Czas przeciął las
Niemy wrzask
Wprost z oczu
Drzew tnie brzask
Nagie pnie wstydem
Płoną, zimnym ogniem
Otulają szarość
Jesiennego dnia
Otwarte okna puszczy
Chłoną każdy kolor
Ptasich piór, ramion
Tęczy i słońca
Niekiedy czerwień krwi
Maluje burą twarz
Tańczy wówczas las
Rządny barw