Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jan Januszewski

Użytkownicy
  • Postów

    152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jan Januszewski

  1. Dziękuję za konkretne uwagi :) To dopowiedzenie wstępem wzięło się z chęci zawężenia interpretacji czytelnika, bo opisuję tu sytuację wziętą z życia i nie chciałem, żeby czytelnik coś tam sobie kombinował innego. Może to błąd, sam nie wiem... Co do drugiej uwagi - w pełni się z Tobą zgadzam :) Jak też z tym, że trzeba uważać na dopowiedzenia. Ale... bez przesady, bo poezja to nie jest dział zagadek i szarad :) Jakoś tak się składa, że czytając takiego Różewicza czy Herberta rozumiem o czym piszą. Nie mogę niestety tego powiedzieć o połowie poetów internetowych... :( Również pozdrawiam :)
  2. Nie potrafię być tak bezwzględny jak Lecter. Ale niestety on ma znowu rację. Jest jakaś przedziwna nierówność w Pańskich wierszach. Dobre, a nawet zaskakujące zwartością i konsekwencją, sąsiadują z pensjonarskimi kiczami (Walizka...Góry...) To wskazuje,że Pan szuka i nie zawsze wie,w którą stronę warto zmierzać. Ale na tę samotność wszyscy jestesmy skazani. Trzeba sobie z nią jakoś radzić. Inaczej -klęska. Pozdrawiam Stefan Może nie tyle szukam, ile staram się pisać o wszystkim, co mnie w danym momencie fascynuje. Pisząc o górskim wędrowaniu, byłem zauroczony zmieniającymi się jak w kalejdoskopie pięknymi widokami. I to piękno starałem się oddać, nie siląc się przy tym na pseudointelektualną "głębię". Czy zrobiłem to dobrze, to już inna sprawa... Kiedyś wszedłem nagle, prosto zza skalnej ściany, na łąkę pełną różnokolorowych kwiatów. Widok był tak nieoczekiwany i wspaniały, że na moment mnie zamurowało a w oczach zakręciły się łzy... Tylko ten co takie momenty przeżył może zrozumieć, że w obliczu gór nie należy filozofować. A najlepiej to pokornie milczeć, bo poezją są same góry... Co do "Błękitnej walizki",oparłem się na autentyku. Znałem osobiście tę osobę. Po śmierci męża nie potrafiła już nigdy odzyskać równowagi - i tę sytuację starałem się metaforycznie opisać. Nie zgadzam się z z zarzutem, że oba te wiersze to "pensjonarski kicz". Bo pensjonarskie kicze to ohy i ahy nad udaną lub nieudaną miłością, czyli zupełnie co innego. I jeszcze jedno - po przeczytaniu Twojego komentarza nasunęło mi się pytanie - dla kogo właściwie piszą poeci, szczególnie ci internetowi. Czy wiersze mają docierać do przeciętnego czytelnika, czy jedynie do kolegów po fachu. Miałem kiedyś takie zdarzenie - wziąłem udział w konkursie jednego wiersza,gdzie była podwójna ocena - profesjonalnego jury i publiczności. Mój wiersz wygrał zdecydowanie u publiczności, natomiast jury oceniło go dość nisko. No i teraz pytanie - która ocena jest ważniejsza z punktu widzenia społecznego odbioru? Pewnie wielu się tu oburzy, jeśli powiem, że znacznie wyżej stawiam ocenę t.zw. przeciętnego czytelnika, czyli, jak niektórzy by określili, niewyrobionego odbiorcy poezji, nad ocenami zawodowców. Bo z poezją jak ze sztuka teatralną - musi mieć swoją widownię, żeby uprawianie jej miało jakiś sens. Cóż byłby za sens wystawianie sztuki w teatrze, w którym byłaby tylko scena a nie było widowni. Aktorzy graliby wtedy sami dla siebie... Żeby była jasność- nie bronię tymi słowami jakości moich tworów, chcę tylko zwrócić uwagę, że w krytyce literackiej niestety mamy wiele subiektywizmu i ocen, opartych na poglądach, które niekoniecznie muszą podzielać wszyscy :)
  3. H. Lecter - cóż, de gustibus... Wiem, że najbardziej podobają się własne twory - ale czasami warto też wniknąć w sposób widzenia inny niż mój :) Więcej w odpowiedzi Stefanowi.
  4. "Mam bardzo smutną wiadomość. Samolot którym leciał pani mąż, podczas startu uległ katastrofie" Od tego czasu w jej snach zagościła na stałe błękitna walizka. Pakowała ją co noc, dbając o każdy szczegół. Później leciała do niego. Zawsze czekał na lotnisku przy niewysokiej barierce której nie mogła przekroczyć. Aż zdarzyło się, że umarła - wtedy przeszła swobodnie na drugą stronę. I znowu poszli razem do ulubionej galerii w której kiedyś kupił jej wymarzoną błękitną walizkę.
  5. Nie wszystko zrozumiałem ale dzięki za danie głosu :) W sprawie uwierania współczuję - wiem, jakie to niemiłe... :(
  6. Święte słowa - co do słowa :) Receptą na sukcesy w konkursach jest wcześniejsze rozpracowanie jury i pisanie pod ich gusta, a szczególnie przewodniczącego :) To nie żart, wielu konkursowych wyjadaczy tak robi.
  7. Dzięki za kom. Masz wiele racji. To stary wiersz pisany z marszu, po powrocie do schroniska. Może rzeczywiście trzeba było trochę odczekać, aż opadną pierwsze emocje i pojawi się chłodna refleksja. Ale... w jednym z konkursów n.t. gór był wyróżniony do publikacji. Z tego wynika, że niektórym mógł się podobać, szczególnie tym mniej wyrobinym poetycko :) Ale to oczywiście żadna pociecha :(
  8. Za ścianą lasu turnie Świstówki srebrnymi kaskadami migoczą Wodogrzmoty Mickiewicza a na Mięguszowieckich mgła trudno tam dotrzeć jeszcze trudniej powrócić W Dolinie Pięciu Stawów wsłuchuję się w rozmowę sosny i modrzewia przez zawodzenie wichru ledwie słychać skargę przemokniętego krokusa Pod Szpiglasową Przełęczą odnalazłem spokój wiatr powędrował na szczyty i tylko u stóp poszarpanej ściany w szmerze spadającej wody słyszę echo twojego śmiechu
  9. Swoją drogą ciekawią mnie zawsze, a w Pana przypadku szczególnie, inspiracje. Skąd taka rozbieżność między tematykami i formami Pana wierszy. Czy to Próby? Czy rozchwianie formalne? Brak konsekwencji? Pozdr. Stefan PS. O Euklidesie jeszcze coś napisalem. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę wyslac do Pana wiadomości. Więc napisalem pod wierszem,jako nowy komentarz. Lepiej byloby w takich sprawach korespondować tylko miedzy sobą, bo nikt inny i tak tego nie czyta... Stefcio Moje inspiracje są tak szerokie, jak szerokie jest życie, Nie tworzę sobie żadnych ograniczeń tematycznych i stylistycznych. Piszę raz rymem, raz nie, raz o górach to znów o miłości, nieraz filozofuję a zdarza się że i moralizuję. Nie widzę powodu wkładać na siebie jakiś przyciasny gorset, bo w imię czego? :) Co do Euklidesa zaglądnę. Nie wiem dlaczego nie możesz nadać poczty - moja działa. J.J.
  10. ledwo głupi, wiem że nie jesteś głupi, nawet ledwo. Co najwyżej nieco pieprznięty. Ale przecież nie można mieć samych zalet :) Tylko nie krzycz na mnie, dobrze? BO JA TEŻ POTRAFIĘ!!! :)
  11. ledwo głupi pisze: "wiersz mi się spodobał od samego początku przyznam szczerze, ale on traktuję o życiu, którym ja nie żyję, dlatego postanowiłem to przemilczeć; to znaczy on mi się nie podoba bezwarunkowo - są momenty dobre i te gorsze; ale jest sprawny i dobrze rokujący" Dzięki za pomyślną diagnozę :) Może jeszcze pożyję :)
  12. Z kontekstu wiersza wynika, że słowo "oniemiały" znaczy tu zachwycony, zauroczony. Wszak mówi się przecież, że "oniemiał z wrażenia". i oczywiście to "oniemienie" jest personifikacją boru, a dokładniej żywych stworzeń w nim zamieszkałych :)
  13. Stefan napisał: "Niestety, i ten wiersz zdominowała młodopolska maniera, lecz tym razem jest jakoś przyciężko. Wersy nie są śpiewne, a być powinny. No i anegdota wydaje się błaha. Taka opowieść dla opowieści. Zdecydowanie wolę Steinhaus'owe inspiracje." Rozumiem i szanuję Twój odbiór :)
  14. No, nie chciałem tak dosadnie... Między dziwkami i damami jest wiele stanów pośrednich, nie dających się jednoznacznie sklasyfikować :)
  15. Jestem zachwycony - dawno nie czytałem komentarza o tak wysokiej jakości. Marx byłby z Ciebie dumny. Dzięki :)
  16. Są kobiety i panie. Oraz metal i muzyka. Ten wiersz dotyczy drugiej opcji :) Ale, żebyś nie czuł niedosytu, specjalnie dla Ciebie wiersz rezerwowy :) Wrażliwy O jasna cholera, o kurcze żesz fiks, och, jakbym dał komuś dziś w mordę! I kopa, i haka, i ze łba i w pysk! W powietrzu niech pachnie mordem! Obuchem go w czachę! I nożem pod brodę! Wykroję mu schaby i serce i płucka, wyszarpnę mu nery i całą wątrobę, bo smaczna wątróbka jest ludzka. Mózg też mu wydłubię, bo przyda się mnie, z własnego by człowiek nie wyżył. Zabierzcie te flaki, wymyjcie tę krew, wszak jestem poeta wrażliwy.
  17. Bo zapewne nadajnik i odbiornik funkjonują na innych częstotliwościach :)
  18. Panie wręcz uwielbiają muzykowanie ekstatyczne obnoszenie tęsknoty ze skrzypcami pod brodą więc siadajmy panowie przyczeszmy starannie skronie o ciemne stroje się nie martwmy bo północ za chwilę Na szczudłach smyczków powędrujemy do Canossy balladę diminuendo wypłaczemy pod palcami nokturnem zagubionym w blasku żałobnych zniczy skargę Hioba wyniesiemy pod granatowe niebo Zaraz zapłoną wszystkie pauzy między akordami wybrzmi natchnione pianissimo po vivace i forte na taką okoliczność z ciemności wylecą świerszcze a zdumione dzięcioły odkryją miłość do Bacha Na pamiątkę wyrzeźbimy dźwięki na korze drzewa potem wzniecimy płomień by nam drogę rozświecił pochód zaczniemy powrotny przez oniemiały bór kiedyś w to miejsce wrócimy żeby odnaleźć echo
  19. Bea.2u napisała "wrazając do meritum.. to, co mówisz wiąże się pięknie z jaskinią Platona, czy drzewo nie jest w naszych zmysłach tylko obrazem drzewa? czy drzewo opisane jako roślina jest opisane dostatecznie? czy prosta definiowalna euklidesowo jest tylko prostą euklidesową? matematyka to język, którym usiłujemy opisać świat, bardzo plastyczny i wciąż żywy. narzędzie, jak komputer czy kamień. jak zestaw malarski dla malarza." No tak... Problemy relacji między obiektem rzeczywistym, a jego odbiciem "w lustrze" (obojętne, czy tym lustrem są zmysły czy twory intelektu, np. matematyka) pasjonuje filozofów od czasów starożytnych do dzisiaj. Rozwijanie tego tematu to już chyba jednak nie na tym portalu... "a propos brzytwy ockhama, wiesz jak by dziś wyglądał świat nauki, gdyby jej nie ustalono? Nie byłoby świata nauki, jedynie świat bajek :) Bo tam mnogośc bytów jet mile widziana :)
  20. Goliard, czy Ty na pewno do tego tekstu to napisałeś? :)
  21. Bea.2u napisała: "twój cytat mówi o tym, że matematyka jest w stanie opowiedzieć nie tylko o rzeczywistośći, a skoro opowiada, to ją stwarza, bo czy stworzenie teoretyczne nie jest słowem twórczym? można powiedzieć też, że wszystko należące do teorii nie istnieje, ale wystarczy poznać jedną teorię urealnioną, by wiedzieć, że to nieprawda." Jasne że wszystko co człowiek wykreował, również w sferze myśli, staje się składnikiem rzeczywistości. Pytanie tylko, na ile te kreacje przystają do tej rzeczywistości, która istnieje niezależnie od człowieka. Czy w tej rzeczywistości istnieje np. koło tak zdefiniowane, jak w geometrii Euklidesowej? Czy istnieje gdzieś prosta zgodna z definicją tej samej geometrii? Itd itd. Wszystko wskazuje na to, że nie. Czy to oznacza, że geometria Euklidesowa jest tworem jałowym? Oczywiście nie, bo przy jej pomocy daje się stworzyć przybliżony opis geometrii świata realnego, dzięki czemu możemy jakoś w tym świecie egzystować. Nie zmienia to jednak faktu, że twory matematyczne,tak jak zostały zdefiniowane, w przyrodzie nie istnieją. Są one jedynie mniej lub bardziej mętnym jej odbiciem. I chyba tak należy widzieć wypowiedź Steinhausa. Wiem, że to co powiedziałem, jest sprzeczne z moim tekstem, no ale napisałem przecież, że jest on tylko prowokacją intelektualną :) "taka ostra?? jaka?" Jak to jaka? Jak brzytwa Ockhama :) "możesz korzystać z opcji cytuj przy komentarzu :)" Szukałem i nie znalazłem... :( W którym miejscu?
  22. Maciej napisał: "Zgoda, miałem na myśli taki obrazek, wiara w kwiat róży i wrażliwość na piękno i dobro są punktem wyjścia (może nawet niezbędnym), potem przychodzi zwątpienie (pierwszy krok), a jeszcze później świadomość, że trzeba wierzyć w różę - pomimo światła, pomimo nagości." Pięknie to ująłeś :)
  23. Maciej napisał: "Niewiara w kwiat róży jest pierwszym krokiem do człowieczeństwa ; Ładnie oddałeś cztery wymiary, trzy podobne i czwarty ożywiający wszystko, jest tu czasoprzestrzenna głębia, ale w zasadzie nic ponad to." ??? A ja sądzę, że wiara i wrażiwość na piękno i dobro jest właśnie podstawowym warunkiem człowieczeństwa... :) Dziękuję za "ładnie". To taki eksperyment językowo-graficzny :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...