Dawno przebrzmiały słowa Zbigniewa
co o Chałupach piosenkę śpiewał,
lecz ja co roku, tam, na tę plaże
jadę i nago po piasku łażę,
a przy mnie kroczy dostojnie mewa.
W kółko mówię wciąż to samo,
każda z was jest zawsze damą,
ja nie jestem lowelasem,
ale mógłbym przecież czasem
z jakąś damą poflirtować,
coś napisac, coś zrymować.
Zanim się spostrzegła
plackiem w placku legła,
rozpostarła dłonie
a więc nie utonie,
bo choć ledwo dycha,
sapie oraz prycha
wkrótce się poddźwignie,
w dalszą drogę śmignie,
ale już bez taty
bo ten dostał baty.
Łez się jej nie boję
gdyż je przewidziałem,
skaładany parasol
ze sobą zabrałem.
Do tego gumiaki
i przeciwdeszczowa
kurteczka z kapturem,
taka ceratowa.
Mając taki zestaw
czyli ekwipunek
niepotrzebna pomoc,
- dzięki za frasunek.
Tu bym się nie zgodził
bo mam inne zdanie
gdyż po takim skoku
byłoby gdakanie.
Po co do niej lazłeś
gdy masz swoją grzędę?
- ja pióra po sobie,
wybacz, już nie będę.
Więc żeby uniknąć
takiej sytuacji
to z poznaną kur(k)ą
siedzę w rerstauracji.
A tam nie zagląda
moja ślubna kwoka
bo dla niej ta grzęda
jakby za wysoka.
Brawo, brawo sitowiacy
bo prawdziwi z was cwaniacy,
jednak dziwię się, że panie
chcą z sitowia mieć ubranie,
a dla Tadzia mówię stop,
- czyś ty baba, czyś ty chłop?