pracę u uczestnika w postaci Peerelu, a tym samym zakończyłem etap ukrywania się, inwigilacja i prześladowanie stały się bardziej dotkliwe i skuteczniejsze. Za rozrzucenie ulotek, skutkiem czego było zasądzenie pięćdziesiąt tysięcznego kolegium i aby ratować się przed zwolnieniem z pracy, skryłem się, jako chora osoba w szpitalu. Na łóżko obok położono oficera SB, a na drugim ormowca (akta IPN str101 NOTATKA SŁUŻBOWA z dnia 1987.12.22 i str 104 NOTATKA SŁUŻBOWA z dnia 1988.01.06), ci aniołowie sklecili mistyfikację, niby to w awanturze o przekonania polityczne pobiłem ormowca, a że wraz ze mną kurowały się figury aparatu władzy, (dowiedziałem się dopiero po latach z akt IPN). Chciano tym sposobem wsadzić mnie za kratki z przyczyn czysto kryminalnych, aby zdyskredytować mnie w oczach tych, którzy mnie postrzegali, jako działacza podziemia. Wobec tego wezwano do szpitala świeżo upieczonego funkcjonariusza SB, by to wszystko do kupy sklecić wmanewrowując go w coś, co nigdy nie miało miejsca. Jednak owy esbek nie chciał brać udziału w tak haniebnym wobec niego procederze, więc sporządził szczerą notę. Za niesubordynację postanowiono jemu ultimatum, aby zwolnił się sam nim oni to zrobią. Znając niektóre szczegóły z akt IPN, nie znałem całej prawdy poliszynela i owa kwestia rozjaśniła się na sprawie w dniu 23 października 2013, gdy zeznawał, jako świadek tamtych dni, owy zdyskwalifikowany esbek. Także swoich TW umieszczano ze mną w sanatoriach (akta IPN str 37 NOTATKA SŁUŻBOWA z dnia 1988.06.20), a Można to wszystko zaliczyć do zbiegów okoliczności, tylko tych, było za wiele i zaprocentowały na lat5a dzisiejsze. Jaki wielki spokój mieli moi koledzy i Pan Panie Prezydencie Komorowski, gdy będąc internowanymi nie doznawaliście szykan, restrykcji, ani głodu przy braku środków do egzystencji. Rodziny internowanych chodziły w chwale zabezpieczane przez plebana i takich jak ja, narażających się na szykany ubeckie, zbierających pieniądze, by zapewnić byt ich rodzin. Gdy wyszli z internowania, powracali do swych miejsc pracy. O wiele łatwiej i prościej było mi dać się aresztować, czy schwytać w drugim żucie internowania, lub przystać na początku, do ubeckich propozycji wyjazdu z kraju o bilecie w jedną stronę, ale tego bałem się, czy nie jest to prowokacją z ich strony i przy wyrażeniu zgody nie pójdę do internatu. Jednak ukrywając się, nie dałem się aresztować, a na propozycję wyemigrowania hardo odparłem; iż Polska jest moim krajem, a ja nie mam zamiaru opuszczać Jej w potrzebie. Wtedy usłyszałem, że jeszcze pożałuję swojej arogancji i zuchwałości i myślę, że to im się w pełni powiodło, ponieważ Polska zapominając „swych synów” wypięła się na nich. Państwo Peerelowskie było nacechowane przymusem pracy, ale z ubeckich akt wynika, że tego przywileju pozbawiano mnie celowo, by w rezultacie ukarać za uchylanie się od powszechnego obowiązku pracowania. W obecnym czasie egzystuję w granicach tego samego państwa, jednak moje ciało jest w takim stanie zdrowia i w takim wieku, że nikt nie wyraża ochoty na zatrudnienie mojej osoby i jak na dzisiaj, chociaż walczyłem z władzą o przemiany polityczno-ekonomiczne, o wiele się nie zmieniło na moją korzyść. Kiedyś musiałem ukrywać się przed esbekami, dzisiaj także ukrywam się przed komornikami Panie Komorowski i jak nie miałem pracy, tak i nie mam, ale i świętego spokoju też nie.. Zdrowie straciłem drążony ciężką pracą górnika już jako młody człowiek, o czym mówi zaś. z sanatorium z 1979, przy czym moi Rówienicy już od dziesiątek lat przebywają na emeryturach, a nawet dużo, dużo młodsi ode mnie, także jej dostąpili. Peerelowskie państwo, tak wiele nakładów finansowych przeznaczało by mnie nękać, opłacali swoich tajnych współpracowników, by śledząc mnie mogli zbierać idiotyczne dane, może zatem obecny gospodarz jako uczestnik mojego konfliktu z Peerelem naprawi to, co tak skutecznie popsuł Peerelowski sługus okupanta. Poniżej wyszczególniam karty IPN mówiące o nieudanych próbach osaczania konspiratora, co w świetle dzisiejszym o wiele korzystniejsze byłoby dać się osaczyć, gdyż byłbym z tego powodu Panie Prezydencie osobą znaną, odznaczaną, honorowaną i tuzinkową. Kiedy w 1989 roku zatryumfował układ z Okrągłego Stołu, ponownie wniosłem pozew o przywrócenie do pracy (sygn. akt VP 170/90), orzeczenie Sądu ustalone w dniu 17 grudnia 1990 roku brzmiało; zatrudnić wnioskodawcę w terminie nie przekraczającym siedem dni od daty wyroku, oraz zaliczyć do stażu pracy okres od 1 lutego 1983 do 31 czerwca1985roku jednak ówczesny uczestnik PRG Łęczna nie nawiązał ze mną, (jako wnioskodawcą) ponownego stosunku pracy. Powodem nie wywiązania się z umowy postanowienia sądu, był zły stan mojego zdrowia, co wskazałem powyżej, iż ono było w już w złym stanie kiedy mnie zwalniano z pracy. Już ówcześnie miałem kwalifikacje do przejścia na rentę chorobową, o czym zakład pracy zdawał sobie sprawę, ale pracodawcom było na rękę, by pracownik nie korzystał ze zwolnień chorobowych i nie przechodził na rentę chorobową z tytułu uszczerbku zdrowia spowodowanego nadmierną eksploatacją fizyczną ciała. Schorzeń zwyrodnienia układu kostnego i dyskopatii nie nabywa się ot tak sobie, bo ku temu pora z przyczyn przeżytego wieku. Tymczasowe Zarządy podziemnych struktur „Solidarności” z Krajową Komisją Koordynacyjną owych ówcześnie nielegalnych organizacji, były same w sobie na tamte czasy rządem w PRL. Kiedy komunistyczny system przeterminował się, ci ludzie z owych struktur wygodnie rozsiadając się w fotelach legalnej władzy, skutecznie zadbali o swą przyszłość i tych, których uznali za „swoich”. W wolnej Polsce, gdzie tylko pozmieniano szyldy, kierownictwo niższego szczebla pozostało w skansenie „grubej kreski Mazowieckiego”, można już było pogardłować, ale nie za wiele, prosty robotnik skorzystał z przywileju swojego głosu i wolności, więc wybrał mnie na swojego przewodniczącego w Komisji Zakładowej ”S” i byłem niby taki sam dla tych postawionych wyżej, a jednak swój nie byłem. Wtedy, kiedy nie było wolno, występowałem jako wolny strzelec w imieniu ogółu krzywdzonych, dzisiaj jak wtedy pozostaję sam, a „wszyscy” w imieniu których działałem w narażeniu, nie pamiętają ani o mnie, ani o tym. Toteż dzisiaj występując w swoim imieniu, jako ten, który nie zaprzedał się, żądam odszkodowania i zadość uczynienia za poniesioną utratę szansy godnego życia, poświęconej młodości na walkę z nierzeczywistym i niegodnym życiem w komunistycznym ustroju, niedoczekanej łaski emerytalnej, (brakuje mi pięciu lat do emerytury, tylko gdzie i jak je dopracować?) i zniweczonego życia rodzinnego. Żadne pieniądze nie powetują tego, co straciłem i co mogłem zyskać żyjąc z opuszczoną głową, przyklaskując i przytakując, tym, którzy tłamsili wolność słowa i wszelki przejaw niesubordynacji wobec nich. Reasumując – nie o takiej Polsce myślałem wystawiając swoją wolność na szwank – Polsce pełnej bezrobotnych, bezdomnych, (co prawda mieszkam, ale jako najemca lokalu) rzeczywistej biedy w bezradności pazernych kapitalistycznych przemian, bezkarności rozpasanych wyrostków i chuligański band, złodziejstwa w imię prawa, jak i rozbudowanej biurokracji, kumoterstwa i korupcji. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, szkoda było tego wszystkiego, co położyłem na szalę lepszego jutra, by oglądać tak idiotyczny szybki przejaw wypaczonej demokratyzacji państwa. Ja już wystarczająco zapłaciłem za wolność naszą i waszą, teraz wolna Polska mogłaby zrekompensować mój wkład za jej wolność, ponieważ walczyłem o godne życie Jej obywateli, toteż i ja mógłbym wreszcie u schyłku swoich dni pożyć trochę godniej. PRL zadbała o swoich oprawców na tych, którzy walczyli i byli mordowani za niewinność, więc wolna Polska mogłaby zadbać o niewinnych swojego położenia, którzy nie przesypiając położyli swoją cegiełkę anonimowo dla wolności Jej mieszkańców, by żyło wam się lepiej. PS. Myślę, że otrzymam jakąś odpowiedź od Pana Panie Prezydencie Polski w koronie, a nie od jakiegoś sekretarza, który wykaże swą kompetentność w pozbywaniu się intruza, owy list zamierzam opublikować. Z szacunkiem dla byłego działacza internatu. Jacek Dyć
  23. @M._Krzywak Mantra szósta Śri Iśopanisad głosi: Kto widzi, że wszystko ma związek z Najwyższym Panem, że wszystkie żywe istoty są Jego integralnymi cząstkami, a Najwyższy Pan obecny jest we wszystkim, ten nie może żywić nienawiści do niczego ani do nikogo. Modlitwa Pana Śri Caitanyi Mahaprabhu z Caitanya Caritamrity brzmi: Święte imię Pana należy intonować w pokornym stanie umysłu uważając się za niższego od słomy na ulicy; należy być tolerancyjnym niż drzewo, powinno się być wolnym od wszelkiego poczucia fałszywego prestiżu i należy być zawsze gotowym, by ofiarować wszelki szacunek innym. Osiągnąwszy taki stan umysłu można bezustannie intonować święte imię Pana. ja staram się nieporadnie stosować do owych zaleceń, więc proszę cię pochamój się od krytyki na temat owych mantr, byś nie popełnił obraz i nie odebrał owoców za nie.
  24. Kiedy bramy Jerozolimskie zapinały się na zatrzaski, wyszła stamtąd szesnastoletnia staruszka. Nic nie mówiąc, nic nie robiąc, usiadła na drewnianym kamieniu, powiedziała do wysokiego pana, niskiego wzrostu o brodzie bez zarostu; jestem wdowa bezdzietna, mam sześcioro dzieci mój najstarszy syn wlazł na gruszkę trząsł pietruszkę, a cebula leciała, przyszedł właściciel tego kasztana i powiedział złaź pan z tego banana. Przyjechało trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, trzeciego wcale nie było. Było to zapisane w sto czterdziestej fałdzie spódnicy u pięknej dziewicy, która rok przed urodzeniem zmarła na zapalenie gardła, ale wydała potomstwo liczne, a wy to jej potomkowie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...