Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

zak stanisława

Użytkownicy
  • Postów

    10 886
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zak stanisława

  1. mnie osobiście, leży ten wiersz na sercu pilęgnuj to natchnienie, bajko, pss, prosiaczek super!
  2. JAK PANWKRATKĘ UDAWAŁ SIĘ W PODRÓŻ Na stole liść mapy zżółkło- zielony z niebieskimi bezkresami mórz i oceanów rzekami podzielony niesprawiedliwością – myśli Panwkratkę. Myśl była w sam raz do dyspozycyjności kuzyna szastającego zieloną zgnilizną, -tfuj- rzekł do siebie wcale nie rozgoryczony owymi konkluzjami. Przy okazji wizyty roztaczał uroki tajwanek i innych skośnookich cudów siedmiu mórz pociętych sprawiedliwie południkami dla pozoru- stwierdził z satysfakcją. Wpakował zwitek w coś co udawało pękaty portfel i niezbędnik toaletowy- bo to różnie może się zdarzyć – marzy przez iluminator oglądając chmurzenie się niepogodzonego z sytuacją gościa. Turbulencja wprawiła go w miłe łaskotanie gdy wylądował niczym grzyb pleśniak na kolanach stewardessy zakwitł rumieniec zakłopotaniem. strzepnęła z fartuszka majonez co go wczoraj Panwkratkę przerobił z soku selerowego- dla kondycji- cedził przez zęby Wzrastały ruchy turbulencyjne wywołując jęki na zapleczu osiągnęły kulminację w komorze prześwietleń z pustymi workami Panwkratkę udał się w dalszą drogę.... . -za friko- myślał w duchu pakując się z przyjaciółmi do rikszy. - świat jest pełen osłów, a wszystkie pociągowe- błaznował. Hotel pod Potencją miał potencjalnych amatorów lekkiego wydalania w stylu: masztojesz i tu nasz przyjaciel przeszedł równik siebie stawiając na głowie kuzyna, trząsł z niego każdy w soli wymoczony funt. Nocne wybiegi plażąbar były jego codziennością. W ulubionej dziedzinie osiągnął rekord Rysia. Tylko słońca unikał jak diabeł warszawskiego metra. Z podróży na pamiątkę przywiózł figurki kamasutry - nie ma tego złego- usprawiedliwiał sumienie. Mysz idealna, żali się pani Wrzucik czasami we mnie dojrzewa jedna myśl ma pazury i jest szara mysz głodna emocji czeka na muśnięcie kocich pazurów na twojej działce tylko trawa aksamitnym dotykiem gotowa przyjąć nagie szepty wyzwolone z ciasnej przestrzeni chwiejnych oddechów poddańczo ścielą się stokrotkowe wzory poza potrzeba kochania rozrasta się do rozmiarów baobabu w zagięciach konarów rzeźbione formy ulotnej sublimacji zadziuplone przed zimą puls łzawi proporcjonalnie do szumu w skroniach nienasyconych zimorodnie barwne lata przemijają w oderwaniu ramion od ciała bezpłciowo psy mają panów- mysz kota a ja? * Pan w Kratkę okrążywszy zaułki podjazdem na gazie nie przekraczając dozwolonej szybkości powiedział co miał na wątrobie wszystkie stwardnienia odbijały się grochem o mur wolnostojący do tej pory nie przeszkadzał w lewo nigdy do lusterka przez ramię wbijał wsteczny sprawdzając minę siedzącej na razie bokiem do jazdy na oślep - szalona jakby tylko on na świecie kiedyś krzyżowaniem przyrzekali że razem, że na pewno wniebowzięta ciągle pod górę Jak Pan w Kratkę panią bez głowy zostawił jeśli masz na imię ewa, możemy zaczynać od nowa W nagim słońcu na murawie skoszonej jeszcze wczoraj do głowy jej nie przyszło pytać o fundament wyznaczania podstaw niemego kina i rolę statystyki * Snując plany pozbycia się balastu patrzył na rozkład, bał się zakłóceń tych wszystkich części psujących się na trasie - łącznie z nią- Zrzędził na konia u płotu i odległość język w bucie uwierał palec na okrągło jak zbieg okoliczności i nagle wszystkie zimy przykleiły myśl o ciepłej zupie, do fasolki po bretońsku nie przyznał się sam przed sobą nawet teraz jakoś to będzie przecież ma jeszcze konia Panwkratke wpadł w oko... pokryta ciężkim szkłem kopuła Oka nie przepuszczała kropli ale co tam żeby wyrównać cenę można ponarzekać - za darmo. Świat jest jednak po niebieskiej stronie widokiem zafascynowani stanęli w miejscu w kulminacyjnym punkcie Oka. Tamiza o wylizanych brzegach szczerzyła się maleńkimi stateczkami Wielki Ben ostro rozpoławiał chmurzaste zwyczaje parlamentu A Oko -londyńskim zwyczajem taktownie do niewygodnych gości -stało sobie widokami w dół zamarły wrażenia na czubkach głów Panwkratkę na zimno podjął akcję krawatową. Wykręciwszy się po polsku krawlinami spuścił się w błoto a potem schodami przed siebie nie bacząc na stamiziałe buty; stali się sobie równi on i rzeka - sprawiedliwość jest moja - powiedział zdegustowany - niech leje. Panwkratkę pisze zza oceanu kiedy siedzisz z myszką w dłoni płodząc czarne mrówki czy czujesz poprzez alfabet moje namiętności? w głowie nie powstają fanaberie nie ma w niej nieuczesanych myśli łysa ona kobieta obok której kiedyś budziłem się nie znalazłem nimfy stała się cenzorem niekiedy spojrzę przez okno na niewidoczne drzewa w parku kaczki prawie jedzą z rąk kawałek nie mojego chleba na obczyźnie we mnie mur rozpęka i tęski kalinowe sieję z wiatrem na wschodnią stronę wybrzeża Pani Wrzucik odpowiada kiedy spoglądam w czarne litery nie niosą one żadnej radości ty śpisz w najlepsze wiedząc dlaczego śnisz o Wiśle- pełny sprzeczności nie mogę usiąść na twoich kolanach jak to kiedyś miałam w zwyczaju i tylko liczę na resztki wspomnień z naszych wędrówek po (k)raju nie było nam dane żyć na zakolu gdzie mrok otulał wspólność tajemnic i ćma naoczny świadek istnienia stańczyła walce w płomieniu świecy więc pytam skąd źródło rzeki pragnienia dlaczego płaczą nierozpoznane. czy w wodzie można zamknąć marzenia ? PANI WRZUCIK ODPOWIADA cd. z tobą wszystko, bez ciebie nic chcesz to leć za siedem mórz zostanę w dolinie kapryśnych wzgórz nie szukaj skruszonych kamieni na dnie tylko skalne zręby fala omiata wczorajsze buty nie znają języków poszarpanych dociekliwie tej nocy nie zasnę posłucham melodii wiatru północnego Widziałam, słyszałam, czułam słońce w dzień chowa się w cień, promienie bez ustanku liczą szczeble na ganku noc rozjarzyła gwiazdami niebo ciemność na szali odważa dzień gankom nie dane usnąć brzęczenie słychać w usnutej pajęczynie Widziałam delikatną nić babiego lata jak wzlata w przestrzeń nieładem liść schnący na bezdusznym niebie wydawał dźwięk, czułam jego tchnienie byłeś winien siwych nici rozwieszonych w blasku słońca na mojej głowie
  3. wow, nawet rysować łumiesz,cmok, '''''''''''''' ^ ^ 0 0 ^ UUU i też się naumiałam.pozdr
  4. i w czym problem, przynajmiej w albumie ma ci kto zmieniać zdjęcia... a na potrzeby lepsza jedna laska.....he he pozdr
  5. On rozpalił rumieńcem czas. Przyniósł na chłody futro z troski. (bez mi)* Espena powiedziała,co ważne, a ja wybieram TO! pozdrES
  6. trzeba z potrzeby wyglądać wyglądu względów nad głową... no może i trzeba, ale to mi się podoba, pozdr ES
  7. brawo,com miała rzec, rzekłam pozdr eS
  8. Może się zrzucimy na jakiś airbag. Dla takich wierszy warto parę złotych poświęcić. rozpieszczasz mnie Piotrze!
  9. drzewa w czerwieni ognisko na polanie - las zatrzyma śnieg *
  10. mój kieliszek, raczej kielich nie do mnisich uciech taki wyposzczony mnich zrobi klap,lub kich- nie zdrowo powie słowo dwa i s-koń- czona jazda.
  11. zak stanisława

    Stara prawda

    ta przestroga dla mnie sroga ja też czasami kłamię a że krótkie nogi mam więc czym prędzej zmyślam następne klamstewko ..... pozdr ES
  12. no, nie żartujcie, najpierw Spiro teraz PIotr i Marlett,chyba będę musiała, ... ale jak się PanK dowie to mnie nakopie do części tylnej samochodu, he he pozdrawiam ciepło.
  13. zamieniła kartkę papieru na strzępy zbuntowała się przeciw poezji wybuchła sobą unieruchamiając nam nogi--- powiedziałabym raczej ,że ręce.... pozdr ES *
  14. he he , jak się rzekło a, trzeba beczeć... dzięki Marlett!
  15. jesteśmy tylko białymi karłami....ech, ale wiersz skrojony karlicznie dobrze pozdr ES
  16. prze-trawiłam, zmieniłam, dobrze zdrobiłam? he he dzięks
  17. patrząc przed siebie tam gdzie właśnie ktoś zaczyna nową historię: bo jeśli ścielimy łóżka osobno to tylko dlatego że nie potrafimy już liczyć i jeśli piszemy wiersze to zawsze przez przypadek. ile pŁacę? podobieństwo do osób i sytuacji- nie zamierzone? pozdr ES
  18. dobrze że jeszcze na poprawienie cycków nie namówią.. pozdr ES
  19. JAK PANWKRATKĘ UDAWAŁ... SIĘ W PODRÓŻ część 1 - coby nie zanudzać ewętłalnego czytnika Na stole liść mapy pożółkłozielony z niebieskimi kresami mórz i oceanów rzekami podzielony niesprawiedliwością – myśli Panwkratkę. Myśl była w sam raz do dyspozycyjności kuzyna szastającego zieloną zgnilizną, -tfuj- rzekł do siebie wcale nie rozgoryczony owymi konkluzjami. Przy okazji wizyty roztaczał uroki tajwanek i innych skośnookich cudów siedmiu mórz pociętych sprawiedliwie południkami - dla pozoru- stwierdził z satysfakcją. Wpakował zwitek w coś co udawało pękaty portfel i niezbędnik toaletowy- bo to różnie może się zdarzyć – marzy przez iluminator oglądając chmurzenie się niepogodzonego z sytuacją gościa. Wylądował stewardesie na kolanach nibykwiat szczęścia...póki co- wyszeptał zachłannie. * Turbulencja wprawiła go w miłe łaskotanie gdy wylądował na kolanach stewardessy niczym grzyb pleśniak. zakwitł jej rumieniec zakłopotaniem. strzepnęła z fartuszka majonez co go wczoraj Panwkratkę przerobił z soku selerowego- dla kondycji- cedził przez zęby Ruchy turbulentne wzrastały wywołując jęki na zapleczu osiągnęła kulminację w komorze prześwietleń z pustymi workami Panwkratkę udał się w dalszą drogę. -za friko- myślał w duchu pakując się z przyjaciółmi do rikszy. - świat jest pełen osłów, a wszystkie pociągowe- błaznował. Hotel pod Potencją, miał potencjalnych amatorów lekkiego wydalania w stylu: masztyjesz i tu nasz przyjaciel przeszedł równik samego siebie stawiając na głowie kuzyna, trząsł z niego każdy w soli wymoczony funt. Nocne wybiegi plażąbar były jego codziennością. W ulubionej dziedzinie osiągnął rekord Misia. Tylko słońca unikał jak diabeł warszawskiego metra. Z podróży na pamiątkę przywiózł figurki kamasutry - nie ma tego złego- usprawiedliwiał sumienie.
  20. nie mam klonu, mam sok z mniszka... he he
  21. zak stanisława

    Stara prawda

    Chociaż prawda na jaw wyszła, to konkluzja w sukurs przyszła. Szydło z worka ,chyc na ziemię pozszydłować ludzkie plemię Nie wykoli oczu starosta wojewodzie, bo na jednym pojechali smrodzie.
  22. i ja tez tak myslę... więc nie powielam pozdrawiam ino sedecznie, ES
  23. jak zawsze i niezawsze, ciut inakszy, ale wesołość ma, a u cie jak śmieci zza łóża? chyba plusowo? pozdr ES
×
×
  • Dodaj nową pozycję...