Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ania_G.

Użytkownicy
  • Postów

    135
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ania_G.

  1. Ania_G.

    klify

    błogosławił abrazji demiurg za kunszt twórczej destrukcji spragnione szturmu gwałtu słonych biczy wrzucały na wsteczny wciąż dziewicze, a w ekstazie biegłe nagie fortece morskich uchodźców strzegły cnoty wichrowych wzgórz zieleni skalanych miejscami trądem romańskich baszt i opactw lokalnie moherowe przewrotnie malownicze skazane na masochizm w zawieszeniu dają się czasem ponieść piórze takich sobie poetów
  2. Ania_G.

    chora na jesień

    znam już receptę na przewlekłą jesień bierz, gdy cię bierze w ramiona pewniej niż charyzma czasu mnoży iluzje rzędu lat świetlnych porzuć w tej dłoni swój chłód patosu niech uwodzi chwilą spojrzenia magnetyzm i już raźniej nam będzie na jesień zapadać
  3. Ania_G.

    le parkour

    patrz królowie miasta parkourują swe quady w bulwarze betonu lans pisany językiem anarchii bywa sacrum ślepych ulic oswojona poręcz drążkiem pion muru bieżnią entuzjasty szybszej jazdy przed nimi tybet gmachów himalaje drapaczy w piersiach bansuje rezonans fristajlu dopalacz nieskrępowanych chęci bycia kimś inaczej takim królem miasta
  4. Ania_G.

    tabula rasa

    nie taktem a taktyką tkano firany cumulus mdłe wiszą stropem nad tabula rasa do nich się modlę gdy grożą zejściem a dłoń odmawia zabierz, gdzie toczą proces entropii zachodzą słońca łzami z kryształu wena rodzi się jeńcem złotej klatki a klucz posiadam
  5. Ania_G.

    ****

    brak mu animuszu i kasztanów w widmie a odbył pomyślnie kasting na hadrona ze mną w parze nonsens obdarty z łachów nonszalancji anihilujmy sprawnie niech już się rodzą bezsprzecznie z Genesis gdzie można coś z niczego spektakularnie ten balon nadyma Higgs zaciera ręce a ja przemijam z antyprzedrostkiem w zaścianku cudów dobrze że się stajesz a Bóg istnieje
  6. Ania_G.

    sprzedam tanio

    sprzedam tanio kwaterę konceptów wtórnie lelawych dwu-pokojową nagrodę Nobla dołączam gratis w cenie Łazienki obiad na czwartek serwis idei jak ten porcelany tylko już orange bo na pomarańcze pakiet korzystniej bo parkiet z mody wyszedł a tu schody strome więc proponuję windą do nieba bo tam mieszkań wiele po promocji właśnie tej drugiej religii nie handluję więcej
  7. gdzie Olimp wierchem bije ukłony a alfa sili się betą grecka tragedia o mnie i o nim pachnie zatęchłą fetą krzepę Zeusa, wdzięk Apollina boskim go czynić miały lecz gdy eksodos osiągał finał szlag trafiał ideały jak kariatyda tkwiłam trawiona metaksą emocjonalną bezskrzydła Nike już pogrążona oliwą zbyt łatwopalną jeśli chcesz wiedzieć czemu Wiktorii na drugie dano Atu zapytaj Pytii-najpewniej powie jak wielką siłę ma fatum
  8. Ania_G.

    cała ja

    podobno czytając poszerzamy horyzonty, taki słownik ponoć mocna rzecz, osobiście preferuję jednak inspiracje z pierwszej(własnej) ręki
  9. Ania_G.

    cała ja

    dla nieboskłonnych perforacji i pertraktacji słońc mnogich czekała wyblakła w tym balejażu trwale ekri z blond spektrum plejady wcale barwnej nieważka i nietożsama z emfazą krzywej Gausa z kompleksem eremity grymasem Mona Lisy na gali hedonistów ...cała ja
  10. Ania_G.

    zimna wojna

    na co komu dzis wczorajszy saper miny ktore stroisz rozbroja sie same i mnie przy okazji pewnie tak jak lubisz w gorzko-kwasny trotyl boli jak z bazuki choc strzelasz dowcipem jak srutem daremnie jak cala ta klika podszyta olowiem o zbyt poznej porze zeby nie uslyszec odszukam aniolow w metalowych bunkrach gdy celujesz w plecy za plecami wlasnie tegim niewypalem nie spaz sobie palcow bo to zimna wojna
  11. Ania_G.

    samotna wyspa

    poplyniesz tam gdzie rodza sie samotne wyspy tasuje wiatr wydmy ich plaz jasnie dziewiczych moglbys tresowac gluchy ich placz pod tnacym ostrzem szydery kotwic co tna swiety ten lad na cztery oby ten piach mial w sobie czar pysznej przygody tak krwawi brzeg targany wstecz liryczna fala oddychaj z nia daleko stad jak w tamten rejs do nikad niech ucza sie jak to jest byc samotna wyspa
  12. Ania_G.

    szwedzka wiosna

    plodnym bezbrzezem nieletniej zieleni moj plac manewrow zaluj ze prowadza niby klusem po przekatnej dla mnie sa galopem spazmow i owacji na czesc wschodow tamta luna milczy ze mna w tle pod lasem tu zatraca sie swobodniej w kilku wersach jesli tkaja zreczne frazy mchow i westchnien to z pretensja ze nie byles traktem wyswiechtanych zludzen glaz przy glazie narzutowym grzeszy chlodem pod pretekstem ze pojawisz sie wraz z wiosna
  13. co do polskich znakow-powinnam byla uprzedzic (tak to juz bywa-na obczyznie takiego komfortu nie uswiadczysz :(
  14. zlosliwym zartem ewolucji zwan chwalebny przypadek co w przyciasnej kiecce czaszki w tancu chce prowadzic na czele naczelnych wirtuoz retoryki co na gieldzie igraszek bytu przegral regate zmyslow patrzcie go w corpus callosum lewice z prawica godzi ow dyplomata szarej strefy w trajektorii synaps poznasz jego dialekt istne dynamo iluzji jasnie pan mnogich jazni co od psotow wyzywa utracone wyspy czasu taki z niego konfiskador-amator
  15. Ania_G.

    Emaus

    Do Emaus nie chodzę w drodze ja i moje ego czasem jakieś przyklejone twarze pasują do rampy i dobrze mi z nimi dopóki są poza i tylko przejazdem Na stacji czternastej ma postój jeśli jesteś Królem trzeba jechać dalej przy łamaniu chleba poznasz mnie po ludzku Będe jak niewierny Tomasz czasem Piotr nawet o brzasku z Twoim pustym grobem pełnym niepokojem ja i moje dłonie i życia żenada a za nami Emaus
  16. Ania_G.

    mediów medium

    jestem bohaterem światłym liberałem zobacz jak mnie karmią sensacji krokietem w imię gibkiej prawdy będe kopał dołki z pożytkiem jak znalazł na trupy po trupach mediów medium niech zostanę bo mam całkiem rzadki talent węszyć w stęchłej teczek pulpie już mi niosą stołek i lustro w oprawie prawda będzie szczypać jak tandetne mydło wypiorę z kapustą resztkę ich zapału na tej skale powstał i w nią się obróci
  17. słuszna uwaga co do tego "uścisku dłoni", a tak przy okazji-wiersz dedukuję śp. Babci Jasi
  18. zapisz jeśli zechcesz na dysku twardym jak ten jej uśmiech przez łzy pewny uścisk dłoni już wiem że ostatni będą pierwszymi jak dzieje ich długie a rany szerokie kontempluj tę ciszę jakby była droższa niż zgiełk artylerii nie odkupisz już od niej dreszczy sentymentów pytamy wciąż za mało i stale za późno...
  19. Ania_G.

    Bez Niego?

    mijał przewrotność chwili a na imię było mu przysiąc niezręcznie bezzasadnie żyli wokół jakby w transie pysznych złudzeń targani na części przyjemnie przyziemnie przekraczał ich fosę zwodzony jak ten most pod fantastyczną twierdzę mechanicznie świat naprawiali tak zręcznie wpasowani jak puzle w okrzyk Eureka fenomenalni tacy chłonął tę ich inszość a apetyt rósł w miarę mutagenezy potrzeb hulały marionetki na sznurkach zawieszone w próżni jak nigdy wcześniej kreatywne a on patrzył w sufit jakby miał runąć z impetem tylko dla nich tu i teraz nie tym razem... pozwolił im uwierzyć w dom bez Jego ołtarza sterylnie nowatorski w wybujałych filarach gwiazdom wili gniazda co dnia dostatniej wytworniej pewnie żyliby wieczniej gdyby nie istniał wcale a przyszedł pełniej niż nie jeden księżyc i choć nie słychać jak wołał przez dźwiękoszczelną membranę błagał spojrzeniem ślepca o deszcz na piaszczystą nieckę serc których źródła wyschły zbyt przedwcześnie
  20. przypomnę że jestem wydychanym dymkiem na minus piętnaście w całkiem znośnym mieście wiem że w siwych rzęsach całkiem ci do twarzy i że smacznie sypie wiatr uczy mnie czasem puszczać z ust parę na wypadek gdybyś chciał kiedyś posłuchać innej niż miasto rozgłośni możesz się zachłysnąć przemknę nietykalna nie poczujesz nawet trzepotu motyli bezwładnie wypełniam każdą zbędną pustkę wchłaniam kłęby toksyn miasta które truje oddychasz na pamięć ja na pamięć czuję powietrzem być wygodniej całkiem znośnie nawet gdybyś chciał kiedyś pojąć będe zaraz obok zachwyć się przez moment i odejdź na palcach zawsze możesz wrócić...
  21. Ania_G.

    może to o nas

    może to on nas wyrwana z kontekstu czcionka epitafium trącana brzaskiem drętwych ogrodów posępnie blada memento mori nucą ich dłonie bezlistnie płowe prawie spełnieni w stąpaniu wprawni słuchać nie chcemy dlaczego gasną jak łąki zniczy w fazie kwitnienia non omnis moriar wtórują stopy spróchniałych pnączy a my zdziwieni w uporze pewni ciągle biegniemy
  22. Ania_G.

    Kraków-Dublin

    Śpisz gdy zostawiam dachy pruderyjnym kłębom miasto świateł milknie w okowach mroku bezsenne oddycha szeptem śnisz gdy płynę kanionem pluszu pod ołtarz ze złotej runi uczę się na pamięć kształtu białych łańcuchów śpisz gdy przeglądam się w toni dwóch mórz w dole świateł plejada i przystań śpisz śnisz a ja tonę
  23. Ania_G.

    (nie)chciana

    jak mnie w oczy szczypiesz tą swoją majstersztyk arkadią w dobie poległych na froncie pikseli chcę w piąsce zamknąć bełkot czterech wiatrów karaoke echa sprzedać głuchym skałom za śmiesznie małe szczęścia i siać ten sam niepokój wokół obłędnie poskładanych czaszek na polu dzikiej chwały ścigać nieuchwytność chwili jak tego króliczka przeinaczać mdłe grymasy w rzadki uśmiech losu dziecinnie szczerbaty łkać na oślep bez pośpiechu i na pamięć w imię deszczu co utyka stukać w nagie parapety niewprawionych jeszcze okien i zaistnieć tak na serio choćby w jednym z czterech kątów szczerze chciana
  24. Ania_G.

    pokora

    poszła z dymem zagrać w szachy z każdym twym wydechem tęższa lżejsza na przemian rosła mieszana z błotem wydęła zielone płuca ulotna dla zasady rzadka że aż nikła i ciągle tak bezcenna że aż nie na sprzedaż
  25. Ania_G.

    pokora

    poszła z dymem zagrać w szachy z każdym twym wydechem tęższa lżejsza na przemian rosła mieszana z błotem wydęła zielone płuca ulotna dla zasady rzadka że aż nikła i ciągle tak bezcenna że aż nie na sprzedaż
×
×
  • Dodaj nową pozycję...