Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

violetta

Użytkownicy
  • Postów

    11 430
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    29

Treść opublikowana przez violetta

  1. Gdy zobaczyłam małą Angelikę, to chciałabym mieć taką samą, która miałaby czarne albo niebieskie oczy i brązowe włosy. Kupiłabym gondolę z pięknym prześcieradłem w delikatne wzory, a córeczkę ubierałabym w mięciutkie ubranka. Nosiłabym na ręku, żeby oglądała świat i żebym ja oglądała oraz wszyscy podziwialiby. Dotykałabym gołe, czerwone stópki i karmiła kaszką z różnymi owocami razem ze śmiesznym kiwi. A później słuchałabym pierwsze zdania: mama idzie, mama jedzie.
  2. Gdzie jest takie miejsce na wakacje, gdzie okna będą drewniane, pokoik z niebieskim, ciepłym kominkiem i dużym łóżkiem z białym, chłodnym jedwabiem i mogłabym wychodzić od razu do ogrodu, podziwiać różnokolorowe kwiaty i jeść wykwintne śniadanie przy dużym stole. A później wybrałabym się na przechadzkę i powiosłowałabym powoli wśród traw w małym jeziorku i słuchała śpiewu piskląt. Na leżąco narysuję pastelami niebo nad wodą i nad domkiem. Nie chcę innego.
  3. łagodny wiatr przywiewa delikatny zapach kwiatów a ty miodowym pyłkiem przyklejasz się do policzków palców włożyłam koronkową sukienkę z jedwabną szarfą znów jestem w twoich rękach unosimy kieliszki nektaru nasze usta ciepłe zakochuję się i stapiam gdy pięknie patrzysz krajobraz pobrużdżony bursztynem
  4. Moją najlepszą przyjaciółką była Ela. Miała wysokie czoło i zawsze nosiła podkolanówki, sukienki w drobne kwiatuszki, albo ogrodniczki spódnice w kratkę. Tak samo ubierałam się, moja mama szyła mi. Codziennie u siebie bywałyśmy, biegałyśmy po podwórku. Po cichu weszłyśmy na teren fabryki, chciała zobaczyć, lubiła wojny i wtedy upadłam ręką na otwartą puszkę i mocno skaleczyłam się. Ela szybko nazbierała listki babki i przykładała, ale i tak został ślad do dzisiaj. Trudno było nas rozdzielić, nawet kiedy dowiedziałam się, że jej tata dostał pracę w innym mieście i wyprowadzają się do Siedlec. Pani nauczycielka też nam o tym opowiedziała w szkole. Razem płakałyśmy i pożegnaliśmy ją, pomagając spakować rzeczy.
  5. Uwielbiałam podróż w drewnianym przedziale, było chłodno i przyjemnie. Z moją ciocią Danusią i jej córeczką jeździłyśmy do chrzestnej matki nad świder. Miała piękny ogród, domku nie było widać, bo stapiał się kolorowymi, kwitnącymi kwiatami i wysokimi trawami, malwami. Spędzałyśmy całe dnie na podwórku, rozmawiając przy herbatce. Jadłyśmy z owocami ciasteczka. Biegałam razem z Weroniką w koło i dolatywałyśmy do stoika, dostawałyśmy całusy. Byłyśmy wszystkie uśmiechnięte. Przez jaskrawe słońce wszystko oplatała zieleń. Kiedy poszłyśmy moczyć nogi, potknęłam się na kamieniu i skaleczyłam, płakałam, ale pomógł plasterek.
  6. Zawsze w sobotę robiłyśmy porządki. Mama myła podłogę, a ja wycierałam delikatnie zwilżoną ściereczką listki kwiatów. Oba były przepiękne, duże i mocno zielone, prawie całe przykrywały stół i lśniły. Pod nimi co tydzień zmieniałyśmy na czysty obrus. Pomagałam przytrzymać doniczki. Po wszystkim okrążałam ich dookoła po krzesłach i cieszyłam się. Wyobrażałam, że fikus jest mojego brata, a mój filodendron. W pośpiechu jadłam obiad, bo przychodziła ciocia Ania i zabierała mnie na jagody. Dawałam uścisk w policzek lub szyję.
  7. ja bym to opublikowała w prasie na pierwszej stronie.
  8. dziękuję i pozdrawiam serdecznie
  9. dziękuję za wrażenia, pierwotnie myślałam o miłym i chłodnym dotyku, ale połączyłam:)
  10. Odrobiną słońca pieścisz dekolt z ładnie pachnącą azalią. Okrążasz delikatną różyczkę przy piersi. Twój pierwszy dotyk otulam ciepłym zapachem. Dla nas piękny dzień blisko siebie.
  11. Wybrałyśmy się z Anią i Asią na kaczeńce, a rosły blisko naszej, ukochanej rzeczki. Codziennie pokonywałyśmy tę drogę. Kiedy ujrzałyśmy, cała trawa była przykryta krystalicznie, ciepłą wodą. Było tak, że wchodziłyśmy na boso. Nie mogłam się napatrzeć, bo fruwały też motyle. Wskakiwałam na kępki i uważałam, ale zamoczyłam się. Weszłam głębiej, gdzie były krzewy olch, w cieniu parował zapach, drobne kwiaty kwitły na niebiesko. Dotknęłam listków, a to była miękka mięta. Wracałam tu jeszcze. Przy ścieżce osuszałyśmy się na słońcu z wielkimi bukietami.
  12. Kiedy jestem u cioci Danusi, to zawsze okazuje mi tę samą czułość, gdy przykrywała delikatnie białą kołderką swoją córkę w wózeczku. Gdzie później przewróciłam ją w ogródku u babci niedaleko okna. Zauważyła w porę, że zakopałam się kołami. Pomogła mi się wydostać z wysokiej trawy. Było ciepłe lato, piękne słońce. Biegałam w koło i zrywałam listki czarnej porzeczki i wkładałam do dzbanuszka z ciepłą wodą. Uwielbiałam je rozcierać na nadgarstku. Jadłam parę słodkich kuleczek i śmiałam się. Mam takie uchwycone po kryjomu zdjęcia.
  13. violetta

    Magiel

    jak z automatu coś robię, to się cofam, bo za daleko poszłam, gdy wyłączam mózg:) a u Ciebie mózg pracuje na pełnych obrotach:)
  14. dziękuję, trochę poprawiłam.
  15. Wczesną wiosną jeździłam do drugiej babci. Za ogrodzeniem kwitły owocowe drzewka, wąchałam je i strzepywałam na siebie. Było dużo przestrzeni, biegałam. Miałam krótką, żakardową sukienkę do majteczek, grubsze we wzory białe rajstopy i biały beret w kolorowe figury geometryczne, włosy tak rozwiane i byłam rozmarzona, że pozowałam z przymkniętymi oczami i uśmiechałam się do mojej chrzestnej cioci, która bawiła się ze mną i bratem w berka. Łapała nas i przytulała. Opowiadała, że te śliwki są słodkie. Uwielbiam patrzeć na to zdjęcie na siebie taką roztargnioną i szczęśliwą z brudnymi kolanami i nie pamiętam jak to się stało.
  16. Nie ma takiego miejsca, biały piasek, małe patyczki przetaczające się w czystej rzece i pięknie spuszczające się ciemno-zielone listki olch a obok wzdłuż zielona trawa. Uwielbiałam ślizgać się na kółku i odpychać gałązkami. Była ciepła woda i płytko. Odmulała się od naszych zabaw. Robiłyśmy takie rundki, gdzie wpadała do głębszej. Tam po cichu, bo kobiety płukały pranie na głazach. Wycierałyśmy się i spacerowałyśmy małymi ścieżkami wśród wysokich roślin. Na mostku podziwiałyśmy. Eliza nam pokazała.
  17. jak Tobie nie ukradli, to nie trzeba się tak przejmować. gorsza, jak bogaty nie da biednemu.
  18. gotowi oddać się z lekkością jak na skrzydłach. poruszysz spragnionymi wargami, gdy podam poziomki. przelecą przez palce, drobne rysy rozpłyną się. nasycisz moje usta opalizującą słodyczą.
  19. Chodziłyśmy z Anią, Asią na spacery w różne miejsca. Siadałyśmy gdzieś na skraju. Zawsze było ciepło, piękna pogoda. Z bliska obserwowałyśmy owady pełzające po łodyżkach kwiatów. Czasem musiałyśmy się otrząsnąć i zmienić miejsce. Któraś z nas opowiadała coś, albo przeskakując znalazła poziomki, maliny, jeżyny. Nasza nauczycielka od języka polskiego - Ania, była ambitna, miała donośny głos, ciemne włosy. Mieszkała u rodziny na naszym osiedlu, przychodziłyśmy do niej wieczorem z wypracowaniami. Oceniła moje na cztery i poprosiła o poprawę, zaznaczyła błędy. Przyniosłam jej już późno. Dopiero w szkole zobaczyłam piątkę. Gosia pozazdrościła mi, choć napisała dobrze, a nie dostała. Zabierała nas do teatru i pojechaliśmy z całą klasą na Madame Butterfly.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...