Ciepły płaszcz śmierci
Tuli w swoich ramionach
Równy oddech człowieka
Nocą, dniem, śpiewem
Ludzkie tchnienie pieści
Zapomnieć pozwala o końcu
Czasu, co mierzy wytrwale
Kolejny krok stawiany
Na ścieżce zielonej
Zardzewiały gwóźdź
Ukryty w przydrożnym płocie
Nagle rozdziera płaszcz
Ostre spojrzenie zegara
Dostrzega wyłomu drogę
Zabiera do siebie człowieka