Spotkałem ją przypadkiem
pogoda była słotna
człapała polną drogą
zziębnięta i samotna.
Dlaczego bez partnera
cisnęło się na usta
pytanie retoryczne,
więc trwała cisza pusta.
Domysłów, co niemiara
a w głowie mętlik spory
bo była prawie naga
ktoś zdjął jej nawet szory.
Nagle mi w głowie świta,
że tak się mogło zdarzyć,
powraca od ogiera
z którym się miała sparzyć.
Powraca do swej stajni
gdzie w żłobie siano wonne
by nabrać sił, bo jutro
przecież wyścigi konne.
W nich w roli faworyty
pobiegnie niczym strzała
i będzie pod dżokejem,
któremu też nie dała.