na rogu staje gość zawiany
i chwiejnym gestem dłoń unosi
będę przechodził, mówić zdaje
będę, choć głupio mi tak prosić
za kółkiem wzrok utkwiony w drogę
i dłoni gest jak powitanie
czytam i macham mu ze śmiechem
odruchem dziecka, czarowaniem
tak, czasem wspieram alkoholizm
złotówkę wręczę, dam na wódę
a teraz macham i dostaję
uśmiech trzech zębów, dumy złudę
spoglądam wtedy w oczy mętne
nie widząc szans na drogę nową
i chwilę jestem w innym świecie
raz kierowniczką, raz szefową