Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

JacaM

Użytkownicy
  • Postów

    430
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez JacaM

  1. chmury klownów rzucają cienie czerwonymi nosami deszczu niewinne słońca kryją grzechy wiary bronią cnotliwe kurwy zbierając daninę z nierządu zapętlone w rolach ról dawno sprzedały resztki własnych kalekich prawd zwyczajność nabiera mocy broni przed krzywieniem światła pozwala przetrwać dżihad krzyżowców śmieje się z krucjat przeciwko dzieleniu chleba i codziennie ocala symetrię ognisk
  2. skrzypce udają fortepian kiedy śni się bezsenność dłonie pozbawione pełni oddają pięściom prawdę z wiary ostatnich wróbli szwy na ustach głodzą słowa śpiewając słuchem gdy zostało tylko czekanie mistycy oddali tajemnice za poklask tłumów samotność ostatnim marzeniem prowadzi w góry pełne śmieci wszystkie szczyty zdobyte gdy za dużo nadmiarów babie lato wiąże nas jak kukiełki wprost do jesiennych zniczy skruszonymi liśćmi na głowach
  3. fortepian uderza obrazem krzesząc błyski z czerni klawiszy zamieniam łupinę orzecha w ocean pustymi dłońmi zamykam klepsydry nic w tym i nic nikomu do tego rewers powiek ukrywa słowa wyryte szkłem pytań wszystko i wszędzie zamknięte dzisiaj w dzisiaj biec szybciej od najszybciej poza światłem dogonić wczoraj zanurzyć się dwakroć w rzece baranie rogi odbanalnić
  4. czas umyka pryzmatom na które nas nie stać oczy zatarła rzeka wywiedziona z popiołów oszukamy chwile na chwilę mając za sobą wszystko a przed błysk lub równię smutne są zimne piece co zapomniały chleba nikt nie dzieli kromek wiatr zabrał okruchy ptakom odartym ze skrzydeł między kikutami kominów wskazówek zegara
  5. wykształceni troglodyci kurwią się za poklask drogie ubrania kryją smród strachu przed strachem nie współczuję im wcale pamiętam własne lustro schody prowadzą do rzeki która przyjmie popioły wspólnoty odartej z wiary choć sztafaż krzyży wzrasta tłumem konformistów nadbrzeżna ścieżka prowadzi w zakamarki gdzie ciemność jest ciemnością księżyc tonie zmartwychwstaniem czas trwoni czas a lód przetrwa w oczach których nie całuje się w usta
  6. głód czy gruźlica albo inny rodzaj głodu umieranie bez ręki na jednej nodze jedno oko od dawna w śmierci drugie zamglone w szyldach za kromkę nie oddadzą stylu wywiedzionego wprost ze słońca każda plama nasycona światłem ma tyle cieni ile łez jako ostateczna cena za powidoki zabiera tlen wody wyrzucając na brzeg czerwonymi rękami ślepców Władysławowi Strzemińskiemu
  7. pierdolę rzeczywistość filtruję kalekie pryzmaty światła odbijam zapachem popiołem maluję horyzont choć nie ma jeszcze ognia wieszczą się obrazy jakby Jeroen Anthoniszoon powrócił na wszystkie ekrany świata sędziowie i kaci upadają z szal w objęcia skazanych Magdalen nieskazitelne posągi śmieją się z krzywych kończyn żebraków pustynne miasta ostatniego wieku jak początek nowej ery prorokują trzaskiem fundamentów a kiedy otwieram oczy widzę reklamę perspektywy perspektyw
  8. rekinom grenlandzkim zimno przynosi nadmiar czasu mierzonego w setkach lat im wolniej tym dalej dopłyną dłonie zanurzone w lód czekają na objawienie gęsta krew krzyczy nieśmiertelnie dzieląc chwilę o włos od boga
  9. siedzi taka okrakiem na menopauzie roztaczając pozory przyzwoitości a za fasadą czuć powiew próchna grubo podbity kurewstwem nic to każdy robak ma swoje miejsce i panią prezes powiozą w kondukcie tłoczno nie będzie
  10. szukają dzieciaki różnic między pacynką a gajowym jedno wydaje się pewne żaden dobrze nie śpiewa pajac czy pajacyk będzie w efekcie kolejne pięć lat zamiana dla zamiany trochę z innej bajki paradoks w postscriptum nasuwa się taki dziś machają krzyżem jak kiedyś milicjanci pałami
  11. dzieci kwiaty czuły się wolne dzieci śmieci czuły się wolne dzieci mamony kupują wolność zniewolone strachem o stan konta za komuny brak wolności ulic dodawał jej w głowach swoboda urwała skrzydła więc pełzamy szukając drobnych lub grubych już nie głodni a wciąż nienasyceni
  12. [quote]Płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie. Zbigniew Herbert pod prąd odwrotnie do nurtu wspak konformistom i nie trzeba takich wielu bo gdy się trend odmieni znowu trzeba zawracać moje miłe barany idźcie gdzie chcecie a nas dwoje lub czworo na przekór dla zasady choćby w zatracenie tak mi się tylko wydaje dzisiaj sami indywidualiści łażą w poprzek dróg na skróty nurt się rozlał na boki a śmiecie nie płyną w dół i skąd wziąć teraz to źródło by było pod co iść
  13. pogmatwany splot gałęzi cierniste połączenie nerwów tunele korzeni do żywego mięsa ziemi związek z jokastą coś czego nie wolno i nie trzeba choć to przymus - dociec
  14. zabieram sens codzienności zachciało mi się być biurwą mam popłacone rachunki i wiecznie zaciśnięte zęby debet w głowie jest gorszy niż ten na koncie
  15. prorocy obrazują boga niepomni że w kole nie ma początku długimi krokami szukają półksiężycem krzyża gdy mani wariackim terkotem jak surmy bojowe zachęca do pojednania w imię reinkarnacji złotego cielca
  16. nasze chęci maja kształt dymu jak pomost od nieba do piekła jak strumień szczyn między rozkoszą a banałem najtrwalsze z uczuć wkrada się w powroty do domu zgrane jak talia bezrękiego oszusta dzieci powierzone kreskówkom uwikłane w tabletach zostawiają czas na bycie osobno tak może wyglądać szczęście albo cokolwiek innego
  17. kapłani potrzebują wiernych a czy wierzących ? tu bym się zastanowił :-)
  18. moja wiara jest moja niewypowiedzianie werbalna codzienna w bezimiennej liturgii otwarta na chwilę ostateczną wierzący boją się mniej nie potrzebują świątyń i kapłanów
  19. mówisz nie narzucaj sobie snów śnij najbardziej przerażające te które przychodzą stamtąd lub skądkolwiek pod ich dotykiem nawet krzesło staje się nie-krzesłem prądem gotuje krew zamiast pobudki
  20. najtrudniej odkłamać powtarzalną do zatracenia w nas jak lustrach krzywym refleksem twarzy naprzeciwko o zapomnianej nazwie ale i ta zabyta jest jak być musi
  21. Przy Wielkanocy życzmy sobie wspólnie, zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Tego by brzęk srebrników nie kusił i byśmy wytrwali w nadziei. A od nas i dla nas, żeby została dobroć i nic ponad nią.
  22. woda brzozowa Ratonia ze słomą makową pod głowę nikt rozumieć nie musi jak nowy świat złaził octem z półek w żyłę ulicy kroki umilkły
  23. widzę tych natchnionych pełnych boga w ustach ale ich komunia to obciąganie pały gdzie uciec od mądrych i mądrzejszych od tak światłych że zaślepionych wszyscy jesteśmy pierdolnięci to szaleństwo bez nazwy nie ustrzegliśmy krojenia chleba dzieląc się obłudą jak opłatkiem dedykuję marii_bard :-)
  24. noc ma barwę kobiecych kolan wspina się do kręgu to opada windą tajemnice wypisane powyżej barków i poniżej bioder połączone osia szpiku wszyscy je znają wszystkim się wydaje a to tylko rys
×
×
  • Dodaj nową pozycję...