Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jan Januszewski

Użytkownicy
  • Postów

    152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jan Januszewski

  1. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    I nawzajem. Źegnam na wieki... :(
  2. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    O czyich prawach mówisz? MIłosza, Basho, a może moich? Bądź tak uprzejmy i powiedz w końcu, o co Ci chodzi, bo zaczyna już mnie to nudzić :( Pozdrawiam mimo to
  3. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Nie wiem, jakie są reguły tworzenia podglądu na google, ale tekst w moim wyborze jest taki: Opadły kwiat Wrócił na gałąź? To był motyl. Oczywiście jest to tłumaczenie Czesława Miłosza. Czy prawidłowe, to już inna bajka - raczej nie z obszaru ABC. A dlaczego Moritake? Bo haiku było jeszcze przed Basho. On tylko podniósł je do rangi samodzielnego utworu literackiego, pozostawił również pisemne wskazówki swoim uczniom. Bardzo wczesne haiku były po prostu fraszkami, jak choćby ta poety Sokana z XV w., wykpiwająca pewnego arystokratę: Opierając się rękami o ziemię żaba recytuje uroczyście Swój poemat Nie wiem, czy jeszcze co innego masz na myśli. Na przyszłość, (jeśli taka będzie), mów wprost o co Ci chodzi, bo takie podchwytliwe teksty to trochę szczeniacka metoda, sorry... :( Ponownie zdrówka
  4. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    :))) Dalej nie wiem czemu... Tym bardziej że poeci.com było czasowo zawieszone, a obecna wersja portalu nie zawiera archiwum sprzed ponad roku - nie wystarczy więc dać linka :( Otrzeźwienia życzę :)
  5. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Proszę tego nie robić. Pozdrawiam, Grzegorz ??? A to czemu? Masz jakieś zastrzeżenia do takich klasyków haiku, jak Basho, Buson czy Issa? I jeszcze - może byś włączył się konstruktywnie do dialogu, a nie tylko uprawiał destrukcję? :( Zdrowia życzę
  6. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Cieszę się, że dział się ożywił, przynajmniej w tym miejscu. Oby tylko jeszcze bardziej merytorycznie :) Żeby pokazać trochę dobrych haiku, przygotowuję wybór "Z haiku przez wieki". Niedługo wkleję. Wtedy można będzie się lepiej zorientować, na czym ta sztuka polega. Pozdrowienia dla wszystkich rozmówców
  7. Przeczytalem. Dzięki. Wstyd się przyznać, ale o wielu technikach dowiedzialem się od Ciebie. Twoje "przyklady" perfekcyjne. Ale rozbudowa tej techniki w dluższe formy, nie przynosi spodziewanych rezultatów. A widać w Twoich nie-haikowych wierszach próbę formalnej kontynuacji. Nie dokladnie. Ale intencjonalnie. Pozdr. Stk. Miło mi, że przeczytałeś :) Masz rację, też to widzę, chociaż nie zawsze jest to działanie celowe. Ot, taki nawyk... :) Pozdrawiam
  8. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Pani Aniu Nie powinienem w zasadzie włączać się do rozmowy między Wami, ale zmusza mnie do tego bezsensowność zarzutów,wyartykułowanych przez p. Grzegorza w jego wypowiedzi do Pani. Widać, że człowiek kompletnie nie rozumie, czym jest obraz a czym refleksja autorska, a mimo to próbuje uchodzić za znawcę. Proszę uważnie popatrzeć na mój artykuł pod kątem jego zarzutów wysuniętych w poscie do Pani - na pewno zauważy Pani ich absurdalność. Może jednak lepiej byłoby, żeby p. Grzegorz nie włączał się do pomocy początkującym, bo może im tylko zabełtać w głowach :( Pozdrawiam
  9. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Dzięki Ci Aniu za miłe słowa - są dla mnie satysfakcją za pracę nad tekstem i dają nadzieję, że trud nie był Syzyfowy :) Serdeczności
  10. 1. Są orty typu "kogud" i orty takie jak "Alladyn", gdzie nawet polonistom, ale nie językoznawcom zdarzają sę potknięcia. A do słownika zagląda się wtedy, kiedy ma się wątpliwości. Ja ich niestety nie miałem, zdarza się :( 2.Wiesz, zastanawiam się nad tym Twoim odczuciem teatralności i widzę że masz rację. Bo jak przypominam sobie tę całą scenerię, to wypisz wymaluj Teatr. I dlatego opis wypadł teatralnie, bo jak miałoby być inaczej? Tyle że w przeciwieństwie do Ciebie nie traktuję tego jako wadę wiersza, bo niby dlaczego, skoro opisuje on prawdziwy teatr? 3. No to pożyjemy, zobaczymy... Pozdrówko
  11. I po co te wygłupy? :( Dobrze wiesz, o co chodzi z tym "mz"...
  12. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Ściśle rzecz ujmując, używam w swoim tekście obu form, co przyznaję, może czytelnika zdezorientować. Robiłem to świadomie, mniejsza w tej chwili o powody. Rzeczywiście lepiej będzie jednak, dla uniknięcia jakichkolwiek nieporozumień wprowadzić jedno pojęcie: "refleksja autorska", co za chwilę uczynię. Rzeczywiście, po sięgnięciu do dodatkowych źródeł przyznaję Panu rację - tanka na ogół zawierala poważne treści, chociaż nieraz z elementami satyry czy ironii (nie czytałem jak Pan tak wiele tych utworów i swoje wiadomości czerpałem ze źródeł wtórnych, które często są z sobą sprzeczne). Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo wczesne haiku, jeszcze sprzed czasów Basho, zawierały głównie treści żartobliwe, a i teraz niektórzy uważają, że dobre haiku powinno kryć w sobie subtelny humor. Co do Pańskiego ostatniego akapitu powiem tyle, że rozumiem więcej niż się Panu wydaje. A na pewno rozumiem lepiej od Pana, na czym polega kultura dyskusji. Na tym kończę rozmowę z Panem. Wszystkiego najlepszego.
  13. Dzięki za wyrażenie swoich odczuć. Coś mi się widzi, że funkcjonujemy na różnych częstotliwościach poetyckich fal :) Mnie też Twoje teksty nie ruszają, ale nie komentuję, bo wiem jak bardzo subiektywny bywa odbiór. Może jednak byłoby słuszniej dodawać "mz"?
  14. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Szanowny Kolego, nigdzie nie napisałem, że to jest dosłowne tłumaczenie artykułu J. Reichhold. Był on dla mnie jedynie drogowskazem, przede wszystkim w części, dotyczącej technik haiku. Jeśli zaś chodzi o "Wiadomości podstawowe", a w tym szczególnie kwestionowane przez Ciebie zdanie, pragnę wyjaśnić, że pojęcie autorskiej refleksji było (i nadal jest) przedmiotem wielu dyskusji wśród czołowych poetów haiku. Miałem przyjemność brać udział w kilku takich dyskusjach. Szczególnie cenię sobie rozmowy z Andrzejem Tchórzewskim, jeśli to nazwisko coś Ci mówi. W tej chwili nie ma rozbieżności co do tego, że autorska refleksja jest w haiku niezbędna, jest tylko problem wielorakich sposobów jej artykułowania. Sposoby te mogą być bardzo subtelne. Weźmy dla przykładu takie oto haiku, którego autorem jest Frank K. Robinson Frank K. Robinson dzisiaj też śnieg na skrzynce do listów nienaruszony Tutaj autorska refleksja wyrażona jest jedynie skromnym słówkiem "też". Bez niego byłby jedynie sam obraz. A "też" dodaje obrazowi istotnej symboliki - oto ktoś daremnie oczekuje od dawna na upragnioną wiadomość. Bywają też haiku, że refleksja autora jest wyrażona nie przez słowa, a zaskakujący sposób zestawienia obrazów. Weźmy takie XVII-wieczne haiku autorstwa Busona: jaskółki pod okapem pałaców i ruder Tutaj autorska refleksja jest zawarta nie w słowach, a w zestawieniu obrazów. A jest ona tak oczywista, że jakiekolwiek jej objaśnianie czytelnikowi byłoby zwykłą łopatologią. Jeszcze na chwilę wrócę do stwierdzenia, że autorka refleksja (czy też komentarz, jak czasami piszę) świadczy o jakości haiku. Otóż H.R. Blyth, autora 4-tomowego dzieła „Haiku” i 2-tomowej „Encyklopedii haiku”, jeden z czołowych autorytetów haiku, dał taką jego definicję: „Jest ono wyrazem krótkotrwałego olśnienia, kiedy wglądamy w życie rzeczy." I właśnie z tej definicji wynika niezbędność autorskiej refleksji - bo jak wyrazić to "olśnienie", jak nie przy pomocy słów (lub ewentualnie znaków interpunkcyjnych lub sposobu zestawienia obrazów)? Dodam na koniec, że w swojej praktyce autora haiku, odkąd uświadomiłem sobie konieczność istnienia autorskiej refleksji, znacznie wzrosła liczba konkursów, w których zajmowałem czołowe miejsca. O czymś to chyba świadczy... Niestety, z dużą przykrością muszę odnieść się do Twojego PS. Ono dotyczy nie tyle mnie, ile Ciebie, bo wskazuje na brak intelektualnej dyscypliny, która nie pozwala wyciąganie krytycznych wniosków przed merytoryczną dyskusją. Raczej to powinno podlegać karze, jeśli już przyjąć Twoje słownictwo. W gruncie rzeczy po czymś takim nie powinienem odpisywać na Twój kom. Zrobiłem to tylko w trosce o ewentualnych czytelników, którzy mogliby poczuć się zdezorientowani Twoją wypowiedzią. Po zdrówko
  15. Masz rację, poprawną formą jest Aladyn. Nie jestem językoznawcą i w tym zakresie czerpię wiedzę z otoczenia - w tym teatralnego i wydawniczego. Nie jest moją winą, że i tam popełnia się błędy językowe :)Podobnie ma się sprawa ze słowem "toreador". Często używa się "torreador", co też jest błędem. Lampa Aladyna Bohaterem jednej z opowieści Księgi z tysiąca i jednej nocy jest syn ubogiego krawca Mustafy o imieniu Ala ad-Din. Pewnego dnia znajduje on ukrytą głęboko w jaskini starą, tajemniczą lampę. Zacytujmy fragment baśni: – Tu jest jakiś napis! – zawołał chłopiec, pocierając odzyskaną przez małpkę lampkę. W tej chwili ich oczom ukazał się duch. – Jestem dżinnem lampy, mogę spełnić twoje trzy życzenia, mój panie – oświadczył. Jak pamiętamy z lektury z czasów dzieciństwa, znaleziona lampa naraziła chłopca na wiele niebezpieczeństw ze strony złych mocy, ale pozwoliła mu także spełnić marzenia i zaspokoić pragnienia, w tym największe – zdobyć serce pięknej księżniczki Dżasminy i pokonać nikczemnego Dżafara. Przypominam tę historię nie powodu. Po arabsku imię bohatera Cudownej lampy brzmiało tak, jak napisałem – Ala ad-Din, a więc nie ma etymologicznego uzasadnienia polska pisownia przez dwa l, czyli Alladyn (jeśli już to Aladdin!). Przy adaptacji omawianej nazwy do naszego zasobu leksykalnego – zgodnie z zasadami pisowniowymi – połączyliśmy obydwa jej człony, rezygnując przy tym z łącznika, podwojonego dd i obcego polszczyźnie połączenia di- (przeszło ono w dy-). Otrzymaliśmy w ten sposób słowo Aladyn, które w takiej postaci trafiło do wszystkich słowników. Dlatego musimy również pisać lampa Aladyna, pierścień Aladyna (określenia te funkcjonują dziś w znaczeniu ‘magiczny przedmiot mający spełniać wszelkie życzenia posiadacza’). Tymczasem zdarza mi się natrafić na błędne nazwy pozycji książkowych czy przedstawień teatralnych. Przykłady? Proszę bardzo: Lampa Alladyna, Wydawnictwo Skrzat, opracowanie Ewy Stadtmüller, Kraków 2002; Cudowna lampa Alladyna z 1966 r., seria „Najpiękniejsze baśnie świata”, Cudowna lampa Alladyna, Teatr im. Aleksandra Fredry, Gniezno, premiera 13 stycznia 2001 r. Pełno niepoprawnej formy Alladyn w nazwach firm produkujących sprzęt oświetleniowy (np. „Alladyn” Ślusarstwo i Wytwarzanie Lamp Oświetleniowych; „Alladyn” Producent oświetlenia) czy sklepów z lampami („Alladyn” Sp. jawna; FH „Alladyn”). Nagminnie spotyka się mawiane słowo przez dwa l w tekstach internetowych, a nierzadko i w artykułach prasowych. Co jest tego przyczyną? – chciałoby się zapytać. Niewątpliwie powodem pisania przez znaczną część rodaków Alladyn zamiast Aladyn może być oddziaływanie obcych słów zawierających geminatę (podwójną spółgłoskę) ll, np. Alleluja (‘chwalcie Boga’), z heb. hallelū-Jah, czy Allah akbar ‘Bóg jest wszechmocny’, z arab. al-ilāh. Niewykluczone, że mimowolnie przywołuje się też wyrazy rodzime ballada czy Balladyna, w których dominują cząstki allad- i alladyn-. Czy to wystarczające wytłumaczenie? Na pewno nie... O tym, że nie może być inaczej, tzn. że poprawnie jest Aladyn, przekonują jego bliźniacze formy w innych językach, np. w rosyjskim Аладдин – Волшебная лампа Аладдина czy w angielskim Aladdin – Aladdin and His Magic Lamp. Jak widać, tam pisze się to jednak przez dwa d. Zgodzą się Państwo ze mną, że to wypisz, wymaluj historia jak z rzeczownikiem toreador (pisałem o tym w odcinku nr 262 „Obcego języka polskiego”). Ów wyraz pochodzi od hiszpańskiego torero (od torear ‘drażnić byka, walczyć z bykiem’), a więc należy go zapisywać przez jedno r (we wszystkich ważniejszych językach też pisze się je z pojedynczym, a nie podwojonym r). A zatem etymologicznie pisownia torreador jest absolutnie nie do przyjęcia. Dlaczego więc większość rodaków błędnie sądzi, że jest w polszczyźnie rzeczownik torreador? Ponieważ kojarzy go niesłusznie z corridą (zapisywaną przez dwa r). Zapamiętajmy, błagam! Mówi się i pisze toreador, a nie: torreador, oraz lampa (pierścień) Aladyna, a nie: lampa (pierścień) Alladyna. MACIEJ MALINOWSKI www.obcyjezykpolski.interia.pl A co do zarzutu teatralności, to go nie rozumiem. Domyślam się, że chodzi Ci o jakąś sztuczność całej sytuacji opisanej w wierszu. Ja tej sztuczności nie widzę. Byłem, widziałem i opisałem. Nie wiem, w czym doszukałaś się teatralności... I jeszcze prośba na przyszłość - krytykujmy, nawet ostro, ale nie obrzucajmy się nawzajem złośliwostkami w stylu forum na onecie. To mi nie odpowiada i w takich "dyskusjach" uczestniczyć nie będę.
  16. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Będzie mi miło, jeśli ta "instrukcja" okaże się przydatna. Oczywiście to tylko ABC, ale bez tego nie może być DEF itd. :) Pozdrawiam wzajemnie
  17. Stefan, już wkleiłem ABC Haiku :)
  18. Jan Januszewski

    ABC Haiku

    Czym jest haiku? Haiku to nierymowana, trójwersowa miniaturka poetycka o układzie sylabicznym 5-7-5, rodem z XVII-wiecznej Japonii. Za jego prekursora uważa się powszechnie Matsuo Basho (1644-1695).Wcześniej haiku stanowiło element początkowy dłuższej tanki, uprawianej na japońskich dworach. Basho wyodrębnił z tanki pierwszy wers (trzy wersy stosuje się tylko w transliteracji tekstu japońskiego oraz w innych językach) i nadał mu rangę samodzielnego utworu poetyckiego, o treściach nie tylko żartobliwych, ale również liryczno-refleksyjnych. Klasyczne haiku dotyczyło przyrody i dzieliło się na haiku o wiośnie, lecie, jesieni i zimie. Od XIX w. podział ten zaczął zanikać. Obecnie nie ma praktycznie ograniczeń tematycznych – zgodnie z poglądem, że „wszystko jest naturą”… Haiku opiera się o kanony buddyjskiej filozofii Zen. Jest ona z założenia przeciwna abstrakcji. Jej wyznawcy, jeśli filozofują, to tylko patrząc, słuchając, dotykając. Niezbędnym warunkiem dla piszącego haiku jest osiągnięcie stanu świadomości zwanego „satori”, w którym autor wyzbywa się siebie, całej swojej „bebechowatości” składającej się na własne „ja” i przenosi się w oglądany fragment natury. Dlatego nie ma tu podmiotu lirycznego. Sławne jest zdanie Basho, że o sośnie należy uczyć się od sosny, a o bambusie od bambusa. Haiku nie wymaga wyobraźni, ale umiejętności dostrzegania ukrytych prawd w otaczających nas przedmiotach i zjawiskach. „Jest ono wyrazem krótkotrwałego olśnienia, kiedy wglądamy w życie rzeczy” – to są słowa H.R. Blytha, autora 4-tomowego dzieła „Haiku” i 2-tomowej „Encyklopedii haiku”. Haiku składa się z dwóch zasadniczych elementów: opisu oglądanego fragmentu przyrody (nie więcej niż dwa obrazy) oraz autorskiej refleksji, związanej z tym fragmentem. Refleksja ta może być wyrażona nie tylko słowami, ale też w inny sposób - np. przez odpowiedni dobór znaków interpunkcyjnych czy zastosowaną składnię. Może też być "ukryta" w sposobie zestawienia obrazów. Podstawowy błąd, popełniany przez początkujących adeptów haiku polega na tym, że już do opisu obrazów wprowadzają swoją autorską refleksję, która często nie ma nic wspólnego z obiektywizmem (np.”uśmiechnięte słońce”). Tymczasem refleksja autorska, chociaż wypływa z obrazów, ma być w stosunku do nich czymś zewnętrznym. Mówiąc inaczej: jak najmniej poetyckich sztuczek (szczególnie antropomorfizmów, personalizmów i metafor) i jak najwięcej prawdy w opisie natury oraz jak najwięcej poezji i zaskoczenia w autorskiej refleksji. Z punktu widzenia kolejności zapisu opis obrazów może być oddzielony od części refleksyjnej (np.dwa pierwsze wersy – obrazy, trzeci – refleksja) lub też refleksja może się z obrazami przeplatać. Wyjaśnię to na poniższych przykładach. brunatne drzewa liście mokną w kałużach żal przemijania Tutaj dwa pierwsze wersy zawierają obrazy, trzeci jest autorską refleksją. po upalnym dniu jakież wytchnienie niesie noc pełna rosy Tu refleksja zawarta jest w drugim wersie, a w pierwszym i trzecim obrazy. sępy tych dolin to nie milczące ptaki lecz zwykli ludzie A tutaj obraz to „zwykli ludzie”, natomiast reszta jest refleksją. Pozornie wydaje się, że „sępy tych dolin” to też obraz. Ale uzbrojeni w dotychczasową wiedzę łatwo odkryjemy, co jest realnym obrazem, a co poetycką refleksją. Autorska refleksja bywa wyrażana w bardzo subtelny sposób. Weźmy dla przykładu takie oto haiku, którego autorem jest Frank K. Robinson: dzisiaj też śnieg na skrzynce do listów nienaruszony Tutaj refleksja wyrażona jest jedynie skromnym słówkiem "też". Bez niego byłby to tylko sam obraz. A "też" dodaje obrazowi istotnej symboliki - oto ktoś od dawna daremnie oczekuje na upragnioną wiadomość. Bywają też haiku, że refleksja autora jest wyrażona nie przez słowa, a zaskakujący sposób zestawienia obrazów. Weźmy takie XVII-wieczne haiku autorstwa Busona: jaskółki pod okapem pałaców i ruder Tutaj refleksja jest zawarta nie w słowach, a w zestawieniu obrazów. A jest ona tak oczywista, że jakiekolwiek jej objaśnianie czytelnikowi byłoby zwykłą łopatologią. Wróćmy na chwilę do liczby sylab. W klasycznym japońskim haiku jest wymóg: 5-7-5. Pamiętajmy jednak, że sylaby japońskie to nie to samo, co angielskie czy polskie. Dlatego sens przenoszenia tego wymogu na grunt języków europejskich wydaje się wątpliwy. Znacznie ważniejsze od liczby sylab jest utrzymanie haiku w zgodzie z filozofią Zen (zaistnienie „satori”, wewnętrznego, krótkotrwałego olśnienia, pozwalającego wniknąć w istotę rzeczy). Jednak zalecam początkującym trzymanie się układu 5-7-5, gdyż taka dodatkowa trudność jest dobrym elementem treningowym. Trzeba dodać, że ze względu na małą liczbę słów, którymi dysponujemy w haiku, nie wolno ich marnotrawić. Każdy wyraz powinien być istotny dla treści. Nie należy używać słów, służących wyłącznie jako dopełnienie liczby sylab. Od tego w dużym stopniu zależy wartość haiku. W Europie i Ameryce Płn. od wielu lat mamy zalew autorów haiku. Trzeba jednak stwierdzić, że ze względu na różnice kulturowe i językowe tak naprawdę jest to tylko naśladownictwo, często bardzo powierzchowne. Świadomość tego faktu spowodowała, że coraz częściej twórczość tę określa się mianem haiku- images. Narzuca się pytanie, po co w ogóle w tej sytuacji używać pojęcia haiku? Wystarczyłoby przecież mówić po prostu o miniaturkach trójwersowych, które skądinąd mogą być przeurocze... Techniki haiku W 2000 r. w www.ahapoetry.com został opublikowany artykuł Jane Reichhold „Techniki haiku”. Autorka daje w nim przegląd technik, stosowanych na przestrzeni wieków przez poetów japońskich. Technik tych jest 20(!). Skupmy się chwilę na kilku najbardziej popularnych. Dodajmy dla jasności, że techniki te ukazują przede wszystkim sposoby tworzenia autorskiego komentarza, jako tej części, która decyduje o jakości haiku. Technika Porównania W komentarzu pokazuje się „część wspólną” pozornie całkowicie różnych obrazów: lecą bociany drzewa i kwiaty w pąkach dzień dobry wiosno Technika Kontrastu Przeciwieństwa to jedna z cech natury. Ale trzeba umieć je dostrzec. w zupełnej ciszy trzepot motylich skrzydeł rozkrusza skałę Technika Zawężenia / Skupienia Jeden z obrazów zawiera w sobie pozostałe. tysiące kwiatów ale ta jedna róża będzie dla ciebie Technika Relacji Obserwowane obrazy pozostają we wzajemnym związku, który trzeba wykryć. mały strumyczek wpłynął do wielkiej rzeki przybrał jej imię Technika Nieprawdopodobnego Świata Przyroda widziana oczami dziecka. kwiatowy ogród rozrzucone po ziemi odłamki tęczy Technika Zagadki Na początku jest refleksja autorska. Rozwiązaniem jest realny obraz. łodzie i ptaki wyrzeźbione ze światła zatoka w słońcu Technika Żartu Bardzo zalecana. Niektórzy uważają, że dobre haiku powinno zawierać subtelny humor. szyja żyrafy łączący głowę z resztą figiel natury Technika Czarnego Humoru Haiku napisane tą techniką nazywa się senryu. miasto ożywa już otwierają sklepy handlarze trumien O innych technikach nie będę wspominał, gdyż ich użycie jest efektywne przede wszystkim na gruncie języka i kultury japońskiej. Wykaz tych technik (trochę inaczej zdefiniowanych niż w artykule J. Reichhold) można znaleźć w szkicu Andrzeja Tchórzewskiego: „Tyle zasad ile sylab, więcej zasad niż sylab”. Gorąco polecam tę bardzo interesującą lekturę. A teraz zapraszam na małą zabawę. Zachciało ci się napisać haiku.Usiądź więc wygodnie na tapczanie. Zamknij oczy. Odpręż się. Zapomnij o kłopotach. Spod przymkniętych powiek obserwuj pokój: pelargonie w skrzynce, paprotkę w doniczce, dorodny kaktus. Na fotelu przysypia twój ulubiony czarny kot. Nagle obudził się, zeskoczył na podłogę, wsadził nos w pelargonie, machnął ogonem po paproci. Zobaczył kaktus – i znieruchomiał. Naprężył grzbiet i ostrożnie obchodzi go dokoła, nie dotykając. Zaintrygowało cię jego zachowanie. Ale za chwilę już znasz przyczynę, olśniło cię, satori przemknęło przez ciebie... Na moment stałeś się kaktusem, czujnie nadstawiasz kolce. Kot też zrozumiał. Podkulił ogon i grzecznie wrócił na fotel. A ty chwytasz za długopis i piszesz: czarny kot krąży dookoła kaktusa kolce czekają Napisałeś haiku Techniką Relacji. Prawda, że to proste? Należało tylko nie przegapić okazji. A nie przegapiłeś, bo nie byłeś zaprzątnięty innymi sprawami. Życzę wszystkim wielu wspaniałych haiku J.J. Zalecane minimum do przeczytania: Czesław Miłosz: Haiku, 2000 Andrzej Tchórzewski: Haiku, 1999 Antologia Polskiego Haiku, 2001 Agnieszka Żuławska-Umeda (tłum.): Haiku, 2006
  19. Dziękuję za tak miłe słowa :) A co do haiku - w krótkim czasie umieszczę w dziale Haiku esej ABC Haiku, z przykładami mojego autorstwa :)
  20. Basiu, pięknie wyczułaś autorski zamysł, dzięki! :) A co do przeżywania peela - on gdzieś tam jest, ale milczy wobec tego, co widzi i dotyka... :)
  21. To "genius loci", poza tym w pełni się z Panem zgadzam :) Pozdrawiam wszystkich M. Miło że zaglądnąłeś, Michale :)
  22. A co peel miał zrobić wobec Piękna pokrytego patyną wieków? Mógł namalować obraz i pokazać go czytelnikom. bo peel ma wzruszać odbiorcę, nie siebie :) Wzajemne pozdr.
  23. Dziękuję za ten kom. Celnie uchwyciłeś zamysł autora :) A peel gdzieś tam jest, ale milczy... Kiedyś napisałem: Kiedy słońce na szczytach gór porozrzuca wielobarwne ognie, jest nietaktem używanie słów. Trzeba patrzeć i milczeć pokornie. Jak sądzę, nie tylko gór to dotyczy... :) Wzajemnie
  24. A mnie się chciało i sprawdziłem - jest w porządku. A tak przy okazji - nie tylko jakość wierszy jest ważna, komentarzy też... :) Pozdrówki wzajemne
  25. Stefan, eksponowanie siebie, swoich emocji i przeżyć nie jest w miom stylu. Choć zdarzają się wyjątki. Jestem raczej nakierowany na zewnątrz, a nie do wewnątrz. Staram się (z różnym skutkiem oczywiście), żeby tworzone przeze mnie obrazy poruszyły jakieś struny u czytelników, a przynajmniej u pewnej ich grupy. Bo cóż czytelnika mogą obchodzić moje wzruszenia - w końcu obcego człowieka... Chciałbym też dodać, że z niezłym skutkiem uprawiam haiku, a ten rodzaj wyklucza eksponowanie siebie. Haiku opiera się o kanony buddyjskiej fil ozofii Zen. Jest ona z założenia przeciwna abstrakcji. Jej wyznawcy, jeśli filozofują, to tylko patrząc, słuchając, dotykając. Niezbędnym warunkiem dla piszącego haiku jest osiągnięcie stanu, w którym autor wyzbywa się siebie, całej swojej „bebechowatości” składającej się na własne „ja” i przenosi się w oglądany fragment natury. Dlatego nie ma tu podmiotu lirycznego. Staram się, choć nie zawsze, przenosić tę regułę do swojej pisaniny. A co do archaizmu - zawsze byłem niedzisiejszy. A wszelkie mody i trendy, pisanie wierszy-zagadek i inne takie tam mam w głębokim poważaniu :) Mz wiersz jest tyle wart, w ilu głowach znajdzie rezonans. Nie piszę ani dla siebie, ani dla Boga tylko dla ludzi. Wiem, że masz trochę inny pogląd, ale to chyba nie przeszkadza różnić się pięknie, prawda? :) Pozdrówka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...