Z przeciwnikiem stawać w szranki
miałem od świtania hardo
ale stało się inaczej
bo osrałem się musztardą.
Na przyjęciu turniejowym
podawano kiełbas pęta
a kiełbasa bez musztardy
to jak wywietrzała mięta.
Przeto brałem ją garściami
i maczałem w niej kiełbasy
wtem kniaź, który stał tuż obok
rzekł przy wszystkich - brak mu klasy.
Rozeźliłem się tym bardziej
opróżniłem wszystkie słoje
i poczułem się nieswojo
więc wyszedłem przez podwoje.
Nie widziałem nigdzie strzałek
w tym kierunku toaleta
nie widziałem też symboli
tu mężczyzna, tu kobieta.
Pech, że byłem cały w zbroi
giermek leżał gdzieś zalany
nie zdążyłem ściągnąć dołu
teraz stoję tu osrany.
Choć historia wymyślona
morał w sobie jednak skrywa
są momenty, kiedy właśnie
wspomóc może lewatywa.
Można też tu dopowiedzieć
że niebyło by tej sprawy
gdyby umiar i rozsądek
wskazał ile brać przyprawy.