Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

bad trip

Użytkownicy
  • Postów

    174
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez bad trip

  1. Jak najbardziej wzruszyło. Wiadomo( lub nie), co na temat wzruszenia mówił Arystoteles, więc dalszy komentarz jest zbędny. Teraz okiem bardziej krytycznym: Za dużo znanych epitetów, one korespondują ze sobą - to widać, ale to nie wystarcza. Bladych vs. zimne - ok to ma sens, ale jest wyświechtane. Podobnie jak nastrój bezpańskich i czarnych. Dalej idzie milczących - okopconych, podziemnych. Później pomięte gazety, na ilu filmch to widizleiśmy, wi lu wierszach czytaliśmy? Narracja jest ciekawa, co buduje ciekawą formę. W poezji opisowej to bardzo ważne. Pola za szybami przeciągały się po długim śnie. W tym widzę nadzieję. Pozdro i wesołych.
  2. Liryka nie powinna być żadnym gadtunkiem:) Według mnie. Pozdrawiam świątecznie wesołych:)
  3. Był ogień. I oto jestem zdecydowany na kontynuację snów z najlepszych metafizycznych powieści. W teatrze zabierają się za "Martwy tydzień". Po wszystkim wyślę ci mój nowy adres. Są dwie możliwości. Góra lub dół. Miejsce gdzie podmywają dusze, to plotka, zwykły marketing. A może stamtąd nie dochodzą listy. Wstrzymajmy się z obietnicami. Rozczarowanie jest lepsze od dopełnienia. Wtedy sam się piszesz. W tych rejonach znajdziesz najwięcej znaków zapytania, filozofie. Od kiedy zacząłeś udzielać odpowiedzi? Pamiętasz księdza, któremu pomógł nasz kolega? Co prawda złamany nos to nie to samo co gwoździe i akacjowa opaska. Nie można być idealnym. Staraj się, starzej, może w końcu przeskoczysz poprzeczkę i z rozciętej krtani spłyniesz na nas, oświecisz. Już kiedyś siedziałeś na koniuszku języka, było przyjemnie. Później mgła w oczach, a ty bez świateł. Jechaliśmy na bagna. Ktoś strzelał do nas owadami. Dalej było miasto, a jak miasto to iluzja. Na kilka sekund krupier zamienił się w Boga. Niepotrzebnie. Lepiej gdyby zamienił się w Szatana, miałbyś większe prawdopodobieństwo. Swoją droga Szatan jest prawdziwszy od Boga, Szatan kocha ludzi, a Bóg jak się położył szóstego dnia, tak nie może wstać. Poczytaj mi na dobranoc Kitab al Aswad, piękna Jezydko, twoje oczy prześladują mnie od naszego spotkania w Londynie. Płakałaś nad ogniskiem, a ja nie bałem się stąpać po wygaszonych węglach. Pawie krzyczały w Łazienkach. Skąd to się tutaj wzięło? Z wycieczki w czwartej klasie podstawówki.
  4. Dziękuję za czytania. Swoją drogą to stary cykl. Rakoskiej twórczości nie znam. Nie palgiatuję, jak już to w całości albo kursywą:). Pozdrawiam
  5. Ciche pożegnanie(część pierwsza) Tam, przy końcu drogi odrasta akacja, którą obrzucaliśmy zapałkami. Wtedy znałem jedynie drukowane literki, z zeszytem zapuszczałem się w ciemność, tak bywa kiedy twoja matka nosi chorobę, a w przeddzień rozwiązania ciska garstką ziemi. To musiało boleć bardziej niż gwóźdź przechodzący przez stopę, pamiętam, że w trampku chlupało. Pamiętam jeszcze wątłe odnóża łamane huśtawkami, starszych kolegów palących płoty. Piąte urodziny odurzały szpitalem. Zakamarek śmierci, którą z wdzięczności przyszyłem do rękawa. Kto by przypuszczał, że ten grzeczny chłopczyk sklejał skrzydła motylom, później kazał im latać. Piętro niżej rodzice marzyli o mrówkach, schody skrzypiały ostrzegawczo. Udawałem sen, ojciec pochylał się wyszeptać kocham. Ojciec. Ostatnie zdjęcia artystyczne starsze od dyplomu technika. Mama. Niedoszła niewolnica boska. Zbyt wiele odnajdowała w tańcu. W tańcu można spotkać drugą część pomarańczy. Nieśmiertelne wspomnienie- narzeczony z ciepłem legitymacyjnego zdjęcia brnący przez zaspy na dworzec. Swoją drogą ciekawe, ile stopni było 12 stycznia 1975 roku.
  6. Dziękuję za wszystkie komentarze. Przepraszam, że nie mogę każdemu z Was odpisać osobiście. Powiem tylko, że niezdarność wiersza jest zabiegiem umyślnym,chciałem zagrać jak muzyk, który specjalnie fałszuje, i z tego fałszu tworzy coś wartościowego. Chyba nie wyszło. Osądzanie tekstu jako szpanerskiego traktuję z ironicznym uśmiechem(szkoda, że nie ma takiej emotki:). Piszę o tym,co mnie interesuje, a moje podmioty wcale nie są mną, a jeśli już to stanowią odbicie mojej podświadomości.Nie wysysam tego z palca, akurat tak się składa, że otoczenie w jakim przyszło mi egzystować wykazuje cechy "patologiczne", a to, co tworzy świat przedstawiony jest skrajnie grzeczne. Dziękuję za wskazówki. Często jest tak, że nie widzimy niektórych niedociągnięć. Początek rzeczywiście idzie do poprawy. Powtórzeni zastosowałem celowo, ale ta celowość jest zbyt nieczytelna. Ten wiersz jest starym tworem. Moja absencja wywołana jest brakiem stałego dostępu do sieci. Pozdrawiam ps Niech Pani Graczyk pije dużo oleju;)
  7. Doobry wieczór. Za brak odpowiedzi na ewentualne komentarze serdecznie przepraszam. Problemy techniczne.
  8. W cichych tapczanach noc długa do ranka przeglądamy się w stropach przeglądamy się w oknach sąsiedniego wieżowca gdzie namiętne światło uwodzi insekty o tej porze kobiety nakładają powietrze Zawsze możesz pójść w ciemność skaleczoną odpryskiem butelki teraz każda droga prowadzi pod neon tam gubią się klucze od bezchmurnego mieszkania mówisz dobry wieczór ekspedientce z biustem pogańskiej bogini Czy to już upadek czy jeszcze potknięcie? kiedy rozkładasz się pod obcym ramieniem historie krzyków za drzwiami zamknięte stłuczenia których nikt nigdy nie widział Świt to kreska usypana na blacie biurka później drapanie w nosie kiedyś tęskniłem do świtów Ona zakłada majtki i nawet nie patrzy w moją stronę kiedy pytam o imię atramentowy smok znad jej bioder zawisł pod sufitem ona podpala ostatniego papierosa później biegnie do łazienki głośno wymiotuje kiedy przetrząsam torebkę szukając imienia Chciałaby iść do domu który dawno spłonął chciałbym jak kiedyś w przemasztowanej żaglówce wypłynąć z ojcem na jezioro aby nauczył mnie wypływać
  9. Cieszę się, że Waćpanowi się fajnie czytało. Dzięks.
  10. A weź Pan, Panie nie gadaj nawet... Bardzo mi się wiersz podoba. :) Dzięki
  11. Dzień dobry. Dzięki za lekturę i miłe słówko. A jak mnie nie było to ochraniałem supermarket i niestety dzisiaj muszę wracać do tej gorszej części rzeczywistości. Wcześniej pociąg spinający wschód z zachodem, pifko z kolegami i znów zamienię się w trybik. BLEAH! no nic się nie poradzi jak na razie, dobrze, że w Poznaniu, czasami coś się dzieje i można otrzepać się na moment z szarego kurzu codzienności. Niestety znikam znów na jakiśdłuższy czas, albo do momenmtu w którym podepnę się do Sieci. Pozdrawiam równie ciepło:)
  12. Dzięki. Cmok.
  13. Ostatnio nie przesadzam i pamięć mam dobrą i nie przypominam sobie abym tłukł się o ściany, czy podłogę:) Chodzi jedynie o system pojęć, który pozwala nam powiedzieć coś w sposób prosty lub zagmatwany. Skomplikowane odczucia nie dają się wyrazić prostymi słowami, a jeśli już próbujemy je w ten sposób wyrazić, to one tracą na swojej niesamowitości, dziwności. Niektórzy ludzie zawsze wybierają drogę krótszą, a inni zawsze dłuższą, pomimo świadomości istniejącego skrótu. Tu chodzi po prostu o dłuższy czas przeżywania. Aaa... mam litl kłeszczyn. czy wie Pan, że nowela (nawet mini) pisana jest prozą? jeśli tak, to w jaki sposób może być napisana językiem >nawet M. Ch. No u Pana taka właśnie wyszła... prawda, że zadziwiający stwór? :D Poza tym: nie ma o co wieszać psy :) niech będzie.
  14. Bym zapomniał. Z okazji urodzin sami wiecie kogo, życzę wszystkiego najlepszego co może spotkać poetów, czyli głębokich dołów, bolesnych hartbrejków, i niekończących się rauszów;) Wesołych...
  15. Jeśli nie wiadomo, to lepiej zostawić w spokoju. Dzięki za próbę, ale rzut daleko od tarczy. Pozdr. Ach, pan uderzył w nie ten deseń :D (jeśli chodzi o "miłosne uniesienie")... ja wiem, ale: lepiej zostawić :) Pzdr. Ostatnio nie przesadzam i pamięć mam dobrą i nie przypominam sobie abym tłukł się o ściany, czy podłogę:) Chodzi jedynie o system pojęć, który pozwala nam powiedzieć coś w sposób prosty lub zagmatwany. Skomplikowane odczucia nie dają się wyrazić prostymi słowami, a jeśli już próbujemy je w ten sposób wyrazić, to one tracą na swojej niesamowitości, dziwności. Niektórzy ludzie zawsze wybierają drogę krótszą, a inni zawsze dłuższą, pomimo świadomości istniejącego skrótu. Tu chodzi po prostu o dłuższy czas przeżywania. Aaa... mam litl kłeszczyn. czy wie Pan, że nowela (nawet mini) pisana jest prozą? jeśli tak, to w jaki sposób może być napisana językiem >nawet M. Ch.
  16. Jeśli nie wiadomo, to lepiej zostawić w spokoju. Dzięki za próbę, ale rzut daleko od tarczy. Pozdr.
  17. Całkowicie nie zgadzam się z opinią przedmówcy. Banał, wyświechtanie, etc. Ziewam do pęknięcia szczęki. Rozumiem że Jezus to syn Boży, ale wątpię, aby nawet on potrafił szeptać w kołysce:)
  18. Miewam niewyprasowane koszule, dni zapodziane pod sklepem w moim mieście, wszyscy są bezrobotni, umierają bez sentencji. Komu by sie chciało otwierać gębe- mówił lokalny marzyciel kiedy bruk nie leżał pod spodem, teraz nic nie powie, teraz jest dużo starsze niż było wtedy. Teraz, tutaj, gdziekolwiek- widać głośne podobieństwo między zmierzchem, a świtem, niemniej słychać ogromną różnicę. Wtedy, tam, nigdzie- mój dom ukryty krzakami bzu, gdzie mama bezsenność leczyła baranami. Kto we mnie zobaczył szaleńca? Sąsiedzi z nocnych wyliczanek? Polonistka ucząca, że Baudelaire był satanistą? Zapalniczki na spermę? Austriackie gadanie. Do końca sam nie wiem. Strzel sobie w lustro. On wspomina rośliny rosnące pod prąd, wypady nad rzekę, którą próbowałem zawrócić wiosłem, gdy poniosła chłopczyka jakim byłem zanim język zamienił się w płomień. Niebawem liście nam zmarzną, trzeba będzie pozamiatać, wygrabić trawnik, idealna wymówka aby ściąć drzewa rozkołysane porywem, ale wcześniej ostatni spływ Narewką, zacisze dzikiej plaży, gdzie kobieta myśli o kawie, gdzie zwykła, czerwona puszka wypuści pędy autostrady, później wpadniemy do Narwi, powtórzysz, co dwie rzeki to nie jedna, przelecą czarne bociany. Aniu, choć jesteśmy bardzo młodzi, ja już wiem z kim chciałbym umierać.
  19. Dziękuję za komentarze. Pozdrawiam
  20. Kafejka, kłąb wspomnień, przed minutą oddałem ostatnie siedem złotych. Kłamię: świat się zmienia, teraz piję czarną. Wieszam parkę, tę samą od dwóch tysięcy świtów niby z sentymentu znoszoną do szpiku, i cicho mi kiedy mówisz jak wam razem cudnie - Już nie wracasz ku stancji, tej przy Jesienina, gdzie kot nam nocą miasto przynosił na sierści, gdzie nie mieliśmy kurtyn, nie znaliśmy sceny, tam lipiec owdowiały zatraca się w burzach - Wybudza mnie szelest, przy sąsiednim stoliku ktoś przegląda wczoraj, powielone dzisiaj. Widzę, że patrzysz na mnie, ale mnie nie widzisz - mnie - głodnego więźnia w stalowej dziewicy!
  21. odtąd tekst przestaje być mętny, daje czytelnikowi najwięcej od siebie. wcześniej nieco mi się rozjechał w dżangl kurtkach i strunowych włosach :) kursywa szczególnie, taka do zapamiętania Dzięki. Pierwsza część mętna jak 1969 i oczy opisywanej młodzieży, ale o to chodzi:) Pozdrawiam
  22. Dzięki. pozdrawiam również.
  23. Dzięki. No to się cieszę, ale z tą liczbą pojedynczą to nie jarzę o co biega, (że tak się modnie wyrażę:) Kiedy ulice kipiały, a świat siedział cicho zapatrzony w nagie piersi młodych amerykanek, jeździliśmy Bulikiem, wiatr szarpał struny naszych włosów rozpuszczonych w powietrzu. chodzi o "świat zapatrzony"? Pozdro.
  24. Akurat tak się składa, że ten kto ma broń, nie ma odwagi, bo jeśli by ją miał to po co ona mu by była:) Oczywiście wojna to inna kwestia, a tutaj chodzi o odwagę bardziej duchową niż społeczną. Pozdrawiam
  25. Witam i dziękuję za miłe przyjęcie. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...