Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

BlackSoul

Użytkownicy
  • Postów

    1 240
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez BlackSoul

  1. niezrozumiałe, ale zatrzymuje chciałoby się czytać dalej i wciąż , jak dobrą książkę bez happy end-u na końcu zatrzymuje i zaczyna zastanawiać pytania ? chyba jakieś są , ale czy to ważne ? pewnie jeszcze raz przeczytam, może nawet dwa razy wróce i będę mieć pytanie, a może nawet pytania
  2. kochanie wiem o co chodzi no tak tym razem wyszło wiesz jak jest, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :* dziękuję za sms-a
  3. Błędy poprawiłam. Co do tekstu, nie jest momentami płynny bo starałam sie szybko wyłapać myśli i zapisać je. Potem jakoś je układałam, ale niektóre myśli przelane w worda nie chciały dac sie ustawić, więc zostały :) pozdrawiam
  4. Zwyczajni ludzie, tacy z jedną głową, pokładem wysmarowanym czarną wyobraźnią, dwiema nogami i flegmą wystająca z nosa, wychowują szarzejące stonogi. Przeganiają je z miejsca na miejsce, a te z wycieńczenia padają na ziemię zrzucając obuwie. Protestują wobec świszcząco-syczących pejczów nad małymi główkami. Tacy ludzie nie dbają, przychodzą i biorą. Przez to rodzą się wątpliwości czy aby na pewno poznany przed sekundą człowiek, jest wciąż prawdziwy, czy może od początku kłamał. Roił w głowie rajskie obrazy, które teraz, można rozmazać, jak mokrą plakatówkę. Ci PRAWDZIWI ludzie jak lubią na siebie wołać, przerastają siebie, tworząc nowy układ odniesienia. W jednej chwilę świat staje na głowie, a oni myślą, że się unoszą. Zaczynają wdrapywać się po szczeblach, miażdżąc głowy nieletnim wartościom, dojrzałym religiom - choć dla innych, religia nie jest wieloraka. Bóg to jedna siła, tylko każdy język, ma dla niej inne symbole. Wchodzą w końcu na sam szczyt plując innym pod nogi. Inni zaś mają układ odniesienia niezmienny. Nie odwrócili go więc ci co się wznieśli, upadli na sam szczyt piramidy, która stoi na czubku. Tacy są nasi PRAWDZIWI ludzie. W ich układach scalonych żyją marionetki, nawleczone na grube marynarskie sznury. Kłaniają się, żyją, zabijają, kłamią, rodzą dzieci, sprzedają ciała. Nie ma dla nich dna, bo granice bycia złym i dobrym zacierają się. Zero poziomowa próżnia bez dna i oparć. Spadając, unoszą się, unosząc, spadają. Taka parabola absurdu. Oczywiście każdy zarzeka się, że są rzeczy ważne na których buduje swoje człowieczeństwo. Wpajana od lat naiwność by żyło się lepiej. U ludzi szalonych jest prościej. W układach scalonych nikt nie grzebie. Grzebią się same, zawijają na palcach, językach, środkach ciężkości. Stoją w miejscu przez swoje szaleństwo bo choroba czyni ich nieobliczalnymi, bezwładnymi jak po urazie. Wyszli poza szkolny regulamin: wolno - nie wolno.Poza miażdżące prawo. Są bardziej prawdziwi, bo nie dążą. Istnieją pod oświetlonymi latarniami, w czterobocznych koszach. Bezpiecznie wrastają w wyimaginowany świat na kółkach. Przemieszczają się pod wiatr, od lewej do prawej. Nie wiem, czy lepiej być człowiekiem zwyczajnym, który wspina się po trupach, czy szaleńcem, który szuka w dzień prawdziwych ludzi, ze świecą w ręku?
  5. dziękuję trzem panom za przeczytanie i zostawienie komentarza
  6. W tym szaleństwie jest metoda :)
  7. Panie Marku , obraz mi się zmącił i przeczytałam beczki - jak bum cyk cyk ;) Oj, no może i nie są z naszej Bajeczki ;) A mi się zawsze wydawało że jestem indywidualistką i żyje we własnej, osobistej bajce, a tu trach - pomyliłam się. No kto by pomyślał
  8. Ludzie homo/bi/transseksualni są źle traktowani z wielu powodów - jaki człowiek takie nastawienie. Wydaje mi się, że łatwiej jest żyć w przeświadczeniu, że jest to coś złego niż postarać się to zrozumieć.
  9. przecieka między uszczerbkiem na zdrowiu się zarabia wywleka raki spod kamieni tłuste dupy karmione miesiącami napromieniowane piersi więdną w rękach łona zapadają się w puste przestrzenie dzieci nie mogą dojrzewać zatrzymują rozwój na drugim poziomie w podczerwieni życie pulsuje szarą krwią
  10. Miło mi że się pan zainteresował moimi tworami. Narazie nie mam weny na więcej , teraz bardziej proza , chociaż kto wie co mi odbije ;) pozdrawiam
  11. Łobuzie ty tak do mnie widze po imieniu, mimo żeśmy sie sobie nie przedstawili, ani nic ... dziwnie Co do tekstu, prosze interpretować, z chęcią poczytam :) pozdrawiam P.S skąd ten wątek o koleżance z liceum, bo nie rozumiem ?
  12. Rachel , nawet nie wiesz jak mnie to cieszy :) Tekst rozumiany na tysiąc sposobów, jest dla Poety/poety,Prozatora/prozatora skarbem :) Będę o niego dbała :) Dziękuję i pozdrawiam
  13. Łobuzie , ze swojej beczki ? ;> A co nas takiego łączy, że w jednej beczce sie kisimy, jak ogórki ? :)
  14. Liryczny Łobuzie, będę pisałam dalej - koniecznie ! ;) (Kobieta ... ?) Tak , jestem kobietą i napisałam list , a może bardziej wyznanie jako mężczyzna. Widzę , że oddałam to chyba w dobry sposób :) pozdrawiam i dziękuję za 110% :)
  15. ostatnie zdanie mi nie leży, moze bardziej "Całą ich radością i dumą, cała nadzieją i miłością były trzy kruszynki (no można ten wyraz zastapić): Janeczka, Helenka, Magdusia." Ogólnie : ciekawa narracja, fajnie płynie. Mogłabyś rozbudować opisy. Pociągnąć niektóre wątki - ale to takie moje ... . Dobrze
  16. bardzo dziękuję za wytknięcie interpunkcji :) jutro poprawie :) jak narazie dobranoc :)
  17. UFO , dziękuję za wytknięcie błędów w warsztacie :) pozdrawiam
  18. Nie wypisuje się długich listów gęsim piórem. To era komórkowa. Dwa zdania, z czego połowa to minki i skrótowe info bez znaków interpunkcyjnych. Dzisiaj chcę się wysilić. Wysiedlę się na kilka godzin z ery atomowej i przeniosę do czasów zaprzeszłych. Lampa naftowa na dębowym biurku, zakurzonym pyłkami, które przyniósł wiatr. Mieszkam na wsi i miewam się dobrze. Już mnie nie kłuje w płucach. Tu nie ma zanieczyszczeń czy dziury ozonowej. Nie muszę się bać bomby atomowej, która spadnie z nieba jak grad, brudząc mi twarz. Czasem przez myśl przewleka się twoja naciągnięta mina, kiedy wyciągasz się rano. Marszczysz czoło, wciągasz policzki, podciągasz do góry nos chcąc wytrzeć nim pajęczynę na suficie. W końcu dociera do mnie, że każde z nas budzi się w osobnych rogach świata. Zabijam tę myśl i biorę duży łyk kawy. Tak, wtedy już mieli kawę. Zacząłem przesładzać. Dziwi cię to? Wiem, zawsze piłem gorzką z mlekiem. Teraz są inne czasy. Cukier pobudza, pozwala mnożyć zapychacze czasu. Od kiedy gotujesz dla innego, nauczyłem się wbijać gwoździe. Buduję już dziesiąty płot za domem. Jest drewniany z metalowymi główkami. Wygląda jak martwy pancernik zatopiony w zielonych glonach. A mówią, że rozstania pogrążają. Widzisz, nauczyłem się pracować. Czasem siadam w fotelu i dziergam swetry. Wszystkie są twojego rozmiaru, w kolorze nocy. Mają dużo miejsca na pełne piersi. Są wąskie na wysokości brzucha. Wydaje mi się, że pachną tobą , więc pale je w kominku. Tę czynność powtarzam, jeśli przesadzanie kwiatów z miejsca na miejsce zaczyna mnie nudzić, lub kiedy nasze zdjęcia puchną od wilgoci. Wtedy, desperacko szukam na podwórzu słońca, żeby je wysuszyć. Wieszam na sznurkach jak pranie, doglądam, starannie wachluje. Mogę tak godzinami, bez wytchnienia, a w nocy kładę je na poduszce. Jest im wygodnie. Mogą wyciagnąć się na szerokość. Sam jak pies zwijam się w kłębek, w miejscu nóg. Wszystko jest w najlepszym porządku, kochanie. Jestem zdrów i za kilka dni wracam do domu. Lekarze mówią, że muszę jeszcze przez jakiś czas brać leki i co tydzień chodzić na rozmowę do pana Leszka. Nie obwiniaj się piękna, wina leży po stronie edukacji, rodziny, sąsiada który co wieczór palił na balkonie papierosa. Ja też jestem winny, bo sprawiłem, że znikłaś. A może to ja gdzieś się zapodziałem... Idę się odnaleźć. Może jeszcze kiedyś, za jakiś czas, lub w następnym świecie, uda nam się zjeść razem śniadanie.
  19. "...czy w bogatych, willach bez wyobraźni." wg mnie, tak brzmi lepiej dużo paplaniny, za bardzo sie rozgadujesz opisywanie nie wychodzi ci zbyt płynnie i ciekawie w wielu miejscach tyle mojego pozdrawiam serdecznie :)
  20. No ten początek to taki wiesz , wstęp żeby było wiadomo o co chodzi :) Miło że się podoba :D pozdrawiam
  21. Klawiszami obejmujesz dłonie. Podniosłeś rękawicę, więc walcz. My kontra cały świat. Idziemy do przodu. Czuję twoją pierś w płucach. Oblewa mnie fala ciepłego powietrza, wypełnia nozdrza, przepływa przez przełyk. Na wargach, kryształki pożądania. W linii prostej posuwasz mnie do tyłu. Przejmujesz kontrole. Policzki przyciśnięte do siebie, wilgotne, dyszące, nabrzmiałe od słów, wypełnione magnetyzmem. Zlepiam się z twoją szyją. Przylegam do ciebie. Bez słów ściskam w sobie chęć. Słowa, wyrazy, one nie istnieją. Nasz język jest wulgarny, bardziej wymowny, dosłowny, cielesny. Wrzuca nas w środek tornada, nut które kołują nad nami, dotykają zawziętych ciał. Obracamy podłogę o 360 stopni. Tańczymy na głowach, na bokach, przy ścianie. Widzę do góry nogami. Zatrzymujesz się na kancie palców. Powstrzymuje nas grawitacja. Podniecenie rozpala powietrze. Czuję eksplozję. Stajemy w płomieniach. Kochamy się gwałtem, zdzieram koszule. Materializuje potrzeby, wykrzykując je na wszystkie strony. Mam na sobie już tylko, twoje zimne dłonie. Paruje miejscowo, na udzie, ramieniu, policzku, w kącikach ust. Piersi, przesuwam po twoich plecach, wypalam dla nich miejsce, zagłębiam w twojej anatomii - bezkrwawej przestrzeni. Odpychasz mnie i przyciągasz. Rzucasz na ziemię, karmisz ciałem wbitym na widelec. Całym sobą walczysz jak zwierze, pokazujesz rogi. Sąsiedzi nie mogą spać. Nie słyszymy jak walą w drzwi łopatami. Nie ma nas dla tej rzeczywistości. Muzyka kumuluje adrenalinę, rozlewa ją na brzuchu, uwalnia w milion jęków. Oddychasz na spodzie moich ud. Zbierasz ustami krople potu z nadgarstków, podsycasz uniesienie, rozkoszą . Dorzucasz do ognia by nas pochłonął. Oddechy wydłużone, nierównomierne, fałszywe do bólu. Rozjaśniam wzrok do białego, rozdmuchuje proch ze stóp. Ponad nami ćmy, warkoczą się, zlewają w błogostan. Kolejne anty zwiastowanie. Szybciej, rozwieram usta Mocniej , przylegam w pionie Pewniej, unoszę brodę Napinam się do czerwoności, zgniatam na czole maliny. Strzał w tył głowy. Strzał rozdartych ciał.
  22. nie powieki patrzą , a ludzie którzy widzą nas w środku przez ich rozsunięcie dziękuję panom :)
  23. nie atakuj mnie piersiami mogę stracić parę oczu zapasowych nie było w komplecie nawiasem mówiąc zimno tu podkręć ogrzewanie w przedsionkach lub szczelnie pozatykaj uszy nie lubię twoich powiek zawsze są rozsunięte swobodnie mogą patrzeć na nas oceniać śmiać się z zastojów proszę, zasłaniaj okna
  24. mrozie , urosłam o dwa centymetry ;) dziękuję za tak budujący komentarz pozdrawiam :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...