Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

B.A.C. Stork

Użytkownicy
  • Postów

    111
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez B.A.C. Stork

  1. No cóż... to prawda, której tylko ślepcy nie dostrzegają... albo co gorsza unikają przechodząc obojętnie obok problemu... Pozdrawiam
  2. Konkurent Unijny zniszczył nam F.S.O. Zakłady, rolnictwo i zespół stoczniowy. A w zamian ochoczo rozdaje G.M.O. Markety, plastiki i przemysł foliowy. Więc mamy Pasata i buble Chińczyka, Renówki, Peugeoty – nawet mercedesa. Zalewa nas Honda… KIA Koreańczyka I co nam po nich gdy świeci pustką kiesa? Wziął Polak odprawę toć bawił się będzie, Bo cieszy go pieniądz jak blaszka wariata. Dziś kupi wrak auta i wódkę w łabędzie… A gdy wypije… ruszy na podbój świata. Klekocze mu bryczka i pluje spaliną… Kierowca z fantazją do dechy gaz wciska. Nie widząc ulicy, pędzi z dziarską miną, Bo nie wie jak meta tej jazdy jest bliska. Na twarzy czerwonej błyszczy grymas dziki, Oczy przymglone nie widzą prostej drogi, Ścina zakręt, przewraca miejskie śmietniki, Znakom drogowym łamie żelazne nogi. Aż wreszcie w ferworze szalonej wycieczki, Potrącił przystanek – toć wiatę roztrzaskał, Potem zahaczył budynek na kształt beczki I gdyby potrafił, w głos by się rozpłakał… Powlekli Rodaka na wikcik państwowy, Wszak musi zapłacić za czyny naganne. Ma lokum do życia, w nim kibel stalowy, Pryczę… i na fotosie z prysznicem wannę. O nasze zdrowie dbają z Unii koledzy, Toć wstrzymali handel matowej żarówki… Podobno szkodliwa… ale nie mam wiedzy, W rewanżu pchają nam rtęciowe świetlówki. Wcisnęli nam skrzynki na listy pocztowe, Boć sąsiad zza Odry nie może splajtować. Pożyczaj kasę, wal pięścią w pustą głowę, Bo jeśliś cep… musisz na kogoś harować. Już wiemy, że Polak Zachodem się cieszy I wszystko co obce nabywa bez głowy. Mnie głupota ziomka drażni, nawet śmieszy, Toć widać to taki w nas przymus genowy. Teraz już wszystko mamy piękne, wspaniałe, Sztuczne podłogi zamiast bukowej deski. Mieszkania ogromne… zarobki zaś małe, A nawet w nadmiarze różowe pinezki… Dziś sąsiad z zachodu kulturę nam zmienia, Więc marchew straciła swój statut warzywa, Buraki polne pobledną ze zmartwienia… Spostrzegłszy, że ludziom rozumu ubywa. I jeszcze nam zmienią domowe liczniki, W lokalach prywatnych jest ich zatrzęsienie. Starcom zmieńmy majtki w foliowe nocniki I strzelmy w łeb by zakończyć przedstawienie. B.A.C. Stork
  3. Ten bezładny konglomerat udziwnionych metafor, wyraźnie pokazuje odchudzone i mocno nadszarpnięte współczesną obyczajnością wnętrze autora. Tekst… bo tak należałoby ten twór nazwać, intelektualnie mnie nie zachwycił, wręcz odwrotnie wywołał we mnie niesmak i konsternację ponieważ nie ma nic wspólnego z „bukolikiem”. Bukoliki to: baśniowy krajobraz, swoiste życie pasterzy, uroki życia wiejskiego, a także wątek miłosny. Jakoś oprócz jednego nędznego jabłka niczego takiego nie zauważyłem… aż chce się powtórzyć za Witkacym: „O jakże marne są wszystkie akty tych co się puszą karki swe gnąc…” Wielka szkoda, że ten prześcigający ramotę tekst nie znalazł się na granicy horyzontu zdarzeń… wtedy nikt już by nim nie męczył swoich oczu…
  4. Chociaż hołduję innej technice pisania wierszy, Twoje czytam... wolę je spośród wielu tu zamieszczanych. Słyszę ten krzyk i ładunek emocjonalny. Z mojego punktu widzenia, myśli płynące z wnętrza duszy są najcenniejsze. Treści pełne ekspresji i uczuć... podpisuję się pod nimi. Pozdrawiam
  5. Na myśl o pisaniu wiersza, Według nakazanego wzoru, Tracę do jadła apetyt… I nie mam dobrego humoru. Jak pisać wzorcem stałym? Gdy we mnie gra nuta swobodna, Jak walczyć duszą z przymusem? Gdy we mnie natura łagodna. To tak jakbym wziął kobietę, Z nakazu rodziców surowych. Cóż by to była za żona… Bez iskry i zrywów sercowych. A ja lubię dreptać parkiem, Trzymając dziewczynę za rękę. Wolę przejrzałe czereśnie, Niż wzorcowych snobów udrękę. To tak jakby jeść schabowe, Na popołudniowy posiłek, Ja jednak wolę pierogi… I włożony w pracę wysiłek. Nie będę pisał poezji… Nowoczesnej, białej czy czarnej. Bliski mej duszy sarmatyzm, Nie gustuje w poezji marnej. B.A.C. Stork
  6. Niedawno Poznałem kobietę I ładna i bardzo miła, Tylko wstydliwa była... O miłości mówić nie chciała, Może była chłodna, A może nie umiała... Niedawno Wziąłem ją w ramiona, Ale mnie nie objęła, Tylko stała spłoszona. Jakby niczego nie rozumiała. Może się bała, A może nie chciała... Niedawno Siedzieliśmy w promieniach słońca, A ona strach przełamała I moją dłoń pogłaskała. Może była mniej spięta, A może już chciała.
  7. Jadę trasą katowicką, Wiatr za szybą cicho gra, Tabun tirów tuż przed maską, Gdzieś przed siebie wściekle gna. Na liczniku mam stówaka, Motor równą pracą brzmi. A horyzont przybrał burzą I piorunem cicho grzmi. W koleinach zdrowo rzuca, Ściskam dłonią mocniej ster. Na pobocze prostytutka, Wyszła z lasu już na żer. Za zakrętem kiepskiej drogi, W radiowozie gliniarz tkwi. Nikt nie umie odpowiedzieć, Czy namierza, czy też śpi. Chcąc wyprzedzić kilka tirów, Przyspieszenia pedał pcham. I choć stary mój mercedes, Już do przodu ostro gnam. Zaraz za mną, do zderzaka, Przywarł jakiś młody świr. Siejąc terror na asfalcie, Wciąga mnie w szaleńczy wir. Nie poddając się naciskom, Wyprzedziłem tirów sznur. Świr nie bacząc na kierowców, Grzał zygzakiem w stronę gór. B.A.C. Stork
  8. Miłe powitanie... obszczekałeś mnie burku podwórkowy. Kąsanie zza płotu to twój punkt honoru czy przeznaczenie. Wysiliłeś oczy aby przeczytać mój wiersz do końca? O zrozumienie nie śmiem cię posądzać. Może teraz napisz coś sensownego... chociaż z takim piórem nie wiem czy ci się uda. Gratuluję tak intelektualnego pióra... moim zdaniem zrobisz karierę... jako lotka w sroczym ogonie...
  9. Jeden z niewielu przyjemnych wierszy. Lubię takie treści... i rym. Pozdrawiam
  10. Oto przygasł lampion zachodu słońca, Okrył i syci krwistą czerwienią głowy. W nich oczy goreją jak w fotce z wesela I półmrok na twarzach tkwi do połowy. Pijany przyblaskiem ognistej poświaty, Patrzę ściśniętą źrenicą w żar gwiazdy. Nabrały oczy słonej wilgoci po brzegi, Lecz nie dostrzegły w niej kultu Mazdy. Oto czas przemijania rozgorzał na niebie, Przemiana słońca jest bliska mej duszy. Kiedy dwie siły grają to przedstawienie, Jedna drugiej, twardy fundament kruszy. I jeszcze zachwyt w mej duszy pozostał, I miecz w dłoni brzytwą ostry… lśniący. Jutro poderwą się z ziemi niebne demony, I nastanie dzień nowy, słońcem błyszczący. B.A.C. Stork
  11. Talerzykiem bądź mym luby, Jeśli nie chcesz mojej zguby, Przeto nie dźgaj mnie sztućcami Tylko obsyp buziaczkami... B.A.C. Stork
  12. Wiersz - bajka poprawnie napisany. Poza załamaniem płynności zgłoskowej w trzech miejscach jest ok. Lubię pierożki w bajkach i rzeczywistości... szczególnie ruskie i takie zagubione... hi,hi,hi. Pozdrawiam.
  13. Któż mnie budzi w środku nocy, Czemu tak się dzisiaj złościsz. Spać nie możesz dziecię drogie, Albo gniazdko sobie mościsz…? Może chcesz mi coś powiedzieć, Może głodna ssiesz paluszek… Czyżby jesień Cię zbudziła… I dlatego kopiesz w brzuszek. W wannie zaraz się wymoczę, Razem z Tobą brzuch obmyję. Zanim w łóżku pójdę spocząć, Pod koszulką Cię ukryję… Źle Ci w brzuszku u mamusi…? Hej dzieciaczku mój maleńki… Razem z Twoim miłym ojcem, Już kupiłam Ci sukienki... Cóż to dzidziu Moja śliczna, Tak się rwiesz do świata ludzi…? Śpij spokojnie w moim brzuszku, Zanim poród Cię obudzi… Jednak nie bój się słodziutka, Bo gdy przyjdziesz tu na świat, Będę strzegła cię jak lwica, Przez dwadzieścia kilka lat. B.A.C. Stork
  14. B.A.C. Stork

    Dorosły

    Dziś skończyłem osiemnastkę, A więc sprawię wszystkim bal. Ja radochę mam ogromna, A staruszkom moim żal… Już dorosłym jestem panem. Samodzielnie mogę żyć. Tatuś z mamą o nakazach, Teraz mogą tylko śnić. Już nie będzie mi nikt smucić, Że nad ranem wracam spać. Mogę chodzić sobie wszędzie, I w kasynie w karty grać. Szkołę śmiało mogę rzucić, Potem w barze z piwem stać. Mogę bywać nocą wszędzie I od dziewczyn miłość brać. Któż zabroni mi się włóczyć, Albo w kiblu haszysz ćpać. Potem fruwać pod sufitem, I w amoku dzikim trwać. Pełnoletnim jestem panem, Nikt nie uczy mnie jak jeść. Brać widelcem mam kurczaka, Czy palcami do ust nieść. Och jak pięknie być, dorosłym, Mieć swobodę tak jak ptak. Robić wszystko to co inni, Poza jedną sprawą wszak. Nie chcę tyrać do starości, Przez dziesiątki szarych dni. Każdy taki identyczny, Już po nocy mi się śni. Wstawać rano, tyrać dniem, Z lichą pensją lata trwać. Z której jeszcze cwane firmy, Chcą swój haracz słony brać. Vaty, Zusy, Pity, Krusy, Od luksusu też podatki, A gdy będzie jeszcze mało, Zapłacicie różne składki. Och jak miło być dorosłym, Dwa etaty ciągnąć nocą. Może zdołam coś oszczędzić, Nim mnie z pensji ogołocą. B.A.C. Stork
  15. Skąd przybyłaś – któż to wie...? Dokąd pędzisz – pytam słońca. Choć natury nosisz dwie, Cała płoniesz od gorąca. Wichrem pędzisz po pustkowiu, Ścigasz cieni ludzkich tłum. Tylko księżyc stojąc w nowiu, Miast muzyki, słyszy szum. Nikt nie śpiewa twojej pieśni, Tylko ja do wtóru gram. Nikt nie daje ci czereśni, Tylko ja przy Tobie trwam. Chociaż chmurą płyniesz srogą, I deszczowym bywasz dniem Ja podążam Twoją drogą, Bom realnym jest… nie snem. A ty nie bój się dzwoneczku, I wśród burzy pięknie graj. Ja ci wyślę na spodeczku, Z mej przyjaźni piękny maj. B.A.C. Stork
  16. Jestem młoda, wciąż ambitna, Światopogląd własny mam. Nie uwzględniam cudzych racji, Bo przy swoim zawsze trwam. Co tam matka, brat, kolega, Sąsiad z boku, własny mąż. Lawiruję między ludźmi, Jak bagienny sprytny wąż. Jestem mądra, wiem najlepiej, Chcę swe racje wszystkim dać. Każdy jakby z obowiązku, Bez szemrania ma je brać. Nie ma we mnie zrozumienia, A empatii… brak na wskroś. Bo potrzeby moich bliskich, To jest bardzo dziwne coś. Ja tu rządzę, ja dyktuję, Najmądrzejsze rady mam. Choćby świat się miał zawalić, Ja przy swoim zawsze trwam. Ja oceniam wszystkie czyny, Chcę wydawać wieczny sąd. A jak komuś nie pasuje, Niech od razu spada stąd. B.A.C. Stork
  17. B.A.C. Stork

    Samiec

    Każdy chłop to samiec, Samiec z krwi i kości, Gdy posiądzie babę Pełen jest zazdrości. Nawet gdy odchodzi, Do innej paniusi To i tak poprzednia, Wierna być mu musi. Nie pomogą prośby, Skargi i lamenty. Samiec egoista, Stoi nieugięty. To się tyczy każdej , Przemiłej dziewoi, Którą to samopas Puścić chłop się boi. Choćby tylko znana, Była mu z widzenia, Wkurza się okropnie, Gdy faceta zmienia. A gdy względy straci, U poprzedniej laski, Znowu popróbuje, Wkraść się w tejże łaski. Wredna tkwi natura, W każdym polskim chłopie, Gdy jest porzucony To pod drugim kopie. Morał z tego wyrósł Nader oczywisty, Samiec tylko w stadzie Bywa zajebisty. B.A.C. Stork
  18. Hymn zwyrodnialca Wieczór w mieście już zapada, W parku zbiera się gromada, Harpaganów wredna zgraja, Nie chce grać już w cymbergaja. Teraz bejzbol mamy w modzie, Woź go zatem w samochodzie, A jak trzeba wal każdego, Z zawziętością psa wściekłego. Świat z postępem idzie bracie, Trudno jest wysiedzieć w chacie. Bez emocji, bez dreszczyku, Dziś już nikt nie robi siku. Więc na haju bądź kolego, Idź do knajpy na jednego. Walnij sobie dopalacza, A po koksie grzej do sracza. Tam do żyły zrób szprycówę, A gdy dojrzysz już żarówę, Zatańcz przy niej swego walca I hymn śpiewaj zwyrodnialca. Umpa, umpa, umpa, umpa, Wykończymy dzisiaj lumpa. Bezdomnemu płaszcz spalimy, Niech zamarznie tejże zimy. Później babci dokopiemy, Grosz z torebki zabierzemy, Nie potrzebna babie renta, Jeść nie musi nawet w święta. Gdy na ziemię ją przewrócę, To cierpienia starej skrócę. Potem kopnę w brzuch niebogę, A na koniec złamię nogę. Nie popuszczę dziś nikomu, Psu przywalę po kryjomu. Kotu wyrwę z kity futro, A jak będzie lepsze jutro, Wyjdę w nocy na ulicę, Do księżyca znów pokrzyczę. Hymn zaśpiewam, będę grał, Bom chłopaczek jest na schwał. B.A.C. Stork
  19. Mięśniak Jestem mięśniak pospolity, Noszę z sobą kilka pał, Brak mi taktu, brak mi gustu Rozum też bym lepszy chciał. Mam beemkę, czarną skórę, Jeżdżę ostro, tak jak Bond. W furce szyby zaciemnione I znam w mieście każdy kąt. Mam łysinę, szpan komórę I we wzorkach cały tors, A gdy wkurzy mnie ktoś ostro, Prycham jak arktyczny mors. Różne knajpy znam, burdele, Złodziejaszków cały sztos. Haracz każdy musi płacić, A jak nie chce, walę w nos. Daje gliniarz, daje dziwka, Na proboszcza przyszedł czas, Jeśli będzie się buntował, To wywiozę klechę w las. Tam dokopię mu solidnie, By świętoszek gadać chciał. Do dębczaka go przywiążę, Gdyby jeszcze opór miał. Potem wsadzę go w bagażnik, Kurs darmowy dziś mu dam. Pod plebanię go przywiozę I przez furtkę wniosę sam. Ćwiczę sztangą lat piętnaście, Siły w mięśniach mam za trzech. Mogę łamać wszystkim kości… Nie tłuc w mordę , to dziś grzech. B.A.C. Stork
  20. Hymn pijaka Idzie koleś w śmieciach szpera, Ma na plecach zgrzebny wór A co dojrzy, wszystko zbiera, Tocząc sam ze sobą spór. To jest dobre, to się przyda, Z podniecenia pijak drży. To zaniosę dziś do Żyda, Może da mi grosze trzy. Ucha, ucha, ucha, cha cha W torbie mam kaszanki blok, Obok piwsko, butla kwacha Mam machorki też na rok. Gdy po drodze kumpli zbiorę, Zrobim ucztę, będziem chlać. Potem pójdziem na ogródki, Tam w altance będziem spać Nućmy tedy trala, lala, Niechaj głośno płynie śpiew. Hymn pijacki krew rozpala I przepędza z ludzi gniew. Co mi żonka, co mi praca, Dom rodzinny za nic mam. Kiedy dźwigam w sobie kaca. To w amoku wrednym trwam. Gdy w dygocie rączką trzepie, A z jęzora w gardle wiór. Przejrzeć mogę na swe ślepie, Gdy wydoję flaszek sznur. Z głowy nawiał mi intelekt, Szare tkanki rozwiał duch. W mowę wniknął obcy dialekt; A głód ścisnął mocno brzuch. Wszystko dziwne jakieś takie, Ja to dawno w nosie mam. Śpiewam pieśni byle jakie, Bo w amoku swoim trwam. Szła dzieweczka do laseczka A wilk pożarł babcie dwie. Spadła z kwiatka Calineczka, A kot w butach biegać chce. Ucha, ucha, ucha, cha, cha, Zniknął z torby kiszki zwój. Nie ma piwa, nie mam kwacha Gdzieś zarobek zniknął mój. Żywot pędzę w swojej bajce, Tylko wilk twarz ludzką ma. Już nie umiem palić w fajce I nie czuję kto w co gra. B.A.C. Stork
  21. Ach doliny… piękne łąki, Tyleż życia w was, uroku, Kiedy stąpam w rannej rosie, Łzy radości błyszczą w oku. Mgielny opar okrył trawy, Pajęczyny skrzą swe sieci, Ich lokator – pająk krzyżak, Przyjmie chętnie co w nie wleci. Podbiał żółty łepek wznosi, Już rozgląda się za pszczołą, Ta lądując nań odważnie… Chwyta pyłki piersią gołą. Potem spiwszy nektar słodki, Siada w innym żółtym kwiecie, Oj pożytek z takiej pszczoły… Zrodzi podbiał własne dziecię. Mrą niestety piękne kwiatki… Człowiek dał im kwaśne deszcze. Czy obroni się przyroda…? Czy zobaczę kwiaty jeszcze…? Och potoki… trzciny, bazie, Nurt szemrzącej starej rzeki, Piękne wody w was płynęły, Zanim człowiek wylał ścieki. B.A.C. Stork
  22. O północy strachem spięte, Wieją w pola psiaki bure… Niebo chroniąc gwiazdy złote, Skryło twarz za szarą chmurę. Na uboczu w chmurnej dziurze, Księżyc stanął w lichym nowiu. Wiatr skłoniwszy zwiewną postać, Gra muzyczkę w drzew listowiu… Dziś w cmentarnej nekropolii, Mamy straszne poruszenie… Nudę rozwiać chcą szkielety, Więc szykują przedstawienie. Wyczołgawszy się z grobowców, Chłoną w siebie cienie świetlne… Czerwień błyska w oczodołach Deformując czaski szpetne… Białe kości z ciał obżarte, Dźwięk wydają klekoczący. Szkieletory w zwartym szyku, Utworzyły krąg tańczący… W szumie wichru spięte w pary Skaczą, trzeszczą i drygają… Szczerząc szczęki wyszczerbione, Żywych ludzi wyśmiewają… Sroki skrzeczą ostrzegawczo, Oto ciemność znika nocna… Trzeba przerwać bal upiorny I się schować do grobowca… B.A.C. Stork
  23. Gdy z sił opadnie ciało sterane I legną w łożu członki zwiotczałe, Pohamuj proszę serce wezbrane I przetrzyj oczy łzą nabrzmiałe. Nie stój nade mną płaczką żałobną, Ostatniej drogi nie ściel goryczą, Tylko mnie okryj szatą ozdobną I wyproś z domu tych, którzy krzyczą. Nie mów o pechu, o przemijaniu, Nie wiń nikogo w gorzkiej rozpaczy. Ksiądz niech zapomni o spowiadaniu, I sobie niechaj wszystko przebaczy. A ty mi tylko pieśń zaśpiewaj, Tą najpiękniejszą, o swej miłości, Żalu nade mną nie wylewaj, Bym zabrał w drogę obraz młodości. Pochyl oblicze gdzie moja głowa, Utul ją w dłoniach jak przed laty. A potem szeptaj najczulsze słowa I nie zapomnij dzisiejszej daty. W każdą rocznicę pieśń mi śpiewaj, Tą którą lubię, tą o miłości… Łez po mnie Miła nie wylewaj, Tylko mi śpiewaj, śpiewaj o radości. B.A.C. Stork
  24. Okrywszy rosą trawiaste ramiona, Uśmiecha się do mnie łąka zielona. Pobudza do życia – jak Okawango… Gdy pora deszczowa gra mokre tango. Gdy byłem strudzony dniem pełnym znoju, Grały mi świerszcze muzykę pokoju… Uniosłem powieki… patrzę skąd płynie I myślą biegnę ku słodkiej dziewczynie. Wszędzie dmuchawce, bielutkie powoje, Och jak cudowne jest życie we dwoje. Pachną dzwoneczki, stokrotki, łopiany, Biegnę przed siebie w naturze skąpany. Upadłem twarzą w ramiona trawiaste, Pachniały łąką… nie były kolczaste… Zamknęły nade mną kłosy dojrzałe, Wszak były całe miłością nabrzmiałe. B.A.C. Stork
  25. Och Wy – ludzie fortunie posłuszni, Wściekłe demony – w materii szacie. Dokąd pędzicie ślepcy bezduszni… Czego w księżyca blasku szukacie? Intraty…? Mamony rzeką płynącej… Nowych zameczków – cielca złotego? Domowej ciszy uczuciem tętniącej, Czy też głupca… kozła ofiarnego…? W cieniu nie czeka piękna dziewczyna, Nie błyszczy kwieciem łąka pachnąca… Na śmieciach nie rośnie koniczyna, O czterech listkach – szczęście dająca. Kimże jesteście kapturne cienie? Pyszałkowate, cyniczne stwory… Wszakże w teatrze podwójnej sceny, Nikt nie rozdaje ról na amory… Grabieżcy uczuć, cnót i jestestwa, Budowniczowie łzawego świata, Jakżesz kruche są Wasze królestwa, Na wzgórzach utkanych z babiego lata. B.A.C. Stork
×
×
  • Dodaj nową pozycję...